HMP 72 Enforcer
New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Tomek Dziubiński zaryzykował stawiając na
nas, bo nie umieliśmy grać, jedyne co w nas
było to zapał, chęć i jak czas pokazał niezłe
pomysły na utwory. Ponieważ studio wtedy
było tak koszmarnie drogie, więc nagrywane to
było w strasznym pośpiechu, bez możliwości
poprawek, dlatego brzmi to tak jak brzmi. Nie
bez znaczenie była też kwestia sprzętu, bo
kupienie nowych strun graniczyło z cudem.
Nie wspomnę już o zaporowej cenie. Dziś to
się wydaje śmieszne, ale wtedy były to realne
problemy. Co do "A Night Of The Lusty
Queen", to wydanie tego na zachodnim rynku
w polskiej wersji językowej było głupotą i z
tego co wiem nie zakończyło się jakimś wielkim
sukcesem. Bodajże sprzedało się 5 tysięcy
płyt, ale wynikało to z tego, że jak manager
Dziubiński zorientował się, że ma szansę
sprzedania tego materiału na Zachód, to producent,
czyli Andrzej Puczyński, który nagrywał
pierwszą płytę, zdążył zmazać już taśmę
matkę i nie można było dograć angielskiej wersji
wokalu. Tego błędu nie powtórzyliśmy już
na drugiej płycie i tam dograłem angielską wersję
jakiś czas po wydaniu już polskiej wersji i
ukazała się też wersja angielska. Osobiście marzy
mi się wydanie na nowo nagranej idealnie
brzmiącej "A Night Of The Lusty Queen" po
angielsku, ale wiem, że takie wznowienia nie
kończą się jakimś sukcesem.
Nie miało to jednak żadnego przełożenia na
waszą ewentualną karierę na Zachodzie, a
wydanie drugiego LP "The Miseries Of Virtue"
też niczego tu nie zmieniło, bo ukazał się
tylko w Polsce?
Tak, "The Miseries Of Virtue" ukazała się tylko
w Polsce. Z tego co pamiętam to miała być
jakaś promocyjna trasa po Holandii i Niemczech,
ale nie pamiętam, albo po prostu nie
wiem, dlaczego nic z tego nie wyszło.
Wielu fanów spodziewało się, że z racji owego
30-lecia zagracie na Helicon Metal Fe-stival
całość "Nocy królowej żądzy", tymczasem
przedstawiliście wybór utworów z tej
płyty, dopełniony wcześniejszymi kompozycjami?
Tak, zagraliśmy siedem utworów, ale żeby się
wytłumaczyć dlaczego przygotowaliśmy tylko
te siedem, a nie całą płytę muszę przedstawić
tło sytuacji przygotowań do Heliconu. Dowiedzieliśmy
się o tej imprezie tuż przed Wigilią,
więc pierwsze próby zaczęliśmy robić z początkiem
stycznia. Tyle, że w tym czasie ani gitarzysta
Adam, ani Waldek nie mogli być na
próbach. Waldek pracuje za granicą w takim
trybie, że trzy tygodnie jest w Polsce, a kolejne
trzy pracuje, więc na te trzy miesiące prób od
stycznia do marca wypadły mu tylko dwa okresy
po trzy tygodnie na miejscu, co dało w efekcie
tylko kilkanaście prób. Z Adamem było
jeszcze gorzej, gdyż na stałe mieszka w Niemczech
i przyjechał dopiero na trzy dni przed
koncertem po 30 latach niegrania razem. Wysyłaliśmy
mu nagrania sekcji z prób, które robił
tylko Wojtek z Bolkiem, a on w domu w
Niemczech ćwiczył do tego gitarę. Tak więc
nawet wspólne przegranie tych siedmiu numerów
w pełnym składzie w ciągu trzech dni było
niezłym wyzwaniem. Gdybyśmy w pełnym,
pięcioosobowym składzie próbowali przez pełne
trzy miesiące, to nasz koncert byłby zupełnie
inny, o wiele lepszy i pewnie zdążylibyśmy
zrobić wszystkie numery. Robimy je teraz, już
po Heliconie i na kolejnych koncertach zagramy
całą "Noc królowej żądzy".
"Bastiony śmierci", "Krzyż i miecz", oczywiste
"Czarne okręty" - zabrakło jednak innego
waszego sztandarowego numeru z tego
okresu, to jest "Młota na świętą inkwizycję"?
