31.03.2023 Views

HMP 70

New Issue (No. 70) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 190 reviews. 176 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Riot V, Grave Digger, Darkness, Necronomicon, U.D.O., Virgin Steele, Voivod, Angelus Apatrida, Seax, Nocny Kochanek, Ashes Of Ares, Crystal Viper, Crisix, Nervosa, Injector, Verni, Source, Cauldron, Night Demon, Wretch, Warfare, Destroyer 666, Vandallus, Deliverance, Thrashist Regime, Axegressor, Chastain, Stormzone, Haunt, Stormwitch, Wardance, Lord Vigo, Professor Emeritus, Iron Void, Helion Prime, Weapon UK, Elvenstorm, Droid, Hitten, Sonic Prophecy, Northward, Into Eternity, Necrytis, Mystic Prophecy, Mob Rules, Redemption, SoulHealer and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 70) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 190 reviews. 176 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Riot V, Grave Digger, Darkness, Necronomicon, U.D.O., Virgin Steele, Voivod, Angelus Apatrida, Seax, Nocny Kochanek, Ashes Of Ares, Crystal Viper, Crisix, Nervosa, Injector, Verni, Source, Cauldron, Night Demon, Wretch, Warfare, Destroyer 666, Vandallus, Deliverance, Thrashist Regime, Axegressor, Chastain, Stormzone, Haunt, Stormwitch, Wardance, Lord Vigo, Professor Emeritus, Iron Void, Helion Prime, Weapon UK, Elvenstorm, Droid, Hitten, Sonic Prophecy, Northward, Into Eternity, Necrytis, Mystic Prophecy, Mob Rules, Redemption, SoulHealer and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Sztandarowym zespołem tej firmy wydają

się być Skaldowie. Oczywiście są

też wersje CD, a także trafiają się pozycje

inne niż obowiązujący profil, jak

chociażby omawiany u nas album Subterfuge

"Projections From The Past".

Jednak bohaterem niniejszej recenzji nie

będą ani Skaldowie, ani Subterfuge, a

poznańska Grupa Stress. Formacja,

która uważa się za jedną z pierwszych

kapel hard rokowych w Polsce. Powstali

w 1971r. w Poznaniu. Zespół tworzyli:

Mariusz Rybicki - gitara, flet, śpiew;

Henryk Tomczak - gitara basowa i Janusz

Maślak - perkusja. W 1973r. grupa

powiększyła skład o Andrzeja Richtera

- śpiew, skrzypce i Krzysztofa

Jarmużka - gitara, harmonijka ustna,

konga. W 1975r. doszło do zreorganizowania

Stressu, tworzyli go: Mariusz

Rybicki - gitara; Andrzej Lewalski - gitara

basowa; Michał Przybysz - organy,

pianino i Przemysław Phal - perkusja.

W 1978r. doszło do kolejnych zmian i

grupa działała w składzie: Mariusz Rybicki

- gitara, śpiew; Witold Łukaszewski

- gitara; Andrzej Lewalski - gitara

basowa; Mariusz Zakrzewski - instrumenty

klawiszowe i Wiesław Lustyk -

perkusja. Rok później Stress już nie istniał.

Zespól uczestniczył w wielu przeglądach

muzycznych, zdobywał nagrody,

nagrywał swoje w utwory głównie w

sesjach radiowych, miał problemy z ówczesną

władzą. Normalka. Największy

rozgłos przyniósł grupie utwór "Ciężką

drogą", który jesienią 1972r. dotarł do

pierwszego miejsca listy przebojów Rozgłośni

Harcerskiej, a w plebiscycie popularności

periodyku Non Stop za

1972r. zajął piąte miejsce. Jak to muzycy

podkreślają zabrakło im poważnego

menadżera i jeszcze większego przeboju.

Najważniejsze, że niczego nie żałują,

a nawet są dumni, że teraz uważa się ich

za legendy polskiego rocka. Po rozpadzie

muzycy nadal działali na estradach.

