21.03.2023 Views

HMP 75

  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

trzów w tym gatunku nie mają się

co równać. Niemniej jasne jest też

to, że wymienione grupy nie mają

szans aby stać się inspiracją opisywanych

Hiszpanów. Bardziej są to

uznane marki, chociażby Symphony

X, Pagan's Mind czy Threshold.

Born In Exile takiej opinii

nie mają i wątpię aby w najbliższym

czasie ją zdobyli. I to nie z

powodu, że słabo grają czy też mają

kiepskie pomysły na muzykę. Co

to, to nie! Hiszpanie grają wyśmienicie,

z polotem i mają jasną wizję

swojej muzyki, w której jest technika,

moc i finezja, całe mnóstwo

tematów muzycznych oraz melodii,

a także cały bagaż doznań i

uczuć. Standard ale ograniczony

do umiejętności i talentu muzyków

tworzących tę kapelę, a te są jednak

spore. Wyróżnikiem Born In

Exile jest głos pani Kris Vega. Być

może znajda się tacy, że zaczną

kręcić nosem. Skądinąd znana mi

postawa. Jednak Kris ma mocny i

wrzaskliwy głos, którego z chęcią

używa. Owszem potrafi zaśpiewać

łagodnie po kobiecemu, ale nawet

wtedy czuć w nim rockową ekspresję,

także w pełni akceptuję panią

Kris Vega. "Transcendence" brzmi

bardzo dobrze choć do najlepszych

produkcji troszeczkę im brakuje.

Niemniej jednak to ciągle

bardzo wysokie normy. Do niedawna

trochę narzekałem, że więcej

jest progresu w konwencji Riverside

czy Opeth. Teraz jednak ożywiły

się stare kapele w moim ulubionym

stylu oraz wysypały się nowe

kapele z tego nurtu. Także bogactwo

takich propozycji zmusza

nas nie tyle co do selekcji ale wręcz

do spychania na bok i zapominania

niektórych z nich. Po prostu nie jesteśmy

w stanie zapamiętać i ogarnąć

wszystkiego z tej sceny. Jaki

los przytrafi się Born In Exile czas

i fani o tym zadecydują. (4,5)

Brainthrash - Brain Rangers

2017 Self-Released

\m/\m/

Wiadomo nie od dziś, że w metalowym

podziemiu czas biegnie

nieco wolniej, dlatego recenzuję

właśnie płytę wydaną prawie cztery

lata temu. Ale OK, nie ma to

większego znaczenia, bo wciąż doskonale

pamiętam czasy, kiedy

album mający dwa-trzy lata wciąż

potrafił być nowością, a do tego

Brainthrash grają na "Brain Rangers"

wyśmienicie. Chwilami aż

trudno uwierzyć, że to ich długogrający

debiut, ale ten fiński zespół

tworzą w większości doświadczeni

muzycy, a do tego powstał on przecież

jeszcze w 2005 roku. Nazwa

jest tu nader czytelnym drogowskazem

co do obranej przez nią

stylistyki. W dodatku to thrash z

Bay Area rodem, typowo

amerykański - wściekle młócący,

intensywny, ale też zaawansowany

technicznie i dopracowany aranżacyjnie.

Wpływy Exodus, Vio-lence,

a do tego Testament czy Overkill

i jesteśmy w domu, bo to najbardziej

słyszalne tropy. Brainthrash

z dużym wyczuciem kontynuują,

kultywują wręcz, te dawne,

thrashowe tradycje, grając

świeżo i z polotem, a wokalista Kami

jawi się niczym młodszy brat

Steve'a "Zetro" Souzy. Świetny

opener "Vomit Protector" to tylko

wstęp, bo każdy z ośmiu kolejnych

utworów jest równie dopracowany

- warto przekonać się o tym osobiście.

(4)

Wojciech Chamryk

Brothers Of Metal - Emblass Saga

2020 AFM

Brothers Of Metal istnieją od kilku

ładnych lat, ale wydawniczo

uaktywnili się dopiero w roku

2017. Ich pierwszy album "Prophecy

Of Ragnarök" niezbyt mnie

wzruszył - ot, współczesny heavy/

power metal spod sztancy, w dodatku

cyfrowej. Z jego następcą

"Emblass Saga" jest niestety podobnie,

bo to granie nad wyraz przeciętne,

co najwyżej poprawne.

Oczywiście spece od promocji zachłystują

się tym, że nagrania tej

szwedzkiej grupy mają ileś milionów

odsłon w streamingu, więc już

kreują ją na nową gwiazdę, ale

umówmy się: popularność w wirtualnym

świecie, szczególnie w dzisiejszych

czasach, to nie wszystko.

Zespół ma potencjał, umiejętności,

dobrą wokalistkę Ylvę Eriksson,

ale już same kompozycje to zbiór

klisz spod znaku symfonicznego

power metalu, czasem tylko nawiązującego

do jego klasycznej odmiany

czy folku. W dodatku brakuje

tym utworom mocy, metalowego

uderzenia - nawet gdy jakiś numer,

na przykład "Chain Breaker",

zdradza potencjał, to jego brzmienie

jest maksymalnie ugrzecznione,

niczym z płyty jakieś pop gwiazdki,

a nie metalowej kapeli. Jeśli

więc ktoś lubi sztampowy power

metal z wokalnymi duetami, nośnymi

refrenami symfonicznym patosem

i ładnymi melodiami, może

"Emblass Saga" posłuchać - fanom

metalu jednak tej płyty nie polecam.

