31.03.2023 Views

HMP 72 Enforcer

New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Kolorowa muzyka

- Zobaczymy, co nam los przyniesie! - mówią muzycy młodej, gdyńskiej

formacji Lady Killer. Jesienią ubiegłego roku zadebiutowali albumem "Look At

Me", grając hard'n'heavy/AOR tak stylowo, jakby powstali jakieś ćwierć wieku w

USA. I co ważne nie zamierzają spuszczać z tonu, zapowiadając kolejne koncerty

i następny materiał, tak więc los powinien im sprzyjać:

HMP: Teoretycznie w czasach internetu takie

pytanie nie powinno paść, ale na waszej

stronie nie znalazłem, istotnych według

mnie, informacji: co sprawiło, że postanowiliście

grać melodyjne hard'n'heavy w amerykańskim

stylu, w dodatku kojarzącym się

z latami 80.?

Lady Killer: Szczerze mówiąc wyszło to dosyć

naturalnie. Sami byliśmy wychowani w

takiej stylistyce, słuchaliśmy takiej muzyki od

dziecka. Dla nas muzyka jest sztuką o szerokim

podłożu. Nie chcemy jej tylko odgrywać,

chcemy ją przekazać w jak najlepszej

formie, ukazując całe spektrum związane z

tym stylem. Make-up, energia, tapir na włosach

- to nam dodaje kopa. Czujemy się wtedy

idealnie przygotowani, by wyjść na scenę i

zaprezentować nie tylko muzykę, ale też samych

siebie.

Teraz mamy już inne czasy, a ludzie, szczególnie

młodzi, są bardziej otwarci na różne

dźwięki. Ale w okresie największej popularności

takiej muzyki tzw. prawdziwi metalowcy

gardzili glam/hair metalem, szczególnie

w Polsce, gdzie nawet Queensryche uznawany

był za gorszy zespół, nie mówiąc o

Cinderelli, Danger Danger czy Warrant i,

co dziwne, trwa to do dnia dzisiejszego?

Hmmm, bardzo możliwe. W dzisiejszych czasach

myśleliśmy, że muzycy z gatunku rock i

metal trzymają sie razem - zazwyczaj tak było.

Po utworzeniu zespołu, który wyróżnia się

wśród tłumu, który jest kolorowy, czasem zabawny

- odczuwamy pewien chłód od innych

muzyków. Nie wiemy czy to zazdrość, czy

wychodząc poza linię jesteśmy do odstrzału?

Graliśmy z wieloma kapelami. Sądzimy, że na

próbie mogą się z nas śmiać, jak stroimy się,

malujemy itd... ale gdy wchodzimy na scenę,

gramy swoje utwory, "latamy wszędzie" (dosłownie

wszędzie...) wtedy im szczęka opada

i odbierają nas zupełnie inaczej. Nagle jesteśmy

na ich poziomie energii, a może nawet

więcej (?) i wtedy nas kupują w całości

(śmiech). Co do samego gardzenia glam/hair

Foto: Lady Killer

metalem w tych czasach jest to mniej zauważalne

niż w latach 80.

Nie dziwi was taka postawa, że ktoś sam z

siebie rezygnuje z poznania/słuchania dobrego

zespołu tylko z racji jego lżejszego

brzmienia czy wyglądu muzyków?

Szczerze mówiąc nie. Jeśli ktoś nie lubi kolorowej

muzyki to nie będzie jej słuchał i nie

będzie chodził na koncerty. Zmuszać nikogo

nie wolno. Ale gdy przypadkiem taka osoba

pójdzie na koncert i zobaczy (usłyszy) muzykę

na żywo, poczuje klimat, może zmienić

zdanie. Muzyka na żywo jest to coś najwspanialszego

na świecie, nie zastąpi tego słuchanie

płyt w domu. Muzykę czujemy całym

ciałem, nie tylko narządem słuchu.

Wy jednak nie zamierzaliście się ograniczać,

grając ostro, ale melodyjnie, a do tego stawiając

na wyrazisty image - teraz zespołów

jest tyle, że trzeba się w tej masie jakoś wyróżnić?

Każdy zespół ma swój sposób, by się wyróżnić.

Niektórzy ubierają się na czarno, inni na

czarno, a jeszcze inni... no tak czarno/szaro...

Ileż można? (heh). Czemu scena rockowa i

metalowa musi być taka ponura? Można

dodać do niej koloru, trochę fantazji i od razu

jest ciekawiej. Tak jak wcześniej wspominaliśmy,

nie chcemy tylko odgrywać muzyki -

chcemy ją dać słuchaczowi w pełnej wersji - z

energią, ubiorem, zachowaniem, stylem - wtedy

to ma największy sens. Potencjalny fan widzi,

który zespół się stara, który daje od siebie

więcej, niż tylko stanie na scenie i plucie do

mikrofonu. Nasz wygląd daje nam gwarancję,

że ktoś nas zapamięta jako tych, którzy dają

coś więcej niż odegranie swojego materiału.

Wasza nazwa miło kojarzy się co lepiej zorientowanym

fanom amerykańskiego heavy,

bo istniał tam kiedyś zespół Lady Killer -

wiedzieliście o tym, czy to przypadkowy

zbieg okoliczności?

(Śmiech) wiemy, wiemy... Jest kilka zespołów

o tej nazwie nawet w Hiszpanii jest Lady

Killer, (śmiech). Nazwa wzięła się przypadkowo.

Kiedyś czytałem sobie słownik od języka

angielskiego - tak bardzo się nudziłem, że

musiałem słownik czytać i przypadkowo natknąłem

sie na nazwę Lady Killer co oznaczało

podrywacz. Miałem wtedy chyba z 14

lat. Zawsze chciałem założyć zespół, a ta nazwa

strasznie mi się spodobała, a że jest

chwytliwa, szczególnie dla kobiet, to nie było

innego wyboru. (śmiech)

Myśl o założeniu zespołu pojawiła się nagle,

czy też dojrzewaliście do tej decyzji stopniowo,

stając się coraz większymi pasjonatami,

którym tylko słuchanie czy uczestniczenie

w koncertach wyłącznie w roli widzów

przestało już wystarczać?

Założyć zespół zawsze chcieliśmy, bo ile można

patrzeć na znajomych, którzy grali tu i

ówdzie. My też chcieliśmy poczuć to samo co

oni. Tę wolność, tę energię, tę muzykę! Co do

roli widzów to dalej uczestniczymy w koncertach.

To, że sami gramy koncerty nie zniechęciło

nas do pojawiania sie na koncertach znajomych

(w podziemiu) czy większych zespołów

komercyjnych. Może jest mniej czasu, bo

skupiamy się nad swoją trasą i materiałem,

plus życie codzienne, ale warto posłuchać i

zobaczyć kogoś po tej drugiej stronie.

W momencie powstania Lady Killer mogliście

pochwalić się jakimś doświadczeniem,

czy też dla większości z was jest to pierwszy

118

LADY KILLER

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!