31.03.2023 Views

HMP 70

New Issue (No. 70) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 190 reviews. 176 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Riot V, Grave Digger, Darkness, Necronomicon, U.D.O., Virgin Steele, Voivod, Angelus Apatrida, Seax, Nocny Kochanek, Ashes Of Ares, Crystal Viper, Crisix, Nervosa, Injector, Verni, Source, Cauldron, Night Demon, Wretch, Warfare, Destroyer 666, Vandallus, Deliverance, Thrashist Regime, Axegressor, Chastain, Stormzone, Haunt, Stormwitch, Wardance, Lord Vigo, Professor Emeritus, Iron Void, Helion Prime, Weapon UK, Elvenstorm, Droid, Hitten, Sonic Prophecy, Northward, Into Eternity, Necrytis, Mystic Prophecy, Mob Rules, Redemption, SoulHealer and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 70) of Heavy Metal Pages online magazine. 68 interviews and more than 190 reviews. 176 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Riot V, Grave Digger, Darkness, Necronomicon, U.D.O., Virgin Steele, Voivod, Angelus Apatrida, Seax, Nocny Kochanek, Ashes Of Ares, Crystal Viper, Crisix, Nervosa, Injector, Verni, Source, Cauldron, Night Demon, Wretch, Warfare, Destroyer 666, Vandallus, Deliverance, Thrashist Regime, Axegressor, Chastain, Stormzone, Haunt, Stormwitch, Wardance, Lord Vigo, Professor Emeritus, Iron Void, Helion Prime, Weapon UK, Elvenstorm, Droid, Hitten, Sonic Prophecy, Northward, Into Eternity, Necrytis, Mystic Prophecy, Mob Rules, Redemption, SoulHealer and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

da najlepiej też wokalista Allberto

Rodriguez, jego głos jest zwyczajny, a

słaba produkcja jeszcze to pogłębia.

Wszystkie te braki są do wyeliminowania,

a przy dopieszczonych utworach,

dobrym brzmieniu i produkcji wszystko

wtedy odpowiednio "zagada". Nawet

wokal Allberto. War Dogs ma potencjał

i warto dać następną szanse Hiszpanom.

(3,5)

\m/\m/

Weapon UK - Rising From The Ashes

2017/2014 Pure Steel

Brytyjska grupa Weapon (która w ostatnich

latach ze względów prawnych

zmuszona jest dopisywać sobie do nazwy

"UK") to prawdziwi weterani działający

na tamtejszej scenie heavy metalowej

od 1980 roku (z kilkoma przerwami).

Mimo, że grupa istnieje spory

kawałek czasu, to liczne zawirowania

sprawiły, że debiutancki długogrający

album Weapon UK zatytułowany "Rising

From The Ashes" ukazał się pierwotnie

w 2014 roku, jako niskonakładowe

wydawnictwo wydane za fundusze

zespołu. W tym roku nakładem Pure

Steel Records ukazała się winylowa

reedycja wzbogacona o dwa dodatkowe,

niepublikowane wcześniej nagrania.

Muzykę wypełniającą "Rising From

The Ashes" można opisać jako swoisty

miks pomiędzy hardrockiem (granym

na modłę amerykańską) a klasycznym

heavy metalem, który czerpie z wczesnych

korzeni grupy. Po krótkim, dość

mrocznym intro zatytułowanym "The

Awakening (Prelude)" następuje melodyjny

"Riding The Maria" trochę przywodzący

na myśl dokonania Dokken.

W następnym w kolejności "Fountains

Of Paradise" znajdziemy za to elementy

bluesa i klasycznego rockendrolla. W

"Ready for you" wracamy znów do klimatów

znanych z amerykańskiego glamu

z lat 80-tych. Utwór niezwykle melodyjny

z wpadającym w ucho refrenem,

który niewątpliwie ma komercyjny potencjał.

"Burning Skies" to zaś utwór

zdecydowanie bardziej heavy metalowy

kojarzący się nieco z melodyjnym obliczem

Judas Priest. Na tego typu wydawnictwie

nie może oczywiście zabraknąć

ballady. "Alamein" to naprawdę nastrojowy,

podniosły i chwytający za serce

utwór z równie podniosłym tekstem.

Potem zmiana nastroju w postaci radosnego

rockendrolla pod tytułem "Wonderland"

oraz "Bloadsoaked Rock" z fajnym

perkusyjnym wstępem i chwytliwym

riffem. Taka muzyka powinna pogodzić

zarówno fanów starego oldschoolowego

heavy metalu, jak i miłośników

amerykańskiego "pudel" grania z

lat osiemdziesiątych. Reedycja wydana

przez Pure Steel Records zawiera dwa

dodatkowe utwory. Pierwszy z nich to

"The Rocker"- kawałek trochę w stylu

Motorhead. Drugi z bonusów, mianowicie

"Killer Instinct" melodią oraz rytmem

nawiązuje zdecydowanie do klasyki

rockendrolla.

