11.03.2023 Views

HMP 80 Running Wild

New Issue (No. 80) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 212 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: KKs Priest, Running Wild, Judas Priest, Cirith Ungol, Dee Snider, Destruction, Sodom, Flotsam And Jetsam, Mordred, Evile, Rage, Axel Rudi Pell, Gamma Ray, Doro, Herman Frank, U.D.O., Miecz Wikinga, Witch Cross, Space Chaser, Vulture, Killing, Crisix, Militia, Pharaoh, Somo Inquisitore, Lycanthro, Dark Arena, Distant Past, Illusory, Breathless, Gipsy's Kiss, Eisenhand, Antioch, Heavy Sentence, Blazon Rite, Parish, Scald, Wheele, Anahata, Spirit Adrift, Godslave, Cryptosis, Paranorm, Eradicator, Ibridoma, March In Arms, Paladine, Rebellion, Hammer King, Bloodbound, Nocturnal, Saratan, Hellhaven, Ian Pary, Lee Aaron, Todd Michael Hall, Secret Sphere and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 80) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 212 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: KKs Priest, Running Wild, Judas Priest, Cirith Ungol, Dee Snider, Destruction, Sodom, Flotsam And Jetsam, Mordred, Evile, Rage, Axel Rudi Pell, Gamma Ray, Doro, Herman Frank, U.D.O., Miecz Wikinga, Witch Cross, Space Chaser, Vulture, Killing, Crisix, Militia, Pharaoh, Somo Inquisitore, Lycanthro, Dark Arena, Distant Past, Illusory, Breathless, Gipsy's Kiss, Eisenhand, Antioch, Heavy Sentence, Blazon Rite, Parish, Scald, Wheele, Anahata, Spirit Adrift, Godslave, Cryptosis, Paranorm, Eradicator, Ibridoma, March In Arms, Paladine, Rebellion, Hammer King, Bloodbound, Nocturnal, Saratan, Hellhaven, Ian Pary, Lee Aaron, Todd Michael Hall, Secret Sphere and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

gon's Kiss z roku 2014. Fani oldschoolowego

heavy pewnie łykną

tego longplaya bez popitki, tym

bardziej, że udziela się tu przecież

Adam Neal z Savage Master. Nie

gra jednak na gitarze - od tego są

inni, w tym Hugo Conim - ale

śpiewa. I to całkiem nieźle: ostro,

zadziornie, brzmiąc momentami

("Wild Pack Of Dogs") niczym

Udo Dirkschneider, ale obdarzony

wyższym głosem. Muzycznie

Dragon's Kiss to heavy/power metal

z lat 80. Nie jakiś rzucający na

kolana, ale sprawnie zagrany, surowy

i dynamiczny, tak jak w tytułowym

openerze, "Ride Til We

Die" czy "Castle Of The Witch". Są

też momenty ostrzejsze, pod

speed/thrash ("I Embraced The

Serpent And The Devil In The

Dark"), a na okrasę dwa udane covery,

"Somewhere Up In The Mountains"

Marquis De Sade i "Rock

'N' Roll Soldiers" New Order. Słucha

się tego nieźle, ale czy kupiłbym

tę płytę? Ano właśnie... Ale:

(4) dam, bo jednak zasłużyli, poza

tym wydawca zapowiada na jesień

EP "The Last Survivors" z premierowym

materiałem Dragon's Kiss,

liczę więc, że może być ciekawiej.

Wojciech Chamryk

Eisenhand - Fire Within

2021 Dying Victims

To, że współcześnie coraz więcej

zespołów powraca do tradycyjnego

heavy nie jest niczym zaskakującym.

Austriacy z Eisenhand robią

jednak dodatkowy krok w tył.

Może nawet kilka. Ich album "Fire

Within" z muzyką prosto z podziemi

Linz to fuzja old-schoolowego

metalu z szybkim rock and

rollem spod znaku Venom czy

Motorhead. Brudne brzmienie,

brudne, skandujące wokale, proste

riffy, proste solówki. Na co komu

wirtuozeria, skoro słychać energię i

pasję, w wyniku których powstał

kawał świetnego materiału. Przekombinować

jest bardzo łatwo.

