31.03.2023 Views

HMP 70

New Issue (No. 70) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 190 reviews. 176 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Riot V, Grave Digger, Darkness, Necronomicon, U.D.O., Virgin Steele, Voivod, Angelus Apatrida, Seax, Nocny Kochanek, Ashes Of Ares, Crystal Viper, Crisix, Nervosa, Injector, Verni, Source, Cauldron, Night Demon, Wretch, Warfare, Destroyer 666, Vandallus, Deliverance, Thrashist Regime, Axegressor, Chastain, Stormzone, Haunt, Stormwitch, Wardance, Lord Vigo, Professor Emeritus, Iron Void, Helion Prime, Weapon UK, Elvenstorm, Droid, Hitten, Sonic Prophecy, Northward, Into Eternity, Necrytis, Mystic Prophecy, Mob Rules, Redemption, SoulHealer and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 70) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 190 reviews. 176 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Riot V, Grave Digger, Darkness, Necronomicon, U.D.O., Virgin Steele, Voivod, Angelus Apatrida, Seax, Nocny Kochanek, Ashes Of Ares, Crystal Viper, Crisix, Nervosa, Injector, Verni, Source, Cauldron, Night Demon, Wretch, Warfare, Destroyer 666, Vandallus, Deliverance, Thrashist Regime, Axegressor, Chastain, Stormzone, Haunt, Stormwitch, Wardance, Lord Vigo, Professor Emeritus, Iron Void, Helion Prime, Weapon UK, Elvenstorm, Droid, Hitten, Sonic Prophecy, Northward, Into Eternity, Necrytis, Mystic Prophecy, Mob Rules, Redemption, SoulHealer and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

współpracowała z Angra i Shaman),

który powstał w 2013 roku. Do tej pory

wydali trzy pełne albumy "Noturnall"

(2014), "Back To Fack Yo Up!" (2015)

i zeszłoroczny "9". Brazylijczycy specjalizują

się w progresywnym metalu, a raczej

power prog-metalu, bowiem w ich

muzyce obok inspiracji Symphony X,

Angra, Shaman sporo jest również odniesień

do grania w stylu Helloween

czy Edguy. Ich muzyka jest pełna ciężaru,

agresywność, ale także, melodii,

klimatu oraz techniki i wszystkie te elementy

są idealnej zrównoważone. Ciężkie,

monumentalne i gęste elementy

współegzystują z tymi delikatnymi, nastrojowymi

i melodyjnymi fragmentami.

Każdy z utworów wypełniony jest takimi

kontrastami. Cieszy mnie tu każdy

dźwięk, nuta, melodia, riff, solo, dosłownie

wszystko. Choć kompozycje są

bardzo różne, to wszystkie dają taką sama

satysfakcję. Obojętnie czy to bardzo

techniczny i progresywny "Hey!", czy to

z nowoczesnymi wpływami "Change",

bardziej bezpośredni i power metalowy

"Mysterious", a nawet brzmiący niczym

kawałek wyjęty z trzeciego albumu Extreme,

"Hearts As One". Całość po prostu

jest niesamowita. Takie same zadowolenie

przynosi wykonanie i produkcja.

Po prostu "9" jest bardzo dobrze nagrane,

a nad grą instrumentalistów trzeba

tylko cmokać. Wokalistę Thiago

Bianchi z pewnością część czytelników

już zna, a tym albumem tylko potwierdza

swoje umiejętności i klasę. No cóż,

pod sztandarem Noturnall zebrali się

utalentowani muzycy i tylko życzyć sobie

aby wspólnie, jak najdłużej raczyli

nas albumami jak ten omawiany. Teraz

bardzo bacznie będę przyglądał sie poczynaniom

Noturnall, a o "9" raczej nie

zapomnę. (5)

\m/\m/

Null'O'Zero - Instructions To Domination

2018 Rock Of Angels

"Instructions To Domination" to

drugi album tego młodego zespołu z

Aten i chłopaki łoją na nim naprawdę

konkretnie. Heavy, speed i thrash metal

są tu podane w idealnie wyważonych

proporcjach, niczym w najlepszej aptece,

a ponieważ jak podkreślają muzycy

utwory powstawały w niespecjalnie

sprzyjających im okolicznościach, to są

też znacznie agresywniejsze niż na debiucie,

pełne pasji, gniewu i wściekłości.

Wyszło to tylko muzyce Null 'O' Zero

na zdrowie, bo granie takiej muzyki bez

kopa i ciężaru nie ma najmniejszego

sensu, a tu mamy ich aż w nadmiarze.

