HMP 80 Running Wild
New Issue (No. 80) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 212 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: KKs Priest, Running Wild, Judas Priest, Cirith Ungol, Dee Snider, Destruction, Sodom, Flotsam And Jetsam, Mordred, Evile, Rage, Axel Rudi Pell, Gamma Ray, Doro, Herman Frank, U.D.O., Miecz Wikinga, Witch Cross, Space Chaser, Vulture, Killing, Crisix, Militia, Pharaoh, Somo Inquisitore, Lycanthro, Dark Arena, Distant Past, Illusory, Breathless, Gipsy's Kiss, Eisenhand, Antioch, Heavy Sentence, Blazon Rite, Parish, Scald, Wheele, Anahata, Spirit Adrift, Godslave, Cryptosis, Paranorm, Eradicator, Ibridoma, March In Arms, Paladine, Rebellion, Hammer King, Bloodbound, Nocturnal, Saratan, Hellhaven, Ian Pary, Lee Aaron, Todd Michael Hall, Secret Sphere and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 80) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 212 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: KKs Priest, Running Wild, Judas Priest, Cirith Ungol, Dee Snider, Destruction, Sodom, Flotsam And Jetsam, Mordred, Evile, Rage, Axel Rudi Pell, Gamma Ray, Doro, Herman Frank, U.D.O., Miecz Wikinga, Witch Cross, Space Chaser, Vulture, Killing, Crisix, Militia, Pharaoh, Somo Inquisitore, Lycanthro, Dark Arena, Distant Past, Illusory, Breathless, Gipsy's Kiss, Eisenhand, Antioch, Heavy Sentence, Blazon Rite, Parish, Scald, Wheele, Anahata, Spirit Adrift, Godslave, Cryptosis, Paranorm, Eradicator, Ibridoma, March In Arms, Paladine, Rebellion, Hammer King, Bloodbound, Nocturnal, Saratan, Hellhaven, Ian Pary, Lee Aaron, Todd Michael Hall, Secret Sphere and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
co wolniejszy utwór tytułowy z
marszowym rytmem i hymnicznym
refrenem. Jeśli idzie o nastrój,
na pewno w porównaniu do
"Uncivilized" jest tu zdecydowanie
mniej mroku. Właściwie jedyne
momenty gdzie mamy z nim trochę
do czynienia to utwór tytułowy
i bardziej klasyczny, rozpędzony
zamykacz "Deadly Eyes". Całościowo
"Breaking The World"
prezentuje się bardzo przyzwoicie,
ma wręcz potencjał płyty nadającej
się na metalową imprezę. Co
jeszcze ważne - nie dłuży się. Jest
to krótki, konkretny strzał, nie
pozbawiony mocy i melodii zarazem,
a czerpiący z dosyć różnorodnych
wzorców, które łączy wspólny
rdzeń o nazwie heavy metal.
Polecam jako przyjemny, niezobowiązujący
materiał do posłuchania
w samochodzie albo przy piwie.
Czy to jakaś szczególna płyta z
potencjałem na zostanie klasykiem?
No pewnie nie, przecież to
zwykły, generyczny metal. Ale na
pewno zapewni sporo rozrywki. (4)
Piotr Jakóbczyk
Project: Roenwolfe - Edge Of Saturn
2021 Divebomb
Drugi album tego amerykańskiego
projektu ukazał się po kilku latach
ciszy z jego strony. Na "Edge Of
Saturn" Patrick Parris i Alicia
Cordisco kontynuują ścieżkę obraną
na debiutanckim "Neverwhere
Dreamscape", proponując dopracowany,
robiący wrażenie power/
thrash metal. Słychać, że przede
wszystkim inspirowały ich rodzime
zespoły (Nevermore, Forbidden,
Toxik czy Realm), nie unikają też
jednak nawiązań do dokonań duńskiego
Artillery albo Control Denied,
progresywno/tradycyjnie metalowego
projektu Chucka Schuldinera
z Death. Poszczególne
utwory są więc dynamiczne: czasem
bardziej powerowe (opener
"Song Of Kali") czy stricte thrashowe
("Of Mice And Strawmen"),
albo bardziej w stylu heavy/speed
("Mastermind Manipulators"). Łączą
je wszystkie patetyczne, momentami
epickie, a do tego całkiem
melodyjne refreny - ten ze "Starbound
Butcher Of My Dreams" jest
wręcz przebojowy, a i "Something
More" trudno pod tym względem
odmówić chwytliwości. Balladowy,
później wzmocniony, "Promethium"
też jest niczego sobie, a
Patrick Parris pokazuje w nim, że
ma kawał głosu. Krótsze utwory
dopełniają na "Edge Of Saturn"
dłuższe kompozycje, tytułowa,
dość epicka w formie i "Aeternum
Vale": z mocarnym, doomowym
wstępem, partiami syntezatorów i
thrashową łupanką w środku, przechodzącą
w końcówce w jakieś
etniczne, również wokalnie, partie.
