HMP 72 Enforcer
New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Utwór ma jednak także drugie dno - pazerności.
Nie stronisz też od polityki ("Kim"), "Casus
Belli" zdaje się dotykać naszego bezlitosnego
i bezmyślnego eksploatowania środowiska
naturalnego, a "iŻółć" jest o nienawiści
w sieci?
Ciężko byłoby mi wymienić czego te teksty
nie poruszają. Z głównych motywów przewodnich
wymieniłbym wycinkę lasów, hejt, niszczenia
środowiska i ziemi, pewnej posłanki,
ex ministra, zakonnika, ludzipająków i ich
sieci, ale też wielu, wielu i innych.
Jak myślisz dlaczego w tak zwanym realu
jesteśmy zupełnie inni? To ta pozorna anonimowość
wyzwala w ludziach najgorsze
instynkty, pozwala opluwać innych?
Dużo trudniej spojrzeć komuś w oczy i mówić
rzeczy, które z taką lekkością przychodzą w
zacisznym pokoju, przed monitorem lub w
smartfonie. Opluć kogoś, zhejtować, zalać
żółcią i frustracją niespełnionych marzeń i
marnowanego życia? W bezpośrednim kontakcie?
Trzeba mieć odwagę i jaja. Anonimowość
zamienia to w tchórzostwo. A zabawne
jest to, że w sieci jej nie ma. Jeśli komuś
naprawdę ktoś nadepnie na odcisk to znajdzie
tego kogoś. I raczej prędzej niż później.
W "NieBanalnym" mieliśmy parafrazę fragmentu
"Murów" Jacka Kaczmarskiego, w
"Iżółć" sięgnąłeś po fragment "Arahji" Kultu,
który po zmianach brzmi: "Nasz kraj
podzielony nie jest nawet murem, tylko zwykłym,
szarym płotem" - czyli nawet gdy różnimy
się brakuje nam klasy?
W duszach większości Polaków niestety gra
disco polo. A to trudno nazwać klasą. Banalne,
prymitywne teksty ku uciesze gawiedzi.
Trzy funty ma krzyż, do tego często mylnie
użyte. Wiocha, zacofanie, smutek. Potrzebujemy
klasy na szybko. I dużo. Jesteśmy bardzo
smutnym, sfrustrowanym ale też i skrzywdzonym
narodem. Ale tu już wkracza na
scenę historia.
Czyli "(...) plagowym słowem Polski stała
się żółć" i "nie masz, nie masz nadzieje", że
zacytuję czarnoleskiego mistrza, na jakąkolwiek
poprawę tego stanu rzeczy?
Żółć jest bardzo polskim słowem. I nie tylko
ze względu na to jak wiele jej mamy w sobie,
ale także dlatego, że każda jego litera jest napisana
polską czcionką.
Może porozmawiamy też w końcu o warstwie
muzycznej "Arachne", bo nagraliście
bardzo urozmaiconą, ciekawą płytę. To
Hunter jaki znamy, ale z drugiej strony w
jakby odnowionej wersji - to rezultaty tego,
że płyta jest efektem wytężonej pracy was
wszystkich, bo nawet jeśli ktoś nie komponował,
to miał wpływ na aranżacje czy
brzmienie poszczególnych utworów?
Warstwa muzyczna powstała na próbach.
Tym razem wszystkie utwory stworzyliśmy
właśnie w naszej sali. Nikt nie przyniósł gotowych
form, jak to wcześniej najczęściej bywało.
Do tego opracowaliśmy metodę cichego
grania, która pozwoliła nam grać kilkanaście
godzin. Wcześniej, na odkręconych na maksa
piecach, dawało się wytrzymać zaledwie kilka.
To bardzo przyspieszyło pracę. I tak naprawdę
wszystko się rozegrało dosłownie na
kilku spotkaniach. Ale za to dzienno-nocnych.
Tworzyliśmy i aranżowaliśmy. Potem
już się zagrzebałem w domu i do tych instrumentalnych
form układałem linie wokalne i
pod nie pisałem teksty. Następnie ślady powędrowały
do Jelonka, który zaaranżował do
tych naszych nagrań z sali swoje smyki i nowatorsko
- klawisze.
