HMP 72 Enforcer
New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 72) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 180 reviews. 172 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Enforcer, Myrath, Destroyers, Stos, Turbo, Doro, Herman Frank, Tyr, Possessed, Protektor, Usurper, Bewitcher, Empheris, Evangelist, Monasterium, Smoulder, Spirit Adrift, Exumer, I.N.C., Xentrix, Savage Messiah, Hunter, Ruthless, Steel Prophet, St. Elmos Fire, Attica, Ritual, Wretch, Zarpa, Rock Goddess, Twisted Tower Dire, Metal Inquisitor, Paragon, Icarus Witch, Traveler, Chevalier, Riot City, Booze Control, Skull Fist, Vultures Vengeance, Leathurbitch, Bat, Sanhedrin, Pulver, Ironflame, Pounder, Ravager, Critical Defiance, Fabulous Desaster, Quiet Riot, Iron Fire, Emerald, Astral Doors and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Vanik można porównać do zombie
z horroru klasy B w zaawansowanej
formie rozkładu, z odpadającymi
kończynami i polującego na
ludzkie mózgi. Zapytacie pewnie,
czy to takie straszne. Otóż straszne
może nie, ale komiczne na pewno.
I tak też należy podchodzić do muzykowania
Vanik. Ze sporym dystansem
i uśmiechem, a nie ze strachem
w gaciach i kijem wiadomo
gdzie. Jeżeli miałbym opisać dokładnie
muzyczną zawartość tego albumu,
to jest to fajny miks takiego
prymitywnego rockendrolla a'la
wczesny Motorhead, sporej ilości
punkowych zagrywek, luzackiego
podejścia do tematu oraz baaardzooo
złego image'u wziętego żywcem
z wczesnego Venom. Przekonuje
Was to? W takim razie
"Dark Season" jest dla Was. (3,5)
Bartek Kuczak
Venom - Storm The Gates
2018 Spinefarm
Veonom to niekwestionowana legenda
nurtu NWOBHM, a do tego
pionierzy black metalu. Co prawda
w epoce nie zawsze ich kolejne produkcje
przyjmowano ze zrozumieniem
(recenzenci potrafili napisać:
"W sumie gówno" czy "Venom to
najprymitywniejsza kapela heavy
metalowa na świecie i obcowanie z
jej nagraniami prowadzi do trwałego,
umysłowego kalectwa"), a określenia,
że "nie nagrali nic godnego
uwagi" były tymi z najłagodniejszych.
Nie mają one jednak żadnego
pokrycia w faktach, bowiem
LP's tria z Newcastle z lat 1981-85
to kamienie milowe surowego metalu,
a i podsumowujący pierwszy
okres istnienia Venom koncertowy
"Eine Kleine Nachtmusik" też
warto mieć w kolekcji. Później bywało
już jednak rozmaicie, a i teraz
jest dość kabaretowo, ponieważ
działają w najlepsze dwa Venomy:
ten Cronosa oraz Venom Inc.
Mantasa, a do niedawna też
Abaddona. "Storm The Gates"
nagrał ten pierwszy i sytuacja wygląda
tak, że owa płyta nie ma żadnego
startu do "Welcome To
Hell", "Black Metal" czy "At War
With Satan", ale nie jest też taka
najgorsza. Po pierwsze słychać od
razu, że to Venom, bo brzmi to
wszystko surowo i demonicznie, a
sam Cronos też już nikomu niczego
nie musi udowadniać. Dlatego
wiele tu utworów w dawnym stylu
grupy: nie tak zaskakujących i porywających
jak kiedyś, ale wciąż
mrocznych i mocarnych. Potwierdza
to choćby opener "Bring Out
Your Dead", równie złowieszczy "I
Dark Lord" czy "Destroyer" - może
i kalka "Warhead", ale niech tam,
brzmi konkretnie. Zaskakuje też
"Over My Dead Body", w którym
bezlitosna młócka na najwyższych
obrotach sąsiaduje z mocarnymi
zwolnieniami oraz z nastrojowym,
klimatycznym wręcz momentem w
środku utworu. Ale to tylko chwilowa
zmyłka, bo w takim "100
Miles To Hell" czy "Beaten To A
Pulp" Cronos, Rage i Dante łoją
już bezlitośnie, a do tego czasem
nawiązują też do surowości starego
punka, tak jak w "The Mighty Have
Fallen". Są też jednak niestety
utwory zdecydowanie słabsze - nomen
omen - na jedno kopyto, jak
na przykład "Immortal" czy "Suffering
Dictates" (ale solo fajne, z
czujem), dlatego całość na: (3,5).
