Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
metal to nudy na pudy i zjadanie
własnego ogona, mam świetny dowód
na to, że nie zawsze tak jest.
Mamy tu blisko godzinę świetnej,
perfekcyjnie brzmiącej muzyki
przez duże M: metalowo-progresywnej,
ale wzbogaconej też elementami
hard rocka. Jest on słyszalny
najbardziej w finałowej suicie "New
World Today" (te organy, impet
całości, no i basowe solo!), ale i
"Wither To Black" również niczego
pod tym względem nie brakuje, bo
to moc taka, że wyrywa z głowy resztki
włosów. Albo ten opener
"Goodbye Divinity" z klawiszową
solówką czy piękna ballada "Desolate
July" - przeróżnej, muzycznej
dobroci mamy tu naprawdę dużo.
Wokalista Jeff Scott Soto również
jest w wybornej formie, tak więc za
"MMXX" mniej jak (5,5) panowie
ode mnie nie dostaną.
Spell - Opulent Decay
2020 Bad Omen
Wojciech Chamryk
Spell to trio pochodzące z Kanady,
kolejny z zespołów niemalejącej
fali klasycznego metalu/retro
rocka. Konsekwentnie i od lat robią
jednak swoje i w żadnym razie
nie wygląda mi to na koniunkturalne
podczepienie się pod akurat
modny nurt - słychać, że takie
dźwięki są im więcej niż bliskie, nie
wyglądają też na gości wskakujących
w retro ciuszki tylko na potrzeby
sesji zdjęciowych. "Opulent
Decay" jest już ich trzecim albumem,
więc o jakiejkowiek amatorszczyźnie
nie ma mowy, to heavy
rock wysokich lotów. Celowo
używam tu tego określenia, bo chociaż
zespół zaczynał, jeszcze pod
nazwą Stryker, od tradycyjnego
heavy metalu, to jednak obecnie
sięga znacznie głębiej, proponując
efektowną, urozmaiconą i wymykającą
się z szufladek hybrydę hard
rocka, heavy metalu i klasycznego
rocka. Mamy tu więc czytelne odniesienia
zarówno do lat 70., jak i
80., hard rocka przefiltrowanego
przez początki nurtu NWOBHM i
wczesnego metalu w najbardziej
archetypowym wydaniu - surowego,
ale też całkiem melodyjnego.
Świetny opener "Psychic Death",
równie udany numer tytułowy,
"Sibyl Vane" niczym z końca lat
60. - już początek płyty pokazuje,
że Spell ma papiery na granie, pomysły
i jasną wizję artystycznego
kierunku. A dalej mamy jeszcze
singlowy "Deceiver", łączący wpływy
Thin Lizzy i Wishbone Ash
"Dawn Wanderer", majestatyczny
"Saturns Riddle" z basowym, przesterowanym
wstępem i partią fletu
czy "Ataraxia", numer a capella,
niczym jakaś staroangielska ballada
sprzed wieków. Świetna to
płyta, warta polecenia! (5)
Wojciech Chamryk
Stallion - Slaves Of Time
2020 High Roller
"Slaves Of Time" to trzecie wydawnictwo
niemieckiego Stallion.
Interpretującowy tytuł pod kątem
zawartości muzycznej tego krążka
muszę stwierdzić, że czas, który
jest tam przywołany to zdecydowanie
lata osiemdziesiąte. Faktycznie,
słuchając takich kawałków,
jak "Waking The Demons" czy
"Beat The Beast" oraz patrząc na
zdjęcia kapeli można niejednokrotnie
odnieść wrażenie, że chłopaki
rzeczywiście są niewolnikami
wspomnianej dekady. Muzyka wypełniająca
"Slaves Of Time" to klasyczny
heavy wyrosły chyba z
głównie niemieckich tradycji (tu i
ówdzie kłania się Accept, momentami
gdzieś tam nawet przejdą
echa wczesnego Running Wild
itd.). Nie są to na pewno jedyne
wpływy, do których sięga ekipa z
Weingarten. Otóż spójrzmy na
przykład taki "Time To Reload".
Owszem, jest to jak najbardziej
heavy metal, jednakże można w
nim usłyszeć nieco wpływów
amerykańskiego tzw. "pudel metalu".
Oczywiście bardziej w znaczeniu
Motley Crue niż Cinderelli,
ale jednak. Innym punktem, na
który nie sposób nie zwrócić uwagi
są szaleńcze partie wokalne Pauly'
ego na przykład w takim "Brain
Dead". Facet momentami brzmi
niczym Udo Dirkschneider, momentami
zaś zawodzi niczym King
Diamond. Generalnie jest on bardzo
mocnym punktem tej grupy.
Cóż, Stallion jest zespołem, który
dość odważnie idzie po heavy metalowej
drodze. Jeżeli utrzyma tempo
i poziom to może zajść naprawdę
daleko. (4,5)
Bartek Kuczak
Strana Officina - Guerra Triste
2019 Jolly Roger
"Guerra Triste" to wyjęty utwór z
bardzo udanej płyty Strana Officina
"Law of the Jungle" (2019).