Mamy tu też "The Dreaming God",
opisany jako alternate reality version,
ale to typowy bonus, z szybkim
tempem i ryczącym gościnnie,
dość monotonnie, Luxem Edwardsem.
Całość jednak zdecydowanie
na: (5).
Wojciech Chamryk
Rapid Strike - Rapid Strike
2021 WormHoleDeath
Ta chorwacka grupa gra metal od
kilkunastu lat, chociaż zanotowała
też pewną przerwę - pewnie dlatego
"Rapid Strike" jest dopiero jej
drugim albumem. Od razu rzuca
się w oczy, że skład jest zaledwie
trzyosobowy, wokalistka (nowa na
pokładzie Brytyjka Bexie James) i
gitarowy duet Hrvoje Madiraca/
Ante Pupaèić, dlatego wnoszę z
brzmienia perkusji, że "zagrał"
automat, co na pewno jest pierwszym
minusem. Drugi, znacznie
większy, to warunki głosowe frontwoman,
śpiewającej bez wyrazu i
niezbyt mocno. Na dobrą sprawę
jej głos sprawdza się tylko w balladach
("Sailing On", "Losing
You"), w utworach dynamiczniejszych,
wymagających wokalnego
"wygaru" pani James zdecydowanie
rozczarowuje, zwłaszcza w
wywrzeszczanym "Betrayal Is A
Sin" i najsłabszym również od strony
muzycznej, finałowym "Shout It
Out". W innych utworach jest
nieco lepiej, ale słychać, że stworzyli
je gitarzyści zafiksowani na
punkcie swych instrumentów, dlatego
solówki są tu najważniejszymi i
faktycznie najefektowniejszymi
elementami; reszta partii często
odstaje już in minus, co z każdym
kolejnym odsłuchem doskwiera
coraz bardziej. Rapid Strike mają
więc potencjał, ale póki co jest tak
sobie. Może do trzech razy sztuka?
(2,5)
Wojciech Chamryk
Ravager - The Third Attack
2021 Iron Shield
Ravager z każdą kolejną płytą potwierdza,
że teutoński thrash to nie
tylko stara gwardia pokroju Sodom,
Kreator, Destruction czy
Tankard. I dobrze, bo liderzy tych
klasycznych i kultowych zarazem
zespołów przecież nie młodnieją,
za jakiś czas ktoś będzie musiał
przejąć pałeczkę w tej thrashowej
sztafecie. Ravager najnowszym albumem
"The Third Attack" zgłasza
więc swą gotowość do sukcesji
po weteranach, proponując urozmaicony,
bardzo udany materiał.
