22.08.2015 Views

SPIS RZECZY

Czytaj online PDF - Fronda

Czytaj online PDF - Fronda

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

– Ano tak, dwóch ludzi i jak mogą Cieślickiemu nałożyć roboty. Jutro sięzejdą na pogaduchę w sali Świętej Rodziny i będą radzić z czego zrobić drugikrzyż, żeby go tak łatwo nie było przepiłować. I za co? Baru mlecznego już niebędzie. A za robotę Jadwigi proboszcz będzie musiał zapłacić z własnej kiesy.– Chyba – wtrącił Małochwiej. – Albo by nas znowu wezwali na zbiórkę.– Ja – otrząsał się Leon – drugi raz bym nie poszedł. Zbiórka jak zbiórka. Aleto słuchanie kazań wikarego mocno mi za pazuchę weszło.– Nie żałuj mu – śmiał się Janusz – teraz jak znowu krzyż zdjęty,przynajmniej będzie miał o czym gadać.Dochodzili do domów.– No to graba.– Graba.– Zrobiliśmy cichą robotę i cicho sza – przypominał Janusz.Z rana, na drugi dzień okazało się, że Zdrowe Ziele S.A. kończy jużreorganizację deficytowego zakładu Zieleń Miejska. Małochwiejowi nowadyrekcja przyznała dobrodziejstwo zwolnienia z obowiązku przychodzenia dopracy. Był na wymówieniu, więc przychodząc, mógłby sarkać. Jak wrócił namieszkanie, on taki żwawy i pełen pomysłów, teraz nie wiedział, co ze sobązrobić. Nie trzeba tego głośno mówić, ale po prawdzie to miał pewien żal dotowarzysza Materkleina, że nie zostawił dyrektywy na czas przejściowy, kiedypartia będzie wyzuta z władzy i jeszcze jej ponownie nie przejmie. Co robić,czy iść do pseudokomunistów, do socjaldemokratów, czy siedzieć doma. Nielękał się. Mógłby nawet zastrajkować, jak jego dziad i ojciec w 1905 i w 23.i 37. Nie lękał się, ale nie było dyrektywy. Na razie więc patrzył w okno. Napodwieczór się szybko ściemniało. Pogoda była kiepska. Chmury nisko zeszły,jakby czego na ziemi szukały. Robić nie było co. Do Zarzyckiego nie pójdzie, boteraz musi z nim być z dala.I nagle ktoś zapukał do drzwi wejściowych. Ucieszył się Małochwiejw duchu całkiem. Pomyślał: – Przytałęta się jakaś lebiega, będzie cośświeżego.– Kto tam? – zawołał, podchodząc do drzwi.– Policja!– Duch Pana Boga chwali, bardzo proszę – i otworzył drzwi na oścież.Na korytarzu stał młody człowiek nie za wysoki, z wąsikiem, cywil.– Proszę, proszę – zachęcał go do wejścia Małochwiej.Tamten ostrożnie, oglądając się na boki, wszedł do mieszkania.Małochwiej poprowadził go do tego pokoju, w którym zawsze wypoczywałna tapczanie. Było tam biurko i dwa krzesła. Siedli. Młody człowiek

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!