HMP 72 Enforcer
New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Powrót legendy
- W ogóle nie wiedziałem czego się spodziewać, bo chodząc wcześniej na
koncerty zaliczałem i takie, na które przychodziło kilka osób i to właśnie z tego
powodu nigdy nie myślałem o koncertowej reaktywacji. Nie przypuszczałem, że
będziemy grali w pełnym klubie - mówi o powrotnym koncercie Destroyers podczas
Helicon Metal Festival wokalista Marek Łoza. Bytomska grupa została tak
dobrze przyjęta, że zamierzony jako jednorazowy występ stał się zaczątkiem pełnej
reaktywacji, a poza kolejnymi koncertami planowana jest też płyta - pierwsza
w dyskografii Destroyers od 1991 roku:
HMP: Niemożliwe stało się faktem: po
ponad ćwierć wieku niebytu w ubiegłym roku
wróciliście do pełnej aktywności, ale zdaje
się, że myśl o reaktywacji zespołu chodziła za
wami już od kilku lat?
Marek Łoza: Tak! Ja myślałem od jakiś
dwóch-trzech lat o zebraniu składu i nagraniu
kilku starych utworów w nowych wersjach i
skomponowaniu kilku, tj. dwóch-trzech nowych
nagrań, nagraniu tego w studio, wrzuceniu
do netu, ot tak, dla własnej satysfakcji. Z
jednej strony żeby umożliwić też starym kawałkom
"nowe życie", gdyż muzycznie wydaje
Z jednej strony mieliście pewnie sygnały od
fanów, że czekają na wasz powrót, z drugiej
zaś takie sytuacje jak choćby nagła śmierć
Grzegorza Fredyka, gitarzysty pierwszego
składu Destroyers, uświadamiały wam, że
nie ma co z tym zwlekać, bo kolejnej szansy
może już po prostu nie być?
Nie do końca miałem sygnały. Wiesz, ja osobiście
nie mam FB, więc nie miałem pojęcia, że
ktoś może chcieć nas jeszcze na scenie. Jak
wspomniałem, bardziej chciałem coś nagrać
dla własnej satysfakcji, żeby zobaczyć czy potrafię
coś jeszcze skomponować, napisać i co z
tego wyjdzie, ale o takiej formie pełnej reaktywacji
z nową płytą i serią koncertów nawet nie
śniłem. Odkładałem ten pomysł o kolejne miesiące.
Ja chciałem, ale Waldek, który pracuje
za granicą, wyjechał i nie było go chyba prawie
pół roku, więc wszystko się opóźniało i
przesuwało w bliżej nieokreśloną przyszłość, a
tak jak wspomniałeś w pytaniu kilka dobrze
Pewnie początkowo podeszliście do tej propozycji
dość nieufnie, bo praktycznie wszyscy
przez długi czas nie mieliście do czynienia z
profesjonalnym graniem, ale kiedy okazało
się, że propozycja jest poważna, a Atrej to
człowiek godny zaufania, przestaliście się
wahać i zaczęliście próby?
Tu z kolei było odwrotnie. Jakoś podświadomie
od razu poczułem pozytywną energię do
tego projektu i bez kalkulowania na zimno zapaliliśmy
się jak małolaty. Ja, jak wspomniałem
wcześniej, w najśmielszych snach nie marzyłem
o ponownym wystąpieniu na scenie i to
na scenie, gdzie ludzie przychodzą żeby zobaczyć
właśnie ciebie. Pojęcia nie miałem, że
fani będą śpiewać nasze teksty, jak ja sam ich
nie pamiętałem. To było niesamowite uczucie.
Mieliście też pewnie poczucie, że w latach
90. rozwiązaliście zespół z przyczyn w sumie
od was niezależnych, bo polski rynek ulegał
wówczas przeobrażeniom, thrash przestał
być modny, przytłumiony nie tylko przez bardziej
ekstremalne odmiany metalu, ale też i
grunge - wróciliście więc, mając świadomość,
że wtedy nie powiedzieliście jeszcze wszystkiego?
