HMP 72 Enforcer
New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Acid Drinkers - 1990-2000
2019 MetalMind
Początki Acid Drinkers sięgają
1986 roku, jednak tak naprawdę
zespół zawiązał się w roku 1989.
Na polski rynek wdarł się szturmem
w 1990 roku wraz z wydaniem
debiutanckiego albumu "Are
You a Rebel?". Ich crossover/
thrash plus humorystyczne teksty
przyciągnęły szerokie grono odbiorców.
Tę passę - mniej lub bardziej
- podtrzymywali po przez
"Dirty Money, Dirty Tricks",
"Strip Tease", "Vile Vicious Vision"
aż do "Fishdick". Wraz z
"Infernal Connection" (1994) następuje
odświeżenie stylu, bowiem
od tej płyty zespół postanawia
sprawdzić się w nowocześniejszym
i bardziej dosadnym metalu. Czego
"High Proof Cosmik Milk" wydaje
sie kulminacją. Zmiany te przyjąłem
bez entuzjazmu ale o dziwo
zostało we mnie sporo animuszu,
bo wytrzymałem z nimi, aż do
krążka "Broken Head". Za to kapela
zyskała nowych fanów i zdaje
się podbiła słupki popularności
jeszcze bardziej. Później stykałem
się z muzyką Kwasożłopów dość
sporadycznie, a w zasadzie dopiero
w ostatnich latach, dzięki temu, że
muzycy wrócili do swoich korzeni.
Choć tak naprawdę nowoczesny
metal w ich muzyce zupełnie nie
przepadł. Jednak ten okres nie dotyczy
najnowszego wydawnictwa
MetalMind zatytułowanego
"1990 - 2000". Box ten zawiera
jedenaście albumów wydanych
przez Acid we wspomnianym etapie
czasu, od "Are You a Rebel?"
do "Broken Head". Generalnie
masa muzyki i to niezłej muzyki.
To, że pierwsze pięć albumów jest
dla mnie ciągle najlepsze i niedoścignione,
jeśli chodzi o ten zespół,
to zrozumiałe. Jednak przesłuchując
ponownie pozostałe płyty mogę
stwierdzić, że mimo tej nowoczesności,
to ciągle ten sam Acid. Ich
muzyczny szkielet jest niezmienny.
Przez co po latach tych płyt
dało się słuchać, a owe groove i inne
stylistyczne nowości nie stanowiły,
aż tak wielkiego dyskomfortu.
Ogólnie rzecz biorąc, takie wydawnictwa
jak box "1990-2000",
skierowane są do największych
fanów lub zupełnie niepoprawnych
kolekcjonerów. Z takiej publikacji
może być również zadowolony, dopiero
co wchodzący adept ciężkiego
grania, który chce poznać dany
zespół. Jednak MetalMind zadbało
o atrakcje czyli szeroki zestaw
bonusów. Na każdym dysku znalazły
się dodatkowe nagrania, wśród
których, jak zapewnia wytwórnia,
są absolutne rarytasy, nigdy wcześniej
niepublikowane kompozycje,
demówki, wersje koncertowe, remiksy
utworów czy też teledyski. Jest
to mały haczyk, na który jednak
można się skutecznie złapać.
Dodatkowo jest grupa książeczka,
która zawiera spore wprowadzenie
autorstwa Leszka Gnoińskiego,
komentarze Titusa do niektórych
bonusów, teksty utworów oraz cała
masa archiwalnych zdjęć. Największą
bolączką tego boxu, szczególnie
dla kolekcjonerów, są płyty w
tekturkach tzw. repliki longplayów.
Ci jedynie tolerują "firstpresy"
w "jewelcase'ach". Mimo wszystko
można się zastanowić nad posiadaniem
"1990-2000", jak wspominałem,
to kawał muzy autorstwa ciągle
żywej legendy polskiego heavy
metalu, Acid Drinkers.
Artillery - Fear of Tomorrow
2019 Dissonance
\m/\m/
Gdyby ktoś zapytał mnie niespodziewanie
o duńską scenę thrash
metalową - powiem bez bicia -
miałbym nie lada zagwozdkę. Nie
ma tak naprawdę zbyt wielu załóg
znanych szeroko na świecie. Jest jednak
grupa, która z powodzeniem
działa od 1982 roku i nadal trzyma
się nieźle mimo rotacji składu. Mowa
oczywiście o Artillery. Ich popularność
opiera się, nie ma co do
tego wątpliwości, na świetnym materiale,
który wydawali na początku
kariery. Chodzi tutaj o trzy
pierwsze longplaye, pojawiające się
kolejno w latach 1985, 1987 i
1990. Albumy "Fear of Tomorrow",
"Terror Squad" i "By Inheritance"
to dziś klasyka thrash
metalu. Tym bardziej cieszy, że pojawiają
się ładne reedycje tych krążków
przez niezastąpione Dissonance
Productions. Przynajmniej
na razie dwóch pierwszych. Album
"Fear of Tomorrow" nadal brzmi
dobrze. Przypomnienie sobie tych
dźwięków było jak odkurzenie starych
zestawów klocków LEGO.