Prosty, ale chwytliwy songwriting

zawsze będzie w cenie. Panowie

zaczęli pisać numery już w 2017

roku, a dwa lata później zaczęli

pracę nad demówką. Czekanie się

opłaciło, bo chociaż odejście od

prób samodzielnego zarejestrowania

materiału i znalezienie odpowiedniej

wytwórni widocznie trochę

zajęło, to płyta nie traci undergroundowego

brzmienia. To klimat

archiwalnych nagrań znajdowanych

po latach, który współcześnie

podtrzymywał między innymi

Goat Horn (pre-Cauldron), Stone

Dagger czy Midnight - jak Satanic

Rites, Overdrive i Gotham

City. Ostatni z nich zespół wymienia

zresztą jako jedną z inspiracji,

u boku, co ciekawe, także polskiego

Kata. Jazdę bez trzymanki

rozpoczyna dźwięk startującego

silnika w "The Engine", kawałka

napakowanego old-schoolowymi

patentami ze znajomo brzmiącym

intro solo na czele. Gdy do wściekle

szybkich riffów przypominających

przyspieszony, wczesny

hard rock na sterydach dochodzi

wokal, mamy pełne spektrum stylu

Eisenhand. W dobrym tych słów

znaczeniu. Dla jasności, Iron Herv

wcale nie jest znakomitym wokalistą,

o którego umiejętności walczyłyby

wszystkie współczesne

składy heavy. Nie znaczy to jednak,

że nie miałyby o co walczyć.

Te z nich, którym bliskie są początki

gatunku, z pewnością nie

powstydziłyby się kogoś z taką

charyzmą. W klimacie retro, w towarzystwie

chórków i partiach

stworzonych do skandowania na

koncertach (choćby sam tytuł

"Steel City Sorcery" - numeru o rodzinnym

mieście zespołu) sprawdza

się perfekcyjnie. Prostota kawałków

Eisenhand, choć sama w

sobie nie jest oczywiście żadnym

zarzutem, to jednak nie taka oczywista

sprawa. Przede wszystkim

płyta nie nudzi. Szybkie tempo

neutralizuje nieco bardziej podniosły,

wolniejszy "Ancient Symbols",

który przyspiesza w drugiej części,

nawet w obrębie jednego numeru

nie szczędząc zaskoczeń. Chwytliwe

"White Fortress" (z jedną z najlepszych

solówek na płycie), przestrzeń

dla basu i perkusji, zahaczająca

trochę o punk w stylu Misfits

i The Adicts w "Ride Free",

hipnotyzująca, balladowa pierwsza

część kończącego album "Dizzying

Heights". Jest w czym wybierać, co

nie zdarza się tak często na bliźniaczo

do siebie podobnych nowościach

publikowanych m.in. na kanale

NWOTHM Full Albums, na

którym propozycja zespołu również

się znalazła. Ostatni utwór w

ogóle łamie konwencję powrotu do

początków, szybkich strzałów,

krótkich, chwytliwych numerów.

To prawie 10 (!) minut muzyki

przechodzącej przez wszystkie

możliwe emocje, między innymi za

sprawą czystego brzmienia gitary,

kojarzącego się nawet z odległą gatunkowo

"Spokoynaya Noch'" grupy

Kino. Gitarzysta prowadzący,

Adam Torpedo, choć na całości

nie sili się na niepotrzebną wirtuozerię,

udowadnia tutaj, że jest

świetny w swoim fachu i nie musi

torpedować słuchacza wyłącznie

szybkimi, klasycznymi solówkami

w stylu heavy. "Fire Within" to dowód

na to, że chłopaki z Eisenhand

odrobili porządnie lekcje historii

gatunku. Z łatwością można

się nabrać, że to faktycznie zaginione

demo dobrze prosperującej,

zapomnianej kapeli z połowy, a

nawet początków lat 80. O nich,

miejmy nadzieję, współczesna scena

tak szybko nie zapomni. (5)

Emerald Rage - High King

2021 Stormspell

Iga Gromska

Emerald Rage to kolejny przedstawiciel

NWOTHM, który tym

razem pochodzi z Akron z Ohio.

Działają od 2016 roku i do tej pory

nagrali sporo singli, EPek i innych

nagrań demo. Poza tym są typowym

przedstawicielem sceny, z

której pochodzą i łączą w muzyce

różne wpływy wywodzące się z tradycyjnego

heavy metalu oraz power

mealu. Już w rozpoczynającym

ich debiutancki album "Into The

Sky" słyszymy Running Wild, tak

samo jest z wieńczącym album

"Wings Of Solitude" ale w nim

odnajdziemy też echa Thin Lizzy.

W ten sposób odkrywamy, że amerykańscy

muzycy nie trzymają się

sztywnych ram tradycyjnego heavy

metalu. Także nie zdziwcie się, jak

"Dire Wolves" skojarzy się wam z

Deep Purple czy też Uriah Heep

(super brzmiące Hammondy).

