11.03.2023 Views

HMP 80 Running Wild

New Issue (No. 80) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 212 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: KKs Priest, Running Wild, Judas Priest, Cirith Ungol, Dee Snider, Destruction, Sodom, Flotsam And Jetsam, Mordred, Evile, Rage, Axel Rudi Pell, Gamma Ray, Doro, Herman Frank, U.D.O., Miecz Wikinga, Witch Cross, Space Chaser, Vulture, Killing, Crisix, Militia, Pharaoh, Somo Inquisitore, Lycanthro, Dark Arena, Distant Past, Illusory, Breathless, Gipsy's Kiss, Eisenhand, Antioch, Heavy Sentence, Blazon Rite, Parish, Scald, Wheele, Anahata, Spirit Adrift, Godslave, Cryptosis, Paranorm, Eradicator, Ibridoma, March In Arms, Paladine, Rebellion, Hammer King, Bloodbound, Nocturnal, Saratan, Hellhaven, Ian Pary, Lee Aaron, Todd Michael Hall, Secret Sphere and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 80) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 212 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: KKs Priest, Running Wild, Judas Priest, Cirith Ungol, Dee Snider, Destruction, Sodom, Flotsam And Jetsam, Mordred, Evile, Rage, Axel Rudi Pell, Gamma Ray, Doro, Herman Frank, U.D.O., Miecz Wikinga, Witch Cross, Space Chaser, Vulture, Killing, Crisix, Militia, Pharaoh, Somo Inquisitore, Lycanthro, Dark Arena, Distant Past, Illusory, Breathless, Gipsy's Kiss, Eisenhand, Antioch, Heavy Sentence, Blazon Rite, Parish, Scald, Wheele, Anahata, Spirit Adrift, Godslave, Cryptosis, Paranorm, Eradicator, Ibridoma, March In Arms, Paladine, Rebellion, Hammer King, Bloodbound, Nocturnal, Saratan, Hellhaven, Ian Pary, Lee Aaron, Todd Michael Hall, Secret Sphere and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Holliday - doszło do niego w

październiku 1881r. w O.K. Corral,

Tombstone, Arizona; ta historia

to podobno metafora obecnych

walk politycznych pomiędzy Demokratami

a Republikanami. W

moim odczuciu, wszystkie trzy

utwory brzmią profesjonalnie a nie

jak jakieś demo z przedprodukcji.

Pokazują Sodom z mocnej strony.

Fajnie się ich słucha. Zespół nie

powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Spodziewajmy się ich nowego

LP w najbliższym czasie, być może

już w 2022r. (-)

Sam O'Black

Sommo Inquisitore - Anno Mille

2021 Metal Resistance

Mniej więcej tak mógłby zabrzmieć

trzeci (lub czwarty) longplay

Witchking, gdyby pewien

Rzymianin przedstawił wcześniej

swoje pomysły Krakowianom.

Wprawdzie dzieli ich bariera językowa,

ale poza tym - czemu nie?

Sommo Inquisitore emanuje

epickim klimatem smaganych

ogniem rytuałów przy heavy metalowym

akompaniamencie a Witchking

odszedł od tolkienowskiej

trylogii już na "Hand Of Justice".

No, ale ponieważ scena nie jest

wcale taka mała, ich drogi się nie

zetknęły (jeszcze?) i Sommo Inquisitore

zaśpiewał swoje. "Anno

Mille" składa się z 8 numerów zamaszyście

przedstawiających losy

wiedźm nękanych przez świętą

inkwizycję. Tytuł wskazuje na rok

1000, w którym odbył się zjazd

(synod) gnieźnieński z gościnnym

udziałem rzymskiego cesarza

Ottona III. Włoskie oraz łacińskie

liryki dodatkowo wzmacniają dramaturgię,

nadając całości wyszukanego

smaku, tak że ciężko byłoby

ten album pomylić z jakimkolwiek

innym. I to nie jest tak, że

tracę głowę natychmiast po usłyszeniu

języka rzadziej występującego

na metalowych nagraniach. Muzyka

nie tylko broni się, ale porywa

brawurą i zaraża emocjonalnym

zaangażowaniem. Brzmi dosadnie.

Roznosi ją mroczna, ale niezwykle

żywa energia. Przykuwa uwagę

słuchacza i utrzymuje ją do końca.