Bartłomiej Kuczak

Witchseeker - When The Clock Strikes

2017 Self-Released

Witchseeker to formacja z Singapuru

powołana przez Sheikha Spitfire'a

(wokal, bas) w roku 2012, jako jednoosobowy

projekt. W latach 2013 - 2015

działał jako trio, aby od początku roku

2016 kontynuować karierę jako duet,

który tworzył Spitfire wraz z Brandonem

Brandy (gitara). Muzycy przyznają

się do inspiracji zespołami Riot,

Angel Witch, Razor, Judas Priest,

Agent Steel, Iron Maiden, Accept,

Grim Reaper, Saxon etc. Dla mnie ich

muzyka to przede wszystkim mieszanka

speed metalu w stylu Exciter, Agent

Steel czy Razor z silnymi wpływami

NWOBHM, chociaż elementy US metalu

również wyłapiemy. Przynajmniej

tak jest na omawianym albumie "When

The Clock Strikes". Młodszym bardziej

przemów zestawienie Enforcera,

Skull Fist oraz Cauldron (ale nie tego

z ich ostatniej płyty "New Gods"). Ogólnie

to kolejna kapela grająca oldschoolowy

heavy metal albo jak kto woli kolejny

aktywista nurtu NWOTHM.

Oprócz staromodnego podejścia do muzyki

i heavy metalu, muzycy w podobny

sposób podchodzą do tekstów, które

traktują m.in. o wojnie, polityce, wewnętrznych

rozterkach, heavy metalu i

związanym z tym rozrywkowym stylu

życia. Czyli nic nowego. "When The

Clock Strikes" trwa niecałe czterdzieści

minut, zawiera intro plus dziesięć regularnych

kawałków. Każdy z nich jest

szybki, ma fajną melodie oraz świetne

klasyczne sola. Gitary i sekcja nakręcają

się wzajemnie. W tym momencie należy

nadmienić, że w studio za perkusją zasiadł

muzyk o pseudonimie Aip. Natomiast

wrzaskliwy wokal i świdrujące solówki

wytyczają melodię. Te wszystkie

składowe najlepiej współbrzmią w

utworze tytułowym "When The Clock

Strikes", "Speed A Way", "The Sniper"

czy też w "Sinner". Jednak to zależy od

indywidualnych upodobań, każdy może

wybrać sobie inne kompozycje. Ogólnie

ten album jest na równym dość dobrym

poziomie i stwarza duży problem zwolennikom

NWOTHM, bowiem to kolejna

dobra propozycja w szaleńczo rozrastającym

się nurcie, więc aktualnie bardzo

trudno wybrać te najlepsze płyty i

zespoły. (4)

Witherfall - A Prelude to Sorrow

2018 Century Media

\m/\m/

Witherfall to pochodząca z Los Angeles

grupa metalowa założona w 2013r. z

charyzmatycznym Josephem Michaelem

na wokalu. 2 listopada 2018r.

ukazał się ich drugi album "A Prelude

to Sorrow" z dziesięcioma mocnymi kawałkami.

Krążek jest zarazem muzycznym

hołdem złożonym zmarłemu

dwa lata temu perkusiście grupy Adamowi

Paulowi Saganowi. Smutne i

mroczne intro, tytułowe "A Prelude to

Sorrow", buduje ponury klimat, który

zostaje utrzymany w epickim 11-minutowym

utworze "We Are Nothing". W

czwartej minucie kawałka następuje jednak

swoisty przełom - akustyczne gitary

wprowadzają bardziej pozytywny

nastrój. To bardzo ciekawy zabieg muzyczny,

zresztą sam utwór jest niejako

złożony z trzech zróżnicowanych stylistycznie

części. W następującym po nim

"Moment of Silence" poszczególne instrumenty

porządnie dają do pieca (niesamowita

praca perkusisty!), a Joseph w

końcu może popisać się swoim wokalem

w całej okazałości. "Communion of the

Wicked" zaskakuje nas z kolei niesamowitymi

przejściami w brzmieniu - zespół

funduje nam ostrą nawalankę, ale momentami

także przyjemny akustyczny

przerywnik. Krótki kawałek "Maridian's

Visitation" okazuje się pełną emocji eteryczną

balladą, w której Joseph pokazuje

swoją delikatniejszą stronę. Płynnie

przechodzi on w mocne i energetyczne

"Shadows", w którym uwagę przykuwają

demoniczne szepty tytułowych cieni w

tle. Mamy tu świetną gitarową solówkę

w wykonaniu Jake'a Dreyera i wysokie

tony Josepha. Zdecydowanie numer jeden

na albumie! Przyjemną gitarą akustyczną

w nieco latynoskim klimacie zaczyna

się ballada "Ode to Despair", w

której stopniowo piętrzą się emocje i

tempo przyspiesza. Następnie zespół

oferuje nam mroczny instrumental "The

Call", który przechodzi w drugi już epicki

kawałek "Vintage", dający nam kolejne

11 minut niesamowitych muzycznych

wrażeń. Genialne i zróżnicowane

partie wokalne Josepha Michaela,

rytmiczne uderzenia perkusji, solidny

bas, siarczyste gitarowe riffy - to wszystko

składa się na moc tego wzruszającego

kawałka poświęconego Adamowi

Saganowi. "To nie koniec, wciąż będziesz

przy mnie", "Twoja muzyka nigdy

nie umrze" - słyszymy w tym przejmującym

szczerym wyznaniu kumpli z

kapeli. Całość zamyka melancholijny

"Epilogue" z przepiękną partią gitarową.

