HMP 80 Running Wild
New Issue (No. 80) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 212 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: KKs Priest, Running Wild, Judas Priest, Cirith Ungol, Dee Snider, Destruction, Sodom, Flotsam And Jetsam, Mordred, Evile, Rage, Axel Rudi Pell, Gamma Ray, Doro, Herman Frank, U.D.O., Miecz Wikinga, Witch Cross, Space Chaser, Vulture, Killing, Crisix, Militia, Pharaoh, Somo Inquisitore, Lycanthro, Dark Arena, Distant Past, Illusory, Breathless, Gipsy's Kiss, Eisenhand, Antioch, Heavy Sentence, Blazon Rite, Parish, Scald, Wheele, Anahata, Spirit Adrift, Godslave, Cryptosis, Paranorm, Eradicator, Ibridoma, March In Arms, Paladine, Rebellion, Hammer King, Bloodbound, Nocturnal, Saratan, Hellhaven, Ian Pary, Lee Aaron, Todd Michael Hall, Secret Sphere and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 80) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 212 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: KKs Priest, Running Wild, Judas Priest, Cirith Ungol, Dee Snider, Destruction, Sodom, Flotsam And Jetsam, Mordred, Evile, Rage, Axel Rudi Pell, Gamma Ray, Doro, Herman Frank, U.D.O., Miecz Wikinga, Witch Cross, Space Chaser, Vulture, Killing, Crisix, Militia, Pharaoh, Somo Inquisitore, Lycanthro, Dark Arena, Distant Past, Illusory, Breathless, Gipsy's Kiss, Eisenhand, Antioch, Heavy Sentence, Blazon Rite, Parish, Scald, Wheele, Anahata, Spirit Adrift, Godslave, Cryptosis, Paranorm, Eradicator, Ibridoma, March In Arms, Paladine, Rebellion, Hammer King, Bloodbound, Nocturnal, Saratan, Hellhaven, Ian Pary, Lee Aaron, Todd Michael Hall, Secret Sphere and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Cała setlista z "Live Attack" wygląda prawie
jak "greatest hits" Destruction. Są tam
jednak kawałki, które raczej rzadko wykonywaliście
na żywo, w tym mój ulubiony, "Sign
of Fear". Dlaczego wybraliście akurat je?
Wiedzieliście, że są ludzie, którzy na nie
czekają, czy sami je lubicie i żałowaliście, że
nie graliście ich tak często? A może to ukłon
w stronę prawdziwych fanów.
Kawałek, który wymieniłaś i pozostałe to jedne
z tych, które napisaliśmy z myślą o dwóch
gitarach. Gdy graliśmy w trzy osoby, zagranie
ich na żywo było bardzo trudne - wszystkie te
harmonie, dodatkowe solówki, mniejsze części,
których nie dało się wykonać w satysfakcjonujący
sposób. Od kiedy znów tworzymy
kwartet, przywróciliśmy je do setlisty. Pytaliśmy
fanów przez social media, co chcieliby
usłyszeć i ludzie wymagali od nas "Sign of
Fear", "Reject Emotions", "Release from Agony" -
wszystkich tych kawałków, których nie mogliśmy
grać bez drugiej gitary. Teraz już ją mamy.
Tak, znów gracie we czwórkę. To prawie jak
okres, w którym Motorhead odrzucił wizerunek
trio i zatrudnił drugiego gitarzystę.
Chciałbyś zostać przy czasach, gdy Destruction
też tworzyło trio czy wolisz grać z
dodatkowym muzykiem na scenie?
O tak, zdecydowanie wolę! To jak być gościem,
który urodził się z jedną nogą i nagle móc stanąć
na dwie. Szybciej chodzić, biegać, robić
wszystko lepiej. Tak samo jest z dwoma gitarami.
Masz o wiele więcej możliwości, możesz
grać harmonie, robić gitarowe pojedynki,
uzyskać więcej mocy. Więcej się też dzieje jeśli
chodzi o zachowanie na scenie, wchodzenie w
interakcje z widownią, z perkusistą. W granie
w czwórkę jest tylko jeden problem: osobowości
wszystkich członków muszą dopasować się
do zespołu. Damir, nasz nowy gitarzysta, jest
też prywatnie świetnym przyjacielem.
Wspomniany już "Sign of Fear" jest z albumu
"Release from Agony", na którym zagrał
znakomity Harry Wilkens, ze swoimi charakterystycznymi
zmianami metrum i stylem
gry. Ale wasz nowy gitarzysta, o którym
mówisz, Damir Eskić, wykonując ten utwór
udowodnił, że również jest świetnym muzykiem.
Dostał nawet solową partię shredu na
nowym live albumie. Jak wyczułeś, że będzie
pasował do Destruction?
Są ludzie, którzy umieją się do muzyki bardzo
łatwo dopasować i są ludzie o bardzo ograniczonym
umyśle, którzy chcą robić wszystko po
swojemu. Damir to ten pierwszy typ. Jest również
nauczycielem muzyki, studiował grę na
gitarze i jest wielkim fanem thrash i heavy
metalu. Wcześniej był także fanem Destruction,
więc gdy zaproponowaliśmy mu współpracę
dobrze już znał zespół i umiał zagrać
wiele naszych kawałków. Chodził na nasze
koncerty i kiedyś grał przed nami support na
naszej trasie. Zobaczyliśmy, jak dobrym jest
gitarzystą, jaki fajny z niego gość i jak dużo poświęcenia
wkłada w swój instrument, muzykę i
wszystko wokół. To był jeden z głównych
powodów, dla których dołączył do zespołu.
