21.03.2023 Views

HMP 75

  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

social mediach. W pozycjach wartych

uwagi należy na pewno wymienić

hymnowe "Hail To Metal

Lord" oraz łojące "Legion of Resistance".

Pozostałe kawałki, tzn.

"Bloodstained World", "Valhalla

Land", "Wings of Storm" oraz "No

One Break My Will" to także solidna

porcja heavymetalowego grania,

lecz nie zapadająca bardzo w pamięci

- klasyczne fillery na płycie,

którym nie wróżę pojawienia się na

koncertowych setlistach. Przy słuchaniu

całego albumu nie ciągnie

by je pomijać, ale by wrócić właśnie

do nich spontanicznie - nie sądzę.

"Reject the System" to pozycja

warta uwagi, choć nieobowiązkowa

dla słuchacza nowości. Zdecydowanie

słychać tu brak pomysłów

Jasona Mathiasa, które towarzyszyły

przez przeszło 20 lat

zespołu i dzięki którym tak polubiłem

poprzedników albumu -

"The 7th Steel" (moja ulubiona z

dyskografii) oraz "Dreamevilizer".

Jeśli lubujecie się w nowym Accepcie,

tudzież innym teutonicznym

metalu myślę, że warto dać temu

albumowi szansę. Samemu zespołowi

zaś życzę udanych koncertów

promujących album i większej trasy,

która by go wypromowało (z

tym ostatnio dość ciężko szło). A

nuż zobaczymy się w Polsce? (3,5)

Maciej Uba

Paul Di'Anno - Hell Over Waltrop

- Live In Germany

2020 Metalville

Paul Di'Anno przypomina o sobie

starym, zapomnianym koncertem

z Niemczech, zagranym bardzo dawno

temu, niereprezentującym należycie

dorobku muzycznego Paula,

niewnoszącym nic nowego. Maniacy

Iron Maiden może i otworzyli

drzwi swoich sklepów muzycznych

1 stycznia (data premiery 1

stycznia 2020), aby sprzedawać

ten album najwierniejszym fanom,

ale podejrzewam, że tylko rodzina

i przyjaciele Paula się zachwycili.

Szkoda, że tej klasy wokalista,

śpiewający 40 lat temu na światowej

klasy albumach, nie jest obecnie

w stanie zrobić nic nowego na

poziomie. Sama płyta brzmi dobrze,

mocno, zadziornie, surowo i

szczerze. Wokalnie i instrumentalnie

dają radę, fajnie się tego słucha.

Ale niestety udziela się nostalgia,

że Paul Di'Anno to przeszłość.

Bardzo chciałbym się mylić, sam

wybrałbym się na występ Paula

gdyby kiedyś zorganizował jakąś

trasę, niemniej "Hell Over Waltrop"

jawi się jako zjawa z czasów

minionych. Główny zainteresowany

Paul Di'Anno sam nie słuchał

tego materiału i wygląda na to, że

ani go nie pamięta ze sceny ani nie

ma ochoty do tego wracać (prosił,

żeby nie zadawać pytań na temat

tego wydawnictwa). Bezkrytyczni

wielbiciele i tak to sprawdzą ze

względu na samo nazwisko; pozostałym

proponuję odświeżenie debiutu

Battlezone. (2)

Phonomik - Brain Bleeder

2020 El Puerto

Sam O'Black

Phonomik to formacja z Danii,

która powstała w roku 2006. Dopiero

w 2010r. opublikowali swój

debiut "Soul Creeper" a dekadę

później, właśnie omawiany "Brain

Bleeder". Zawartość tego albumu

to melodyjny progresywny metal,

który kojarzy mi się z dokonaniami

Threshold czy też Pagan's Mind.

Generalnie jest wymyślony i zagrany

w typowy sposób dla tego

nurtu. Pewnym wyróżnikiem jest

sięgnięcie po nowoczesne a la numetalowe

brzmienie, głównie przy

okazji odgrywania mocniejszych

partii, co czasami daje ich muzyce

mocarnego brzmienia. Nie jest to

coś nowego, a wręcz jest czymś, w

czym aktualnie lubują się młodsze

kapele z progresywnej sceny. Niemniej

bardziej znaczące dla muzyki

Phonomik są melodie. Czy to

owe mocniejsze, czy te bardziej

stonowane części kompozycji, każda

z nich obdarzona jest ciekawą

melodią. Dzięki nim bardzo przyjemnie

słucha się "Brain Bleeder" i

ogólnie powodują wrażenie, że mamy

do czynieni z dość łatwą muzyką.

W tym wypadku wyjątkową

postacią jest wokalista Shane B

Dhiman. Kolejny gość z ciekawym

i wyrazistym głosem, który w

dodatku potrafi z niego korzystać.

Co by nie pisać kompozycje są

wielobarwne, różnorodne, intrygujące,

co więcej rewelacyjnie i na

wysokim poziomie zagrane. Nadto

wszystkie kawałki są wyśmienicie i

bogato zaaranżowane. Także całego

materiału słucha się z wypiekami

i to w całości. Pewnym zgrzytem

jest cover "Rebel Yell" z repertuaru

Billy'ego Idola, umieszczony

na końcu albumu. Skądinąd

całkiem niezły hit. Struktura tego

kawałka wtłoczona została w progresywny

świat Duńczyków, przez

co poszatkowano go rwącymi i

technicznymi gitarami, a także sekcję

rytmiczną. Przez taki zabieg

utracono charakter kawałka i ciężko

było go słuchać mając w pamięci

oryginał. Ciekawy eksperyment,

acz dla mnie zupełnie niepotrzebny.

