HMP 80 Running Wild
New Issue (No. 80) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 212 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: KKs Priest, Running Wild, Judas Priest, Cirith Ungol, Dee Snider, Destruction, Sodom, Flotsam And Jetsam, Mordred, Evile, Rage, Axel Rudi Pell, Gamma Ray, Doro, Herman Frank, U.D.O., Miecz Wikinga, Witch Cross, Space Chaser, Vulture, Killing, Crisix, Militia, Pharaoh, Somo Inquisitore, Lycanthro, Dark Arena, Distant Past, Illusory, Breathless, Gipsy's Kiss, Eisenhand, Antioch, Heavy Sentence, Blazon Rite, Parish, Scald, Wheele, Anahata, Spirit Adrift, Godslave, Cryptosis, Paranorm, Eradicator, Ibridoma, March In Arms, Paladine, Rebellion, Hammer King, Bloodbound, Nocturnal, Saratan, Hellhaven, Ian Pary, Lee Aaron, Todd Michael Hall, Secret Sphere and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 80) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 212 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: KKs Priest, Running Wild, Judas Priest, Cirith Ungol, Dee Snider, Destruction, Sodom, Flotsam And Jetsam, Mordred, Evile, Rage, Axel Rudi Pell, Gamma Ray, Doro, Herman Frank, U.D.O., Miecz Wikinga, Witch Cross, Space Chaser, Vulture, Killing, Crisix, Militia, Pharaoh, Somo Inquisitore, Lycanthro, Dark Arena, Distant Past, Illusory, Breathless, Gipsy's Kiss, Eisenhand, Antioch, Heavy Sentence, Blazon Rite, Parish, Scald, Wheele, Anahata, Spirit Adrift, Godslave, Cryptosis, Paranorm, Eradicator, Ibridoma, March In Arms, Paladine, Rebellion, Hammer King, Bloodbound, Nocturnal, Saratan, Hellhaven, Ian Pary, Lee Aaron, Todd Michael Hall, Secret Sphere and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
popadania w jakieś dziwne maniery,
Roger Dequis wycina niebanalne
riffy a Guido Holzmann
wydaje się udanie współpracować z
Neudim. Muzyka jest szybka, ale
połamana i nie do końca da się
przewidzieć co zdarzy się za chwilę.
No, przynajmniej za pierwszym
razem. To ważne jednak, bo dzięki
temu materiał zyskuje, okazując
się mało "kwadratowy", co za tym
idzie, chętniej sięgamy po coś
takiego później. Muszę przyznać,
że debiut grupy to bardzo przyzwoite
granie, z pomysłem i energią.
Demo "Psycho…" powinno się słuchać
w sumie przed pełnym albumem.
Dostarcza trochę mocniejszego
podejścia do kompozycji ale
nie pozbawione jest to wszystko
składu i ładu. Muszę też zauważyć,
że mimo długości kompozycje
Economist zaciekawiają i nie ma
tutaj mowy o upychaniu czegoś na
siłę. Na drugim dysku jest też gratka
w postaci niewydanego dotychczas
oficjalnie drugiego albumu
"Mind Movies". Pochodzący z
1995 roku materiał nie ustępuje jakoś
strasznie poprzedniczce. Nadal
to pomysłowe potraktowanie szeroko
rozumianego thrash metalu,
choć odniosłem wrażenie, że raczej
jest to po prostu progresywny metal.
Nawet momentami zahaczający
o jakąś melodyjność. Zwłaszcza
w wokalu. No ale jeśli się przyzwyczaimy
to pozostaje cieszyć się
w pełni zróżnicowanymi kompozycjami
obfitującymi w intrygujące
riffy czy rozwinięte partie perkusyjne.
Jako całość wydawnictwo
"Iceflowered - Complete Works"
jest wyczerpującym świadectwem
twórczości tej niemieckiej grupy.
Znajdziemy na dwóch dyskach całą
masę nietuzinkowej muzyki,
swobodnie przechodzącej z thrashu
do progresu i nawet liżącej klimat
takich wykonawców jak Rush.
To pokręcona ale potrafiąca przyciągnąć
muzyka, zagrana z zębem i
bez spiny. Trzeba też się trochę z
tymi utworami oswoić, więc materiał
może nie "wejść" za pierwszym
razem. Też natłok dźwięków i długość
płyt uniemożliwiają podejście
w jednym ciągu. Mimo wszystko
warto sięgnąć po "Iceflowered…" -
chociażby dla sprawnej gry instrumentalistów.
