HMP 72 Enforcer
New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Human" wpada, drugim szybko
ucieka. Strasznie mało wyrazista to
rzecz. Miotają się trochę chłopaki
przez te czterdzieści minut z małym
hakiem. Próbują coś zagrać,
ale zapatrzenie w twórczość Metalliki
przysłania im racjonalne
myślenie. Tylko inspirować się
słynną grupą trzeba z głową. Tutaj
wypada to bardzo nijako. Żeby
moje słowa nie brzmiały jak znęcanie
się, to oczywiście muzycy
Meliah Rage potrafią zrobić
użytek z instrumentów. Wśród
dziewięciu utworów znajdziemy
trochę fajnych motywów i melodii.
Jednak jako całość płyta, niestety,
jest strasznie mdła. Czas nie obszedł
się z "Barely Human" miło -
jak na płytę z 2004 roku materiał
słabo się broni. Jasnym punktem
na pewno może być instrumentalny,
ośmiominutowy numer o
tajemniczym tytule "Rigid". Słychać,
że gdy Meliah Rage zostawi
inspiracje to potrafi na tym krążku
zasiać trochę klimatu. Album
"Barely Human" na pewno nie stanie
się moim ulubionym. Nie będę
go pewnie polecać znajomym. Jako
ciekawostkę jednak przyswoiłem,
że i tak można grać szeroko pojęty
thrash metal. No i coś udało się
napisać…
Adam Widełka
Meliah Rage - Masquerade
2018/2009 Divebomb
Kiedy pierwszy kontakt z nową dla
mnie kapelą okazuje się fiaskiem
rzadko pozwalam sobie na danie
jej tak zwanej drugiej szansy. Czas
jest zbyt cenny a płyt - zbyt wiele.
Czasem jednak robię wyjątki. Nie
jestem wszakże aż tak okrutny,
zwłaszcza kiedy dostrzegam choć
minimalny potencjał zespołu lub
po prostu mam intuicję, że następne
podejście może być lepsze. Gdyby
było inaczej to po "Barely Human"
nie zająłbym się kolejną pozycją
z ich dyskografii. Po słabej
ocenie uznałem, że byłoby zbyt
prostym tak zwyczajnie kopnąć ich
w tyłek. Mimo tego, że muzyka
była dość wtórna i miałka, zobowiązałem
się nijako do napisania
paru słów do jeszcze dwóch albumów.
Fakt - siadłem do "Masquerade"
w dość kiepskim nastroju.
Świadomość, że przez przynajmniej
godzinę będę musiał obcować
z kolejną porcją muzyki od Meliah
Rage przyprawiła o ból głowy
zwłaszcza, że każdy z dziewięciu
utworów ma minimum pięć minut.
Muszę przyznać, że cuda się czasem
zdarzają. Może nie był to taki
cud, który rozświetlił pokój jasnym
światłem, ale delikatny powiew pozytywów
zaczął smagać mi twarz.
Być może fakt, iż od "Barely Human"
do "Masquerade" minęło aż
pięć lat, stał się kluczowy w przyjęciu
tej muzyki. Słychać, że grupa
zostawiła marzenia stania się drugą
Metalliką, a zaczęła grać swoje.
Co prawda nadal jest to taka II liga
szeroko pojętego thrash metalu, ale
spod grubej warstwy kurzu wyłania
się w końcu jej charakter. Chłopaki
w długich kompozycjach kombinują,
starają się nie być nudni, co
wychodzi im różnie ale brawa z
podjęcie rękawicy. Sporo jest
zmian tempa, spokojnych wstawek,
a numery nierzadko rozpoczynają
się tajemniczo. Dość niebezpieczny
zabieg jak na taki gatunek
muzyki, niosący ryzyko zahamowania
tempa albumu. Wolę
jednak coś takiego niż bezmyślne
wzorowanie się na kimś innym.
Muszę przyznać, że "Masquerade"
zaskoczył mnie pozytywnie. Co
prawda po kontakcie z tą płytą nie
mam zamiaru kupować sobie koszulki
Meliah Rage, ale do recenzji
kolejnego albumu siądę na
pewno w lepszym nastroju.
Adam Widełka
Meliah Rage - Dead To The
World
2018/2011 Metal On Metal
Po, na swój sposób ciekawej i pozytywnej
dla mnie "Masquerade",
przyszedł czas na ostatni przystanek
z Meliah Rage "Dead To The
World". Muszę przyznać, że usiadłem
do odsłuchów w lepszym nastroju
niż do poprzedniczki. Niestety
muzyka szybko pozbawiła
mnie dobrego humoru. Album
strasznie mnie zmęczył. Odniosłem
wrażenie, że chłopaki przestraszyli
się swojego kombinowania
na "Masquerade" i postanowili
wrócić do "bezpiecznego" metallikowania.
Niestety znów mocno
słyszalne są inspiracje słynnym zespołem
małego Duńczyka. Ponownie,
po "Barely Human", miałem
do czynienia z nic nie wnoszącą
muzyką. Odniosłem wrażenie, że
utwory napisane są bez żadnego
przekonania, że nie ma w tym
wszystkim żadnej mocy. Coś takiego,
jakby gościom z kapeli ktoś
kazał grać rzeczy, na które nie
mieli kompletnie ochoty. Gdybym
słuchał "Dead To The World" od
razu po "Barely Human" mógłbym
powiedzieć, że tak już musi
być. Natomiast ten materiał powstał,
jak zaznaczyłem na początku,
jako następca dość intrygującej
"Masquerade". Nie będę
wszakże tracić czasu na analizę tej
sytuacji. Tu i teraz otrzymałem
bardzo przeciętnie skomponowany
album z zawartością muzyki
powszechnie uznawanej za metalową.
