HMP 80 Running Wild
New Issue (No. 80) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 212 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: KKs Priest, Running Wild, Judas Priest, Cirith Ungol, Dee Snider, Destruction, Sodom, Flotsam And Jetsam, Mordred, Evile, Rage, Axel Rudi Pell, Gamma Ray, Doro, Herman Frank, U.D.O., Miecz Wikinga, Witch Cross, Space Chaser, Vulture, Killing, Crisix, Militia, Pharaoh, Somo Inquisitore, Lycanthro, Dark Arena, Distant Past, Illusory, Breathless, Gipsy's Kiss, Eisenhand, Antioch, Heavy Sentence, Blazon Rite, Parish, Scald, Wheele, Anahata, Spirit Adrift, Godslave, Cryptosis, Paranorm, Eradicator, Ibridoma, March In Arms, Paladine, Rebellion, Hammer King, Bloodbound, Nocturnal, Saratan, Hellhaven, Ian Pary, Lee Aaron, Todd Michael Hall, Secret Sphere and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 80) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 212 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: KKs Priest, Running Wild, Judas Priest, Cirith Ungol, Dee Snider, Destruction, Sodom, Flotsam And Jetsam, Mordred, Evile, Rage, Axel Rudi Pell, Gamma Ray, Doro, Herman Frank, U.D.O., Miecz Wikinga, Witch Cross, Space Chaser, Vulture, Killing, Crisix, Militia, Pharaoh, Somo Inquisitore, Lycanthro, Dark Arena, Distant Past, Illusory, Breathless, Gipsy's Kiss, Eisenhand, Antioch, Heavy Sentence, Blazon Rite, Parish, Scald, Wheele, Anahata, Spirit Adrift, Godslave, Cryptosis, Paranorm, Eradicator, Ibridoma, March In Arms, Paladine, Rebellion, Hammer King, Bloodbound, Nocturnal, Saratan, Hellhaven, Ian Pary, Lee Aaron, Todd Michael Hall, Secret Sphere and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Foto: Spirit Adrift
"Forge Your Future" ma jedną z najpiękniejszych
okładek, jakie ostatnio widziałam w
metalu, świetnie współgrającą z zawartością.
Jak wpadliście na ten koncept? Czy to śmierć
stawiająca czoła słońcu, a może pustce? Czy
to metaforyczna okładka?
Chciałem czegoś naprawdę psychodelicznego.
Udało mi się znaleźć Kubę Sokolskiego, artystę
z Polski i podesłałem mu teksty piosenek.
Chciałem, żeby każdy element oprawy graficznej
współgrał z każdym utworem. Postać z
okładki jest rozdarta pomiędzy dwoma niebezpiecznymi
ścieżkami, więc decyduje się podążyć
swoją własną. Każdy z nas jest w stanie
wytyczyć sobie w życiu własną ścieżkę.
Od momentu rozpoczęcia działalności zespołu,
Spirit Adrift wydawało album prawie każdego
roku (poza 2018, ale wydaliście wtedy
przynajmniej singla). Jak znajdujesz energię,
czas i inspirację, żeby to robić i utrzymywać
to na niezmiennie wysokim poziomie?
Każdą sekundę mojego życia poświęcam na
rozwój i stawanie się lepszym muzykiem.
Wszystko, co robię, jest powiązane z muzyką.
To cały mój świat. Nawet, gdy robię sobie przerwy,
wychodzę na kontakt z przyrodą, pływam
kajakiem, spaceruję, czy cokolwiek w tym
stylu, używam tych doświadczeń, by znaleźć w
nich inspirację do kolejnych, muzycznych dążeń.
Podejrzewam, że w 2021, a może 2022, pojawi
się wasze nowe LP. Mógłbyś zdradzić więcej
szczegółów?
Skończyłem nagrywać demówki na nasz następny
album. Mamy zamiar nagrać go studyjnie
w przyszłym roku, kiedyś. Jeszcze zobaczymy,
co się wydarzy.
Teksty na EPce "Forge your Future" są
niczym ostrzeżenie dla ludzkiej rasy. To pandemia
spowodowała, że podjąłeś taki temat,
czy ogólna kondycja świata? Co więcej,
inspirują cię teksty Judas Priest i Dio. Kto,
poza nimi, jest twoim ulubionym tekściarzem?
Tak, rasa ludzka ma prawdopodobnie przejebane.
Ale nie mam na to żadnego wpływu,
więc staram się żyć pełnią życia i pozostawać
wdzięcznym za każdy dzień. Moim ulubionym
tekściarzem wszechczasów jest najprawdopodniej
Tom Petty. Nie mieści się w głowie jak
jeden człowiek mógł napisać tyle perfekcyjnych
piosenek.
Niedawno miała miejsce premiera teledysku
do "Wake Up". Płyty winylowe odgrywają w
nim ważną rolę. Czy dla ciebie, osobiście,
również są tak ważne? Wierzysz w fizyczność
w erze streamingu w przemyśle muzycznym?
Dorastałem słuchając muzyki zanim istniało
coś takiego jak streaming. Okładki płyt i możliwość
posiadania fizycznej kopii są dla mnie
kluczowe. W innym przypadku pozbawiasz się
pełnego doświadczenia. Byłem naprawdę zaangażowany
w słuchanie każdego albumu, który
kupiłem, ponieważ musiałem pracować, by pozwolić
sobie na ich zakup. To była inwestycja
- i to zupełnie inne doświadczenie, niż bezmyślne
streamowanie jakiegoś gówna całymi
dniami, poświęcając tylko częściowo uwagę temu,
czego się własciwie słucha.
