HMP 60 Exodus
New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
na wielkich festiwalach z line-upem obfitującym w
death i black metalowe kapele. Zaczynamy grać ten
kawałek, a ludzie obracają głowy z myślą: "Co to, kurwa,
jest?". Jednak o krótkiej chwili kobiety przesuwają
się naprzód w celu tańca pod sceną, a wszyscy "twardziele"
podążają za nimi.
Dajemy z siebie wszystko co mamy w tej chwili!
Na dobrą sprawę nasza współpraca zaczęła się układać dopiero z wydaniem ich
ostatniego albumu "At The Crack Of Dawn". Wtedy przy okazji wspólnej wizyty z Enforcer
i Skull Fist mieliśmy okazję rozmawiać z nimi i zapowiadało się, że tą znajomość podtrzymamy.
Informację, że z końcem 2015 roku kończą działalność przyjęliśmy z niedowierzaniem.
Nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy. Wraz z wydaniem debiutu w 2010
roku zaskoczyli wszystkich. Dookoła szalały nowe fale thrashowego i heavy metalowego oldschoolu,
a oni sięgnęli po bardzo archetypową odmianę heavy metalu, korzeniami sięgającą
lat siedemdziesiątych. Wtedy byli jedynymi, teraz takich kapel jest więcej, z tej okazji został
nawet ukuty nowy termin, proto-metal. Ciekawe czy się przyjmie. A oni dochodzą do
wniosku, że osiągnęli swoje szczyty i rozwiązują kapele. O całym zamieszaniu rozmawialiśmy
z Willem Verbuyst, z rozmowy wynika, że nieuchronny koniec się zbliża. Jakkolwiek
to się skończy, uważam, że powinniśmy zachować w pamięci latających Hodlerów z Vanderbuyst,
zasługują na to!
HMP: Zawsze jest początek. Jak go wspominacie.
Co wtedy planowaliście zdziałać o czym marzyliście?
Willem Verbuyst: Według moich wspomnień, zaczęło
się po moim powrocie do domu z kilkumiesięcznych
podróży po południu Azji. Miałem już trochę napisanych
kawałków na trasę, gdy wróciłem, poprosiłem
Barry'ego i Jochema - którzy byli moimi dobrymi
przyjaciółmi - żeby je sprawdzili, a gdyby byli zainteresowani
zaprosiłem ich do wspólnego jammowania.
Niedługo potem, uzmysłowiliśmy sobie, że mieliśmy
coś, co warto kontynuować. Początkowo nie oczekiwaliśmy
zbyt wiele. Jednak po kilku gigach zaczęliśmy
marzyć o czymś więcej. Pragnęliśmy wydawać albumy,
jeździć w trasy, występować w Japonii. Zaczęło się
wszystko, czego sobie życzyliśmy. Jesteśmy bardzo zadowoleni
z tego, że nasze sny spełniły się w każdym calu.
Wokół wszyscy inspirowali się oldschoolem, a to zakładając
kapele thrashowe, a to heavy metalowe, grające
tradycyjny heavy. Wy wybraliście hard rock a
raczej heavy metal z samiutkiego początku, gdzie
wpływy hard rocka nie odpuszczały. Z jakich powodów
wybraliście taką formę wyrazu swojej muzyki?
Jest to muza, którą lubimy najbardziej. Nie zrozum
mnie źle, lubimy metal w naszym wykonaniu, ale hard
rock, tudzież wczesne heavy, jest tym, co trafia do nas
jeszcze bardziej. W jakiś sposób ta muza jest wciąż
bliska bluseowi i rock'n'rollowi, gatunkom, które kochamy.
Chcieliśmy grać heavy rocka, w którym nie
chodzi o granie ultra-wirtuozerskich riffów czy popisywaniem
się wyjątkowymi umiejętnościami, tylko na
dobrym komponowaniu. To był priorytet.
Jak napomknąłem, wasze brzmienie nawiązuje do początków
heavy metalu. Jednak współcześnie, bardziej
popularne jest brzmienie kapel hard rockowych w
stylu Chickenfoot, Velvet Revolver, Black Country
Communion, Black Star Riders, Scorpion Child...
Czemu nie poszliście z tym nurtem?