Wojciech Chamryk
Vigilance - Enter The Endless
Abyss
2019 Dying Victims
Ależ fanie grają ci Słoweńcy na
swym czwartym już albumie! Aż
będę musiał rozejrzeć się za tymi
wcześniejszymi, bo to rasowy
heavy/speed metal o blackowym
posmaku, rzecz niczym z połowy
lat 80. Z jednej strony mamy tu
więc echa dokonań Cirith Ungol,
wymieszane z wpływami tych mocniej
grających zespołów nurtu
NWOBHM ("The Gunslinger"),
gdzie indziej zespół uderza mocno
i surowo w speedowym stylu
("Blood and Black Lace"), by po
chwili łączyć wpływy Iron Maiden
i Running Wild w siarczystym
"Stormblade". Może trochę za bardzo
idą w tę blackową manierę w
"The Return Of The Savage" (blasty,
brutalniejszy śpiew), ale z kolei
śpiewane w ojczystym języku "Crni
Kolovrat" i "Dvoglava Kaca" rekompensują
ten dysonans - blisko
tym utworom klimatem do naszego
Kata z pierwszych płyt, a w dodatku
pierwszy z nich wzbogaca
mroczne, organowe solo - klasa! (5)
Wojciech Chamryk
Vultures Vengeance - The
Knightlore
2019 Gates Of Hell
Jakiś czas temu ten włoski kwartet
wydał świetny MLP "Where The
Time Dwelt In", teraz zaś przedstawia
równie efektowną kontynuację
w postaci debiutanckiego albumu
"The Knightlore". To heavy
metal w postaci najbardziej tradycyjnej
z możliwych, inspirowany
dokonaniami grup nurtu NWOB
HM, amerykańskiego oraz kanadyjskiego
power/epickiego metalu,
ale też i sceny kontynentalnej, z
Bathory, Celtic Frost i Mercyful
Fate na czele. I bez cienia przesady
mogę tu napisać, że ci młodzi Włosi
grają na poziomie, czują tę muzykę
i są niezwykle wiarygodni w
tym co robią. Fani, pasjonaci czy
maniacy - jak zwał tak zwał, ale
słychać, że uwielbiają oldschoolowy,
mroczny i surowy hard 'n'
heavy, a do tego z powodzeniem
próbują wnieść do tych klasycznych
dźwięków coś swojego.
Efekt to osiem świetnych utworów:
pięć dłuższych, rozbudowanych,
bardziej w epickim duchu, dopełnionych
trzema krótszymi, ostrymi
numerami, kiedyś pewnikami na
single. Jak dla mnie najciekawsze
są tu "A Great Spark From The
Dark" i "Chained By The Night",
ale "The Knightlore" jest dopracowana
jako całość i zapychaczy na
niej nie uświadczymy. (5)
Wojciech Chamryk
Warrel Dane - Shadow Work
2018 Century Media
Pod koniec roku 2017 pożegnaliśmy
sławnego wokalistę o wyjątkowo
charakterystycznym głosie -
Warrela Dane'a. Nieoczekiwana
śmierć spotkała go w wieku 56 lat.
Dane odszedł w trakcie nagrywania
swojego drugiego solowego albumu.
Mimo przeciwności losu, album
ujrzał światło dzienne dzięki
dzisiejszej technologii i pracy pozostałych
muzyków. "Shadow
Work" to płyta, która ukazała się
prawie rok po śmierci wokalisty i
na pewno była rewelacyjnym prezentem
dla fanów, którzy nie spodziewali
się usłyszeć już nowej
twórczości muzyka. "Shadow
Work" składa się z ośmiu utworów,
które tworzą trochę ponad
czterdziestominutową całość. Album
rozpoczyna "Ethereal Blessing",
czyli klimatyczne intro w dobrym
stylu, jednak po jego brzmieniu
ciężko przewidzieć jakiego klimatu
nabierze reszta płyty. Im dłużej
słucha się krążka, tym brzmi on
lepiej. Muzycznie wszystko jest dopięte
na ostatni guzik i sferę instrumentalną
mogłabym ocenić na 5+.
Wokal Dane'a jest natomiast
czymś, co się kocha lub nienawidzi.
Osobiście nie potrafię stwierdzić,
po której jestem stronie, ponieważ
ma swoje momenty, kiedy
przy wyższych rejestrach mam ciarki,
jednak w niektórych utworach
czuję się nim po prostu zmęczona.
"Shadow Work" brzmi bardzo podobnie
do twórczości Nevermore,
czemu z jednej strony nie ma co się
dziwić, z drugiej natomiast normalnym
jest jeśli oczekuje się czegoś
innego, nowego, a przede wszystkim
charakterystycznego dla tego
konkretnego zespołu. W końcu po
coś Warrel Dane postanowił działać
pod własnym nazwiskiem, jakby
bycie wokalistą było dla niego
za małym osiągnięciem. Okres
między nowowydanym krążkiem a
poprzednim to dobre 10 lat. Być
może długą przerwę można usprawiedliwić
zaangażowaniem Dane'a
w zespole Sanctuary. Trochę utrudnia
to jednak określenie stylu jaki
wokalista przedstawił w solowej
karierze, ponieważ musimy zadowolić
się jedynie dwiema płytami.
Jedyną rzeczą, która mnie nie zachwyciła
jest okładka. Z jednej
strony rozumiem koncept i to, jak
powinna się wpasować do tytułowego
cienia, jednak jest mało wyraźna
i najzwyczajniej autor mógł się
bardziej postarać; na przykład zastosowaniem
kontrastu w barwach.
Mimo wokalu w centrum uwagi na
tym albumie kupili mnie brazylijscy
muzycy, którzy odwalili kawał
dobrej roboty. Nawet jeśli tylko
odtworzyli wizję frontmana, zrobili
to genialnie. To sprowadza mnie
do kolejnego plusa dla Dane'a za
znalezienie i wybranie zespołu do
tego albumu. Całość jest tak dobra,
że jeszcze bardziej można opłakiwać
utratę utalentowanego wokalisty.
Moja ocena całokształtu albumu
to 4,5/6 i choćbym chciała dać
więcej, obawiam się, że byłoby to
naciągane ze względu na śmierć artysty.
Niemniej jednak absolutnie
polecam ten album każdemu fanowi
melodyjnego wokalu i porządnie
zagranego progresywnego metalu.
Paulina Manowska
Waste Of Space Orchestra -
Syntheosis
2019 Svart
Kiedy dokładnie rok temu podczas
festiwalu Roadburn połączone siły
Oranssi Pazuzu i Dark Buddha
Rising pod nazwą Waste Of Space
Orchestra wykonali jeden
utwór, prawdopodobnie nikt nie
spodziewał się tego co nastanie później.
Po festiwalu oba zespoły po-
158
RECENZJE