Wiem już, że pracujecie nad nową studyjną
płytą, ale dlaczego zdecydowaliście się nagrać
wcześniej live album? To dobra odskocznia
od pisania nowego materiału, forma inspiracji
lub sprawdzenia, jak stosunkowo
nowi członkowie poradzą sobie ze starymi
kompozycjami?
To dobry sposób, by pokazać fanom, że skład
złożony z czterech osób wciąż jest żywy,
ciężko pracuje i wciąż potrafi kopać tyłki. To
był także sposób na przetrwanie pandemii. Pozwoliło
nam to podtrzymać aktywność, myśleć
pozytywnie i również trochę zarobić. Kiedy
zarejestrowaliśmy nagranie na początku roku,
wiele osób prosiło nas, by wydać je na DVD
lub Blu-rayu. To jest to, co teraz robimy - dla
fanów, którzy nie mieli okazji zobaczyć nas
wtedy w styczniu. Mieliśmy z tym jednak trochę
problemów. Trzeba wziąć pod uwagę sytuację
na świecie - DVD i Blu-ray niedługo całkowicie
znikną. Trudno było znaleźć wytwórnię,
która zgodziła się wydać w ten sposób
koncert Destruction, bo nikt już nie wierzy w
Foto: Destruction
fizyczne produkty.
Ja ciągle wierzę.
Ja też, tak jak wielu naszych fanów, ale gdy
spojrzysz na świat, w branży kompletnie się
pozmieniało. Żyjemy w czasach streamingu.
Nawet, gdy chcesz obejrzeć film, wybierasz
Netflixa. Nie musisz już iść do sklepu czy do
wypożyczalni po DVD. Cały ten sektor umiera.
Przekonanie kogoś, by wydał fizycznie
nasze nagranie graniczyło z cudem. DVD z
koncertem, na którym, na dodatek, nie było
publiczności. To podwójny fuckup. Dlatego
jestem teraz dumny, że udało nam się to wydać.
To wyjątkowy produkt - ukazujący zespół
w bardzo trudnym okresie, będący świadectwem
naszej walki o przetrwanie przez czas
pandemii. Myślę, że z perspektywy czasu będziemy
na niego patrzeć jak na dokument historyczny.
Skoro już mowa o filmach, po koncercie z
"Live Attack" puściliście "Ave Satani" ze starego
horroru, "The Omen". Czy ten film lub
sam utwór ma dla ciebie specjalne znaczenie?
O, tak! Uwielbiam "The Omen" i horrory.
Myślę, że ten soundtrack jest jednym z najlepszych,
jakie kiedykolwiek wykorzystano w
kinie grozy. Jest fantastyczny, od początku do
końca, pełen świetnych kompozycji. Tak złowrogich
i poruszających! Wnikają bardzo głęboko.
To arcydzieło. "The Omen" to też spora
część mojej edukacji i młodości. Gdy byłem
młodszy, myślałem, że to najbardziej przepełniony
złem film w tamtych czasach.
Horrory są ważną częścią metalowej kultury,
więc muszę zapytać o twoje ulubione, inne
niż "The Omen".
Tak, patrząc wstecz myślę, że pierwsze "Martwe
zło" (Evil Dead, 1981) było jednym z
najlepszych horrorów. Współcześnie trudno
powiedzieć. Mnóstwo nowych horrorów jest
pełnych komputerowych efektów specjalnych i
nie ma w nich już suspensu. Wiesz, bardzo
lubię suspens i filmy, w których jest głębia, a
rzeczy nie są tym, czym się pozornie wydają.
Nie jestem pewien, czy widziałem ostatnio
jakiś porządny horror, to dobre pytanie. Nie
miałem czasu na filmy, przez ostatnie miesiące
byliśmy zajęci komponowaniem nowej muzyki.
Ale wciąż je uwielbiam!
Otworzyliście seta tytułowym utworem z
waszej ostatniej płyty, "Born to Perish", na
której znalazł się nieoczywisty cover Tygers
of Pan Tang. Oczywiście zdarzało się, że taki
Coroner coverował The Beatles, czy Nuclear
Assault - Sweet. Destruction zrobiło cover
"My Sharona", ale to na "Cracked Brain",
więc o tym nie rozmawiamy (śmiech).
(śmiech)
Są jakieś niemetalowe utwory, lub z lżejszego
oblicza gatunku, które pasowałyby do Destruction
tak, jak to było z "Hellbound"?
Klasyczny kawałek, który od dawna chciałem
zagrać to "Black Betty" od Ram Jam. Nie
wszyscy w zespole się ze mną zgodzili, ale
mam nadzieję, że kiedyś go razem zrobimy.
To świetny numer!
Prawdziwy rockowy klasyk lat 70., fantastycznie
napisany, z fantastyczną sekcją solową,
świetną grą basu. Pewnego dnia zrobię ten
cover.
Brzmiałby bardzo ciekawie w thrash metalowej
wersji.
Też tak myślę. Dzięki! (śmiech)
Jako utwór zamykający wybraliście "Total
Desaster", który nie jest wcale tak oczywistym
wyborem. Dlaczego on, a nie na przykład
bardziej ikoniczny w tej roli "The
Butcher Strikes Back"?
Chcieliśmy zmienić standardową setlistę,
DESTRUCTION
13