31.03.2023 Views

HMP 70

New Issue (No. 70) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 190 reviews. 176 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Riot V, Grave Digger, Darkness, Necronomicon, U.D.O., Virgin Steele, Voivod, Angelus Apatrida, Seax, Nocny Kochanek, Ashes Of Ares, Crystal Viper, Crisix, Nervosa, Injector, Verni, Source, Cauldron, Night Demon, Wretch, Warfare, Destroyer 666, Vandallus, Deliverance, Thrashist Regime, Axegressor, Chastain, Stormzone, Haunt, Stormwitch, Wardance, Lord Vigo, Professor Emeritus, Iron Void, Helion Prime, Weapon UK, Elvenstorm, Droid, Hitten, Sonic Prophecy, Northward, Into Eternity, Necrytis, Mystic Prophecy, Mob Rules, Redemption, SoulHealer and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 70) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 190 reviews. 176 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Riot V, Grave Digger, Darkness, Necronomicon, U.D.O., Virgin Steele, Voivod, Angelus Apatrida, Seax, Nocny Kochanek, Ashes Of Ares, Crystal Viper, Crisix, Nervosa, Injector, Verni, Source, Cauldron, Night Demon, Wretch, Warfare, Destroyer 666, Vandallus, Deliverance, Thrashist Regime, Axegressor, Chastain, Stormzone, Haunt, Stormwitch, Wardance, Lord Vigo, Professor Emeritus, Iron Void, Helion Prime, Weapon UK, Elvenstorm, Droid, Hitten, Sonic Prophecy, Northward, Into Eternity, Necrytis, Mystic Prophecy, Mob Rules, Redemption, SoulHealer and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

podejścia "nadstaw policzek" - co widać

chociażby na okładce i słychać w pierwszym

utworze, "Bring 'Em Down". No

nie mówcie mi że ta grafika przedstawia

pokojowo nastawionych ludzi, którzy

mają zamiar sobie podać ręce i poczytać

Biblię. Zresztą inne teksty raczej nie

przejawiają tego podejścia, chociażby w

"Center of it All" ma w tekście: "The ditch

is dug, waiting for your fall". Zresztą istnieją

także inne motywy, jak odwołanie się

ukrzyżowania na "Epilogue", choroby

psychicznej, prawdy oraz oporu ("The

Fold"). Teksty są dość w standardowej

jakości i cechują się repetywnością.

Przechodząc od tematyki do kompozycji.

Muzyka na tym albumie brzmi trochę

jak: muzyka od Slayer, kompozycje

z czwartego albumu Anacursis czy

utwory znajdujące się na nowszych (z

Dukes) dokonaniach Exodus. Riffy w

większości spełniają swoją rolę, jednak

jest to tylko (i aż) dobrze odegrany

thrash. Jest ona utrzymana w średnich i

szybkich tempach, zróżnicowana w dynamice.

Album nastawia się raczej na

brzmienie wokalu i perkusji. Wokalista

operuje w średnich rejestrach, ma czysty,

wnerwiony wokal. Brzmienie instrumentów?

Całkiem w porządku. Czasami

trochę skompresowane, ale poza tym

nie mam nic tu w tej kwestii nic do zarzucenia.

Jak napisałem, dobry album,

ode mnie (4.4).

Jacek Wożniak

Diabolos Dust -The Reaper Returns

2018 Massacre

Muzyka Diabolos Dust to heavy/

thrash metal. Aż i tylko. Zrobiony bardziej

na modłę amerykańską, choć czasami

były momenty, w których zauważyłem

inspiracje albumem "Painkiller"

od Judas Priest (na "Dust", "Sanity"

oraz "Roll Your Dice"). Skoro już mówimy

o podobieństwach do riffów, to na

końcówkę ichniego "Blood And Fire" słyszałem

motyw z "No Morals" Num

Skull. Poza tym trochę elementów zapożyczonych

z death/black, co widać

chociażby na "Hold On The Flames".