Czy możesz powiedzieć coś więcej o samej
pracy nad teledyskiem, konceptem, procesie
powstawania?
Nasz przyjaciel, Guilherme Enriques z Portugalii
nakręcił ten teledysk. Pracowaliśmy razem
jak do tej pory już trzy razy. Po prostu
podsyłam mu swoje pomysły, przedyskutowujemy
je i za każdym razem robi fantastyczną
robotę.
Jaki był najlepszy koncert, który kiedykolwiek
zagraliście?
Najlepszym koncertem był prawdopodobnie
ten w Turbo Haus w Montrealu, w Kanadzie.
Nigdy wcześniej nie doświadczyłem aż takiej
mocnej reakcji ze strony publiczności. Ich miłość
i ekscytacja były wręcz przytłaczające!
Wasza najnowsza EPka idealnie oddaje ewolucję
od czasów "Chained to Oblivion" do
współczesności. Pierwsza płyta była bardziej
doomowa, powolna, melancholijna, "Forge of
Future" jest szybsza i weselsza, ale wciąż w
stylu Spirit Adrift. Jak opisałbyś wasz progres?
Jest coś, czego chciałbyś jeszcze spróbować
w przyszłości?
Nasz rozwój jest kompletnie naturalny i szczery.
Ostatnio widziałem wypowiedź Fenriza,
powiedział, że "nie jesteśmy sztucznymi, plastikowymi
produktami, któte pozostają takie
same, jesteśmy żyjącymi istotami, które naturalnie
ewoluują". Coś w tym stylu. Zawsze potrafi
świetnie ująć wszystko odpowiednimi słowami.
Czuję to samo, co on.
Iga Gromska
HMP: Cześć Lee, jak się masz? Oczywiście
rozmawiamy, bo Twój nowy album "Radio
On!" jest już dostępny! Lee, jesteś na muzycznej
scenie od lat 80-tych, czy wciąż czujesz
ekscytację kiedy wychodzi Twoja nowa
muzyka?
Lee Aaron: Jaja sobie robisz? Pewnie że tak!
Jestem bardziej podjarana nowymi kawałkami
niż rzeczami które robiłam w przeszłości.
Wiesz, zawsze czuję że moja nowa muzyka to
najlepsze co mam do zaoferowania. Z roku na
rok czuję że jestem lepszą wokalistką, kompozytorką,
producentką. Więc jak widzisz, powodów
do ekscytacji jest dość dużo!
"Radio On!" to dla mnie album którego tytuł
w zasadzie wykłada wszystkie karty na stół.
To po prostu wysokiej jakości radiowy rock.
Dobrze odczytałem tytuł?
No tak, zdecydowanie w tytule jest dość duża
podpowiedź i konotacja z AOR i radiowymi
klimatami. I tak, czujemy że ta muzyka należy
do radia, o tak. Każdy kawałek ma tą charakterystyczną,
samośpiewną melodię, solidny refren
no i tę muzykalność. Wydaje mi się że ludzie
tęsknią za taka muzą. Ja tęsknię na pewno.
Taki "Vampin" od razu narzuca skojarzenia z
blues rockiem w trochę Aerosmithowym stylu.
Nawet pierwszy akord gitarowy już zdradza,
czego możemy oczekiwać...
Wspaniale! Bardzo mi to schlebia, że widzisz
to w ten sposób. Nasz gitarzysta, Sean przyniósł
ten riff na jedną z naszych sesji kompozytorskich
i od razu się zakochałam - czysty,
młodzieżowo-rockowy riff, trochę heavy, trochę
blues rocka a i mój głos jakoś od razu jakoś
w naturalny sposób dopasował się do tego stylu
i co najważniejsze, ten kawałek nadał ton
całemu albumowi. Chcieliśmy otworzyć płytę
mocnym, wykopnym kawałkiem, tak aby ludzie
od razu zrozumieli czego powinni oczekiwać.
Następne dwa numery są z kolei nieco bardziej
hard rockowe, nawet jeśli refreny wciąż
pozostają mocno chwytliwe...
Co jest złego w chwytliwych refrenach? Dla
mnie to trochę bez sensu, że w hard rockowym
gatunku istnieje przekonanie, że jeśli zaśpiewasz
chwytliwy refren, albo że ludzie złapią się
na tym, że podśpiewują jakiś fragment albo
wystukują rytm palcami, to jest to swego rodzaju
zdrada gatunku czy coś w tym stylu. To
dla mnie kompletnie bez sensu. Sądzę, że to
jest właśnie sens pisania numerów, żeby każdy
kawałek miał jakiś haczyk, coś na co złapią się
ludzie i co będzie przy nich cały czas.
Racja. Dla mnie idealnym tego przykładem
jest "Devils Gold", kawałek który brzmi
trochę jak młodszy brat "The Ghost Of Tom
Joad" Springsteena.
(śmiech) Uznam to za komplement! Choć w
sumie ktoś już kiedyś powiedział mi, że to
brzmi jak Fleetwood Mac, więc może coś w
tym jest. To interesujące jak ludzie różnie widzą
i słyszą nasze kawałki. Chciałam napisać
coś klimatycznego ale też przerażającego, jako
swego rodzaju komentarz do świata dzisiejszych,
przeciętnych konsumentów. Wiesz, zawsze
wydaje nam się że więcej rzeczy i pieniędzy
uczynią nasze życie lepszym, ale nie zawsze
tak jest. I o tym jest właśnie "Devils
Gold".
W sumie "The Ghost Of Tom Joad" trakto-
138
SPIRIT ADRIFT