(2,5)

Wojciech Chamryk

Burning Shadows - Beneth The

Ruins

2019 Rafchild

Potrafimy pięknie gadać, ale czy

umiemy grać? Sprawdźmy. Posłuchajmy.

"Beneth The Ruins" to

mini album US power metalowego

zespołu Burning Shadows, zmontowany

na szybko z czterech nowych

utworów "Blacken The Sky",

"The Grey Company (Paths Of The

Dead)", "Monuments Of Rust",

"The Red Sky", jednej starszej kompozycji

"The Shadow From The

Steeple" nagranej na nowo i dwóch

kawałków w wersji koncertowej:

"The Last One To Fall" oraz "Oathbreaker".

Owe wydawnictwo miało

za zadanie reprezentować zespół

przed europejską trasą koncertową

w grudniu 2019r. Czy warto tego

słuchać niezależnie od koncertów?

Tak, bo to mocarne i dynamicznie

brzmiące kompozycje, przywodzące

na myśl Iced Earth, Nevermore,

Witchking i późniejszy Testament.

Ciekawie wypadają szczególnie

dialogi wokalne, gdzie Tom

Davy prezentuje swoje wszechstronne

możliwości. Nawet pomimo

tego, że nagrywanie wokali do

wersji studyjnych zajęło zaledwie

jeden dzień, Tom stanął na wysokości

zadania aby wydobyć z urozmaiconej

muzyki Burning Shadows

to, co najlepsze - gromił jak

mag, wykreował unikalną atmosferę,

wręcz teatralny charakter.

Sprawdźcie choćby wstęp do

"Blacken The Sky" a dostaniecie

próbkę Tomy'ego w pigułce. Instrumentalnie,

nowe utwory studyjne

są słuchalne, fajne, wielowątkowe,

ale też odtwórcze. Odnoszę

wrażenie, że gdzieś już słyszałem

wiele fragmentów instrumentalnych

z "Beneth The Ruins". A zatem,

Tom okazuje się być artystą i

bohaterem numer jeden omawianego

albumu, podczas gdy pozostali

muzycy dobrymi rzemieślnikami

robiącymi to, co szczerze

kochają. Odnośnie wersji koncertowych,

prawdziwym powodem ich

wydania było dołączenie zespołu

do wytwórni Rafchild Records.

Słucha się ich jak przypadkową kolekcję

nagrań niemających ze sobą

wiele wspólnego (pochodzą z różnych

miejsc i okresów). Niemniej,

udało się zachować klimat prawdziwej

imprezy i fanom może się

podobać. Ogólnie, można uznać

"Beneth The Ruins" za pośrednie

wydawnictwo zapowiadające kolejny,

czwarty duży album Burning

Shadows. Zespołowi nie brakuje

pomysłów. Bardzo możliwe, że następca

"Beneth The Ruins" będzie

znakomita. Warto ich sprawdzić.

Mają zarówno doświadczenie jak i

potencjał. Czas pokaże czy przyszłość

będzie należeć do Burning

Shadows. Stare legendy odchodzą

i młode pokolenie heavy metalowców

będzie potrzebować wkrótce

nowych bohaterów oraz nowych,

oryginalnych pomysłów. Burning

Shadows istnieje 20 lat i właśnie

kompletuje utwory na swój czwarty

duży album. Miejmy nadzieję,

że podejdą do tematu z dystansem

i zrobią coś świeżego. Opieranie

liryków na literaturze (nawiązują

do wielu książek) to jeden dobry

kierunek, ale naprawdę tacy muzycy

potrzebują zgłębiać wiele różnych

dyscyplin kreatywnych, aby

tworzone przez nich dźwięki miały

świeżą, niczym nieskrępowaną,

swobodną moc twórczą. Wtedy to

oni będą wielcy a nad ruinami

wzniesie się jeden tlący się cień.

Sam O'Black

Burning Witches - Wings Of

Steel

2019 Nuclear Blast

"Wings Of Steel" to EP / maxisingiel

(różne źródła różnie podają),

który poza pełnieniem roli ciekawostki

dla fanów, ma na celu promocję

recenzowanego obok trzeciego

wydawnictwa zespołu zatytułowanego

"Dancing With The

Devil". Singiel ten może być też

ciekawy, ze względu iż jest to pierwsze

wydawnictwo z nową wokalistką

Laurą Guldemond w składzie.

Jeżeli chodzi o zawartość muzyczną,

to tytułowy utwór również

znalazł się na wspomnianym albumie,

jednakże w nieco zmienionej

wersji. Ta, którą możemy usłyszeć

tu jest nieco surowsza. Wydawnictwo

dopełniają trzy utwory nagrane

podczas występu grupy na

Wacken Open Air 2019 już z

Laurą w składzie. Nie widzę żadnego

powodu, żeby ktoś poza

wielkimi fanami Burning Witches

miał jakiś poważniejszy powód by

po to wydawnictwo sięgać. A ja do

takowych się nie zaliczam.

Bartek Kuczak

Burning Witches - Dance With

The Devil

2020 Nuclear Blast

Nie jestem wielkim fanem Burning

Witches. Uważam je za zespół

lekko przereklamowany i trochę

promowany na siłę. Nie zrozumcie

mnie źle, nie twierdzę, że ich muzyka

to jakaś chała, czy coś w tym

stylu, nie mniej jednak kapel grających

na podobnym poziomie jest

dziś wręcz zatrzęsienie. Zresztą

RECENZJE 155

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!