Powoduje, że po pierwszym wysłuchaniu

załączamy ją ponownie. Ta

subiektywna opinia ma silne i

obiektywne podstawy. Mianowicie,

do wartkiej, tradycyjnie heavy

metalowej akcji wpleciono sporo

niebanalnych rozwiązań aranżacyjnych.

Czyli mamy świetne riffy,

melodie, harmonie i rytmy, urozmaicenia,

ciekawe zwolnienia i

przyśpieszenia, przeplatające się

lżejsze motywy z bardzo ciężkimi

fragmentami, nazwijcie to sami;

heavy metal pierwsza klasa plus

atmosfera. Brzmienie albumu nieco

przytłacza zamuloną ścianą

dźwięku, ale to niekoniecznie wada,

biorąc poprawkę, że na pierwszym

planie dzieje się jakby "więcej"

niż na średniawych albumach

heavy metalowych. Brak wypełniaczy

to mało powiedziane; każdy

utwór ma do zaoferowania patenty

zapadające w pamięć. Wokalista

śpiewa zadziornym barytonem -

tutaj Wasze odczucia mogą być

podzielone, bo niektórzy fani

heavy metalu preferują tenory czyli

wyższe głosy; dla mnie, dokonując

oceny, ważne jest, że te wokale nie

są nijakie, tylko mają swój zjawiskowy

charakter. Przez moment zastanawiałem

się, czy to nie jest jednak

bas, ale wchodząc na te niższe

rejestry, Sommo nie brzmi czysto.

Aby się o tym przekonać, posłuchajcie

pierwszej części "Angéle

De La Barthe"; zauważcie jak dokonał

tam przejścia z czystego tenoru

w dramatyczny, podniosły,

ale jednak amatorski basowy fragment.

Następnie porównajcie to

sobie z wzorem bas barytonu, wpisując

w YouTube hasło "Thomas

Quasthoff song to the evening star".

Wtedy zobaczycie, że głos Sommo

nie jest perfekcyjnie wyszkolony, z

drugiej strony przypadkowa osoba

z tłumu nie dałaby rady tak zaśpiewać,

choćby nie wiem, jaką

technologią by się nie wspomagała.

Niemniej jednak, za dotkliwą

szkodę uznałbym sytuację, gdyby

ów Włoch na jednym albumie poprzestał.

Mam nadzieję, że to dopiero

początki jego muzycznej

twórczości. (5)

Sonic Haven - Vagabond

2021 Frontiers

Sam O'Black

Kolejna supergrupa z Frontiers

rodem, ale wystarczy zajrzeć w życiorysy

członków Sonic Haven,

szczególnie wokalisty Herbiego

Langhansa i perkusisty André

Hilgersa, by przekonać się, że z

niejednego muzycznego pieca

chleb jedli. "Vagabond" to ich

debiutancki album, opublikowany

w maju tego roku - pewnie gdyby

nie pandemia, nie byłoby owej

płyty, ale nie ma co narzekać, bo

ten materiał trzyma poziom. Zasadniczo

to power metal, ale taki

prawdziwy, rodem z lat 80., zero

plastiku, zainspirowany tradycyjnym

metalem i hard rockiem. Takie

podejście od razu wyszło "Vagabond"

na zdrowie, co już na

starcie potwierdza tytułowy opener:

szybki, mocny, ale melodyjny, z

ostrym śpiewem. Dalej też można

wyłowić sporo perełek, chociażby

totalnie oldschoolowy "Nightmares",

dynamiczny "End Of The

World", w którym Carsten Stepanowicz

za sprawą solówek zdecydowanie

wysuwa się na plan pierwszy

czy surowy, ale z melodyjnym

refrenem, a jakże, "Blind The

Enemy". Nie zabrakło też obowiązkowej

ballady "Save The Best For

Last" z fortepianem i smyczkami;

koniec płyty w postaci "Striking

Back" sprawia zaś, że od razu chce

się włączyć ją ponownie, a trwa,

bagatela, 54 minuty. (5)

Wojciech Chamryk

Space Chaser - Give Us Life

2021 Metal Blade

Podczas gdy Tom Angelripper z

Sodom plecie bzdury, że tylko

thrash metalowe zespoły z lat

osiemdziesiątych dają radę, berliński

Space Chaser jest słusznie zadowolony

ze swojego trzeciego LP

"Give Us Life". Ów krążek wywarł

na mnie jak najlepsze wrażenie, toteż

pozwoliłem perkusiście Matthiasowi

Scheuererowi, aby sam

wystawił ocenę w skali od 1 do 6.

