HMP 80 Running Wild
New Issue (No. 80) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 212 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: KKs Priest, Running Wild, Judas Priest, Cirith Ungol, Dee Snider, Destruction, Sodom, Flotsam And Jetsam, Mordred, Evile, Rage, Axel Rudi Pell, Gamma Ray, Doro, Herman Frank, U.D.O., Miecz Wikinga, Witch Cross, Space Chaser, Vulture, Killing, Crisix, Militia, Pharaoh, Somo Inquisitore, Lycanthro, Dark Arena, Distant Past, Illusory, Breathless, Gipsy's Kiss, Eisenhand, Antioch, Heavy Sentence, Blazon Rite, Parish, Scald, Wheele, Anahata, Spirit Adrift, Godslave, Cryptosis, Paranorm, Eradicator, Ibridoma, March In Arms, Paladine, Rebellion, Hammer King, Bloodbound, Nocturnal, Saratan, Hellhaven, Ian Pary, Lee Aaron, Todd Michael Hall, Secret Sphere and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 80) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 212 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: KKs Priest, Running Wild, Judas Priest, Cirith Ungol, Dee Snider, Destruction, Sodom, Flotsam And Jetsam, Mordred, Evile, Rage, Axel Rudi Pell, Gamma Ray, Doro, Herman Frank, U.D.O., Miecz Wikinga, Witch Cross, Space Chaser, Vulture, Killing, Crisix, Militia, Pharaoh, Somo Inquisitore, Lycanthro, Dark Arena, Distant Past, Illusory, Breathless, Gipsy's Kiss, Eisenhand, Antioch, Heavy Sentence, Blazon Rite, Parish, Scald, Wheele, Anahata, Spirit Adrift, Godslave, Cryptosis, Paranorm, Eradicator, Ibridoma, March In Arms, Paladine, Rebellion, Hammer King, Bloodbound, Nocturnal, Saratan, Hellhaven, Ian Pary, Lee Aaron, Todd Michael Hall, Secret Sphere and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
profesjonalny instrument etniczny - tar azerski.
Wziąłem go nawet ze sobą na sesję naszej
pierwszej płyty, ale nic wtedy nie nagrałem.
Mieliśmy piętnastodniową sesję nagraniową i
nie było czasu na eksperymenty. Na kolejną
sesję, czyli podczas nagrywania "Antireligion",
pierwszy raz wykorzystałem tar w naszej muzyce,
konkretnie w zagrałem solową partię w
otwierającym "Extinguishing the Hope" i zamykającym
"Antireligion pt. 2". Od tego czasu rola
instrumentów etnicznych w Saratan stale
rosła, a apogeum tego było przy okazji "Dark
Orient". Od początku istnienia zespołu chcieliśmy
by oryginalności nadawał nam taki orientalny
pierwiastek. Moje zainteresowanie
muzyką tradycyjną Iranu, Azji centralnej, Kaukazu
rozwijało się równolegle. W pewnym momencie
te instrumenty stały się dla mnie tak
samo ważne w naszej muzyce jak gitara, bas
czy perkusja. To nie był gwałtowny proces i
wyszło to bardzo naturalnie.
Z każdą kolejną płytą Saratan było tych etnicznych
instrumentów coraz więcej: setar, kamancheh,
cura, teraz doszły do nich santur,
saz czy baglama. Nic nie może równać się z
ich naturalnym brzmieniem, sample, które
kiedyś przecież wykorzystywałeś, to zdecydowanie
ubogi krewny prawdziwych instrumentów?
Jarosław Niemiec: Dokładnie. Przy okazji
"Martya Xwar" użyliśmy kilku bębnów etnicznych
i wspomnianego wcześniej tara. Resztę
instrumentów etnicznych zrobiłem używając
wirtualnych instrumentów. Miałem mało instrumentów
etnicznych i żeby płyta brzmiała
różnorodnie, użycie VST wydawało się rozsądnym
rozwiązaniem. Niemniej jednak czułem,
że to jakiś półśrodek. Instrumenty te brzmiały
sterylnie i nie miały tego klimatu, charakterystycznego
dla muzyki tradycyjnej tych regionów.
Nie oddychały. Instrumenty tradycyjne
czasem nie stroją idealnie, czasem coś zabrzęczy,
coś zastuka. Niektóre z nich są tak ciche,
że podczas ich nagrywania słychać jak oddycham.
Ale właśnie te niedoskonałości tworzą
ich magię. Doszedłem do wniosku, że chcę iść
dokładnie w stronę całkowitej naturalności.
Od tego czasu używam tylko prawdziwych instrumentów
i nie używam żadnych sampli.
Tym bardziej, że w międzyczasie moja kolekcja
instrumentów etnicznych znacznie się powiększyła.
Mam ich teraz około 40.
Co ciekawe EP "Dark Orient" to z jednej
strony wasz najbardziej etniczny i akustyczny
materiał, ale też po części metalowy - to
obecnie nierozłączne już elementy stylistyki
Saratan?
Jarosław Niemiec: Tak. Nie wyobrażam sobie
teraz tworzenia muzyki Saratan bez etnicznych
instrumentów i akustycznych momentów.
Jesteście też dość przewrotni, bo ten, niby
krótszy z nazwy, materiał trwa ponad godzinę,
gdy najnowszy album "Nabatea" niecałe
35 minut - nawet jeśli dwa utwory na "Dark
Orient" zamieściliście w dwóch różnych wersjach,
to można było je przecież potraktować
jako bonusy i wydać całość jako piąty album
Saratan?
Jarosław Niemiec: "Dark Orient" traktujemy
jako EP-kę nie z powodu długości trwania, ale
dlatego, że to bardziej kompilacja niż album.