Nie wiedziałem, że ten kawałek cieszy się takim
wzięciem u fanów. Robimy go i będzie grany
na następnych naszych koncertach. Nie tak
dawno przypadkowo wpadliśmy na nagranie
video, na którym Kabaret Hrabi robi na swojej
stronie na Facebooku żarty z helem z balonika
i tym zmienionym, piskliwym głosem jeden
z członków kabaretu recytuje właśnie fragment
naszego tekstu z "Młota na świętą inkwizycję".
Ciekawe doświadczenie.
Foto: Emilia Pluta
Macie jednak szansę poprawić się na kolejnych
koncertach (śmiech). Był to również historyczny
dla was występ o tyle, że w Warszawie
zadebiutowaliście w pięcioosobowym
składzie, gdy choćby "Noc królowej żądzy"
nagraliście jako trio, a kolejny album w kwartecie?
Podczas już 35-letniego istnienia zespołu graliśmy
w różnych składach i najczęściej zmieniali
się gitarzyści, ale nie dlatego, że były jakieś
nieporozumienia, tylko że kolejni gitarzyści
odchodzili bo emigrowali do Niemiec.
To były takie czasy, końcówka komuny i kto
mógł i miał pochodzenie, to stąd wyjeżdżał.
Najpierw graliśmy jako trio: Wojtek na perkusji,
nieżyjący już Grzesiu Fredyk na gitarze i
ja na basie i śpiew. Może mało kto wie, ale ja
nie miałem i nie chciałem być wokalistą. Szukaliśmy
go dość długo na początku. Zakochany
byłem w basie i jemu chciałem się poświęcić
w stu procentach. Każdemu kto przychodził
do nas na próby próbować śpiewać pokazywałem
jak chcemy by coś śpiewał i nikomu
to nie wychodziło. Po jakimś czasie doszliśmy
do wniosku, że pokazując kolejnym wokalistom
jak mają śpiewać, robię to lepiej od nich,
to po co szukać. I tak zacząłem sam śpiewać.
Grzesiu pierwszy wyemigrował już chyba w
roku 1987, więc jego miejsce zajął Adam
Słomkowski, a gdy w 1990 wyjechał Adam to
jego miejsce zajął Waldek Lukoszek i doszliśmy
do wniosku żeby wziąć basistę, bo po pierwsze
nie umiałem grać tak jakbym tego chciał,
a po drugie będę wolny na scenie i będę mógł
się ruszać. I tak wzięliśmy Bolka. Ostatecznie
po nagraniu drugiej płyty wyjechał i Waldek i
Bolek i zespół umarł śmiercią naturalną.
Bisowaliście trzy razy - spodziewaliście się
aż tak entuzjastycznego przyjęcia?
Nie, takiego nie! W ogóle nie wiedziałem czego
się spodziewać, bo chodząc wcześniej na
koncerty zaliczałem i takie, na które przychodziło
kilka osób i to właśnie z tego powodu nigdy
nie myślałem o koncertowej reaktywacji.
Nie przypuszczałem, że będziemy grali w pełnym
klubie.
Po czymś takim nie było innej opcji, jednogłośnie
uznaliście, że nie może zakończyć się
tylko na tym jednym, jedynym koncercie?
Tak, dokładnie tak. Szkoda by było nie pójść
krok dalej, "popłynąć" na tej fali choć trochę.
Non Iron też ostatnio podjęli podobną decyzję
i myślą nawet o kolejnej płycie, podobnie
jak wy?
Chciałbym bardzo nagrać dobrze brzmiący album,
z którego będę dumny.
Będzie to zupełnie premierowy materiał, czy
też macie w zanadrzu jakieś utwory z lat 90.
na przykład z okresu po wydaniu "The Miseries
Of Virtue"?
Nie, niczego nie mam w zanadrzu. Dopiero po
Heliconie i pytaniach fanów o nowy album zacząłem
intensywnie myśleć, w głowie komponować
nowe kawałki i powiem ci, że najciężej
było zacząć, wymyślić pierwszy takt, a potem
jakoś to poszło i na daną chwilę sam mam już
około sześciu pomysłów, a są jeszcze gitarzyści,
którzy też coś na pewno skomponują.
Trzecia płyta Destroyers i trzecia z okładką
Jerzego Kurczaka, a licząc dwie wersje coveru
debiutu, to nawet i czwarta - jest szansa na
kontynuację tej udanej współpracy?
Mam wielką nadzieję, że tak. Jerzy od pewnego
czasu znowu jest aktywny przy okładkach,
więc chcielibyśmy utrzymać kontynuację stylu
także w tej kwestii.
Wojciech Chamryk
DESTROYERS 11