W lipcu 1975r. Henryk Tomczak wraz

z Markiem Bilińskim - instrumenty

klawiszowe, zorganizował zespół

Heam. W 1979r. powstała grupa Krater,

którą tworzyli: Marek Biliński - instrumenty

klawiszowe; Wojciech Hoffmann

- gitara; Przemysław Phal - perkusja

i Henryk Tomczak - gitara basowa.

Przemysław Phal znalazł się później

w grupie Spectrum, a w latach 80.

w Lombardzie; Henryk Tomczak w

Turbo i Non Iron, a Marek Biliński w

grupie Bank. Ten ostatni rozpoczął następnie

karierę solową. Najdłużej przygodę

ze sceną jako muzyk - z pośród

osób związanych z Sterssem - prowadzi

Henryk Tomczak, który aktualnie

działa w grupie Izotop. Na "On Hard

Rock Way 1972-1973" znalazło się jedenaście

nagrań z czterech pierwszych

sesji dokonanych w Polskim Radio.

Dwa utwory powtarzają się ale są w trochę

innej wersji. Znalazły się chyba najważniejsze

w tej fazie kariery kompozycje

"Ciężka droga", "Fatamargana",

"Wśród krzyży z ramionami", "Granica

życia" i "Hazard". Muzycznie to mroczny

hard rock z mocnym bluesowym

sznytem, z pewnymi niewielkimi naleciałościami

folku, jazzu, progresji i psychodelii

w dość mocnym hipisowskim

klimacie. Tę aurę czuć również w tekstach,

a może nawet głównie tam.

Stress poczynał sobie niczym rasowe

power trio i to na dobrym ówczesnym

europejskim poziomie. Ich ciężkie riffy

łatwo wpadają w ucho, błyskotliwe gitarowe

solówki porywają do dziś, a mocarna

sekcja rytmiczna z dynamiczną perkusją

i monumentalnym basem ciągle

hipnotyzuje i przetacza się niczym walec.

Muzycy nie bali się eksperymentów,

stąd te niektóre naleciałości i wykorzystanie

np. fletu, wibrafonu, czy skrzypiec.

Tę płytę powinien mieć każdy szanujący

sie fan hard rocka ale nie tylko.

Kameleon Records ponownie przygotowała

te nagrania do wydania, dokonała

masteringu i trzeba przyznać zrobiła

to bardzo dobrze. W 2008 roku

Polskie Radio wydało podwójne CD

Grupa Stress - "Z archiwum Polskiego

Radia Vol. 8". Pierwszy dysk jest

podobny do tego, co właśnie omówiłem.

Drugi natomiast zawiera nagrania z sesji,

które kapela poczyniła po 1973 roku.

Niestety nakład dawno się wyczerpał,

a teraz jak ta płyta pojawia się na

jakiejś licytacji, to kosztuje konkretne

pieniądze. Niestety zgapiłem się i nie

mam tego wydania, więc nieśmiało podsuwam

szefom Kameleon Records pomysł

aby postarali się i nagrania z drugiego

dysku archiwów Polskiego Radia

również wydali własnym sposobem. Ku

uciesze ogółu.

\m/\m/

Guns N' Roses - Appetite For

Destruction (Deluxe Edition)

2018 Universal Music Polska

Debiutancki album Guns N' Roses

ukazał się w lipcu 1987 roku, ale nie

wzbudził wówczas większego zainteresowania.

Pamiętam, że premierę tej płyty

odnotowano co prawda w muzycznej

rubryce "Na przełaj" czy w "Magazynie

Muzycznym", ale na tym się skończyło.

Po wakacjach 1988 wyglądało to już

zupełnie inaczej: zespół był już gwiazdą,

w naszych pismach zaczęły pojawiać

się pierwsze, entuzjastyczne recenzje,

a kolega pochwalił się, że ma nowiutką,

przysłaną z USA przez ojca, kasetę...

