26.04.2023 Views

HMP 60 Exodus

New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Armored Saint - Win Hands Down

2015 Metal Blade

Szczerze powiedziawszy nigdy nie byłem

wielkim fanatykiem Armored Saint.

Owszem, bardzo ich cenie za wszystkie

dokonania, jednakże zawsze stanowili

dla mnie tło dla innych kapel grających

metal ze Stanów. Sam nie wiem

z czego to wynika. Może, jak na mój

gust, ich muzyka jest zbyt mało rozpoznawalno-charakterystyczna?

Pewnie jak

zwykle się czepiam, ale w Armored Saint

zawsze brakowało mi tego pierwiastka,

który wyniósłby ich muzykę nad

poziom zwykłego słuchania i przeniósł

na etap prawdziwego doznawania i

przeżywania. Dobra, koniec filozofowania.

Muza na "Win Hands Down" jest

bardzo w porządku. Doskonale wyprodukowana,

świetnie i głęboko brzmiąca,

ale jednak czegoś mi brakuje. Trzeba

przyznać, że John Bush brzmi (jak

zawsze) rewelacyjnie, ale jego linie wokalne

nie przykuwają szczególnej uwagi.

Wszystko jest bardzo, ale to bardzo poprawne,

lecz nie wybitne i nie wyróżniające

się znacznie. Momentami mam

wrażenie, że może troszkę zbyt nowoczesne

i wcale nie mówię teraz o brzmieniu,

tylko raczej o sposobie aranżacji

poszczególnych motywów i kompozycji.

Płyta jest równa i ciężko wymienić

faworytów. Mimo wszystko wskazałbym

na tytułowy kawałek, nieco spokojniejszy

"Muscle Memory", który wprowadza

ciekawy, zakręcony klimat, ładny

balladowy "Dive" dzięki któremu można

nieco odpłynąć i się rozluźnić oraz kończący

płytę "Up Yours", który wprowadza

oczekiwaną przeze mnie dawkę

melodii. Na płycie znajdują się jednak

kompozycje, które zwyczajnie mnie drażnią

i nie umiem ich słuchać z przyjemnością.

Należą do nich "That was Then,

Way Gack When" i "In an Instant" -

zbyt nowoczesne i przekombinowane

granie, które nie do końca do mnie nie

przemawia. Jako całość płytę oceniam

poprawnie lecz nie powiem, że jestem

zauroczony. Są momenty ciekawsze i

zwyczajnie nudne, jednak reasumując

wszystko się w jakiś sposób równoważy

i wychodzi raczej średnie wydawnictwo,

któremu jednak należy się szacunek i

warto poświęcić te 50 minut na odsłuch.

Chociażby z ciekawości. (3,9)

Przemysław Murzyn

Artizan - The Furthest Reaches

2015 Pure Steel

To już trzecie pełne wydawnictwo w

karierze tej amerykańskiej formacji.

Swoją muzykę określają jako melodyjny

heavy/power metal, jednak jak dla mnie

jest to nieco przesadzone stwierdzenie.

"The Furthest Reaches" brzmi raczej

jak flirt heavy metalu z hard rockiem z

domieszką progresywności. Nie jest jej

za dużo, ale można zauważyć jej piętno.

Całość stanowi integralną całość i szczerze

powiedziawszy średnio mnie zaciekawiła.

Kosmiczna tematyka jakoś do

tej pory mnie nie przekonuje, poza tym

same kompozycje są jakieś takie niemrawe,

jakby brakowało im mocy. Momentami

są niepotrzebnie przekombinowane,

średnio dynamiczne i bynajmniej

mnie nie wciągają. Rzadko kiedy

pojawia się naprawdę interesujący i

przykuwający motyw, który pozostałby

w głowie na dłużej. Trzeba jednak oddać,

że produkcja stoi na naprawdę wysokim

poziomie. Brzmi solidnie i selektywnie.

Głos Toma Bradena doskonale

pasuje do konceptu zespołu, mimo że

czasem odnoszę wrażenie, iż stać go na

znacznie więcej. Na "Wardens of the

New World" mamy wokalny duet. Niestety

mało przekonujący, gdyż brzmi

jak popowa wersja Nightwish czy

innego badziewia. Ogólnie rzecz biorąc -

słabo. Zdaję sobie sprawę, że to może

się podobać, a takie kawałki śmiało mogłyby

lecieć na spotkaniach oazowych

albo na "rockowych" imprezach w podstawówce.

Na płycie sporo jest gadaniny.