Adam Widełka
Geezer Butler - Manipulations
Of The Mind - The Complete
Collection
2021 BMG
Stosunkowo niedawno BMG wydała
wznowienia wszystkich trzech
solowych produkcji Geezera Butlera.
Były to albumy "Plastic Planet",
"Black Science" oraz "Ohmwork".
Na tych wszystkich płytach
Geezer wraz z kolegami próbował
odnaleźć się w nowoczesnym metalu.
Czy to mu wyszło? Trudno mi
powiedzieć, bowiem nowoczesny
metal to nie moja domena i ciężko
mi taką muzykę oceniać. Ogólnie
niezbyt wiele odnalazłem ta tych
płytach, co by wzbudziło u mnie
zainteresowanie. Raptem kilka
fragmentów i kawałek "Seance Fiction"
z krążka "Plastic Planet",
który jako jedyny z całej solowej
twórczości Butlera miał dla mnie
jakiś sens. Pamiętam, że jak wychodził
ten album w 1995 roku, to
jakieś tam poruszenie wywołał.
Niestety jednocześnie przyniósł
spore rozczarowanie, właśnie tym,
że poszedł z muzyką w nowoczesne
rejony. Kolejnymi wydawnictwami
Geezera zainteresowanie było
jeszcze mniejsze. Myślę, że taki
sam odbiór solowej działalności basisty
Black Sabbath był również
tym razem. Z tego powodu włodarze/marketingowcy
BMG wpadli
na pomysł aby ponownie wydać te
płyty w formie boxu. Aby uatrakcyjnić
wydawnictwo dołączyli
czwarty krążek (bez tytułu), na
którym zgromadzili wstępne i niedokończone
wersje nowych utworów
przygotowywanych na czwarty
solowy album Geezera Butlera.
Nagrania choć w bardzo surowej
formie jasno przedstawiały, że formacja
konsekwentnie kierowała się
w obranym przez siebie kierunku.
Mimo to udało im się nawet mnie
zainteresować, krótką wolną kompozycją
z niesamowitym klimatem
("Cycle Of Sixty"), która mocno
przypominała mi Black Sabbath
w podobnym wydaniu. Słowem te
wszystkie dodatkowe utwory niczego
nie wniosły i z pewnością nie
stanowią atutu wizji solowych dokonań
Geezera Butlera. Nie ma
też mowy aby zmienić moje zdanie
o formacji Butlera. Być może kilku
fanów sięgnie po ten box, ale nie
sądzę aby zyski z jego sprzedaży
zachwyciły kogokolwiek w BMG.
Moim zdaniem chybiona inwestycja.
\m/\m/
Hammers of Misfortune - The
Bastard
2021 Cruz Del Sur Music
Czasem dostaję jakąś partię płyt
do recenzji i są wśród nich rzeczy,
o których istnieniu nie miałem pojęcia.
Tak jak na przykład "The
Bastard" amerykańskiej formacji
Hammers Of Misfortune. Intrygujący
album, który zostaje, tak
przy okazji, wznowiony na winylu
przez Cruz Del Sur Music. Przyklejono
im łatkę progresywnego
metalu. Nie jest to żadna pomyłka
- grupa porusza się dość sprawnie
w różnych podgatunkach metalu.
Łączy sobie to, co akurat jest potrzebne
i z jakiegoś względu pasuje
do wyrazu kompozycji. Ciężko jednoznacznie
sklasyfikować, czego
jest najwięcej. Pojawiają się rozmarzone,
współgrające ze sobą wokale
- damski (basistka Janis Tanaka) i
męskie gitarzystów Mike Scalziego
oraz Johna Cobbetta. Grupa
sięga też po coś na kształt growlu,
przyozdobione szybkimi tempami.
Z drugiej strony umieją stworzyć
ciekawy klimat i wciągnąć w swoją
opowieść. Całość liczy około 46
minut, ale materiał nie dłuży się
ani jotę. Dużo jest krótkich utworów,
a album sprawia wrażenie,
zdaje się, intrygującego konceptu.