Błyskawicznie ją przegrałem i

"Appetite For Destruction" na długo

zagościła w kieszeni mojego magnetofonu,

bo wtedy nikt poza Gunsami nie

grał tak siarczyście i z polotem - bez

dwóch zdań jest to jeden z kamieni milowych

ciężkiego rocka. Nic więc dziwnego,

że "Appetite..." doczekała się

niedawno okolicznościowego wznowienia

w kilku postaciach, m. in. wersji

dwupłytowej. Pierwszy dysk to zremasterowany

ze studyjnych taśm, oryginalny

album, najeżony killerami i przebojami

jak: "Sweet Child O' Mine", "Welcome

To The Jungle", "Nightrain", "Rocket

Queen" czy "Paradise City", archetyp

rockowej płyty, kanon i prawdziwe

arcydzieło. Płyta numer dwa zawiera

wybór rarytasów i odrzutów, dotąd oficjalnie

niepublikowanych, łącznie 18

utworów. Są wśród nich energetyczne,

chociaż nie do końca koncertowe, numery

z debiutanckiej EP-ki "Live?!*@

Like A Suicide", strony B singli, jak

choćby "You're Crazy" w wersji akustycznej,

nagrane jeszcze w 1987, razem z

wielkim hitem "Patience". Ciekawostką

jest też odrzut z sesji "Appetite...", dynamiczny

"Shadow Of Your Love",

utwór jeszcze z czasów Hollywoood

Rose, zamieszczony w wersji live (też

podrasowanej w studio) i już w pełni

studyjnej, promujący zresztą to wznowienie.

Nie brakuje też prawdziwych

wykonań "live" i dobrze, bo Gunsi nie

brali wówczas na koncertach jeńców, co

potwierdzają "It's So Easy", "Knockin'

On Heaven's Door" Dylana i "Whole

Lotta Rosie" AC/DC. Największe wrażenie

robią tu jednak utwory zarejestrowane

w czerwcu 1986 roku w studio

Sound City 5, podczas pierwszych

przymiarek do rejestracji debiutanckiego

LP. "Welcome To The Jungle",

"Nightrain", "Out Ta Get Me", "Paradise

City" i "My Michelle" powstały pod

okiem Manny'ego Charltona, gitarzysty

zespołu Nazareth, z którym to bardzo

chciał pracować Axl Rose, ale w sumie

dobrze się stało, że zrezygnowano z

tego pomysłu, bo Guns N' Roses

brzmią w nich dziwnie staroświecko i

bez ikry - dopiero Mike Clink wydobył

z nich, i z pozostałej siódemki umieszczonej

na płycie rok później, prawdziwy

blask. Warto też jednak posłuchać i

tych starszych wersji, bo np. "My

Michelle" zagrali ciężej, a Axl już wtedy

był w rewelacyjnej formie - fani zespołu

muszą mieć tę nową wersję choćby dla

tych utworów, bo na bootlegach nie brzmią

tak dobrze.

Wojciech Chamryk

Hirax - Born In The Streets 1983/1984

2018 F.O.A.D.

Każdy weteran był kiedyś nieopierzonym

młokosem, nawet Katon Le

Pena. Takie właśnie czasy przypomina

najnowsza kompilacja Hirax, kiedy to

20-letniemu wokaliście nawet nie śniło

się, że będzie zdzierać struny głosowe w

kapeli grającej thrash/crossover. Początkowo

jego zespół, najpierw jeszcze jako

L.A. Kaos, grał tradycyjny, niezbyt mocny

metal. Potwierdza to "Demo '83",

wypełniające drugą stronę "Born In

The Streets 1983/1984" - pięć niezbyt

mocnych utworów, czerpiących zarówno

od Thin Lizzy, jak i klasycznego

rock and rolla, co słychać zwłaszcza w

"My Baby". Demo z roku następnego,

nagrane już pod nazwą Hirax, jest zdecydowanie

mocniejsze, ale to wciąż

tradycyjny metal z przełomu lat 70. i

80. ostry, surowy i melodyjny, z wysokimi

partiami Katona - co ciekawe, chyba

nagrany na tzw. setkę, wnosząc z brzmienia

i początkowych zapowiedzi.

Oryginalnie na kasetę w roku 1984 trafiły

tylko cztery numery, ale tu mamy

ich siedem, bo zawartość "Born In

The..." dopełniają trzy dalsze: surowiej

brzmiące (nagranie z próby?), zdecydowanie

gorszej jakości, ale muzycznie nie

gorsze od tych pozostałych. Dla fanów

amerykańskiego heavy wczesnych lat

80. i Hirax jest to więc zakup obowiązkowy,

co chyba nie ulega wątpliwości.