Co parę chwil pojawia się lektor,

który coś nam tłumaczy, albo aktorzy

odgrywający jakieś scenki. Nie chcę

jakoś strasznie krytykować Artizan,

lecz słuchając ich nowego albumu wcale

nie odczuwałem przyjemności. Jedynie

ostatni na płycie "Into the Sun" przykuł

moją uwagę. Energiczny riff i fajny refrenik.

W zasadzie tyle. Jestem pewny,

że album jednak znajdzie swoich amatorów.

Rzecz dla fanów nowych dokonań

Queensryche itp. (3)

Przemysław Murzyn

Axel Rudi Pell - Magic Moments -

25th Anniversary Special Show

2015 SPV

Dopiero tego typu wydawnictwa uzmysławiają

mi z całą bezwzględnością bezlitosny

upływ czasu. Pamiętam bowiem

doskonale, jak kolega przekazał mi informację

wyczytaną w niemieckim Metal

Hammerze - o interncie nikt jeszcze

wtedy nie marzył - że gitarzysta jakże

przez mnie lubianego Steeler odszedł z

zespołu i ma swój własny, solowy projekt.

Wkrótce po tym ukazał się LP

"Wild Obsession", a potem poszło już

jak z płatka i tak oto Axel Rudi Pell

został szacownym jubilatem. Centralne

uroczystości dożynkowe, to jest jubileuszowe

odbyły się na festiwalu Bang

Your Head w lipcu ubiegłego roku.

Koncert został oczywiście zarejestrowany

i jest już dostępny jako 3CD oraz

3DVD/Blu-ray. Zaczyna czterema

utworami ostatni skład Steeler, przypominający

jednak nie tylko utwory z

LP's "Strike Back" czy "Undercover

Animal", ale też stareńki "Call Her

Princess" z debiutanckiego "Steeler".

Następnie na scenie pojawiają się dawni

wokaliści zespołu Pella: Rob Rock

("Nasty Reputation") i Jeff Scott Soto

("Warrior", "Fool Fool"), by oddać pole

obecnemu składowi grupy niemieckiego

wirtuoza z Johnny'm Gioeli za mikrofonem.

Tu momentami napięcie nieco

siada, bo ktoś najwyraźniej zapomniał,

że nie mamy już wczesnych lat 70-tych,

kiedy to długie, rozbudowane utwory

były na porządku dziennym, w dodatku

o niebo lepsze niż rozwleczone ponad

miarę "Strong As A Rock" czy perkusyjny

pojedynek "Drum Battle" - popis

Bobby'ego Rondinelli'ego i Vinnie'go

Appice'a, ale coraz bardziej nużący z

każdym kolejnym przesłuchaniem. Są

też jednak jasne momenty, jak inspirowany

Dio "Long Way To Go", cover

Neila Younga "Hey Hey My My" w zaskakującym,

znanym już z ostatniej płyty

studyjnej opracowaniu czy dwie wiązanki

starszych utworów. Impreza rozkręca

się jak zwykle na końcu. Najpierw

Ronnie Atkins (Pretty Maids) porywająco

śpiewa "Black Night" Deep Purple.

Za mikrofonem zmienia go dawno

przeze mnie nie słyszany John Lawton,

który najpierw wykonuje "Sympathy"

swego niegdyś macierzystego Uriah

Heep, po czym następuje totalna zmiana

klimatu i leci... "Tush" ZZ Top. Z

każdym kolejnym utworem robi się

coraz gęściej, bo "Mistreated" Purpli

śpiewają zgodnie Doogie White (Rainbow,

Tank) i Johnny Gioeli, a klawiszowe

tła zapewnia też nie byle kto, bo

sam Tony Carey (Rainbow). Ten zespół

miał ogromy wpływ na Pella, dlatego

jako następne słyszymy "Since You

Been Gone" (śpiewający ten numer na

"Down To Earth" Graham Bonnet, Doogie

White, Michael Voss z Mad Max) i

"Long Live Rock 'N' Roll" (ponownie

Bonnet i White, za klawiszami Carey).

Finał przewidywalny, ale dość urokliwy,

mimo oczywistego przy tak licznej obsadzie

pewnego chaosu: "Smoke On The

Water" z udziałem wszystkich gości.

Jak więc widać nie brakuje na "Magic

Moments - 25th Anniversary Special

Show" naprawdę magicznych momentów,

ale pewne dłużyzny utwierdzają

mnie w przekonaniu, że lepiej jednak

nabyć wersję video, gdzie obraz nieco

rekompensuje dźwiękową monotonię.

(4.5)

Wojciech Chamryk

Axemaster - Overture To Madness

2015 Pure Steel

Axemaster to przedstawiciele drugiej

fali amerykańskiego heavy metalu. Grupa

powstała w roku 1985, by już dwa

lata później świętować wydanie debiutanckiego

LP "Blessing In The Skies".