Zdecydowanie tradycyjnie jest w

"Empress" tu muzycy Emerald

Rage garściami czerpią z dokonań

Motörhead. Tak samo jak w

"Heart Of A Pagan" gdzie tym razem

dość czytelne są wpływy Iron

Maiden. Natomiast w "White

Stag" Amerykanie konfrontują

swoje umiejętności z dokonaniami

Vicious Rumors a nawet Megadeth

(tak przynajmniej to słyszę).

Oczywiście tych nawiązań i wpływów

jest jeszcze więcej i żeby to

udowodnić można by w nieskończoności

wymieniać całe mnóstwo

kapel, ale chyba nie o to chodzi.

Ważniejsze jest to, że muzycy

mimo jasnych deklaracji i inspiracji

grają tę muzykę po swojemu. Co

ciekawe "High King" nagrała tylko

trójka muzyków, śpiewający gitarzysta

Jacob Wherley, drugi gitarzysta

Patrick Kern oraz basista

Erik Curry. Natomiast za perkusję

odpowiadają urządzenia elektroniczne,

ale w ogóle tego nie słychać,

bo ma się wrażenie jakby grał żywy

muzyk. Brzmienie też jest zadowalające,

jedynie niekiedy niektóre

solówki wybrzmiewają trochę

amatorsko. Niemniej właśnie takie

gitary podkreślają oldschoolowość

całości. Ciekaw jestem jak potoczą

się losy Emerald Rage, Amerykanie

mogą odfajkować ciekawy

start, nie jest to jednak gwarant

dalszej dobrej kariery. Aby coś z

tego było muzycy muszą przyłożyć

się jeszcze bardziej oraz dodać jakiejś

jakości i oryginalności. Nikt

nie mówi, że będzie łatwo ale dla

tego zespołu jest to w zasięgu ręki.

(4,5)

Entierro - El Camazots

2021 Self-Released

\m/\m/

To bardzo nieoczywista płyta i trudno

powiedzieć, czego można się

po niej właściwie spodziewać. Entierro,

czyli z hiszpańskiego "pogrzeb",

zatytułował EP-kę "El Camazots",

w nawiązaniu do jednego

z bóstw majów, czyli nietoperza

śmierci, choć jest zespołem z USA.

Za nazwę odpowiada jednak nieprzypadkowy

człowiek, bo gitarzysta

Fates Warning, pionierów metalu

progresywnego, Victor Arduini,

który w międzyczasie udzielał

się tylko we Freedoms Regin i

projekcie z Butchem Balichem.

Oczekiwań jest więc sporo. W odpowiedzi

przychodzi muzyka - mająca

nawiązywać do tradycyjnego

heavy, a jednak dość uwspółcześniona,

z domieszką innych gatunków,

poweru, czasem thrashu, a

nawet doomu/stonera. Ten ostatni

słychać szczególnie w otwierającym

płytę "The Penance", które silnie

kojarzy się, nie tylko gitarowo,

ale także sposobem śpiewania z

grupą Kyuss. Być może widmo

tego gatunku to naleciałość Arduiniego

ze wspomnianego projektu

Arduini/Balich, który poruszał się

w podobnej stylistyce. Progresywne

ciągoty gitarzysty słychać we

wszystkich utworach. Ostrzejszy,

mroczniejszy tytułowy "El Camazots"

(z tekstem częściowo po hiszpańsku

i mocnym thrashowym

głównym riffem) jest przeplatany

subtelniejszymi, solowymi wstawkami,

z kolei "The Tower" to kompozycja

zdecydowanie bardziej nowoczesna.

Nie tylko gitara ma tu

spore pole do popisu (znakomite,

zróżnicowane solówki), ale również

wokalista - Christopher Taylor

Beaudette, będący też założycielem

i basistą zespołu. W dość

"nowoczesnych" refrenach z pozbawionym

pazura echem pokazuje

swoje delikatniejsze oblicze - i zdecydowanie

wypada gorzej, niż w

agresywniejszym wydaniu. Metalowej

ciężkości całej produkcji ujmuje

więcej podobnych "smaczków" -

m. in. trochę generyczne harmonie

gitar i banalne wokalnie refreny w

"The Past". Szkoda, bo zarówno

Arduini, jak i Chris Begnal są nie

tylko przyzwoitymi, ale i ponadprzeciętnymi

gitarzystami, z czym,

jak słychać w solówkach, idą w

parze także zdolności kompozytorskie.

Nie zawsze przekłada się to

jednak na jakość kawałków na

RECENZJE 165

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!