31.03.2023 Views

HMP 72 Enforcer

New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

mu jak dla mnie… ale dobra, może

to ma jakiś podtekst w sobie

jeszcze. Inne solówki brzmią w

miarę okej. Jednak ogólnie ten

album brzmi jak coś, czego zwykle

nie słucham zbyt często. Intro do

albumu w postaci wstępu do "Full

Steam Ahead" już trochę brzmiało

dla mnie jak coś z rejonów luźniejszego

thrash/death metalu. To

intro przeistacza się w trochę sepleniące

i basowe wokale wspomagane

równie niskimi chórkami.

Technicznie jest w miarę okej,

kompozycyjnie jest to średnie.

Gdybym miał ten album do czegoś

porównać, to najpewniej byłby najnowszy

album Aggression "Feels

Like Punk Sounds Like Thrash"

albo twórczość Protector, głównie

ze względu na klimat oraz wokale -

chociaż wydaje mi się, że wcześniej

wspomniane zespoły robią to trochę

lepiej. Ode mnie (3,9).

Jacek Woźniak

Floating Worlds - Battleship

Oceania

2019 Pride & Joy Music

Floating Worlds to zespół z Aten

założony w 1998r. i grający metal

progresywny. Po dwóch udanych

krążkach "Only a Dream, Can

Kill a Dream..." i "Below the Sea

of Light" Jon Soti i jego ekipa wypuścili

17 maja 2019r. na rynek

swój trzeci album "Battleship

Oceania", który promuje singiel

"Retribution". Nie brakuje tu muzycznych

zaskoczeń i nagłych

zwrotów akcji. Początek płyty w

postaci instrumentalnego kawałka

"Oceania" zaczyna się niewinnym

szumem oceanu, aby płynnie przejść

do ostrej, acz podniosłej perkusyjno-gitarowej

nawalanki. W portowym

klimacie jest też "Sailing in

History", który okazuje się piękną

balladę eksponującą wokalne możliwości

Jona Sotiego. Artysta stopniowo

się rozkręca, aby w połowie

kawałka pokazać się w nieco

ostrzejszym wydaniu. Mamy tu

nawet dołączoną partię operową!

"New Mission" to jeden z najbardziej

dynamicznych kawałków na

płycie z dynamicznymi gitarowymi

riffami i wyraźnie zaakcentowaną

pracą perkusji. "The Empire of the

Media" zaskakuje z kolei chwytliwym,

skocznym wręcz refrenem

oraz znakomitą solówką w końcowej

części utworu. "The Curse" zgodnie

z zawartą w tytule obietnicą

jest kawałkiem demoniczno-diabolicznym,

singlowe "Retribution"

naprawdę wpada w ucho i dobrze

promuje album (mamy tu znakomite

partie chóru!), a inspirowane

kultowym serialem HBO "Game

of Thrones" jest pełne emocji i

znakomicie odwzorowuje muzycznie

walkę dobra ze złem. W

"Captain Evil" mamy z kolei kwintesencję

twórczości Floating

Worlds - ostre gitarowe riffy, akcenty

elektroniczne, wszechstronny

wokal Jona i świetną robotę

Nikitasa Mandolasa na perkusji.

To zdecydowanie jeden z najlepszych

kawałków z płyty! "The

Last Goodbye" zaczyna się marszem

i tytułowym ostatnim pożegnaniem,

nic więc dziwnego, że

cały kawałek chwyta za serce, a

partie operowe przyprawiają o ciarki.

Kawałek ma kompozycję zamkniętą

- w finale znów słyszymy

pompatyczne bębny i pożegnalne

okrzyki. W romantycznym "Divine

Love" swoim sopranem zaskakuje

nas Sophia Assarioti, która wcześniej

grała jedynie na keyboardzie.

Artystka jest znakomita zarówno w

mocniejszym, jak i delikatniejszym

wydaniu - stanowczo kapela za rzadko

korzysta z jej wokalnych usług!

Monumentalny 11-minutowy

"Eternal Sleep" to dopracowane w

każdym calu arcydzieło z rytmicznymi

gitarami, pięknym refrenem

oraz rozbudowaną i zmienną

warstwą instrumentalną, w której

szczęśliwie udało się uniknąć przesady.

Jon Soti raz jeszcze udowadnia,

jak zdolnym i charyzmatycznym

jest frontmanem. Całość

zamyka intrygujący instrumental

"Island of Dreams". Albumem

"Battleship Oceania" Floating

Worlds udowadnia, że jest kapelą

dojrzałą i świadomą swoich artystycznych

możliwości. Ich utwory

są często podniosłe i monumentalne,

lecz wolne od przesadnych

ozdobników. Łączą w sobie cechy

rocka, metalu progresywnego i power

metalu, tworząc nową jakość

na wysokim poziomie. Całości naprawdę

przyjemnie się słucha i naprawdę

warto czekać na ich kolejne

muzyczne osiągnięcia. (5,5)