Słychać na nim nie tylko odniesienia
do twórczości w/w zespołów,
ale też kapel amerykańskich, z
wczesną Metalliką czy Exodusem
na czele. Jest więc ostro, siarczyście
("Planet Hate", brutalny wręcz
"King Of Kings"), ale też i technicznie
("Back To The Real
World", "A Plague Is Born"). Sporo
też w tych kompozycjach wpadających
w ucho melodii, ciekawych
motywów, takich jak w "My Own
Worst Enemy" czy "Priest Of
Torment", a to kolejny plus, bo nie
sztuka wydać płytę z blisko trzema
kwadransami łomotu i jazgotu,
trzeba ten materiał jeszcze dopracować
i zróżnicować. Najciekawszym
przykładem takiego podejścia
jest znakomita, rozbudowana
kompozycja finałowa "Destroyer":
najpierw balladowa, ale później już
thrashowa do szpiku kości, pełna
pędu i dzikiej energii, do tego z
nawiązaniami do bardziej tradycyjnego
metalu - to ponad osiem minut
muzycznej uczty, nie tylko dla
fanów thrashu. "The Third
Attack" to bez dwóch zdań najlepsza
dotąd płyta w dorobku Ravager
i liczę, że nie spoczną po niej
na laurach, bo stać ich jeszcze na
wiele. (5)
Wojciech Chamryk
Rhapsody Of Fire - I'll Be Your
Hero
2021 AFM
Włosi ledwo co, bo w roku 2019,
wydali album "The Eighth Mountain",
na jesień mają już gotowy
kolejny "Glory Of Salvation", ale
nie pozwalają fanom o sobie zapomnieć,
podsuwając im EP "I'll Be
Your Hero". To długi materiał,
trwa bowiem 40 minut, ale skierowany
tylko do najzagorzalszych
zwolenników Rhapsody Of Fire.
Innych może zainteresować singlowy,
całkiem udany i chwytliwy,
chociaż mało metalowo brzmiący
(schowane w miksie gitary) tytułowy
utwór. Co do reszty mam wątpliwości,
bo to taki misz-masz:
japoński bonus "Where Dragons
Fly", jeśli wierzyć opisowi plików,
nagrany na nowo, a do tego dwa
numery koncertowe. "Rain Of
Fury" i "The Courage To Forgive"
zarejestrowano podczas trasy promującej
"The Eighth Mountain" i
jest to potwierdzenie, że na żywo
zespół brzmi ciut mocniej (chociaż
wciąż dość syntetycznie), a wokalista
Giacomo Voli nie tylko daje
radę głosowo, ale też świetnie nawiązuje
kontakt z publicznością.
Reszta materiału to już tylko ciekawostka,
cztery wersje patetycznej
ballady "The Wind, The Rain
And The Moon": angielska, znana z
ostatniej płyty, włoska, hiszpańska
i francuska. Najwidoczniej zespołowi
zamarzyło się coś na kształt
"Father" Manowar, tyle, że nie zrealizowanego
z takim rozmachem,
bo Amerykanie nagrali aż kilkanaście
wersji tej kompozycji, nawet po
polsku. (3,5)
Wojciech Chamryk
Rhabstallion - Back In The Saddle
2021 Golden Core
Piękne to są zrządzenia losu. Po latach
artystycznej tułaczki, po nagraniu
kilku taśm demo szmat czasu
temu, w końcu udaje się zrealizować
pełny album. Jeszcze, o dziwo,
brzmiący tak, jakby go właśnie
wyciągnęli z archiwum. Panie i panowie
- przed wami najprawdziwsze
NWOBHM z 2021 roku -
Rhabstallion i ich "Back In The
Saddle". Nakładem Golden Core
Records ukazuje się kompakt i winyl.
Czarna płyta ma dodane cztery
bonusy, których nie ma na CD i
trochę inaczej ułożone kawałki.
Zresztą jest to podwójne wydanie,
w formie gatefold. Nieważne jednak
jakie wpadnie wam w ręce, w
obu przypadkach otrzymacie
świetne granie utrzymane w klimacie
początku lat 80. z deszczowej
Anglii. No też w sumie jak ma być
inaczej, skoro w składzie Rhabstallion
są starzy wyjadacze. Zespół
powstał w 1977 roku i działał
do 1984, a później dopiero trzy
lata temu zebrał się w kupę. Andy
Wood, Stuart Toddington, David
Thompson odpowiedzialni za
gitary (Andy jest również wokalistą),
a sekcja rytmiczna należy do
Grahama Hoopera (bas) i Jacka
Himswortha (perkusja). Wszyscy
tworzyli Rhabstallion w większym
lub trochę mniejszym stopniu na
przełomie lat 70. i 80. Co z muzyką?
Kurczę to świetna podróż w
czasie. Album "Back In The Saddle"
to niczym nie wymuszone granie.
Zatrzymane w okresie rozkwi-
RECENZJE 185