Nie da się jednak ukryć, że wówczas tradycyjny/power

metal tracił w Stanach

Zjednoczonych na znaczeniu, wypierany

z jednej strony przez szturmujące listy

przebojów grupy hair/glam metalowe,

z drugiej zaś grupy thrashowe, których

płyty też sprzedawały się nad podziw

dobrze. Ekipa Joe'go Simsa nie

dawała za wygraną, doczekała się nawet

drugiego albumu "Death Before Dishonor",

ale rynkowe szanse powodzenia

tej płyty w roku 1990 były, jak można

się domyślać, mniej niż znikome. Późniejsze

losy zespołu też nie były usłane

różami, bowiem grupa zanotowała sporą

przerwę w działalności po tym jak

zmieniła nazwę na The Awakening.

Odrodziła się jako Inner Terror, by

pięć lat temu wrócić do dawnego szyldu.

Axemaster powrócił też do dawnej

formy, proponując na swym trzecim

longplayu 57 minut siarczystego metalu.

Utrzymanego zwykle w średnich

tempach, surowego i mrocznego, ale nie

brakuje też na "Overture To Madness"

ostrych przyspieszeń. Tu największe

wrażenie robią "Thirty Pieces of Silver" i

"Ashes", z kolei "Chylde" łączy dobrze

pojmowaną przebojowość z szybkością i

blladowymi partiami. Nie brakuje ich

również orientalizującym "Peeling Skin"

oraz "Dream Of Nightmare", z kolei finałowy

"Epic" to zdecydowanie większa

forma i dowód na to, że Axemaster nie

płynie tylko na fali nostalgicznych powrotów.

(5)

Backhill - Shadow Man

2015 Stormspell

Wojciech Chamryk

Kimmo Perämäki to muzyk, który powinien

być nam znany z takich zespołów,

jak choćby Celesty czy Masquerage.

W tym roku powraca z solowym

projektem Backhill. Jest to coś innego

niż to co prezentował do tej pory. Ten

projekt pokazuje, że zna się on też na

progresywnym rocku, AOR, czy melodyjnego

metalu, bo to właśnie znajdziemy

na albumie "Shadow Man". Najlepsze

w tym wszystkim jest to, że Kimmo

postanowił nawiązać do klasycznych

zespołów - Whitesnake czy

Deep Purple. Dzięki temu płyta brzmi

oldscholowo i klimatycznie. Jest w tym

nutka magii i nostalgii, ale to jest właśnie

piękne w tym krążku. Może nieco

przesadzono z wolnymi i smętnymi

utworami, które mają nas wzruszyć?

Okładka nawiązująca do płyty z lat 70-

tych, to nie jedyny trik jaki tutaj zastosowano.

Wystarczy wsłuchać się w

przybrudzone brzmienie czy wokal

Kimmo, który jest pod wpływem Iana

Gillana. "For the White Flag" to znakomity

przykład tego hard rockowego

grania w stylu lat 70-tych. Sporo na tej

płycie wolnych kawałków i to potwierdza

"Little Lighthouse" czy brzmiący komercyjnie

"Living A Lie". Lepiej zespół

wypada w szybszym "Morning Sun" czy

przesiąkniętym power metalem "She

Said", który pokazują niebanalne umiejętności

Kimmo. Jest on nie tylko charyzmatycznym

wokalistą, ale też gitarzystą,

który wychował się na twórczości

Blackmore'a. Właśnie takie energiczne

kawałki są mocnym atutem tego

wydawnictwa i pokazują jak utalentowany

jest Kimmo. Potrafi odtworzyć

hard rock z lat 70/80-tych. Również dobre

wrażenie robi stonowany "Rich Inside"

, który ma coś z twórczości Alice

Coopera. Z kolei "Shadow Man" to taka

kwintesencja hard rocka i w ogóle

stylu Backhill. Całość zamyka "Time

Won't Wait Your Crying", który jest

bardziej energiczny, bardziej radosny i z

pewnością bardziej finezyjny. Podsumowując,

jest to nie lada gratka dla fanów

hard rocka, Deep Purple i ogólnie muzyki

lat 70-tych. Może nie jest to nic

odkrywczego, ale jest to solidny album,

który ma w sobie to coś. (4,5)

BAT - Primitive Age

2015 Hells Headbangers

Łukasz Frasek

Dwa lata temu to debiutanckie demo

speed metalowców z BAT ukazało się

na kasecie, a teraz Hells Headbangers

98

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!