Wokalizy są średnie i utrzymany w średnich

częstotliwościach, czasami wspomagane

chórki. Ogólnie muzyka na tym

albumie wydaje się całkiem dobra,

utrzymana w dosyć porządnym brzmieniu,

z chwytliwymi riffami i przeciętną,

ale nadającą tempa sekcją rytmiczną.

Tematyka tego albumu odnosi się do

rzeczy takich jak motyw upadku, motywu

osoby, czy życia jako ciągu losowych

zdarzeń. Ten album to jest to taki kocioł

inspiracji, w którym trochę brakuje

motywu przewodniego. Ale dość dobrze

uważony kocioł. Jak dla mnie (3,5)

Jacek Woźniak

Distorted Harmony - A Way Out

2018 Self-Released

Ta recenzja jest przykładem, jak permanentny

brak czasu może spowodować

spore kłopoty. Gdy zaproponowano mi

do opisania nowy album izraelskiego

Distorted Harmony, szybko zerknąłem

w Ecyklopedia Metallum, z czym

mam do czynienia i jeszcze szybciej

przystałem na propozycję. Na stronie

wspomnianej encyklopedii poświęconej

Distorted Harmony, w rubryce "genere"

widnieje "progressive metal/rock", co

oznacza, że niewątpliwie zespół jest w

kręgu moich zainteresowań. Jednak, jak

zwykle okazało się, że diabeł tkwi w

szczegółach. Otóż, owszem w muzyce

tego zespołu znajdziemy rocka, znajdziemy

metal, ale rock czy klasyczny

heavy metal w wypadku albumu "A

Way Out" jest w zdecydowanej mniejszości.

Niepodzielnie rządzi tu nowoczesny

metal, groove, nu-metal, metalcore,

djent, czy inny post-metal. Te nowoczesne

partie są dla mnie w większości

trudne do przyjęcia. Po prostu zupełne

inne mam upodobania i preferencje.

Owszem pewne niewielkie elementy

tych stylów byłyby do zaaprobowania,

jednak jak już wspomniałem proporcje

są kompletnie inne. Pewnym oddechem

są dla mnie częste momenty wyciszenia.

Jak w każdym progresywnym zespole,

również w muzyce Distorted

Harmony, żonglowanie nastrojami i

kontrastami odgrywa bardzo dużą rolę.

Niemniej zdecydowanie najlepiej czuję

się w akustycznych, nastrojowych, prawie

progresywno rockowych "Puppet On

Strings" czy "A Way Out Of Here".

Jednakże pewne wzorce dotyczące progresywnego

metalu preferowanego przeze

mnie obowiązują również w muzyce

Distorted Harmony. Stąd orientuję

się, że izraelscy muzycy prześcigają się

w tworzeniu różnorodnych muzycznych

pomysłów oraz w budowaniu muzycznego

napięcia czy rozmaitości nastrojów.

Dlatego przypuszczam, że zwolennicy

progresywnego nowoczesnego grania

odbiorą Distorted Harmony i ich

"A Way Out" bardzo pozytywnie. Jednak

ja, raczej już nie sięgnę po ten krążek,

a na pewno go nie ocenię. Po prostu

przekracza to moje kompetencje. (-)

\m/\m/

Divine Ascension - The Uncovering

2018 ViciSolum

Divine Ascension to założona w

2007r. grupa z australijskiego Melbourne

grająca metal progresywny. 16 listopada

2018r. ukazała się ich trzecia płyta

"The Uncovering", zawierająca dziesięć

nowych kawałków i promowana singlem

"Evermore". Nie brakuje tu solidnej

porcji dobrego brzmienia i świetnego

wokalu w wykonaniu Jennifer Borg.