Muzykę "Brain Bleeder"

i przekaz albumu dopełnia

bardzo dobra produkcja, gdzie instrumenty

brzmią soczyście i wyraziście.

W ten sposób mamy do czynienia

z kolejną dobrą progresywną

grupą i płytą. Być może jednak

szybko o nich zapomnimy,

bo po prostu nie sposób zapamiętać

wszystko, co dzieje się na tej

scenie. Zbyt wiele tego dobrego.

(4,7)

\m/\m/

Pilsen Drinkers - Join The Brotherhood

2017 Australis

My mamy Kwasożłopów, a w

Chile do niedawna pogrywali sobie

thrash miłośnicy pilznera, zwący

się Pilsen Drinkers, zapewne od

miejsca jego warzenia w Pilznie.

Istnieli z przerwami kilkanaście lat,

ale dali sobie spokój z muzykowaniem

w roku ubiegłym, pozostawiając

po sobie jeden album i kilka

krótszych materiałów. Trochę to

dziwne, że ten krążek trafił do nas

już po rozpadnięciu się zespołu, bo

promowanie nieistniejącej grupy

nie ma przecież większego sensu,

ale zawartość "Join The Brotherhood"

w żadnym razie nie uległa

przeterminowaniu. Głównym powodem

tego stanu rzeczy jest fakt,

że zespół wzoruje się na najlepszych,

głównie na klasycznych płytach

Slayera, a że do tego potrafił

też stworzyć niezłe kompozycje i

mógł je na poziomie zagrać, to efekt

końcowy jest więcej niż niezły.

Ultraszybkie w większości tempa i

pałker wręcz lubujący się w bardzo

dynamicznych partiach, również z

takimi nieodległymi od blastów,

sprawny basista (w instrumentalnym

"Prophets Of Chaos" gra nawet

solo), gitarowy konkret riffowo-solówkowy,

a do tego wściekły,

histeryczny wrzask Diego Parry -

wszystko się tu zgadza, wszystko

jest tu na swoim miejscu i aż szkoda,

że debiut Pilsen Drinkers okazał

się jednocześnie ich pożegnalną

płytą. (4)

Piranha - First Kill

2019 Non Stop Music

Wojciech Chamryk

"First Kill and chill", haha. Taka

parafraza netflixowego hasła mi

przyszła na myśl, gdy zobaczyłem

obrazek zdobiący mi przyszła, gdy

zobaczyłem obrazek zdobiący

okładkę debiutu Szwajcarów. Czy

można ową grafikę odnieść do zawartości

muzycznej? Chyba nikogo

zbytnio nie zaskoczy, jeśli napiszę,

że muzyka tej kapeli o jakże

wdzięcznej nazwie dużo bardziej

nadaje się do headbangingu niż do

leżakowania z drinkiem. Nie ulega

żadnej wątpliwości, że Piranha to

grupa będąca pod dużym wpływem

Exodus. Zresztą już sama nazwa

sugeruje, że chłopaki zbytnio tego

faktu nie starają się ukrywać. Warto

w tym wypadku zaznaczyć, że

inspirowanie się nie oznacza w żadnym

wypadku bezmyślnego małpowania,

a mistrzowie mogą być

dumni ze swych uczniów. Takie

utwory jak "Turning Point", "Chain

Reaction" czy "Resistance To Change"

świetnie oddają to, czym jest

stara szkoła thrashu. Jedyne, czego

można się tu doczepić, to brak jakiegoś

urozmaicenia. Wszystkie

utwory są utrzymane w bardzo podobnym

stylu. Nie mniej jednak

fakt ten nie przeszkadza w ostatecznym

odbiorze albumu, gdyż

"First Kill" nie należy do albumów

z kategorii "nużące". Wręcz przeciwnie.

Polecam nie tylko fanom

Exodus. (4,5)

Post Profession - Głosy

2019 Self-Released

Bartek Kuczak

Post Profession to zespół doświadczony,

z pewnym już wydawniczym

dorobkiem i do tego naprawdę

nieźle grający. Panowie

wykonują thrash metal: urozmaicony,

zaawansowany technicznie,

momentami wręcz progresywny co

do formy niektórych rozwiązań,

ale przy tym nie pozbawiony też

odpowiedniej mocy i agresji. "Głosy"

to trzeci album zespołu, ale

pierwszy z tekstami w ojczystym

języku - i dobrze, bo jednak przy

całej mojej sympatii dla zespołu

wątpię, by była mu jeszcze pisana

jakaś międzynarodowa kariera. A

tak ich muzyka na pewno stanie się

bardziej przystępna dla rodzimych

słuchaczy, bo nie dość, że w tekstach

poruszają ważkie treści, wykorzystując

do tego w "Bez miłości"

fragmenty biblijnego "Hymnu o

miłości", to i wokalista Grzegorz

Bodzioch świetnie je interpretuje.

Bez względu na to czy to liryczne

partie w balladach "Na ramionach"

i "Kraków 2", czy solidny wygar w

singlowym "Aniele", robi to wrażenie.

Podobnie jest z warstwą muzyczną,

gdzie szczególne wrażenie ro-

174

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!