To prawda, dzisiejszy hard rock jest przeprodukowany,
o ile wiesz co mam na myśli. Wszystko jest strasznie
skompresowane, z dużymi ilościami grubych zniekształceń
dźwięku. Postanowiliśmy trzymać się bliżej oldschoolowego
brzmienia, ponieważ wspomniane produkcje
przegapiły coś świeższego w współczesnych wydawnictwach
i podejściu do muzyki metalowej. Dla
przykładu, gdy słuchasz "jedynki" Van Halen, brzmi
ona bardzo dynamiczne, otwarcie, zupełnie jakby zespół
grał naprzeciwko ciebie. Słychać, że ta muza to
ich pasja i świetna forma spędzania czasu. Nowsza muzyka
nakierowana jest na perfekcjonizm. Co chwilę
słyszymy, że każdy poszczególny dźwięk jest edytowany
i przerabiany, póki nie zabrzmi idealnie. Rock'n'roll
odszedł.
Na demo z 2008 roku jest taki utwór "Devil's Pie",
zawiera on pewne elementy tego nurtu. Całe szczęście
później nie odnalazłem u was takich tendencji...
"Devil's Pie" to akurat nic innego jak prosty, bluesowy
kawałek. Przy jego tworzeniu zainspirowani byliśmy
kapelami typu ZZ Top, może odrobinką wczesnego
Whitesnake. Nie gramy go niewiadomo jak często, ale
zawsze, gdy już to robimy - ludzie zakochują się w jednej
chwili. Lubimy wrzucić go do setu, podczas grania
Szczerze przyznam się, że nie przepadam za powyższymi
zespołami...
To także nie moja para kaloszy. Mimo faktu, że słucham
Black Country Communion. Joe Bonamassa
jest ekstremalnie uzdolnionym gitarzystą i zawsze, ale
to zawsze, jest coś, czego można się od niego nauczyć.
Glenn Hughes jest bardzo dobry technicznie przez co
traci jego duch muzyczny, ale rekompensuje to genialnymi
wokalami! Jednak to jest wiadome, już od jego
czasów w Deep Purple.
W waszej muzyce można doszukać się czegoś np. z
UFO, Kiss, Rainbow a także np. z Saxon, Judas
Priest, ale co byście nie wymyślili zawsze przebija się
duch Thin Lizzy. Czy to tylko moja fobia czy faktycznie
Thin Lizzy to dla was szczególny zespół?
Ciężko nie kochać Thin Lizzy. Nawet jeśli nie przepadasz
za ciężką muzą, możesz łatwo pokochać Thin
Lizzy. Jest to rzecz, którą często słyszymy. Po koncercie
ludzie podchodzą i mówią nam: "Nie przepadam za
ciężką muzyką, ale wasza twórczość naprawdę mi się
spodobała". Myślę, że dzieje się to dlatego, iż staramy
się pisać kawałki z przytupem, chwytliwym refrenem,
który może być zaśpiewany przez każdego, no i nasza
muzyka jest melodyjna. Ostatecznie gramy pop z rockowym
feelingiem. Gdy słuchasz wczesne UFO albo
Kiss, znajdziesz na nich pełno kawałków, które można
nazwać popem.
Jakie rzeczywiście zespoły was inspirowały?
Mogą to być Fleetwood Mac, Bach albo Wu Tang
Clan, po prostu to samo. Gdy jesteśmy w vanie jadąc
na koncert, słuchamy bardzo różnych rzeczy. Mamy
nawet składankę Motown, (śmiech). Jeśli coś grane
jest prosto z serca, jest oryginalne i idealnie odegrane,
może zainspirować. Inspirację mogą pochodzić z
różnych źródeł. Możesz być także zainspirowany by
zrobić coś innego niż dotychczas. Często widząc zespół
myślę sobie: "nie tędy droga - zła interpretacja inspiracji".
Być może zespołami, które zainspirowały nas do
tego, co tworzymy są: ZZ Top, Thin Lizzy, Van Halen
i Def Leppard. Zespoły, z którymi jeździliśmy w
trasy. Saxon na pewno był dla nas ogromną inspiracją.
Wasz debiutancki album określił was muzycznie w
sposób dobitny. Mimo, że konkretnie sięgacie po
wzorce, to wasza muzyka brzmi świeżo, oryginalnie
choć przesycona jest najlepszymi momentami z historii
ciężkiego rocka i podana w wasz specyficzny
sposób. Taki był wasz cel?
Na debiucie słyszę trzy młode, wygłodniałe psy, nie do
końca wiedzące czego chcą. Myślę, że odnaleźliśmy
siebie na "Flying Dutchmen", jeśli spytałbyś mnie, na
Foto: Vanderbuyst
10
VANDERBUYST