Już od otwierającego płytę "Evermore"

wiemy, że Divine Ascension zaserwuje

nam jazdę bez trzymanki. Utwór pełen

jest ciekawych brzmieniowych przejść, a

Jennifer pokazuje w nim pazurki. W

"Prisoner" mamy z kolei bardzo zgrabną

mieszankę klawiszów i ostrych gitarowych

riffów, a przede wszystkim pełen

emocji wokal. To numer jeden na płycie,

chociaż następujące po nim rytmiczne

"The Fallen" z chwytliwym refrenem

podtrzymuje dobre wrażenie i wysoki

poziom. "Pursuit of Desire" oferuje

nam z kolei piękny wokalny dialog między

Jennifer i Tomem S. Englundem

ze szwedzkiego zespołu Evergrey. Ta

para sprawdza się razem znakomicie! W

refrenie "New World" Jennifer Borg

pokazuje ogromną siłę swojego wokalu

(co za niesamowita skala!), który momentami

brzmi wręcz męsko. Przede

wszystkim jednak dziewczyna serwuje

nam solidny kawał emocji i doskonale

wpasowuje się w warstwę instrumentalną

utworu. "Revolution Phase" to popis

umiejętności basisty Jasona Meracisa i

perkusisty Luke'a Wenczela, "Beyond

The Line" zaskakuje efektami dźwiękowymi

i łatwo wpada w ucho, a "One Step

from Here" serwuje nam ciekawe

spiętrzenie emocji z kulminacją w finale.

W chwytliwym "Bittersweet Divide"

na chwilę możemy usłyszeć Jennifer w

nieco delikatniejszym wydaniu, chociaż

i tak w dalszej części utworu tempo mocno

przyspiesza, czego zwieńczeniem

jest wyśmienita gitarowa solówka. Brakuje

na tym albumie jakiejś ballady, w

której wokalistka mogłaby pokazać nieco

inne wokalne oblicze. Zamykający

całość utwór "Vultures" nieco wypełnia

tę pustkę - ma balladowy klimat, lecz

zarazem z lekka demoniczny i podszyty

mrokiem. Zaskakujące zakończenie! Na

płycie "The Uncovering" Divine Ascension

prezentuje nam dziesięć utworów

na bardzo wysokim poziomie pod

względem instrumentów i wokalu. W

niektórych miejscach brakuje jednak

płynności w zmianach brzmienia, przez

co przy jednym kawałku mamy wrażenie,

jakby składał się z dwóch lub trzech

osobnych. Jest to jednak tylko drobny

mankament, bo zespół naprawdę dał do

pieca i wykonał dobrą robotę. (5)

Marek Teler

Doom Side Of The Moon - Doom

Side Of The Moon

2018 Mascot

Wydawca chełpliwie zapowiadał ten

krążek jako odegranie floydowskiego

"Dark Side Of The Moon" w stylu

doom metalowym. Owszem jakieś elementy

doom metalu są w tym przedsięwzięciu

ale najwięcej powiązań z

doomem ma sam pomysłodawca Kyle

Shutt, który jest gitarzystą stoner/doom

metalowego The Sword. Zacznijmy jednak

od początku. Kyle Shutt podjął

się dość karkołomnego zadania, a mianowicie

odegrania albumu Pink Floyd

"Dark Side Of The Moon", który jest

nie tylko kamieniem milowym dla progresywnego

rocka ale ogólnie dla klasycznego

rocka również. Shutt oprawił

muzykę Brytyjczyków głównie w elementy

hard rocka i heavy metalu, w tym

doom i stoner rockowe, dobitnie słyszymy

to w utworze "Money", który w tym

wypadku stał się hymnem w stylu hard'

