12.07.2015 Views

Staniłko-red.-Katastrofa-PDF

Staniłko-red.-Katastrofa-PDF

Staniłko-red.-Katastrofa-PDF

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012TWORZYMY IDEE DLA POLSKIłącznie polski, a przedstawiciele Rosji uczestniczyli w nich raczej z grzeczności – nigdynie byli to urzędnicy zbyt wysokiej rangi. Tym razem strona rosyjska postanowiłaodegrać znaczącą rolę. Gest Putina wydawał się reakcją na bardziej koncyliacyjnąpolitykę wschodnią rządu PO i PSL, ale posłużył de facto rozegraniu przezRosję polskiego, wewnętrznego rozłamu politycznego pomiędzy prezydentema premierem.Opinia publiczna otrzymała sygnał, że decyzja Lecha Kaczyńskiego o wyjeździedo Smoleńska przeszkadza w pozytywnym wykorzystaniu otwartości Rosjan. „Tuskazaprosili, Kaczyńskiego nie – to po co jedzie” – można było pomyśleć. Jednak w dyplomacjipubliczne gesty to tak naprawdę efekt długich negocjacji. Państwo polskiemogło nie dopuścić, by to premier Putin organizował rocznicę sowieckiej zbrodnina Polakach, a jednak tak się stało. Dlaczego Polska na to pozwoliła? Zaczynamyod takiego pytania w kontekście gry politycznej i jej najciemniejszej strony– postawienia interesów partykularnych nad narodowe w relacjach z obcym państwem.Ale będzie ono jeszcze wielokrotnie w różnych formach powracać.Siewiernyj pod lupąTak czy inaczej doszło do organizacji dwóch wizyt: 7. i 10. kwietnia.W obu zasadnicza delegacja udawała się samolotem Tu-154M, przy czym premierowitowarzyszyły jeszcze dwie CASY C-295M, a prezydentowi jeden Jak-40oraz pociąg specjalny. W dniu wizyty polskiego premiera do Smoleńskaprzyleciał też samolot premiera Rosji. Nikomu jakoś nie przeszkadzało,że lotnisko wojskowe Smoleńsk-Siewiernyj (Północny) to obiekt w staniepostępującej degradacji. Lądują tam ciągle jakieś samoloty wojskowe,ale nie tak często jak przed reformami w siłach powietrznych Rosjiz 2009 roku, w wyniku których rozformowano stacjonujący w Smoleńsku103. pułk lotnictwa transportowego. Czy ta informacja w ogóle dotarłado polskich władz wiosną 2010 roku? Prawdopodobnie nikogo nie zainteresowałstan obiektu, bo wszystkim wystarczyła zgoda dyplomatyczna ze standartowymiformułkami. Wszystko miało być tak, jak w latach ubiegłych. Tylko że nie było.Na przykład na ścieżkach podejścia w ciągu lat wyrósł las. Jak bardzo roślinnośćzakłócała sygnały radiolokatora? Można się tylko domyślać. Nikt nie dbał o wymianężarówek w światłach nawigacyjnych, niesprawnie działała bliższa radiolatarnia.Usunięto wyposażenie nawigacyjne pozwalające lądować z kierunkuzachodniego. Pozostał tylko drugi, przeciwny, czyli od wschodu. Tam, gdzieścieżka podejścia przebiega nad doliną rzeczki Wiazowienki, dopływu Dniepru.14<strong>Katastrofa</strong>.Bilans dwóch lat.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!