Czas obszedł się z tą muzyką bardzo
łaskawie, ale sam materiał został
po prostu dobrze napisany.
Jest to thrash szybki, kąśliwy ale
nie pozbawiony swego rodzaju finezji.
Artillery na swoim debiucie
flirtuje z heavy metalem, ale też
okazuje się pilnym uczniem. Momentami
"Fear of Tomorrow" może
kojarzyć się z wczesnym Slayerem,
ale to absolutnie nie zarzut.
Wszakże wiele płyt powstało pod
wpływem amerykanów. Nie brak
na pewno Duńczykom charyzmy.
Zwłaszcza wokal jest bardzo charakterystyczny.
Gitary pracują sprawnie,
serwując co jakiś czas oszczędne,
ale nie pozbawione pomysłu,
solówki. Sekcja skupia się na swoim,
cementując wszystko rozpędzona
niczym tłoki w silniku.
Trzeba przyznać, że Artillery potrafili
wejść na naprawdę wysokie
obroty. To naprawdę zacna płyta.
Zarówno wtedy, kiedy ujrzała
światło dzienne, jak i dziś, po prawie
35 latach. Tak jak wspomniałem
wcześniej - "Fear of Tomorrow"
absolutnie się nie zestarzał.
Ten przywilej czas daje nielicznym.
Warto o tym pamiętać.
Artillery - Terror Squad
2019 Dissonance
Adam Widełka
Po świetnym debiucie duńskie
Artillery miało nie lada trudność
podczas komponowania materiału
na swój drugi krążek. Przeskoczyć
samych siebie - to zawsze jest trudne.
Zwłaszcza, że w połowie lat
80. thrash metal przeżywał swój
najlepszy czas. Trzeba było walczyć
więc nie tylko z weną ale i
silną konkurencją. Dwa lata zajęło
chłopakom z Taastrup stworzenie
następcy "Fear of Tomorrow". W
1987 roku ujrzał światło dzienne
"Terror Squad". Album, który na
pewno w kategorii na najbardziej
charakterystyczną okładkę, miał
wielkie szanse na podium. Trzeba
powiedzieć, że koperta to klasyka
sztuki thrash metalu. Dziś rysowane
projekty to niesamowity oldschool
i dobrze by było, żeby coraz
więcej zespołów wracało pod tym
względem do lat osiemdziesiątych.
I, oczywiście, takim poziomem
muzycznym. Ciężko mówić, czy
drugi krążek jest lepszy od pierwszego,
bo to zawsze ryzykowny
temat. Myślę, że Artillery poczyniło
zdecydowany krok naprzód,
korzystając z solidnego fundamentu.
Słychać na "Terror Squad" coraz
więcej własnego stylu grupy.
Mniej już takich jasnych inspiracji
thrashem z USA, choć i od tych
motywów trudno było Duńczykom
uciec. Dalej mamy szybkie tempa.
Tnące riffy, szalone solówki, potężną
i chętną do kombinowania sekcję
rytmiczną. To, że zarówno debiut,
jak i "Terror Squad" nagrywane
były w tym samym składzie,
sprzyjało dotarciu i coraz większej
swobodzie. Powstała płyta bardzo
spójna, bez, w sumie, słabego
punktu. Kolejne czterdzieści minut,
którymi Artillery zamieszało
w środowisku thrash metalowym w
połowie i końcówce lat 80. To zdecydowanie
jedna z najciekawszych
pozycji tego z gatunku. Kto jeszcze
nie posiada w swoich zbiorach tego
albumu jest teraz okazja by to
nadrobić. Nakładem Dissonance
Productions pojawiła się w tym
roku zgrabna reedycja. Bez kombinacji
z zawartością krążka i ingerencji
w szatę graficzną.
Adam Widełka
Atrophy - Chemical Dependency
2019 Vic
Łapię się czasem na tym, że stosunkowo
mało czasu poświęcam na
słuchanie demówek. Nie wiem w
sumie dlaczego - często materiał w
niczym nie ustępuje pełnym albumom,
a i zdarza się, że kapele na
LP nie osiągają już takiego poziomu.
Parę ostatnich dni spędziłem
jednak w towarzystwie jednego z
lepszych, jakie zostały nagrane.
Dzięki Vic Records można od 1
maja 2019 cieszyć się reedycją
"Chemical Depedency" amerykańskiego
Atrophy. Cóż można
powiedzieć? Ten liczący sobie niecałe
pół godziny materiał to prawdziwa
wścieklizna. Gęsty od
energii thrash metal. Dziki i nieokrzesany.
Jasno definiujący styl
Atrophy, które w czasach swojej
świetności nie zamierzało brać jeń-
RECENZJE 161