Szybkie numery to klasa sama w sobie:

są niby typowe, mocno zakorzenione w

latach 80., ale mają w sobie to coś, co

sprawia, że chce się do nich wracać,

zwłaszcza do "The Last One" i "Imprisoned

In The Dark". Nie znaczy to oczywiście,

że marszowe rockery są gorsze -

"Face Down The World" również rządzi,

ballada "Until The End Of Life" z gościnnym

udziałem gitarzysty Thimiosa

Krikosa i pianisty George'a Georgiou

też jest niczego sobie. No i George Patsouris

- posłuchajcie choćby "My Last

Disguise" i od razu będziecie wiedzieli

dlaczego zdarza mu się występować

podczas koncertów-hołdów dla Ronniego

Jamesa Dio. (4,5)

Panzer Squad - Ruins

2018 Testimony

Wojciech Chamryk

Było demo, dwa splity, debiutancki album

"Coming To Your Town", a po

dwóch latach od jego premiery Panzer

Squad firmują kolejnego longplaya.

Używam tego określenia nie bez powodu,

bowiem "Ruins" można kupić we

wszystkich możliwych wersjach, od cyfrowej

do winylowej, a nawet na gustownie

wydanej kasecie. Ano, jak stara

szkoła to stara szkoła, bo tych trzech

młodych Niemców gustuje w muzyce z

wczesnych lat 80., kiedy to internet dopiero

raczkował, o streamingu nikt nawet

nie myślał, a płyty kompaktowe -

ówczesna technologiczna nowinka - nie

były czymś na każdą kieszeń nawet na

bogatym Zachodzie. Mamy tu więc 13

utworów wściekle intensywnego thrashu,

punk rocka i D-beatu, podanego z

taką werwą, że nie ma zmiłuj. Czasem

idzie to wręcz w kierunku ekstremalnego

thrash/black metalu ("Escapist"),

perkusista Henni nader często zresztą

wyżywa się w blastach, a wokalista/gitarzysta

Tobi z upodobaniem głównie

skrzeczy, ograniczając inne formy wokalnej

ekspresji do najniezbędniejszego

minimum. Na koniec chłopaki serwują

siarczystą wersję "Warsystem" szwedzkich

pionierów D-beat Skitslickers, potwierdzając

tym samym, że dokładnie

przestudiowali źródła i nie są jakimś pozerami-sezonowcami,

ale naprawdę

wielbią takie dźwięki. (4,5)

Wojciech Chamryk

Perpetrator - Altered the Beast

2018 Caverna Abismal

Płyta zespołu z... Portugalii. Perpetrator

istnieje dekadę i nagrał właśnie swój

drugi po debiutanckim ("Termonuclear

Epiphany" z 2014r.), album. Ja tam bardzo

lubię słuchać takich płyt. Nie szukam

w nich superoryginalności... choć i

jakąś oryginalność słychać w kompozycjach

Portugalczyków. Muzyka zawarta

na "Altered the Beast", to jedenaście

ciosów między oczy i uczy. To, co w

thrash metalu najlepsze, mix niemieckiej

i amerykańskiej szkoły. Slayer,

Destruction, Kreator, Testament w jednym...

I pewnie coś jeszcze. Wszystko

sprawnie zlepione w całość i zagrane. Za

każdym razem, kiedy słucham muzy,

tak naładowanej adrenaliną i energią,

mam ochotę wyskoczyć na środek pokoju

i pomachać resztkami włosów... i od

razu chciałbym zobaczyć kapelę na żywo.

To dobry znak, jeśli coś tak jeszcze

na mnie działa. Całość wyśmienicie i

potężnie brzmi. Pełna selektywność

dźwięku... Ponaddźwiękowe przyśpieszenia,

w każdym utworze, supermocarne

riffy i mnogo gęstych bębnów. Wokal

momentami, może kojarzyć się trochę

z panem Schmierem, ale mi to w

ogóle nie przeszkadza... Bardzo przyjemne

zwolnienie w "Helltrasher" z ciekawą

solówką. Zresztą solówki są kolejnym

atutem całego "Altered the Beast".

Totalne zaskoczenie w końcowym

"Black Sacristy", gdzie pojawia się drugi

wokal w iście dickinsonowych partiach.

Prawie dałbym się nabrać, że Bruce gościnnie

użyczył tu głosu. Do tego komiksowa

okładka w old skulowym stylu.

Trzy długowłose trolle w metalowym

oporządzeniu, pasy z nabojami, ćwieki

wyrastające na przedramionach. Wszystko

się tu zgadza. Kurcze, będę się nieraz

powtarzał... ale co tam. Ludzie, naprawdę

warto czasem posłuchać świeżej

krwi w metalu, zamiast nudnych, wymęczonych

gniotów, naszych dawnych

idoli. (5)

Piledriver - Rockwall

2018 Rockwall

Jakub Czarnecki

Z najsłynniejszego składu Status Quo

pozostał jedynie Francis Rossi. Choć

Francis ciągnie ten wózek dalej, to jednak

dobiega już 70-tki i niewiadomo,

co w najbliższym czasie może się zdarzyć.

Jednak Quo od zawsze miał wiernych

fanów i naśladowców. Jednym z

ich był niemiecki Piledriver, który po

prostu na początku był coverbandem

Brytyjczyków. Jednak od pewnego czasu

działają na własną rękę ale inspiracja

Status Quo jest zawsze na pierwszym

miejscu. Na najnowszym albumie słychać

to głównie w "One For The Rock".

