31.03.2023 Views

HMP 70

New Issue (No. 70) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 190 reviews. 176 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Riot V, Grave Digger, Darkness, Necronomicon, U.D.O., Virgin Steele, Voivod, Angelus Apatrida, Seax, Nocny Kochanek, Ashes Of Ares, Crystal Viper, Crisix, Nervosa, Injector, Verni, Source, Cauldron, Night Demon, Wretch, Warfare, Destroyer 666, Vandallus, Deliverance, Thrashist Regime, Axegressor, Chastain, Stormzone, Haunt, Stormwitch, Wardance, Lord Vigo, Professor Emeritus, Iron Void, Helion Prime, Weapon UK, Elvenstorm, Droid, Hitten, Sonic Prophecy, Northward, Into Eternity, Necrytis, Mystic Prophecy, Mob Rules, Redemption, SoulHealer and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 70) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 190 reviews. 176 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Riot V, Grave Digger, Darkness, Necronomicon, U.D.O., Virgin Steele, Voivod, Angelus Apatrida, Seax, Nocny Kochanek, Ashes Of Ares, Crystal Viper, Crisix, Nervosa, Injector, Verni, Source, Cauldron, Night Demon, Wretch, Warfare, Destroyer 666, Vandallus, Deliverance, Thrashist Regime, Axegressor, Chastain, Stormzone, Haunt, Stormwitch, Wardance, Lord Vigo, Professor Emeritus, Iron Void, Helion Prime, Weapon UK, Elvenstorm, Droid, Hitten, Sonic Prophecy, Northward, Into Eternity, Necrytis, Mystic Prophecy, Mob Rules, Redemption, SoulHealer and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Människan" i "Världen". Za "Eländes

Elände" Second Sun dostają więc ode

mnie (5), a teraz muszę rozejrzeć się za

ich debiutem "Hopp/Förtvivlan".

Wojciech Chamryk

Secret Society - The Indcution

2018 Self-Released

Sprawdziłam sobie, czym jest tajemniczo

nazywający się Secret Society i...

dalej nic nie wiedziałam. Wyglądało na

to, że to po prostu tajne stowarzyszenie

i tyle. Dopiero kiedy odpaliłam EP "The

Induction" odkryłam, że w zespole

śpiewa Rick Altzi (kawałek "Monsters"

zresztą od razu skojarzył mi się z Masterplanem).

Zdumiałam się kiedy z głośników

popłynął "Mental Mayhem"

brzmiący jak ciężki Alice Cooper, a

Altziego zastąpił inny - wtedy nierozpoznawalny

dla mnie - wokalista. Koniec

końców okazało się, że owe "taje

stowarzyszenie" to ciekawy projekt, w

którym znane są jedynie nazwiska wokalistów

(poza Altzim na płytce śpiewa

jeszcze Ronny Munroe, Paul Sabu oraz

Joe Basketts), a za instrumenty odpowiada

anonim kryjący się pod pseudonimem

Telum Ignotum. Płytę łączy

ciężkie, masywne i współczesne brzmienie,

a dzieli stylistyka. Niemal każdy z

kawałków reprezentuje inną odnogę

heavy metalu. Słuchać na niej i kawałki

w stylu obecnego Vivious Rumors i

Masterplan i Alice Coopera i Firewind.

Pojawił się nawet majestatyczny,

przywołujący odrobinkę późne Savatage

"Broken by Design". EPki słucha się

bardzo dobrze, od razu rzuca się w uszy,

że nie jest to nagranie amatorskie. Mimo

tego, zwykło się jednak traktować

EPki z pewną podejrzliwością. Traktuje

się je jak preludium do czegoś większego,

mieszankę niedokończonego albumu

z próbką grania zespołu. "The Induction"

jest właśnie taką próbką, krzyczy

do słuchacza "ej, zobacz na co nas stać!".

Nie krzyczy co prawda "ej, będzie tego

więcej!", ale tego właśnie się spodziewam,

Czy z tymi samymi wokalistami?

Czy w postaci projektu czy regularnego

zespołu? Który styl przeważy na płycie?

A może będzie ich jeszcze więcej? Jest w

tym "tajnym zrzeszeniu" coś fajnego.

(4,5)

Sick N' Beautiful - Element of Sex

2018 Rosary Lane

Strati

Jak to cudo trafiło do nas to nie mam

pojęcia. Sick N' Beautiful nie ma nic

wspólnego z tradycyjnym heavy metalem,

jest po prostu na wskroś nowoczesny.

Wyróżnia się estradowym image.

Skojarzenia z GWAR, Zodiac Mindwarp,

Lordi itd. jest zupełnie uzasadnione.

Muzycznie, to nowoczesne granie

rockowo-metalowe, z elementami

industrialu i elektroniki. W tym wypadku,

oprócz już wymienionych zespołów,

skojarzenia nawiązują również do White

Zombie, Marilyn Manson, NiN i...

Lady Gaga. Ciekawostką jest to, że za

"garami" i "sitem" stoją kobiety. I w tym

momencie kończy się moja rzetelność.

