31.03.2023 Views

HMP 72 Enforcer

New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Lament wzbije się pod niebiosa.

Wasz utwór "Memento Homo Mori" jest

doskonałą wizytówką atrakcji Krakowa, jakim

jest jedyne w Polsce bractwo męki pańskiej.

Byliście u nich na przeszpiegach, żeby

podpatrzeć rytuał? Podesłaliście im później

Wasz gotowy kawałek?

Evangelist: Z pewnością nie użyłbym słów

"atrakcja" i "rytuał". To są poważni faceci w

poważnym wieku z poważnym brzemieniem

historii na barkach, uczestniczący w tradycyjnym

nabożeństwie. To nie są ludzie, którzy

mają profil na FB, albo maila. Rozmowa tylko

w cztery oczy. Zresztą, kim my jesteśmy, żeby

naprzykrzać się naszym hałasowaniem...

Słyszeliście jakąkolwiek opinię ze środowiska

duchownych czy w ogóle ze środowiska religijnego

na temat Evangelist?

Evangelist: Nie, naprawdę, przeceniasz nas.

Doskonałą linię melodyczną refrenu ma

"Heavenwards" - znów bazujecie na zderzeniu

kontrastów, a świetny klimat robi ostatni

wers "Quia Sanctus Dominus". Dochodzicie

do takich kapitalnych rozwiązań metodą prób

i błędów czy niczym Herman Frank śpicie z

dyktafonem?

Evangelist: Dziękujemy, duża część linii, w

tym refren w "Heavenwards", zostały wymyślone

w korkach samochodowych w drodze z

roboty do domu. Nagraliśmy w salce na setkę

proste demo wszystkich piosenek w formacie

bębny plus gitara, wrzuciłem to na CD-R i do

niego śpiewałem sobie pod nosem, aż coś sensownego

z tego wynikło. Zwykle nagrywam na

aplikację dyktafonową w telefonie.

Macie takie chwytliwe, podniosłe refreny. Aż

się proszą na koncerty. Naprawdę tak trudno

w Polsce skompletować skład, który mógłby

regularnie koncertować?

Evangelist: Nie jest łatwo, ale walczymy z

materią. Skład koncertowy już jest, klasyczny

kwartet z jedną gitarą, czyli taki sam format

jak poprzednio. Z tym regularnym koncertowaniem

też nie przesadzajmy, nie ma zbyt

wielu festiwali na których można zagrać, a jak

się zagra, to przez kilka lat już się tam nie

wraca. Poza tym uważam, że intensywne koncertowanie

jest niebezpieczne dla kapeli. Podnosi

oczekiwania, dużo kosztuje, można łatwo

przegrzać temat i stracić zapał i radość z grania.

Znika magia i wszystko powszednieje. Ludzie,

którzy marzą o tym, by żyć z grania, w

większości wypadków nie wiedzą, o co proszą.

Muzyka to ostatnia rzecz, z jakiej chciałbym

się utrzymywać.

Ze świecą szukać na "Deus Vult" klasycznego

doomu zakorzenionego w Black

Sabbath. Taki klasycznie doomowy riff przetacza

się głównie w "Prophecy". To taki

Wasz odpowiednik "Heresiarh" Atlantean

Kodex na "White Goddess"?

Evangelist: Nie patrzyliśmy na ten numer

przez pryzmat kogoś innego, trudno mi o porównanie,

bo nie wiem, co stoi za piosenką

Kodexów, tak od kuchni. Technicznie rzecz

ujmując, owszem, są to najbardziej klasycznie

doomowe piosenki na swoich albumach, ale to

chyba tyle. Poza tym Kodeksi są naprawdę

wyjątkowi, za pomocą zupełnie powszechnych

środków budują coś, co ma posmak tajemnicy,

mistyki, swego rodzaju sacrum. Potrafią wciągnąć

słuchacza w swoją narrację.

Graliście z Kodeksami.

Udało

Wam się nawiązać

kontakt,

muzyczną

relację?

Dla niektórych

słuchaczy zaf

a s c y n o w a -

nych takim

erudycyjnym

epic heavy

doomem jesteście

uwielbiani

prawie na

równi z Kodexem.

Wyobrażaliście

sobie

coś takiego kilka

lat temu?

Evangelist: Pogawędziliśmy kilkanaście minut,

ale my mamy raczej skłonności socjopatyczne,

nie czujemy głębszej potrzeby bratania

się z innymi zespołami. Oczywiście nic nikomu

nie ujmując, bo Kodeksi to naprawdę

świetni goście, a z Markusa jest niezły żartowniś.