Znakomity czadowy kawałek przepełniony

duchem Quo ale zagrany z

własnym sposób. Żeby było ciekawiej

przewijają się przez niego również klimaty

dokonań takich hard rockowych

tuzów, jak Uriah Heep czy Deep Purple.

Drugim dobrym nawiązaniem do

dokonań Status Quo jest zamykający

płytę "Little Latin Love". Z tej rodziny,

również z końcówki krążka, można

ewentualnie wymienić utwór "Sparks".

Jest też bezpośredni cytat czyli cover

Statusu, "Rockers Rollin'". Przy reszcie

albumu wpływy Brytyjczykami już nie

są tak oczywiste. Dwie pierwsze kompozycje

zaskakują, bowiem Niemcy dryfują

w stronę chwytliwych, aczkolwiek

ciągle rockowych przebojów. "Stopm" i

"Agitators" od razu wpadają w ucho.

Wpada też coś innego, pewne przeświadczenie,

że podobne podejście do

melodii i grania już ktoś wykorzystał.

Najgorsze, że nie mogę sobie przypomnieć

kto... Bryan Adams? Właśnie takie

podejście, gdzie zderzają się pływy

charakterystycznego rockującego boogie

z melodyjnym rockiem czy hard rockiem,

wypełnia większość "Rockwall".

Utwory są różnorodne, dynamiczne

("Draw The Line"), wolne ("Farewell"),

balladowe i akustyczne ("For Freedom

And Friends"), a nawet pop rockowe

("Julia"). Całość jest zagrana i wyprodukowana

bardziej niż solidnie. Jakieś

zdumienie mija, gdy zerknie się na to,

kto odpowiadał za nagrywanie, a był

nim sam Stefan Kaufmann. Na tym albumie

muzycy maja też przesłanie, a

jest nim: "Make peace, make friends,

stop all the hate and the egoism". Ogólnie

fani Status Quo i klasycznego rockowego

grania powinni zainteresować się

nowym albumem Piledriver - "Rockwall".

(4)

Primal Fear - Apocalypse

2018 Frontiers

\m/\m/

Otwierający album "New Rise" zapowiada

rewelacyjną płytę. Kawałek swoją

stylistyką i mocą przywołuje najlepsze,

pierwsze płyty niemieckiej ekipy. Wygląda

na to, że wpadłam w sidła tego kawałka,

bo po takiej petardzie w starym

stylu oczekiwałam jej kontynuacji. O ile

następujący po niej "The Ritual" też jest

świetnym kawałkiem z nośnym, dynamicznym

refrenem (to wbrew pozorom

nie jest takie oczywiste), o tyle trzeci

numer spowalnia tempo i moc krążka -

"King of Madness" jest kawałkiem utrzymanym

w średnim tempach, z miękkim

refrenem oraz intrem, które sprawia

wrażenie inspirowanym... Powerwolf.

Moje - zupełnie bezpodstawne oczekiwania

- legły w gruzach. Dalsza część

płyty jest zbudowana na schemacie jaki

słychać, od drugiego kawałka. Są na niej

wolniejsze kawałki, zarówno gorsze (jak

ballada "Supernova" rodem z "środkowych"

płyt Primal Fear, za którymi nie

przepadam) jak i lepsze (jak podniosły

"Eye of The Storm"). Są na niej mocne

kawałki klasycznie heavymetalowe, typowo

dla Primal Fear mocno dociążone

w zwrotkach, takie jak "Cannonball" czy

"Blood, Sweat and Fear" (z - co ciekawe

- refrenem skopiowanym z kawałka

"Blood, Sweat and Tears" Messiahs's

Kiss). Są też ciężkie kawałki z małą niespodzianką,

takie jak "Hounds of Justice"

z "nowocześnie" skandowanymi zwrotkami

czy "The Beast" z nisko zaśpiewanym

czy może wręcz "wyryczanym" refrenem.

Nie da się ukryć, że płyta jest

urozmaicona i czerpie garściami z całego

dorobku Primal Fear. Całość łączy

świetna produkcja oraz ciężkie, przejrzyste

brzmienie. Osobiście oczekiwałabym

samych klasycznie heavymetalowych

numerów, najlepiej niesiadających

w refrenach jak w przypadku "Hounds of

Justice" czy "King of Madness", ale przecież

nie powinnam oceniać płyty przez

pryzmat moich zachcianek. Jest na tej

płycie kilka naprawdę bardzo dobrych

kawałków, a całość - choć słabsza od

świetnej "Rulebreaker" - wypada dużo

lepiej na tle słabszego okresu dla Primal

Fear jakim moim zdaniem były lata

2009-2014. Na pewno drogą jaką teraz

idzie ekipa Sinnera, Scheepersa i Naumanna

jest dużo lepsza niż ta, którą

ostatnio podąża Gamma Ray, Grave

Digger czy - porównując we właściwej

kategorii stażu - Iron Savior. (4)

Strati

RECENZJE 157

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!