Nie słucham na co dzień takiej muzyki

i nie wiem, od której strony do niej

podejść, do czego się odnieść, jak ją

ugryźć. Mija piosenka po piosence, a ja

w ogóle nie reaguję. Nie potrafią mnie

zainteresować ani ciężkie riffy, ani melodie...

są po prostu z nie mojego świata.

Jedynie mogę dopowiedzieć, że wykonanie

i produkcja wyglądają na poprawne.

Z pewnością spełniają standardy

gatunku. Myślę, że tak ja mnie, nikogo

z fanów tradycyjnego metalu Sick N'

Beautiful nie zainteresuje. Wydaje się,

że Włosi celują w konkretną publikę,

bardziej mainstreamową. W Europie takie

granie cieszy się spora popularnością,

w Stanach jeszcze większą, także

zespół tak od razu nie przepadnie. Ja raczej

o tym się nie przekonam, bo zaraz

o Sick N' Beautiful zapomnę. Generalnie

o "Element of Sex" powinni wypowiedzieć

się fani takiego grania oraz

specjalizujący się w tym gatunku dziennikarze.

(-)

Skull Fist - Way of the Road

2018 NoiseArt

\m/\m/

Na album speedmetalowców z Kanady

musieliśmy czekać aż cztery lata - więcej

niż na następcę "No False Metal", czyli

"Head of a Pack" z 2014 roku. Czekaliśmy

naprawdę niecierpliwie, bo kiedy

23 sierpnia na YouTubie zadebiutowało

video do singla "You Belong To Me",

moja Facebookowa tablica została

wręcz zalana postami znajomych cieszących

się z nowego kawałka. Singiel ten

otwiera najnowszą płytkę "Way of the

Road", która swoją premierę miała 26

października 2018 roku. Muszę powiedzieć,

że na samym początku otwieracz

nie za bardzo do mnie przemówił, jednak

po paru przesłuchaniach dochodzę

do wniosku, że jest to jedna z mocniejszych

stron tego albumu, choć nie

mówię, że reszta albumu odstaje od singla.

Jako drugi wjeżdża nam "No More

Running", który bardzo przywodzi mi

na myśl "Solitude to Succumb" kanadyjskich

braci Skull Fistów, czyli Cauldrona.

Kawałek wolniejszy i nieco bardziej

balladowy, miły kontrast do zasuwającego

otwieracza. Jednakże po uspokojeniu,

od razu przechodzimy do

ostrego zasuwu, ponieważ na słuchawki/

głośniki wjeżdża nam "I Am a Slave",

czyli klasyczny speedmetalowy kawałek,

który na pewno przypadnie do gustu

fanom "Head of the Pack" czy "Hour

to Live". Następny numer znów dam

daje trochę odetchnąć i zwie się "Witch

Hunt". Kawałek masywny oraz ciężki i

nie wiem czy przypadkowo nie jest to

puszczenie oczka w stronę fanów kanadyjskiego

Piledriver, którzy w 1984 roku

również nagrali kawałek o tym samym

tytule w podobnym tempie. Tego

nie wiem, wiem natomiast, że utwór jest

naprawdę świetny i jest on jednym z

moich ulubionych na płycie. Po powo

lnym polowaniu na wiedźmy, kontynuujemy

wolne granie w zaczynającym się

basem utworze tytułowym "Way of the

Road". Kawałek bardzo klimatyczny i

na pewno spodoba się tym, którzy lubują

się w nieco bardziej klasycznym

heavy metalowym graniu. Kolejna pozycja,

która naprawdę mocno zapadła mi

w pamięci, podobnie jak następca -

"Heart of Rio". Tu wchodzimy już niemal

w klimaty balladowe, a sam numer

bardzo przywodzi mi na myśl trixterowe

"Heart of Steel" z 1990 roku. Jeśli jesteś

fanem hard rocka lat 80., to ten numer

powstał właśnie z myślą o Tobie. Kolejna

piosenka również nie zapowiada powrotu

do klasycznego speed metalowego

grania, lecz intro do "Better Late than

Never" to tylko pozory. Po kilkunastu

sekundach utwór rozpędza się i dostajemy

soczystą porcję klasycznego Skull

Fistowego grania. Kawałek solidny, a

refren daje soczystego kopa. Następca o

tytule "Don't Cross Me" kontynuuje ten

speed gwarantując prześwietne solówki.

Na sam koniec dostajemy hymnowe

wręcz "Stay True". Kiedy po raz pierwszy

przesłuchiwałem płytkę, myślałem,

że Zack śpiewa tam "stay tuned",

jednak zarówno "true" jak i "tuned" doskonale

wpasowują się w klimat tego

utworu. Świetny zamykacz płyty zapowiadający

kolejną, albo... tę samą gdy

słuchamy albumu w pętli. Na pewno

jeden z moich ulubionych kawałków z

albumu. "Way of the Road" to bez wątpienia

moja ulubiona płyta Skull Fistów.