"A Prelude to Sorrow" to album bardzo

złożony pod względem kompozycji,

serwujący nam wiele różnych, często

skrajnych emocji - od ostrej złości do

wzruszenia. Obok tej muzyki trudno

przejść obojętnie. Zespół wykonał świetną

pracę i trudno znaleźć w tych kawałkach

jakieś mankamenty. Zdecydowanie

Witherfall to grupa godna polecenia,

znakomicie wróżąca na przyszłość!

(5,5)

Wolfen - Rise Of The Lycans

2018 Pure Steel

Marek Teler

Niemiecka solidność i akuratność znowu

dały znać o sobie, dzięki czemu dyskografia

Wolfen powiększyła się o szósty

album studyjny. Nie przypuszczam,

żeby "Rise Of The Lycans" w jakiś znaczący

sposób odmienił losy zespołu Andreasa

von Lipinskiego, bo to już zdecydowanie

nie te czasy, ale fani power/

thrash metalu w germańskim wydaniu

znajdą na tej płycie sporo dla siebie.

"Xenophobia" uderza ostrym riffem i

konkretną sekcją, dopełnia to drapieżny,

mocny śpiew, tempo jest szybkie,

brzmienie mocne i surowe,a l refren już

całkiem melodyjny. Świetny jest też

utwór tytułowy, z kolei "Succubus" nie

dość, że rozpędza się nad wyraz, to do

tego jest też bardzo mroczny. Warto też

zwrócić uwagę na "Timekeeper", bo to

nie tylko ostry, piekielnie intensywny

numer z najwyższej półki, ale gościnnie

śpiewa w nim sam Chris Boltendahl z

Grave Digger, było nie było dobry

kumpel Wolfen. Całość jednak na: (4),

bo są też momenty bardziej niż przeciętne

("Genetic Sleepers"), doskwiera

też plastikowe, odstające od surowości

gitar, brzmienie bębnów.

Wolfshead - Leaden

2017 Rockshots

Wojciech Chamryk

Wolfshead to Fiński zespół, który powstał

w 2011 roku w Oulu. "Landen" to

ich debiutancki duży album, a muzykę

zawartą tym krążku określają jako

heavy/doom. Po przesłuchaniu całości

debiutu stwierdzam, że odnajdziemy i

heavy, i doom, ale tak na prawdę muzycznym

światem Finów rządzi stoner.

Rozpoczynający "Vukodlak" to właśnie

taki kawałek, rozbujany stonerowym

rockendrollem, przesycony pewnym

psychodelicznym klimatem lub innym

"kadzidełkiem". W pozostałych utworach

jest też sporo stonera ale zmiksowany

jest, a to z heavy metalem ("Purifier",

"Division of the Damned"), a to z

doomem ("Children Shouldn't Play

With"), albo jak w wypadku "Haruspex",

gdzie w miksturą heavy/stonerową dowodzi

majestatyczny hard rock. Niemniej

najbardziej do gustu przypadły

mi stricte doom metalowe kompozycje

"When the Stars are Right" i "The

Hangman", a szczególnie ta pierwsza nasiąknięta

epickim klimatem. Na albumie

znajdziemy jeszcze króciutki instrumentalny

przerywnik, coś w rodzaju

intra dla "The Hangman", ale ogólnie

jakby go nie było, nic by się nie stało. W

obecnej dobie produkcje płytowe są na

bardzo dobrym poziomie, nawet te płyty,

które muzycy nagrywają w domowych

studiach mają swój charakter. Soczystą

i mocną produkcje ma także

"Landen", więc ogólnie płyta jest świetnie

przygotowana dla słuchacza. Jednak

więcej pożytku będzie miał z niej fan

stonera niż doom metalu, czy też tradycyjnego

heavy metalu. (4)

Wrestling - Ride On Freaks

2018 Inverse

\m/\m/

Na okładce grubaska z młotem, za mikrofonem

fiński Meat Loaf w nieco tylko

oszczędniejszym wydaniu, ale niestety

bez głosu pierwowzoru, a na płycie

niesamowicie nudny heavy metal. Gdyby

"Ride On Freaks" miało chociaż 10

% jakości, przywoływanych w materiałach

reklamowych Accept czy Ozzy'

ego Osbourne'a, to już można by mówić

o rewelacji, ale nie ma o tym mowy

- to zwykłe popłuczyny, którym baaaardzo

daleko do "Restless and Wild" czy

RECENZJE 165

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!