HMP 70
New Issue (No. 70) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 190 reviews. 176 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Riot V, Grave Digger, Darkness, Necronomicon, U.D.O., Virgin Steele, Voivod, Angelus Apatrida, Seax, Nocny Kochanek, Ashes Of Ares, Crystal Viper, Crisix, Nervosa, Injector, Verni, Source, Cauldron, Night Demon, Wretch, Warfare, Destroyer 666, Vandallus, Deliverance, Thrashist Regime, Axegressor, Chastain, Stormzone, Haunt, Stormwitch, Wardance, Lord Vigo, Professor Emeritus, Iron Void, Helion Prime, Weapon UK, Elvenstorm, Droid, Hitten, Sonic Prophecy, Northward, Into Eternity, Necrytis, Mystic Prophecy, Mob Rules, Redemption, SoulHealer and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 70) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 190 reviews. 176 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Riot V, Grave Digger, Darkness, Necronomicon, U.D.O., Virgin Steele, Voivod, Angelus Apatrida, Seax, Nocny Kochanek, Ashes Of Ares, Crystal Viper, Crisix, Nervosa, Injector, Verni, Source, Cauldron, Night Demon, Wretch, Warfare, Destroyer 666, Vandallus, Deliverance, Thrashist Regime, Axegressor, Chastain, Stormzone, Haunt, Stormwitch, Wardance, Lord Vigo, Professor Emeritus, Iron Void, Helion Prime, Weapon UK, Elvenstorm, Droid, Hitten, Sonic Prophecy, Northward, Into Eternity, Necrytis, Mystic Prophecy, Mob Rules, Redemption, SoulHealer and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
ki byłaby nadmiernym zaszczytem. Dlatego
tylko (4), ale solidne, bez żadnego
naciągania.
Wojciech Chamryk
Magick Touch - Blades, Chains,
Whips & Fire
2018 Edged Circle
Norweskie trio szybko uwinęło się z
nagraniem następcy świetnego debiutu
"Electrick Sorcery". Album "Blades,
Chains, Whips & Fire" jest równie
udany, a przy tym też klasyczny w każdym
calu - muzycznie śmiało można
by datować te utwory na rok 1978, a nie
2018. Do słyszalnych już wcześniej inspiracji
Thin Lizzy czy Deep Purple
zespół dorzucił kolejne, czerpiąc tym
razem od tuzów sceny amerykańskiej lat
70. Mamy więc sporo szlachetnych melodii
spod znaku Boston czy Styx, wiele
tu też zadziorności Van Halen z czasów
debiutanckiego albumu, a wszystko to
układa się w bardzo interesującą całość.
Utwory są w większości krótkie, zwarte
i nie ma w nich żadnych zbędnych
dźwięków - esencja hard 'n' heavy i tyle.
Chłopaki zaszaleli jednak w kończącym
płytę utworze tytułowym, bo to ponad
sześć minut urozmaiconego, momentami
nawet progresywnego grania o orientalnym
posmaku i dowód rozwoju grupy,
bo czegoś takiego jeszcze nie stworzyła.
Jeśli więc ktoś lubi klasyczne granie,
a The Night Flight Orchestra też
przypadła mu do gustu, to śmiało może
sięgnąć również po płyty Magick
Touch. (5)
Wojciech Chamryk
Manacle - No Fear to Perserve...
2018 No Remorse
Demówkowy debiut Torontończyków
został wydany na kasecie i nosił wiele
mówiący tytuł "Rehearsal Tape". Niby
nic dziwnego, gdyby nie to, że grupa
wydawała go ledwie kilka lat temu. To
tylko części stylizacji na złote czasy kolebki
heavy metalu. Kapela robi sobie
zdjęcia Polaroidem, ubiera się jak na
klasycznych metalowców przystało, a co
najważniejsze - brzmi tak, że dałabym
sobie rękę uciąć, że "No Fear to Perserve..."
powstał 30 lat temu. I, co ciekawe,
nie mówię tutaj o bezrefleksyjnym
brzmieniu spod szafy - długograja
"No Fear to Perserve..." słucha się z
dużą przyjemnością. Samo brzmienie
przywołuje na myśl pierwsze płyty
Running Wild (zwłaszcza brzmienie
werbla), jest surowe, ale jednocześnie
analogowo miękkie i przestrzenne. Po
drugie brzmieniu wtórują kompozycje
kojarzące się z to kawałkami Omen, to
Exciter, to Warlock (tak, płyta jest zróżnicowana).
Po trzecie, za wehikuł
czasu robi sam wokalista Kevin Pereira,
który nie tylko śpiewa jak w stylu
skrzyżowania Geoffa Tate'a z Kiske,
ale też dobiera odpowiednie linie wokalne.
Zwłaszcza wplecione w nie chórkiokrzyki
tworzą oldschoolowy klimat.