n'heavy. Pojawiły się również, elementy

alternatywne, industrialne czy inne post

rockowo-metalowe, ale w dość marginalnym

wymiarze. Niemniej Kyle starał się

dość mocno trzymać się pierwowzoru,

nie wprowadzał nadmiernych interpretacji,

a fragmenty subtelne i wyciszone

sprawiały wręcz wrażenie odtworzonych

z pietyzmem. Chociaż w takim "Great

Gig in the Sky" wokalizy Clare Torry

nawet nie próbował powtórzyć i zastąpił

je krótką partią saksofonu. Takie podejście

przyniosły Shuttowi wymierne korzyści,

a najważniejszą z nich jest zbliżona

emocjonalność całego albumu do

oryginału. Oczywiście Kyle Shutt nie

zrealizował całego projektu sam, wspomogła

go cała rzesza muzyków, w tym

basista Bryan Richie, perkusista Santiago

Vela III, wokalista Alex Marrero

(Brownout, Brown Sabbath), saksofonista

Jason Frey (Black Joe Lewis, Hard

Proof), oraz klawiszowiec Joe Cornetti

(Croy & The Boys). Pomysł Doom

Side Of The Moon z pewnością nie

przebił oryginału "Dark Side Of The

Moon". Niemniej nie przynosi Kyle'

owi Shuttowi wstydu, a wręcz stawia

go w szeregu najciekawszych interpretacji

tego wielkiego dzieła. W sumie

warto wracać do tego krążka, tak od

czasu do czasu. (4)

\m/\m/

Doro - Forver Warriors, Forver United

2018 Nuclear Blast

Każdy, kto oczekuje od Doro heavymetalowej

płyty na miarę Warlock, musi

się liczyć z tym, że Doro nigdy takiej

nie nagra. Marka "Doro" to od początku

mieszanka specyficznego dla niej hard

rocka z garścią heavymetalowej estetyki.

Nawet hard rockowa baza zmieniała

wiele razy swoje oblicze. Natknęłam się

jakiś czas temu na komentarz pod zwiastunem

najnowszej płyty Doro na You

Tube, w którym słuchacz zarzucił wokalistce,

że "utknęła w latach 80.". Musiał

przegapić dobrych kilka płyt pani

Pesch. Owszem, najnowszy krążek "Forver

Warriors, Forever United", podobnie

jak ostatnie 3-4 krążki chętnie wraca

do stylistyki sprzed 30 lat, ale przez

wiele lat Doro nagrywała płyty w innej

estetyce, jak choćby industrialnej na

"Machine II Machine" czy nu metalowej

jak na "Love me in Black". Nie warto

oceniać kolejne krążki Doro przez

pryzmat Warlocka (który nomen omen

istniał tylko... 5 lat), ani przez pryzmat

poszukiwań znakomitych riffów. Stylistyka

Doro wydaje się być kierowana

raczej do fanów hard rocka i przede

wszystkim... do fanów Doro. Każdy,

kto ceni nastrój jaki kreuje, jej wokal,

odczuje frajdę ze słuchania jej płyt. Nie

inaczej jest z ostatnim dwupłytowym albumem,

"Forver Warriors, Forever

United". Trafiły na niego te bardziej

"metalowe" kawałki, takie jak energiczny

"Bastardos" czy "Resistance". Trafiły

tradycyjnie klimatyczne ballady, jak

choćby... "Soldier of Metal", trafiły

hymny pretendujące do miana następców

"All we Are" - tu prym wiedzie "All

for Metal". Trafiły wreszcie utwory hard'

n'heavy, a kilka z nich niemalże wehikułem

czasu przenosi nas do czasów

"True at Heart" i "Angels Never Die".

Doskonałym przykładem jest "Backstage

to Heaven", który nie tylko brzmi jak

z "Angels Never Die" ale posiada solo na

saksofonie w stylu "True at Heart". Co

ciekawe, niektóre z tych hardrockowych

kawałków, jak choćby "Heartbroken"

brzmią jak z ery "Calling the Wild" czy

"Fight". Zaś do galerii utworów zespołu

Doro zaśpiewanych w duecie z gościem

płci męskiej dołączył Johan Hegg - kawałek

"If I can't have You" jest niejako

wymianą za gościnny występ Doro na

RECENZJE 143

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!