Forever - Forever

2019 Evil Confrontation

Marek Teler

Wiadomo nie od dziś, że heavymetalowcy

lubią też lżejsze dźwięki, a

szczególnie już szwedzcy reprezentanci

gatunku. Stąd niesamowity w

ostatnich latach wysyp tamtejszych

zespołów heavy, hard, retrorockowych

i licho wie jakich jeszcze,

a do tego też znacznie bardziej

melodyjnych, grających w

stylu AOR/pop. Jedną z takich

grup jest Forever, właściwie solowy

projekt perkusisty Jonasa

Wikstranda (Enforcer, ex Black

Trip), który na debiutanckim "Forever"

pofolgował sobie w temacie

melodyjnego i nad wyraz przebojowego

grania. W sumie to co numer,

to hicior: "Anywhere You've Gone"

na otwarcie jest ciut mocniejszy,

"Call Out My Name" to pop ocierający

się o disco, mogący znaleźć

się na soundtracku "Flashdance",

"Rosebud" ma w sobie coś z aranżacyjnego

przepychu przebojów

Abby, a "Runaway Through Time"

na pewno przypadnie do gustu

zwolennikom hairmetalowego

wcielenia Europe. Inne utwory też

są fajne, może poza "Mayday", bo

to totalna zżynka z UFO, ale glamowy

(kłania się Slade!) "Blame Me

For Trying" czy balladowy "Hope" z

fortepianem w roli głównej to już

coś. W dodatku ta solowa z założenia

produkcja jest tak naprawdę

rodzinnym dziełem, można więc

na "Forever" posłuchać gościnnych

gitarowych solówek Olofa Wikstranda

i Johana Hjalmara Wikstranda

oraz śpiewu Elin Wikstrand;

są też inni goście. (4,5)

Frenzy - Blind Justice

2019 Underground Power

Wojciech Chamryk

Pamiętam Steel Horse, hiszpański

zespół grający soczysty heavy starej

szkoły, tak więc debiutancki album

nowego wcielenia tej grupy

też mnie zainteresował. Zawartość

"Blind Justice" perfekcyjnie można

podsumować krótkim, angielskim

zwrotem: "old-school, traditional

heavy metal." Pięknie łączą

się w nim echa amerykańskiej, brytyjskiej

i kontynentalnej szkoły z

lat 80, pobrzmiewają dyskretnie

hardrockowe reminiscencje, a i wokalista,

Amerykanin Anthony Stephen,

też dokłada do tego wszystkiego

znaczącą cegiełkę w postaci

drapieżnego, pełnego mocy głosu.

Dlatego utwór tytułowy, "From

Hell", "Killing With A Smile" czy

"Velocity" byłyby bardzo mocnymi

punktami wielu klasycznych albumów

sprzed lat, zresztą inne kompozycje

praktycznie niczym im nie

ustępują. Nie brakuje też w nich

gitarowych pojedynków najwyższej

klasy ("Mad Ball"), zaś w "Shred Or

Die" praktycznie połowa trwającego

6:38 utworu to solo takie, że

faktycznie tzw. shredderzy mieliby

co rozgryzać. Piękny debiut, wart:

(5,5)

Frosthelm - Pyrrhic

2019 Revenger

Wojciech Chamryk

"Pyrrhic" z pewnością ma dobrą

okładkę. W każdym razie jest ona

adekwatna do zawartości albumu,

czyli blacku przemieszanego z pewnymi

wstawkami thrash metalu.

Jeśli miałbym się odnieść do mojej

wiedzy związanej z black metalem

w obecnym rozumieniu, to byłaby

ona dość mierna. Jednak wystarczająca

by stwierdzić, że zespół

miesza tutaj Dissection (np: "Pisslord"),

Immortal (np. "Serpentine

Embrace") oraz Absu (np. "A Gift

of Razors"). Frosthelm przeplata

bardziej natężone przesterem i podwójną

stopą sekcje z tymi bardziej

thrashowymi oraz tymi bardziej,

akustycznymi spokojniejszymi

motywami. Brzmienie albumu

stoi na dobrym poziomie. Ściany

dźwięku pozwalają odróżnić pewne

segmenty, tremolo przeplatające

się z przygniatającą sekcją perkusyjną,

typowo black metalowe

motywy przemieniają się w thrash,

a nad wszystkim czasami można

usłyszeć nie zawsze wyraźny, aczkolwiek

zawsze charczący głos wokalisty.

Bas nie rzuca się na uszy,

jednak można go usłyszeć. Kompozycje

jak już wspomniałem są dynamiczne,

a przykładem może tego

być chociażby "Immortal Nightfall

A Dreamless Lust", bądź oba "Pyrrhic"

("Hollow" oraz "Looming

Dusk"). Solówki nie zawsze chwytają,

ale sama melodyczność i riffy

na albumie w większości bardzo

dobrze zagrane. Wydaje mi się, że

sam album nie jest czymś nowym i

przełomowym, chociaż tu nie

mogę się odnieść ze względu, że nie

siedzę w tym gatunku aż tak mocno.

W każdym razie mnie podobało

się przez większość czasu, aczkolwiek

bez oceny. Myślę, że fani

Ketzer mogą skierować na ten album

swoją uwagę.

Jacek Woźniak

Grand Magus - Wolf God

2019 Nuclear Blast

Szwedzka ekipa jest doskonała na

żywo - pełna mocy i charyzmy. Mimo

tego, że z płyty na płytę niczym

mityczny Ouroboros pożera

swój ogień, na żywo nawet najbardziej

oklepane kawałki brzmią jak

wykute w kuźni bogów. Na to liczę

w przypadku najnowszego krążka

Grand Magus - "Wolf God". Mi-

RECENZJE 139

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!