Tego rodzaju patent znany choćby właśnie
z Warlock, w świecie heavy metalu
wyszedł z mody sto lat temu i w zasadzie
powraca niemal wyłącznie w takich
"retro metalowych"grupach. Choć
stylistyka Manacle nie jest nowa (czy o
tym już wspomniałam?), płyty słucha
się jak czegoś bardzo świeżego. Bardzo
trudno jest dziś odtworzyć ten niespokojny
klimat jaki towarzyszył zespołom
w chwili formowania się tego, co
dziś znamy jako heavy metal. Manacle
jest na bardzo dobrej drodze. (4,5)
MaYaN - Dhyana
2018 Nuclear Blast
Strati
MaYaN to założony w 2010r. i funkcjonujący
początkowo jako projekt zespół
gitarzysty Epiki Marka Jansena i
byłego klawiszowca After Forever Jacka
Driessena, grający symfoniczny
death metal. Obecnie grupa liczy aż
dziesięciu artystów i każdy z nich złożył
się na sukces nowego krążka kapeli
"Dhyana", który ukazał się 21 września
2018r. nakładem wytwórni Nuclear
Blast. Na płycie możemy usłyszeć jedenaście
utworów, a promują go takie
kawałki jak "The Rhythm of Freedom",
"Saints Don't Die" i "Dhyana". Album
otwiera podniosły utwór "The Rhythm
of Freedom" w swej stylistyce przywodzący
na myśl twórczość Epiki, lecz w
jeszcze ostrzejszym wydaniu. Mamy tu
zatem ostry siarczysty growl, mocne gitary
i solidną perkusyjną nawalankę.
"Tornado of Thoughts (I Don't Think
Therefore I Am)" zaskakuje warstwą
melodyczną, łączącą instrumenty symfoniczne
z gitarowymi riffami i solidną
pracą perkusji. W końcu obok porządnych
męskich ryków możemy też usłyszeć
piękny kobiecy wokal. Fascynujący
jest kawałek "Saints Don't Die" - zaczyna
się magicznie i stopniowo zamienia
w koszmar. Oczywiście pod względem
diabolicznej stylistyki, a nie brzmienia,
które jest wprost znakomite. Mamy tu
przemyślane przemieszanie kobiecego
wokalu z męskim growlem, przywodzące
na myśl znane z Epiki muzyczne dialogi
Simone i Marka. Perełką na płycie
jest "Dhyana", wzruszająca akustyczna
ballada z operowym wokalem w klimacie
Orientu. "Rebirth from Despair" to
jeden z najlepszych kawałków z albumu.
Podniosłe chóry, ostry growl, pełen
emocji sopran w refrenie i instrumenty
będące zasługą Orkiestry Filharmonii
Praskiej… Mamy tu dosłownie wszystko,
co najbardziej podoba się w
MaYaN. W "The Power Process" uwagę
przykuwa monumentalny chór i spektakularne
gitarowe solo, w "The Ilusory
Self" operowa partia wokalna w języku
łacińskim (co za głos!) i nieziemskie
growle, a w nagranym po włosku "Satori"
idealne harmonizowanie orkiestry z
eterycznym wokalem Laury Macri.
"Maya (The Veil of Delusion)" to już
prawie w całości męska robota - mamy
tu wojnę okrzyków i growli między wokalistami,
a kobiece sopranowe brzmienie
jest tu jedynie przyjemnym tłem. W
"The Flaming Rage of God" ciekawostką
są efekty dźwiękowe charakterystyczne
dla power metalu. Znów nie można też
przejść obojętnie wobec zniewalających
wokali. Całość zamyka "Set Me Free",
będące kumulacją gromadzących się
przez poprzednie dziesięć kawałków
emocji i znakomitym zwieńczeniem
dzieła. Mark Jansen i jego ekipa jak
zwykle nie zawiedli - MaYaN serwuje
nam świetny, zróżnicowany stylistycznie
i dopracowany w każdym calu album.
Połączenie orkiestry z ostrym brzmieniem
jest spójne, jedno znakomicie
dopełnia drugie. Wokalistki obdarzone
prześlicznym sopranem zachwycają
ucho, a faceci zaskakują siłą swojego
głosu. Każdy utwór z osobna jest perfekcyjnie
przyrządzonym daniem, a całość
niezapomnianą muzyczną ucztą.