A propos brzmienia: poza nagraną w studio
Heinricha perkusją całą resztę ścieżek nagraliście
sami w warunkach domowych.
Dzieje się tak już od czasów "Imperium", tak
więc jest to już taka wasza norma, tym
bardziej, że sprawdza się brzmieniowo w 100
%?
Zgadza się, choć ma to także swoje mroczne
strony. W domu ciężko się zmobilizować i
czasowo wychodzi to słabo. Dlatego teraz jednak
spróbujemy nagrać główne partie w studio.
Właśnie po to, żeby był konkretny termin
i bat nad głową.
Teksty są mroczne, niepokojące i dające do
myślenia, ale mamy też na tej płycie potencjalne
hity: wspomnianego już "Figlarza Bugiego"
oraz "Saurumana", tylko czy bardziej
komercyjne stacje radiowe będą chciały grać
Foto: Aleksander Ikaniewicz
utwory tak "kontrowersyjnego" zespołu?
Nie wierzymy już w to. Antyradio trochę popuszcza
i w audycjach autorskich też możemy
liczyć na okazjonalną emisję, ale tak, żeby w
głównych rozgłośniach wejść na plejlistę i pojawić
się w odbiornikach w pracy i samochodach
w ciągu dnia to nawet z tak nieszkodliwym
utworem jak "Figlarz Bugi" już nie liczymy.
Zresztą wasz największy przebój "Kiedy
umieram" też nie miał banalnego tekstu w
stylu "Dmuchawce, latawce, wiatr", tak
więc to w sumie nic nowego? (śmiech)
Tak. To smutne. Bo jest wiele wartościowych
utworów polskich wykonawców, które nie pojawią
się w tych mediach. Szkoda.
Słychać w tych utworach, że zaczynaliście
od tradycyjnego, melodyjnego metalu - to
taki nieświadomy powrót do przeszłości?
Tak. Trochę sentymentalni zaczynamy się
robić. Pewnie w związku z naszym wiekiem
(śmiech). No ale pozostajemy w tej kwestii
wierni zasadzie, że jak coś nam się podoba i
dobrze się z tym czujemy, to gramy. A jeśli
nie do końca to przynajmniej próbujemy to
tak zmienić, żeby nam się podobało.
Na koncertach nie ma już za to żadnych
ograniczeń. Na razie macie za sobą marcową
odsłonę trasy promującej "Arachne",
teraz koncertów będzie pewnie stopniowo
coraz więcej, bo scena to wasze środowisko
naturalne?
Życzylibyśmy tego sobie, ale to wbrew pozorom
nie jest takie proste. Koszty produkcji
naszych koncertów nie pozwalają nam grać
tam gdzie zechcemy. A chcemy wszędzie. To
niestety sprawia, że nie jest ich aż tak dużo.
Ale postawiliśmy na to, żeby były jak najlepsze.
Zatrudniliśmy najlepszą naszym zdaniem
ekipę. Postawiliśmy nie tylko na
dźwięk, ale i na światło. Do tego elementy
scenografii. Wszystko po to, żeby były one
jak najlepsze pod względem technicznym, wizualnym
i dźwiękowym. A to są niestety koszty.
Poprzednią rozmowę też kończyliśmy w ten
sposób, pytałem bowiem o zapowiadaną od
lat płytę akustyczną, nad którą wciąż pracujecie.
Ukaże się w końcu, bo póki co, nader
regularnie, wydajecie płyty elektryczne -
cztery w niespełna siedem lat, to niezła średnia?
Tak, to nasza płyta widmo (śmiech). Co ciekawe
pracujemy nad nią. Nie poddajemy się.
Ale tym razem nic nie będę obiecywał. Lepiej
jak będzie to niespodzianka niż kolejny falstart.
Takie wyjątkowe wydawnictwo akustyczne
warto byłoby uświetnić specjalną trasą -
myślicie o czymś takim, tak dla odmiany
tego, czym zajmujecie się już od tylu lat?
Jeśli tylko ją nagramy to planów mamy tyle,
że ho ho. (śmiech)
Wojciech Chamryk
HUNTER 61