Z pozoru leniwy i rozlazły kawałek
ale ma coś w sobie, dzięki czemu
bardzo go lubię, może właśnie po
przez tę zwyczajność, oddanie
atmosfery klasycznego heavy metalu
czy też wyśmienitą solówkę w
środku kompozycji. Niemniej
"Guerra Triste" nie jest bohaterem
tej EPki, a są nimi dwa niepublikowane
utwory promo z 2006 roku,
które pochodzą z archiwum
Rolando Cappanera. Pierwszy z
nich to leciutko punkujący "Vai
Vai", drugi, to natomiast do bólu
klasyczny i bardzo soczysty "Sole
Mare Cuore". Palce lizać. Pozostałe
dwa nagrania to też archiwa ale
słabo brzmiące bootlegi. Pierwszy
to solo Fabio Cappanera przechodzące
w utwór "Officina", zarejestrowany
został w 1984 na koncercie
w Livorno. Drugi to "Non C'e'
Piu' Mondo" też nagrany w 1984
ale tym razem w Prato. Oba nagrania
pochodzą z prywatnego archiwum
Marcone Gulio zwanego
Nonseinormale56, jednego z większych
fanów Strana Officina. Na
pewno EPka "Guerra Triste" to
ciekawostka ale wyłącznie dla fanów
tego włoskiego zespołu, reszta
z pewnością będzie wolała wspomniany
pełny album "Law of the
Jungle". (4)
Subterfuge - Prometheus
2019 Pure Steel Publishing
\m/\m/
Tempo doprawdy imponujące: półtora
roku po premierze debiutanckiego
albumu "Projections From
The Past" Subterfuge wydali kolejny
krążek. Również koncepcyjny,
jeszcze dłuższy od poprzednika,
trwający bowiem niemal 94 minuty,
a do tego znacznie lepszy, co
jest tu chyba najbardziej istotną
informacją. Dobrze, że po sukcesach
naszych grup parających się
ekstremalnymi odmianami metalu
oraz równie dynamicznym rozwoju
sceny hard 'n' heavy w ostatatnich
latach doczekaliśmy się wreszcie
zespołu grającego progresywny metal
na światowym poziomie. Nic
dziwnego, że "Prometheus" firmuje
niemiecka wytwórnia Pure
Steel, a płyta zbiera świetne recenzje
za granicą, bo to urozmaicony
materiał na najwyższym poziomie.
Zaciekawia już sama historia, bo
bohater, znany już z pierwszej jej
części, budzi się po trwającej wiele
tysięcy lat hibernacji i okazuje się,
że jest pomiędzy ludźmi pierwotnymi.
Może więc mieć wpływ na
ich rozwój, ale musi też zmierzyć
się z obcymi, którym jego zabiegi w
żadnym razie nie są rękę. Towarzyszy
tej opowieści iście porywająca
muzyka. Dwa kompakty, dwa rozdziały
po osiem utworów - opisywanie
każdego z nich mija się z
celem, tym bardziej, że nie ma tu
słabych momentów. Co ważne metal
w progresywnej odsłonie dopełniają
tu inne, ale świetnie dopasowane
składowe, od heavy w najbardziej
tradycyjnej formie do blackowej
intensywności. Pojawiają się
też klasycznie progresywne czy
nawet jazzujące akcenty, szczególnie
gdy do głosu dochodzi saksofon.
W kilku utworach mamy też
partie skrzypiec, a poza wyrazistymi
gitarami lidera sporo do powiedzenia
mają też instrumenty klawiszowe
z pełną paletą brzmień, od
syntezatorowych do organowych.
Do tego zespół dysponuje dwojgiem
wokalistów i to jest kolejny
jego atut, bowiem Kinga Lis i Mateusz
Drzewicz często śpiewają
oddzielnie, ale nie brakuje też
świetnych duetów, dzięki czemu
warstwa wokalna "Prometheus"
tylko zyskuje. Subterfuge mogę
więc z czystym sumieniem polecić
każdemu zwolennikowi takich mocnych,
progresywnych dźwięków,
od razu nasuwa mi się też pytanie,
czym zespół zaskoczy nas na kolejnej
części tej trylogii, bo znając
podejście Tyberiusza Słodkiewicza
to pewnie już pracuje nad kolejnym
materiałem. (5,5)
Wojciech Chamryk
Surgical Strike - Part Of A Sick
World
2020 Metalville
Ten niemiecki kwartet gra na
swym długogrającym debiucie całkiem
nieźle. Trudno zresztą określić
ich mianem debiutantów, skoro
grupa zanotowała już, zwieńczony
nawet kasetami demo, epizod
w pierwszej połowie lat 90., ale
później zanotowała kilkunastoletnią
przerwę, by ostatecznie reaktywować
się przed sześciu laty w zreformowanym
składzie. Surgical
Strike grają thrash: brutalny i
intensywny, ale naznaczony też
techniczną biegłością, co znajduje
odbicie nie tylko w partiach instrumentalnych
naprawdę wysokich
lotów, ale też urozmaiconych aranżacjach
tej ostrej łupaniny na najwyższych
obrotach. Sęk tylko w
tym, że ta perfekcyjnie działająca
maszyneria krztusi się i niedomaga
z powodu perkusji - nie, że Moritz
Menke sobie za nią nie radzi, ale z
powodu fatalnego, syntetycznego
brzmienia, szczególnie doskwiera-
RECENZJE 179