Erudycyjny metal to jednak oksymoron,

swoją drogą. Nie należymy do metalowej mafii

akademickiej, ale wystarczy trochę łaciny i już

niektórym się wydaje, że siedzimy na uniwersyteckich

katedrach i piszemy rozprawy naukowe

na jakieś humanistyczne, wydumane tematy.

Tak właśnie budowane są fałszywe legendy.

Obaj pracujemy w sektorze prywatnym i

nie obciążamy podatników naszą egzystencją.

Z drugiej strony ta sytuacja świadczy o tym, że

ludzie podświadomie mają potrzebę uczestniczenia

w czymś wyższym i szlachetniejszym.

Mają poczucie, że cywilizacyjnie coś straciliśmy

i szukają dróg do zapełnienia tej wyrwy w

duszy. Czasami im się to udaje.

Za to taką wizytówką tej bardziej heavy epic

strony Evangelist jest "The Passing". To

niemalże w prostej linii inspiracja pierwszymi

płytami Manowar. Są zespoły, które oddawanie

hołdu Manowar rozumieją jako rymowanie

"steel-kneel". Są też takie, które potrafią

rozłożyć na czynniki nastrój wokali, sekcję

rytmiczną etc. Jak mocno trzeba mieć Manowar

w sercu, żeby umieć wyjść poza powierzchowne

"steel-kneel"?

Evangelist: Manowar zawsze był dla nas największą

inspiracją i mimo to, że na stare lata

stali się karykaturą samych siebie, to stare dokonania

są niewyczerpanym źródłem natchnienia.

Muzycznie nie chcemy powtarzać tego

samego, to nie ma sensu. Użyciem podobnych

słów i rymów można jedynie narazić się na

śmieszność. Staramy się uchwycić ducha, pasję

i zaangażowanie, ubrać je w nasze dźwięki i

starać się, aby pojawiła się w tym namiastka

własnego stylu, który może sobie z czasem wypracujemy.

Jak sądzicie, co powiedzieliby templariusze

czy joannici, gdyby wiedzieli, że ich spadkobiercy,

czcząc metalowe zespoły, grzeszą

przeciwko pierwszemu przykazaniu?

Evangelist: Jeśli masz na myśli nas, to o oddawaniu

czci nie ma w ogóle mowy. To jest

tylko muzyka, a tworzący ją muzycy... szkoda

słów. Większość tych ludzi jest naprawdę godna

pożałowania. Nie polecam nikomu poznawania

bliżej swoich muzycznych idoli, można

się srodze zawieść, a w najgorszym wypadku

zniechęcić się do muzyki w ogóle. To nie jest

żadna artystyczna, czy kulturalna elita. Jak

ktoś szuka wzorów do naśladowania, to

sugeruję żywoty świętych.

"Leper King" to z jednej strony prosty muzycznie

utwór, z drugiej strony bardzo nastrojowy

za sprawą linii wokalnych. Wiele zespołów

do dziś nie ogarnia, że można grać

jednocześnie prosto i ciekawie. Żeby pisać

takie kompozycje trzeba mieć talent czy być

osłuchanym?

Evangelist: Nie mam pojęcia, prawdopodobnie

obie z tych rzeczy. Prostota jest zawsze

najlepszym wyjściem. Na końcu liczy się tylko

piosenka, reszta to tylko otulina, która może

pomagać samemu utworowi, lub ciągnąć go na

dno. Akurat "Leper King" jest mocno narracyjny,

oparty na historii, a to zawsze ułatwia budowanie

nastroju. Jest to jednak sprawa indywidualna,

każdy komponuje, jak chce.

Płyta zaczyna się wezwaniem do walki z

Saracenami, kończy opowieścią o samotnym

eremicie. Długo zastanawialiście się nad

tym, żeby utwory na płycie tworzyły narracyjną

całość?

Evangelist: Każdy z nas przemyślał dynamikę

albumu we własnym zakresie, więc uzgodnienie

właściwej kolejności zajęło nam dosłownie

minutę. W takich sprawach w 95% przypadków

myślimy identycznie. Przy poprzednich

albumach kolejność utworów była po prostu

kolejnością ich powstawania. Kiedyś nie doceniałem

tego aspektu, teraz jednak uważam, że

skonstruowanie właściwej dynamiki jest absolutnie

kluczowe dla słuchalności albumu.

Utrzymanie słuchacza w napięciu przez trzy

kwadranse to nie lada sztuka.

Katarzyna "Strati" Mikosz

EVANGELIST 31

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!