Pamiętam taką scenę z filmu "Wrestler" z
Mickey'em Rourke gdzie mówi: "Heavy metal
był super, a potem przyszła Nirvana i grunge i
wszystko spie…". Tak było, ale nie był to jedyny
czy najważniejszy powód, że zespół się właściwie
rozpadł. Bardziej zaważyły tu względy
ekonomiczne. Kolejni gitarzyści wyjeżdżali do
Niemiec, nawet Bolek też wyjechał na rok.
Wojtek zajął się biznesem. Właściwie zostałem
sam z perkusistą z drugiej płyty - Tomkiem,
więc jakoś umarło to wszystko samo,
śmiercią naturalną.
mi się, że są fajne, tylko źle brzmiały, były nierówno
zagrane, źle zmiksowane itp. Perkusista
Wojtek Zięba w ogóle chciał grać od kilku lat,
chyba jeszcze wcześniej niż ja na to wpadłem.
Z tą pełną aktywnością to też tak nie od razu
było. Próby zaczęliśmy dopiero od stycznia i
właściwie po koncercie na Heliconie postanowiliśmy,
że szkoda by było nie spróbować dalej,
skoro mieliśmy tak ciepłe przyjęcie, którego
zupełnie się nie spodziewałem. To było coś,
co mnie bardzo mile zaskoczyło.
Foto: Emilia Pluta
życzących mi osób mówiło: "Marek, albo teraz
albo nigdy, bo chyba nie będziesz grał, jak będziesz
miał 60 lat".
Nie byłoby tego powrotu bez dwóch ludzi:
waszego fana Dawida Walkowiaka oraz
organizatora cyklicznego Helicon Metal Festival
Pawła Kowalewskiego, który wymarzył
sobie, że na kolejnej edycji zagrają Stos
oraz Destroyers i dopiął swego?
Tak, to prawda, to w stu procentach zasługa
tych ludzi. Nie miałem pojęcia, że tacy ludzie
w ogóle istnieją. Dopiero Wojtek, który mnie
odnalazł, któregoś jesiennego wieczoru opowiedział
mi o takim pomyśle i zapytał co ja na
to. Oczywiście ucieszyłem się, w pewnym sensie
można powiedzieć, że udało mi się wejść w
"gotowy projekt", więc wystarczyło się spotkać,
pogadać, zapytać czy wszyscy chcą i czy mają
czas, i ruszyć do pracy na próbach.
Początkowo miał to być ponoć jednak tylko
jednorazowy koncert, celebracja 30-lecia wydania
debiutanckiej płyty "Noc królowej żądzy"?
Tak, taki był plan reaktywującego koncertu na
Heliconie, ale włożyliśmy w te próby tyle pracy,
tak dobrze nam się razem pracowało, dało
nam to tyle funu, że postanowiliśmy, że podejmiemy
decyzję co dalej po koncercie i po odzewie
z strony fanów. Ponieważ reakcja na ten
koncert była pozytywna, ludzie po koncercie
przychodzili, pytali czy będzie kolejna płyta,
czy zagramy gdzieś jeszcze, jakie plany, to
wszystko tym bardziej działało mobilizująco.
Pamiętam, że w tym szalonym dla Polski
roku 1989 najpierw jakoś wiosną pojawiła się
w sprzedaży kaseta firmy Tesco z tym materiałem,
a LP Tonpressu ukazał się później -
byliście pewnie przeszczęśliwi, mając w końcu,
po tych wszystkich splitach i składankach,
regularny album?
To oczywiście było marzenie każdego zespołu.
Dziś mając nawet tylko kilka tysięcy złotych
można nagrać materiał w studio, które mieści
się czasami kilka ulic od ciebie. Wtedy to była
poważna i nieosiągalna rzecz wejść do prawdziwego
studia i nagrać płytę.
Mało kto wie, że jeszcze w tym samym roku
wasz debiut ukazał się nakładem holenderskiej
Barricade Records jako "A Night Of
The Lusty Queen". Jak do tego doszło, pewnie
dzięki firmie Metal Mind?
O wszystkim decydował wtedy Metal Mind.
My wtedy uważaliśmy, że nam się to należy, że
jesteśmy tego warci. Teraz z perspektywy tych
minionych lat widzę, że świętej już pamięci
10
DESTROYERS