Każdy kawałek do mnie przemawia

i gdy tylko załączę którykolwiek

utwór z albumu, od razu przesłuchuję

wszystkie inne. Pozycja obowiązkowa

dla fanów fali NWOTHM! (5)

Maciej Uba

SoulHealer - Up From The Ashes

2018 Rockshots

Udała się ta powrotna płyta Finom, nie

ma co. Co prawda gitarzysta Teemu

Kuosmanen i wokalista Jori Kärki od

początku istnienia SoulHealer dbali o

wysoki poziom kolejnych płyt grupy, ale

ostatnie zawirowania personalne - zmiana

3/5 składu - nie rokowały jej zbyt dobrze.

Wrócił jednak dawny perkusista

Timo Immonen, doszli nowy basista i

gitarzysta, a efekt tego jest taki, że Soul

Healer wciąż nie ma sobie równych w

dziedzinie melodyjnego heavy/power

metalu. Zestawienie w takiej właśnie

kolejności nie jest w żadnym razie przypadkowe,

bowiem SoulHealer gra naprawdę

mocno i konkretnie, przywołując

na "Up From The Ashes" ducha tradycyjnego

metalu wczesnych lat 80. Powerowych

melodii i chwytliwych refrenów

też na tej płycie nie brakuje, ale

zespół nie przekracza tu ani razu granicy

pomiędzy stylowością a trywialnością,

bo nawet w tych naprawdę hitowych

momentach perkusista łoi ostro, a

riffy są surowe i pełne mocy. Opatrzony

teledyskiem "The Final Judgement" to

perfekcyjny przykład takiego podejścia,

ale na "Up From The Ashes" nie brakuje

wielu innych, równie udanych utworów.

(5)

Wojciech Chamryk

Source - Source

2018 High Roller

Dobrze, że istnieją takie wytwórnie

High Roller Records. Dzięki nim i reedycjom,

którymi raczą metalowych fanatyków,

wiele świetnych wydawnictw

nie zginie w zapomnieniu, Nie dotyczy

to tylko klasycznych płyt z dawnych lat,

ale również wydawnictw stosunkowo

nowych. Właśnie takim wydawnictwem

jest debiutanckie demo/EP (różne źródła

różnie to wydawnictwo określają)

grupy Source. Zespół ten został założony

przez Richarda Lagengrena, gitarzysty

znanego przede wszystkim z kultowego

Portrait. Po odejściu z macierzystej

formacji postanowił on założyć

własną kapelę, której byłby liderem oraz

jedynym twórcą muzyki. Do swej grupy

Richard dokoptował sobie wokalistę

Oscara Calquista znanego z zespołu

Ram oraz perkusistę Patricka Doglanda.

Sam lider poza gitarą, chwycił także

za bas i w tym składzie pierwotnie w roku

2016 roku wydali omawiane wydawnictwo.

Nowe wydanie "Source" zawiera

trzy autorskie utwory Lagergrena

oraz cover grupy Styx. Może zatem zaczniemy

o niego. Szwedzi przerobili ten

utwór na zupełnie własną modłę nadając

mu heavy metalowego posmaku. Mimo

wszystko charakterystyczny klimat

wersji oryginalnej został zachowany i

sam utwór na tej przeróbce nie stracił.

Co natomiast można powiedzieć o autorskim

repertuarze grypy? Rozpoczyna

prawie dziesięciominutowy "Crossroads

Calling". Na samym wstępie słyszymy

intro w postaci niepokojących symfonicznych

dźwięków mogących stanowić

soundtrack do niejednego horroru. Po

dwóch i pół minuty przechodzą one w

ostry riff i zaczyna się prawdziwa oldschoolowa

heavy metalowa jazda nie

pozbawiona mocy, dynamiki, polotu,

ale również co ważne, pewnego mrocznego

i niepokojącego klimatu (skojarzenia

z Mercyful Fate mile widziane).

W kawałku tym pełno jest zmian tempa,

które na szczęście nie niszczą ogólnego

nastroju. W następny "Let Him In"

mroku jest tak jakby mniej, za to ilość

elementów staroszkolnego metalu pozostaje

na niezmiennym poziomie. Zdecydowanie

więcej tu nawiązań do heavy

metalowej sceny naszych sąsiadów zza

Odry. Może sceny nie do końca współczesnej,

ale tej sprzed trzech dekad na

pewno. Utwór numer trzy to "Wither".

Generalnie utrzymany w klimacie poprzednika.

Tutaj jednak nieco bliżej do

NWOBHM (a konkretnie nieco mroczniejszego

oblicza tego nurtu) niż niemieckiego

metalu. Chociaż wokale Calquista

podobnie ja w poprzednich numerach

mogą budzić skojarzenia z

Kingiem Diamondem. Jeżeli lubicie

mrok i złowieszczy nastrój tworzony

przez wachlarz elementów w żaden sposób

nie wychodzących poza ramy klasycznego

heavy, to ten minialbum jest jak

najbardziej dla Was. (4,5)

Bartłomiej Kuczak

Speed Queen - King Of The Road

2017 Self-Released

Znajomo brzmiąca nazwa i dziewczyna

na okładce mogą wprowadzić co bardziej

zorientowanych w błąd, ale "King

160

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!