Adam Widełka
Necrophobic - Fears/When You
Die
2019 Thrashing Madness
Rybnicki Necrophobic nie miał
jak dotąd szczęścia do cyfrowego
nośnika, bowiem wcześniej tylko
"No More Life" ukazał się oficjalnie
na CD. Teraz jednak Leszek
Wojnicz-Sianożęcki wziął na warsztat
wydawnictwa tej thrashowej
ekipy. W kolejnych miesiącach bieżącego
roku ukażą się więc wznowienie
"No More Life" oraz kompaktowe
wydanie kasetowego demo
"Feeling Of Agony", a jako
pierwsze światło dzienne ujrzały
ostatnie materiały grupy i w przypadku
obu jest to kompaktowa
premiera. Materiał podstawowy tej
kompilacji jest tożsamy z wersją
CD-R sprzed kilku lat, zawierając
10 kompozycji autorskich i "Beastie
Boys", czyli tak naprawdę słynny
"Fight For Your Right" tych
amerykańskich raperów, ale z polskim
tekstem. To taka swoista zapowiedź
prześmiewczego kierunku
S.O.S!, czyli kolejnego zespołu
Waldemara Mikuska i Piotra Sobaszka,
ale cała reszta jest już podana
jak najbardziej serio. I co
istotne thrash Necrophobic zniósł
próbę czasu, wciąż też nieźle brzmi
("Fears" zarejestrowano w katowickim
Beat Music Center). Co prawda
już wtedy nie do końca przekonywały
mnie próby unowocześnienia
stylu grupy, bo taki "Grated
By Faith" czy "Dirty Bastard"
nie porywają niczym szczególnym,
a groove tego drugiego utworu jest
dosyć kanciasty, jednak w roku
1994 trzeba było szukać nowych
rozwiązań, by nie wypaść z obiegu.
Potwierdza to thrash w odsłonie
funky, a "Welcome To Prison" oraz
"We Are Free Men" z popisowym
klangiem basisty brzmią tak, jakby
RHCP wzięli się za taką właśnie
stylistykę, zapożyczając przy tym
to i owo od Acid Drinkers. Ano
właśnie: gitarowe flamenco "I Stopped
Believing" potwierdza, że
Necrophobic nasłuchali się trzeciego
albumu "Kwasożłopów", ale
mamy też w tym utworze nader
dobitne potwierdzenie potencjału
grupy, wyraźnie sygnalizowanego
również w openerze "Why Do You
Drink?", zróżnicowanym "Dead
Heroes" czy "Fucking Church". Niestety,
po tej wydanej przez Baron
Records kasecie zespół nagrał i
wydał własnym sumptem już tylko
jedno demo "When You Die", w
roku 2011 również przypomniane
na CD-R. Stało się tak, bowiem
druga połowa lat 90. nie była,
choćby w najmniejszym stopniu,
przychylna dla zespołów thrashowych.
Co prawda brzmienie
Necrophobic uległo na tym materiale
znacznemu wzmocnieniu,
również Piotr Sobaszek śpiewa
agresywniej i przy tym znacznie
lepiej, ale fani death metalu też
zlekceważyli ten udany materiał.
Dlatego już w roku 1998 po zespole
pozostało wyłącznie wspomnienie,
każdy z muzyków poszedł w
swoją stronę i uaktywnił się, wspomniany
już S.O.S! Nagrania jednak
przetrwały i mimo pewnych
zastrzeżeń to niewątpliwe klasyki
polskiego metalu lat 90., godne polecenia
nie tylko kolekcjonującym
zapomniane archiwalia. (5)
Wojciech Chamryk
Pagan Altar - Lords Of Hypocrisy
2019/2004 Temple Of Mystery
Pagan Altar to w pewnych kręgach
zespół legendarny. Grupa,
która istniejąc od 1978 roku, swój
pierwszy materiał wydała dopiero
w roku 1998. To niesamowite, że
w sumie cała dyskografia opiera się
na utworach napisanych (i zarejestrowanych)
na początku lat 80.
Warto jednak poznać twórczość tej
brytyjskiej formacji. Chociażby po
to, by przekonać się, że legendą nie
jest owiana przypadkowo. Album
"Lords Of Hypocrisy" to soczysta
mieszanka heavy/doom metalu z
piekielnie charakterystycznym wokalem.
Dziewięć kompozycji i pięćdziesiąt
minut muzyki. W żadnym
przypadku nie można mówić o
nudzie. Utwory budują świetny klimat,
zarówno wykonawczo jak i
brzmieniowo. Mimo, że materiał
został oryginalnie zarejestrowany
w latach 1982-1984 to oficjalnie
po nagraniu na nowo światło dzienne
ujrzał dopiero po dwudziestu
latach! Udało się muzykom zachować
specyfikę NWOBHM. Rok
2004 widnieje tylko na okładce -
zawartość roztacza aurę minionych
czasów. Niezwykle specyficzna i
od pierwszych sekund porywająca
muzyka. Gdzieś zakorzeniona w
twórczości Jethro Tull, gdzieś hołdująca
Black Sabbath, ale słychać,
że Pagan Altar to grupa mająca
własną tożsamość. Wystarczy włączyć
około 10 minutowy "Armageddon"
- utwór ten powinien wystarczyć
za rekomendację. Dzieje
się w nim tyle, że pomysłów starczyłoby
na całą płytę! Przez cały
164
RECENZJE