Oby tak dalej! (6)
Marek Teler
Medusa's Gaze - Rise Of The Gorgon
2017 Self-Released
Gorgony w żadnym razie nie są najsympatyczniejszymi
postaciami z greckiej
mitologii, ale dzięki temu zaistniały też
w heavy metalu. Jednak jak Angel
Witch ("Gorgon") poradzili sobie z nimi
po mistrzowsku, to Australijczycy z
Medusa's Gaze na "Rise Of The
Gorgon" polegli na całej linii. Proponują
bowiem na swym debiutanckim albumie
niestrawną dla mnie mieszaninę
metalu progresywnego, metalcore, grunge,
metalu ekstremalnego i licho wie
czego jeszcze. Założenia może i słuszne,
ale co innego wrzucić na płytę bez ładu
i składu ileś patentów, co innego zaś połączyć
je w spójną, interesującą dla słuchacza
całość. Prawie godzina muzyki,
dziewięć utworów i praktycznie w każdym
zonk... Szkoda tym większa, że
pomysły i umiejętności są, ale nie przełożyły
się na jakość poszczególnych
kompozycji, może poza balladą "Veneer
Reality", a już nagminne stosowanie patentu
growl/skrzek plus czysty, typowo
metalcore'owy śpiew tym bardziej rozkładają
na łopatki taki "Taken From
Life" czy utwór tytułowy - tym bardziej,
że operujący nim drugi wokalista do
mistrzów swego fachu nie należy. Słychać
też, że chłopaki musieli terminować
wcześniej w ostrzejszych kapelach,
bo blackowe patenty mają opanowane
całkiem nieźle ("Eternal Rage"), ale jedyne
co pewnie zapamiętam z tej płyty
to kilka niezłych solówek i poczucie, że
para poszła w gwizdek. Może uda się
następnym razem, teraz: (2).
Wojciech Chamryk
Michael Romeo - War Of The
Worlds, Pt.1
2018 Music Theories Recordings/Mascot
Album "Underworld" Symphony X
ukazał się przed trzema laty, więc najwidoczniej
przyszła pora na solowe wydawnictwa
muzyków tej grupy. Jako
pierwszy uaktywnił się więc basista
Mike LePond, firmujący "Pawn And
Prophecy", a wkrótce w jego ślady
ruszył gitarzysta Michael Romeo. Aż
dziwne, że to dopiero druga solowa płyta
w jego dorobku, a jeszcze bardziej
zadziwiający jest fakt, że poprzednia,
"The Dark Chapter", ukazał się w roku
1995! Tym razem jednak Romeo już
deklaruje, że kolejny materiał jest już
praktycznie gotowy, tak więc druga
część "War Of The Worlds", opowieści
zainspirowanej słynną książka H.G.
Wellsa, nie ukaże się za 20 lat, a zdecydowanie
szybciej. To bardzo dobra informacja,
bo ten wybitny, chociaż w
sumie niezbyt doceniany poza metalowym
światkiem, gitarzysta na nowej solowej
płycie nie odchodzi zbyt daleko
od stylu macierzystego zespołu, prezentując
urozmaicony power metal o symfonicznym
rozmachu, ale sporo tuż też
charakterystycznych cech jego indywidualnego,
rozpoznawalnego już i w pełni
wykształconego stylu. Poszczególne
utwory łączą się więc ze sobą w efektowną,
perfekcyjnie zaaranżowaną opowieść,
wirtuozowskie solówki walczą o
palmę pierwszeństwa z partiami rytmicznymi,
a wszystko to oplecione jest
orkiestrową warstwą, uwzględniającą
też zarówno mroczną elektronikę
("Fucking Robots"), jak i subtelne, balladowe
("Believe") czy orientalno/bliskowschodnie
klimaty ("Djinn"). Nie mogę
jednak oprzeć się wrażeniu, że Romeo
najpełniej wyraża się w tych niesamowicie
błyskotliwych, ostrych i bardzo
dynamicznych utworach, jak szaleńczy
opener "Fear The Unknown" czy nieco
tylko wolniejszy "Black". Warto też podkreślić,
że "War Of The Worlds, Pt.1"
ma też drugiego bohatera, to jest wokalistę
Ricka Castellano - aż dziwne, że
ktoś obdarzony takim głosem był dotąd
szerzej nieznany. (5)
Wojciech Chamryk
Midnight Force - Dunsinane
2018 Pure Steel
Midnight Force to kolejny młody brytyjski
zespół heavy metalowy. Pochodzą
ze Szkocji. Cóż, kraina ta kojarzy się
powszechnie z górami, ruinami zamków,
potworem z Loch Ness i facetami
noszącymi spódniczki (których nikt
przez to nie posądza o jakieś dziwne
skłonności). Jeśli zaś chodzi o czysto
metalowe poletko, to ostatnio Szkocja
kojarzy mi głównie się z tworami typu
Alestorm, Rumahoy i podobnymi dziwadłami,
więc do tej płyty podszedłem
z pewną rezerwą. Jak się okazało moje
obawy odnośnie stylistyki okazały się
zupełnie niesłuszne. Zespół prezentuje
muzykę, w której przeplatają się wpływy
heavy metalu (ale takiego bardzo
oldschoolowego, wręcz archaicznego) z
motywami hardrocka. Da się tutaj dostrzec
ewidentne echa Diamond Head.
Pierwsze, co w tej płycie razi to produkcja.
Album brzmi sucho, sprawia wrażenie
niedopracowanego, nagrywanego
w amatorskich warunkach na kiepskim
sprzęcie. Jestem w stanie zrozumieć, że
RECENZJE 153