Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012TWORZYMY IDEE DLA POLSKIEliminacji prezydenta dokonywano w wyobraźni. Im ktoś był bardziej podobnydo Kaczyńskiego, to znaczy, im bardziej pragnął władzy, do zdobycia którejKaczyński stanowił przeszkodę, tym był bardziej brutalny.To, że wspólnotowy śmiech ukrywał agresywną retorykę wobec prezydenta, nie byłozatem przypadkiem. Oto następowała nagła, niekontrolowana już przez nikogo eskalacjaprzemocy. Życzono więc Polakom, żeby Kaczyński przestał być prezydentem. Mówionoo nim w czasie przeszłym. Odwoływano się nawet do archaicznych toposów, naznaczonychprzemocą. Przywódca konkurencyjnego obozu politycznego obiecywał, że „nie zrobikrzywdy Kaczyńskiemu”, a jeden z jego byłych współpracowników, który zmieniał politycznebarwy, nawoływał, żeby „dorżnąć watahy”. Wydawało mu się być może, że wyobrażeniowaprzemoc jest konieczną ceną akceptacji w nowej partii. Szczególnie ciekawe jest,że najbardziej agresywny był konkurent do fotela prezydenckiego (a więc „sobowtór”par excellence). To on fantazjował, że „może prezydent gdzieś poleci i to się zmieni”,a w bon mocie „jaka wizyta, taki zamach” sugerował jednocześnie, że na takiego prezydentanie warto nawet organizować zamachu, że nawet nie warto go zabijać. Aby ponowniewrócić do historycznej analogii, w starożytnym Rzymie, jak przypomina Giorgio Agamben(2008), najniżej w hierarchii społecznej stał tak zwany homo sacer, ten, którego życie jesttak mało warte, że nawet nie można go złożyć w ofierze. Wydawało się, że właśnie tak niskoupadł Kaczyński. Jawił się jako tak mała i marna postać, że nie warto go zabijać. Czytającuwagi krytyków Kaczyńskiego, można odnieść wrażenie, że przekraczali kolejne granicei wpadli w rodzaj upojenia przemocą (Krasnodębski 2010a).Upiorność dramatu, który rozegrał się w Smoleńsku, polegała na tym, że słowa,które wypowiadano nie do końca serio, naraz stały się prawdą. Naraz przeszliśmyod śmierci wyobrażonej do śmierci rzeczywistej. We wspólnocie nastąpiło krótkiespięcie, które doprowadziło do radykalnej zmiany.Drugie przekształcenie prześladowczeJest rzeczą zadziwiającą, choć w świetle mechanizmu ofiarniczego w pełni zrozumiałą,że tragiczna śmierć Kaczyńskiego przywróciła wspólnocie jedność. W tymwypadku jedność miała aspekt nie tylko wewnątrzwspólnotowy, ale doprowadziła dopojednania Polaków z inną wspólnotą, dla której Lech Kaczyński był zawadą: z Rosjanami.Razem z tym procesem wspólnota nagle zmieniła opinię o ofierze. O ile przedśmiercią jawiła się ona jako odpowiedzialna za wszelkie zło, o tyle teraz zaczęto utożsamiaćją z błogosławioną, ekstatyczną jednością, która nagle zapanowała. W ten sposóbrozpoczął się proces uświęcenia ofiary.98<strong>Katastrofa</strong>.Bilans dwóch lat.