Hammers Of Misfortune to całkiem
sprawna formacja a ich "The
Bastard" napawa optymizmem w
poznawaniu kolejnych punktów
dyskografii. Cieszę się, że wpadła
mi w ręce. Sam pewnie bym po to
nigdy nie sięgnął, a tak poznałem
rzecz nietuzinkową, interesującą i,
przede wszystkim dla mnie, nie
chcącą być na siłę zbyt progresywną.
Najnowsze wydanie winylowe
bogate jest w nowy mastering
zrobiony przez Justina Weisa,
okładkę typu gatefold z oryginalną
grafiką i wiele ciekawych zdjęć.
Tak opakowana muzyka z tego
krążka zrobi jeszcze większe wrażenie
- i o to chodzi. Warto sprawdzić!
Insane - Wait And Pray
2021 High Roller
Adam Widełka
Szczerze to do niedawna nie miałem
pojęcia o istnieniu tej kapeli.
Poniekąd to nie dziwne, bo włosi z
Insane są w stanie zawieszenia od
2005 roku a jedyny pozostawiony
przez nich ślad funkcjonowania to
album, który wpadł mi w ręce jakieś
parę dni temu. Nie myląc z
grupami pod tą samą nazwą z Toskanii
i Apulii, panowie z Marche
nagrali krążek pod tytułem "Wait
And Pray". To płyta skonstruowana
według znanej i przez lata
eksplorowanej formuły - zadaj jak
najwięcej ciosów w jak najkrótszym
czasie. Słychać, że w tej kwestii
trio tworzone przez gitarzystę
Luke Perozziego i braci Matta i
Dona Montironich odpowiedzialnych
za sekcję rytmiczną, chętnie
pobierało nauki chociażby od
Slayera. W tych trzydziestu trzech
minutach materiału zawarli multum
siarki, opętania i totalnej
energii. Głównie grają bardzo prosto,
bez jakichś wymyślnych riffów
czy nad wyraz połamanej pracy
basu i perkusji. Nie znaczy to jednak,
że zespół nie porywa. Trudno
się oprzeć rozpędzonym kompozycjom.
Jak na takie współczesne
podejście do tematu to Insane
na "Wait And Pray" zdaje egzamin.
To, że album pojawił się dobrych
dwadzieścia lat po erupcji
legendarnych formacji z pola
thrash metalu możemy zanotować
jedynie czytając wkładkę. Muzycznie
natomiast starają się tworzyć
klimat rodem z lat 80. Wychodzi
to nieźle i bez szczegółów dotyczących
wydawnictwa można pomyśleć,
że to jakiś zaginiony materiał
z epoki lub niepublikowane nagrania
jakichś tuzów sceny z USA.
Okej - to album, którego można
słuchać i słuchać, ale również warto
wziąć pod uwagę sytuację, że
będzie on tylko jednorazową przyjemnością.
Wszakże skoncentrowane
są tu dźwięki dobrze znane i
nie odbiegające znacznie od klasycznych
pierwowzorów. No ale nie
będę siać fermentu. Insane ze
swoim "Wait And Pray" sprawiło
mi sporo radości a to chyba jest
najważniejsze, także śmiało sięgajcie
po ten krążek i sami poddajcie
się temu sprawnie zagranemu
thrash metalowi rodem ze słonecznej
Italii.
Adam Widełka
Juicy Lucy - Juicy Lucy - Lie Back
And Enjoi It - Get A Whiff A
This
2021 BGO
Juicy Lucy to zespół, o którym
niewielu pamięta, a jak już, to raczej
są to fani, którzy swoje przeżyli.
Tym bardziej cieszy mnie to,
że od czasu do czasu, wśród wydawców
pojawia się ktoś, kto postanawia
przypomnieć tę formację.
Może, któryś z młodszych fanów
sięgnie po ich muzykę i pozostanie
z nimi już na zawsze. Oby tak było.
Tym razem BGO Records powróciło
do trzech pierwszych studyjnych
krążków Juicy Lucy
("Juicy Lucy" (1969), "Lie Back
And Enjoi It" (1970), "Get A Whiff
A This" (1971)), gdzie formacja
przede wszystkim gra blues-rocka.
Zdecydowana większość materiału
muzycznego penetruje właśnie te
rejony. Kompozycje są bardzo urozmaicone
i przemycają różnorodne
spojrzenie na ten temat. Można
wyłapać podejście prekursorów
białego bluesa Alexisa Kornera
oraz też Johny Mayalla, a także
RECENZJE 203