Wojciech Chamryk

Hobbs Angel of Death - Hobbs'

Satan's Crusade

2018/2003 High Roller

Gdy ktoś nazywa swoją muzykę "virgin

metal" dając do zrozumienia, że gra najczystszą

formę metalu, a do tego pochodzi

z dalekiej Australii i jest tam protoplastą

sceny thrash metalu, to wiedz, że

coś się dzieje! Tak właśnie Peter

Hobbs, założyciel Hobbs Angel of

Death, wypowiadał się o tym, co tworzy.

Chwilę powojował z grupą Tyrus,

dorabiając się zaledwie dema i promocyjnego

live. Potem powołał do życia

projekt, który czerpał garściami z dokonań

Slayer czy niemieckiego trio - Destruction,

Sodom i Kreator. Można

zarzucić Peterowi, że był tylko mocny

w gębie, że jego nagrania niczym się nie

wyróżniają. Myślę, że wcale by się mocno

nie obraził, bo muzyka, jaką proponuje

naprawdę nie jest odkrywcza. Tylko

nie o wybitną jakość tutaj chodzi. I,

co ważne, ideologia, nie przyćmiewa tego,

co wyrażane jest za pomocą instrumentów.

Na pierwszym miejscu jest klimat.

No i mamy wszystko to, co powinno

charakteryzować dobry, thrashowy

zespół - wściekłość, drapieżność, szorstkość,

wulgarność i szybkość w miotaniu

riffów. Widać, że Hobbs Angel of

Death to projekt realizowany z pełnym

zaangażowaniem. Żeby było ciekawiej

powiem, że "Hobbs' Satan's Crusade"

to zbiór dwóch demówek. Tak, tak, można

pokręcić głową, że jednak coś w tym

jest. Utwory od 1-5 to "Virgin Metal

Invasion From Down Under", natomiast

kolejne to już demo "Angel of

Death". Obie zostały zrealizowane w

australijskim studio Doug Saunders

mieszczącym się w Melbourne, a światło

dzienne ujrzały w 1987 roku. Po remasteringu

w 2017 roku brzmią nieźle. Nie

mam oczywiście punktu odniesienia do

oryginalnych wersji, ale sądzę, że takowe

są w posiadaniu największych maniaków

gatunku. Bo Hobbs Angel of

Death to grupa, która w sumie nie zdobyła

nigdy panteonu sławy, ale też odnoszę

wrażenie, nie to było celem

Petera Hobbsa. Chciał on po prostu

rozlewać swój "najczystszy metal" gdzie

się da i z charyzmą śpiewać bluźniercze

teksty. Trzeba przyznać, że wychodziło

mu to nieźle - zwłaszcza, że osiem z jedenastu

utworów z tych demówek znalazło

się na regularnej płycie. Dzięki

wznowieniu przez High Roller Records

ze stycznia 2018 roku, grono

szczęśliwców (nakład limitowany, a

jakże!, do 666 sztuk) może postawić

"Hobbs' Satan's Crusade" na półce

obok innych, trochę zapomnianych nagrań

z lat 80. Mimo, że te demówki to,

z ręką na sercu, nic absolutnie wyjątkowego,

warto sięgnąć i przekonać się samemu

o sile rażenia Hobbs Angel of

Death w jego pierwotnym stadium.

Mnie na kolana nie rzuciło, ale piekielny

ogień przysmażył plecy. I o to w tym

wszystkim chodzi.

Adam Widełka

John Coghlan's Disel - Flexible

Friends

2018 HNE/ Cherry Red

John Coghlan w latach 1962 - 1981

był perkusistą Status Quo. Współ stanowił

oryginalny i najlepszy skład tego

zespołu. Po odejściu z Quo, Coghlan

postanowił reaktywować swój zespół

Diesel, który założył jeszcze w roku

1977 w jakiejś przerwie w obowiązkach

w Status Quo. Okazuje się, że przez ten

zespół, przez całą jego karierę, przewinął

się cały tabun muzyków. Najwa-

170

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!