Zawiera cover "Whenever I May Roam", naszą
wersję ludowej pieśni "Ederlezi" i trzy wersje
językowe utworów "Desert Winds" i "Khan
Foto: Saratan
Tengri". Pozostały materiał jest w większości
akustyczny. Nie jest to materiał zwarty jak
inne nasze płyty. Jest bardziej eksperymentem
jak daleko nam się uda zabrnąć w tworzeniu
mrocznej i klimatycznej muzyki etnicznej.
Bardzo lubię ten muzyczny kierunek. Mimo,
że "Dark Orient" nie jest pełnoprawnym albumem,
w dużym stopniu ukształtował nasz styl
muzyczny.
Nabatea, czyli Nabatejczycy, temat bardzo
ciekawy - przy takiej oprawie instrumentalnej
warstwa tekstowa musiała być dopracowana
w stu procentach i nie odstawać od muzyki
nawet o cal, bo powstałoby wtedy poczucie
dysonansu?
Małgorzata "Maggie" Gwóźdź: O merytorykę
dba, zawsze niezastąpiony w tych sprawach,
Jarek. To gwarantuje spójność i autentyczność
materiału, bez zbędnych kompromisów czy
odstępstw. Ja dostałam w "Nabatea" sporo
wolności w interpretacji i melodii wokali. Jednak
Jarek zawsze czuwa nad utrzymaniem
autentyczności tej sztuki. Szczerze mówiąc,
nie wyobrażam sobie, żeby nie było go w pobliżu,
kiedy nagrywam swoje pomysły.
Jarosław Niemiec: Kiedy album powstawał -
jeszcze w 2019 roku - Michał, Adam i ja pojechaliśmy
turystycznie do Jordanii. Ślady historii
Nabatejczyków, ruiny ich miast i inne rzeczy
które tam widzieliśmy zrobiły na nas takie
wrażenie, że stały się inspiracją podczas tworzenia
tej płyty. Po tym wyjeździe zacząłem
coraz bardziej zgłębiać tematykę historii i kultury
Nabatejczyków. Wtedy też ruszyłem z pisaniem
tekstów.
To klasyczny concept album, od instrumentalnej
uwertury do pięknego finału w postaci
najdłuższego na płycie, akustyczno-epickiego
utworu "Mysteries Of The Ancient Paths",
jakby osiem rozdziałów dłuższej opowieści?
Jarosław Niemiec: "Nabatea" to album koncepcyjny,
tak samo jak wcześniejsza "Asha". W
przypadku naszej ostatniej płyty głównym elementem
konceptu jest warstwa tekstowa, która
traktuje o kulturze, wierzeniach i upadku Nabatejczyków.
Za warstwą muzyczną też stoi
koncept, który spinają w klamrę utwory instrumentalne.
Chciałem żeby ten album był bardzo
spójny pod każdym względem i najlepiej
byłoby go przesłuchiwać w całości.
Dlatego nie trafił na tę płytę singlowy utwór
"Shena", chociaż śpiewający w nim Mir Cyaxares
udziela się jednak na "Nabatea"?
Jarosław Niemiec: Mir to mój kumpel z Kurdystanu.
To dobry kolega i świetny muzyk -
założyciel zespołu Cyaxares. Od początku
mieliśmy plany nawiązania jakiejś współpracy
i taka trwa do dziś. Na początku pomagał mi
w utworze "Shena". Razem z wokalistką zespołu
Cyaxares - Nawą, napisali tekst do utworu
i go zaśpiewali. Nawa zaspiewała w języku
chaldejskim, a Mir dośpiewał krótką wokalizę.
Dodatkowo pomógł przy nagraniach instrumentu
nay, na którym zagrał Brwa - jeden z jego
znajomych. Następnie pomógł mi w EP-ce
mojego solowego projektu. "Serzemin" to druga
EP-ka sygnowana moim imieniem i nazwiskiem.
EP-ka ta inspirowana jest tradycyjną
muzyką kurdyjską. Mir pomógł mi w znalezieniu
wokalistki, która zaśpiewała w języku sorani
w utworze "Xewnek". Następnie ja nagrałem
santur do jednego z jego projektów, a on
gościnne wokale na "Nabatea". Wracając do
"Shena" - to niezależny utwór. Nie pasowałby
do "Dark Orient" czy "Nabatea". To inna historia,
inny język, inny region. Swoją drogą po
wydaniu tego utworu doszedłem do wniosku,
że zacznę tworzyć muzykę etniczną niezależnie
od Saratan, w której skupię się na całkowicie
akustycznym instrumentarium.
Wcześniej nagrywaliście jeszcze dłuższe
utwory, jak "Dakhma - The Tower Of Silence"
czy "Dark Orient", ale teraz komponowanie
nie poszło w tym kierunku, stąd większość
utworów napłycie to krótsze numery w
granicach czterech minut?
Jarosław Niemiec: Komponując nie planuję
długości utworu. Czasem wyjdzie dłuższy, czasem
krótszy. To wszystko kwestia jak mi się
muzyka i tekst zgadza. Nie ma za tym żadnej
ciekawej historii.
Gdyby nie pandemiczne zawirowania "Nabatea"
ukazałaby się szybciej? Do studia weszliście
w studio ubiegłego roku, a cały proces
zakończyliście w kwietniu - jak na zespół niezależny
i całą tę sytuację, to chyba i tak całkiem
dobry wynik?
Małgorzata "Maggie" Gwóźdź: Skomplikowanie
sytuacji przez pandemię było ewidentne
i oczywiste. Przed wybuchem zarazy, kiedy
świat nie śnił nawet o tym, co się wydarzy, zgodnie
uznaliśmy, że bardzo chcemy nagrać ten
album. Paradoksalnie covid okazał się tu
SARATAN 121