Postawił piątkę a ja za tym idę,

dlatego że każdą chwilę spędzoną z

"Give Us Life" śmiało można

uznać za ciekawie wykorzystany

czas, tak przez twórców, jak i przez

słuchaczy. Z perspektywy 39:33

minut spoglądamy na neony lat

świetlnych, zaglądając tam gdzie

nie trzeba i podważając dogmaty

papieskie o życiu poczętym z ciała

kobiety. "Zarówno urodziny, jak i

śmierć, są aktem przemocy". "Rozważmy

otwarcie bram do totalnego chaosu".

"Miliardy światów musi przepaść bez

śladu, zanim powstanie jeden świat

nadający się do wyklucia na nim życia".

"Jeśli gwiazda zachowa się jak supernova,

to eksploduje i tysiące rozsypanych

części zrodzi szansę na nowy początek".

Te zdania widzicie w cudzysłowiu,

ale oni trochę inaczej się wyrazili,

mniejsza z tym. Bądź co bądź,

Space Chaser "Give Us Life" to

taka supernova wśród metalowego

chaosu. Eksplodowali, dali szansę

na nowy początek, przeszli oczekiwania

samego Toma Angelrippera,

olali moczenie ogórka w octcie,

zagrali w gierkę komputerową, doznali

cryoshoku (cokolwiek to

jest), wysłali sygnał o nieśmiertelność

do A.O.A. Nie ukrywają się za

maskami, hej jestem Sebastian,

Matthias, Martin, Leo i Siegfried

- wykrzyczeli, pokazali, zagrali i

zdobyli moje uznanie. Możliwe, że

ogół obecnych nastolatków uważa

thrash za przebrzmiałe "ok boomer",

ale przechodząc obok lokalnej

szkółki leśnej nie obchodzi

mnie, czy jej łagiernicy znają

thrash metal. To ma być bunt

wobec ludowej tandety, alternatywa

wobec fasadowego pustorędzia,

nie pop, lecz frapująca energia.

Stymulant o pozytywnych skutkach

ubocznych. Terapia dla zwyrodnialców.

Szalona zabawa dla

ogarniających metalowców. Odchłamiacz

dla korposzczurów.

Ćpałem? Piłem? Nie, to tylko

eksces palców nad klawiaturą,

wywołany wysłuchaniem takiego

albumu, jakiego pragnąłem wysłuchać.

Coś, co postawiło na nogi

mój dzień, nie dodało skrzydeł, ale

wiary że wcale skrzydeł nie potrzebuję,

aby stawiać czoła wyzwaniom

hiperprzestrzeni grożącej

wcześniej hekatombą. Satysfakcja

z thrash metalu zrodzonego pod

wpływem Overkill, ale żyjącego

własnym życiem. (5)

Spitfire - Do Or Die

2021 Massacre

Sam O'Black

Ten bawarski zespół z powodzeniem

realizuje własny pomysł na

gorący rock'n'roll. Podobno najpierw

przyszykowali trzydzieści

utworów z myślą o swoim trzecim

longplay'u, a następnie zamienili je

na kompletnie nowe kawałki, bo

stwierdzili, że ten album jest wagi

życia i śmierci, więc musi zawierać

ciekawszy materiał niż to, czym

już dysponowali. Osobiście fanem

nie zostanę, ale myślę, że trzeba

Spitfire "Do Or Die" dać młodzieży,

bo młodzież właśnie potrzebuje

takich przebojów. Zwłaszcza

ta niemiecka młodzież, bo jednak

więcej mówi się i pisze o Spitfire

w języku niemieckim niż

jakimkolwiek innym, tak jakby

Niemcy byli bardziej zainteresowani.

Problemem wydaje się

nazwa kapeli, bo Spitfire'ami

nazywa się sporo formacji, wobec

tego można się zdezorientować,

kiedy szuka się ich w sieci (np. w

wyszukiwarkę Facebooka należy

wpisać hasło "SpitFire Rock'n'

Roll"). Ich muzykę określiłbym

bardziej precyzyjnie jako XXIwieczny

heavy rock z silnie eksponowanymi

refrenami oraz częstymi

zmianami dynamiki podkreślającymi

przebojowy potencjał.

Na albumie znalazło się trzynaście

krótkich i konkretnych utworów.

Chociaż pierwszy z nich, "Ride It

Like You Stole It" został opatrzony

efektownym teledyskiem (z kompletnie

nie-holenderskim wyobra-

190

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!