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012TWORZYMY IDEE DLA POLSKIUderzająca była przede wszystkim zmiana nastrojów, bo – jak pisze Girard (1987:131) – to dotychczasowi prześladowcy („mordercy”) sakralizują swoją ofiarę.Paradoksalnie, żałoba była celebrowana przez tych, którzy czuli się winni katastrofy.Paweł Reszka i Michał Majewski (2011) przytaczają słowa byłego ministra: „<strong>Katastrofa</strong>zmasakrowała psychicznie Donalda. On od początku wiedział, że to się skończyoskarżeniami pod jego adresem, że to jego wina, że ponosi odpowiedzialność. Miał tęświadomość od pierwszych dni”. Podobną świadomość miał zapewne Bronisław Komorowski,który publicznie żałował swoich fantazji o śmierci Lecha Kaczyńskiego („jakawizyta…”). Uderzająca jest scena z filmu „Mgła”, gdy Tusk, Komorowski i Sikorskiprzyjmują kondolencje od delegacji z całego świata, a Jarosław Kaczyński wraz z rodzinąjest w tym czasie w krypcie wawelskiej katedry. Mamy kapitalną scenę, gdy „sprawcy”przyjmują na dziedzińcu Wawelu kondolencje w imieniu swoich „ofiar”. I właśnie„sprawcy” tworzą jedność narodową. Jedność ich wzmacnia, jest im na rękę, służyich interesom. Jedność zawsze służy tym, którzy stoją na szczycie systemu.Znikły dotychczasowe głosy krytyki pod adresem Lecha Kaczyńskiego. Nawetjego najbardziej zajadły przeciwnik na czas żałoby narodowej „się zmienił”. Nie ma znaczenia,czy zrobił to ze względów taktycznych, czy nie. Inaczej nie mógł w tamtym czasiepostąpić. W pełnej pasji wypowiedzi Zdzisław Krasnodębski wskazywał na tę głębokątransformację, pisząc, że przeciwnicy Kaczyńskiego całkowicie przeobrazili swojątożsamość i „nie są już sobą”, bo zamiast drwić i wyśmiewać jak dotychczas, naraz stalisię „chórem zawodowych płaczek”. Jarosław Marek Rymkiewicz (2010) ujął to bardzoostro: „Ludzie, którzy Go nienawidzili, którzy Nim gardzili, którzy Nim pomiatali,teraz płaczą nad Jego trumną”. O ile wcześniej można było mówić o upojeniu przemocą(Krasnodębski 2010a), teraz mówiono o upojeniu żałobą (BielikRobson 2010a).Żałoba stanowiła fakt społeczny o niesamowitym ciężarze, stała się rodzajemprzymusu nie tylko dla tych, którzy Kaczyńskiego nie darzyli szacunkiem, ale przedewszystkim dla tych, którzy byli z nim najbliżej związani. Odczuwali oni społeczny nacisk,„by odkreślili przeszłość grubą kreską, by się pojednali, by nie zakłócali atmosferyżałoby” (Krasnodębski 2010a). Mimo pojawiających się z ich strony krytycznychgłosów o fałszywej „retoryce narodowego pojednania”, która przesłaniała winęprawdopodobnych sprawców (Krasnodębski 2010a, 2010b; Lisicki 2010; Rymkiewicz2010; Terlikowski 2010b), ulegli oni ostatecznie presji wspólnoty. Jarosław Kaczyńskii jego obóz polityczny nie próbował zakłócać jedności narodowej, co już samow sobie było dla jego przeciwników zaskakujące. Podobnie jak jego adwersarze, i onw sposób zdumiewający „zmienił się” i przeobraził swoją tożsamość. Oto agresywnywojownik przedzierzgnął się w zwolennika pojednania z Rosjanami i zakończeniawojny polsko-polskiej, tym samym przejmując nominalistyczną ideologię narodo-<strong>Katastrofa</strong>.Bilans dwóch lat. 99
- Page 2 and 3:
Instytut Sobieskiegoul. Nowy Świat
- Page 7 and 8:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 9:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 12 and 13:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 14 and 15:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 16 and 17:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 18 and 19:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 20 and 21:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 22 and 23:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 24 and 25:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 26 and 27:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 28 and 29:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 30 and 31:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 32 and 33:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 34 and 35:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 36 and 37:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 38 and 39:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 40 and 41:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 42 and 43:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 44 and 45:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 46 and 47:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 48 and 49: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 50 and 51: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 52 and 53: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 54 and 55: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 56 and 57: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 58 and 59: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 60 and 61: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 62 and 63: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 64 and 65: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 66 and 67: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 68 and 69: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 70 and 71: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 72 and 73: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 74 and 75: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 76 and 77: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 78 and 79: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 80 and 81: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 82 and 83: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 84 and 85: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 86 and 87: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 88 and 89: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 90 and 91: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 92 and 93: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 94 and 95: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 96 and 97: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 100 and 101: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 102 and 103: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 104 and 105: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 106 and 107: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 108 and 109: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 110: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 113 and 114: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 115 and 116: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 117 and 118: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 119 and 120: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 121 and 122: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 123 and 124: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 125 and 126: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 127 and 128: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 129 and 130: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 131 and 132: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 133 and 134: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 135 and 136: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 137 and 138: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 139 and 140: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 141 and 142: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 143 and 144: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 145 and 146: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 147 and 148: Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 150 and 151:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 152 and 153:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 154 and 155:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 156 and 157:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 158 and 159:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 160 and 161:
Instytut Sobieskiego, Warszawa 2012
- Page 162:
Minęły dwa lata od wydarzenia, kt