26.04.2023 Views

HMP 60 Exodus

New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Decibels’ Storm

recenzje płyt CD

1 - dno, 2 - słaba, 3 - przeciętna, 4 - dobra, 5 - bardzo dobra, 6 - wybitna

2 Cards Of 25 - Lone Ranger

2014 Self-Released

Jak pokazuje przykład Kolumbijczyka

Diego Gutierreza na Wyspy Brytyjskie

nie emigrują tylko Polacy. Ten wokalista

i gitarzysta zwerbował do składu

czterech innych muzyków, a grupa,

przyjąwszy nazwę 2 Cards Of 25, debiutuje

właśnie EP-ką "Lone Ranger".

Cztery zawarte na niej utwory jakoś nie

podnoszą mi ciśnienia na tyle, by mówić

o jakimś rockowym objawieniu, ale jest

to wszystko zaśpiewane i zagrane zawodowo,

wstydu swym twórcom nie przynosząc.

"Alice In Wonderland" to taki

dość przebojowy rock/hard rock z wpływami

grunge; równie chwytliwa jest ballada

"Penumbra" - w znacznej części

oparta na partii fortepianu, ale też z

momentami bardziej dynamicznymi, w

tym dwiema gitarowymi solówkami.

"Lone Ranger" to miarowy, znacznie bardziej

surowy numer z niższym, bardziej

zadziornym śpiewem Gutierreza, ale

najciekawszy wydaje mi się finałowy

"Sweetest" - rzeczywiście zgodny z tytułem,

inspirowany tradycyjną kolumbijską

muzyką ludową. Trudno wyrokować

po tych czterech, bardzo odmiennych

utworach, co z nich wyrośnie, ale udany

początek 2 Cards Of 25 mają za sobą -

pora na coś większego. (4)

Adramelch - Opus

2015 Pure Prog

Wojciech Chamryk

Zasłużeni dla włoskiego metalu twórcy

kultowego "Irae Melanox" pożegnali się

właśnie z publicznością, zostawiając fanom

na pocieszenie czwarty album

"Opus". Nie zawsze dopisywało im

szczęście, prawdę mówiąc pierwsze lata

istnienia, mimo imponującego startu

mogli spisać na straty i tak na dobrą

sprawę dopiero po reaktywacji zespół

zaczął funkcjonować jak należy. Dzięki

temu mógł nagrać przez 10 lat trzy albumy

i postawić przysłowiową kropkę

nad i tegorocznym wydawnictwem. Mamy

tu zauważalny już od poprzedniej

płyty kolejny krok w kierunku bardziej

progresywnego grania - zakorzenionego

w metalu, ale zdecydowanie odbiegającego

od typowej metalowej średniej.

Rozbudowane aranżacje, budowanie

nastroju, specyficzna atmosfera - wszystko

to mamy w tych długich, klimatycznych

kompozycjach. Czasem bardziej

dynamicznych, jak opener "Black Mirror"

czy mroczniejszych jak "Bride", ale

częściej wielowątkowych, kojarzących

się nawet bardziej z rockiem progresywnym

niż metalem (wzbogacony wokalnym

duetem Simona Pala - Vittorio

Ballerio "Northern Light", instrumentalny

"Ostinato"). Typowo progresywno -

metalowe oblicze grupa prezentuje za to

w "Trodden Doll" i w posępnym "As The

Shadows Fall", ciekawym zabiegiem

okazało się też połączenie progresywnych

rozwiązań z doom metalem w

"Fate". Nie brakuje też efektownych ballad

w rodzaju patetycznej "Forgotten

Words", tak więc z jednej strony szkoda,

że Adramelch przeszedł do historii, jednak

z drugiej odeszli z tarczą, nagrywając

płytę do której warto będzie wracać.

(5)

Wojciech Chamryk

Agressor - Victim Of Yourself

2006 Dark Sun

Początki Agressor sięgają wczesnych lat

80-tych, kiedy to takiej Sepulturze,

Mutilator, Attomica czy Sarcófago jeszcze

się nawet nie marzyło granie metalu.

Późniejsze dzieje zespołu nie były

już jednak w żadnym razie spektakularne,

bo skończyło się raptem na

dwóch demówkach, "Destruicao Metalica"

i "Kill Or Die". Inne brazylijskie

zespoły zyskiwały popularność, czasem

nawet międzynarodową albo stawały się

kultowe, a Agressor coraz bardziej wrastał

w podziemie, by w końcu dać za

wygraną. Była to jednak czasowa przerwa,

a po oficjalnym wznowieniu na srebrnych

i czarnych płytch drugiego demo

Brazylijczycy uderzyli w 2006r. debiutanckim

albumem, "Victim Of Yourself".

Ze starego składu pozostał już

wtedy tylko perkusista Paulo, który w

dodatku zajął się też śpiewem po kolejnych

nieudanych próbach znalezienia

odpowiedniego wokalisty. Razem z trzema

młodszymi muzykami drummer

przygotował całkiem udany materiał.

Czerpiący głównie z wysokooktanowego

thrashu wczesnych lat 80-tych, ale nie

tylko dlatego, że grupa zarejestrowała

ponownie kilka starszych numerów, jak

szaleńczy opener "Toxicomaniac" czy

"Mercenary Politician". Doskonale słychać

bowiem na tej płycie, że thrash to

naturalne środowisko Agressor - nezależnie

czy ostry i bezkomporomisowy,

na modłę Kreator oraz Sodom ("Manipulation

Of Masses", "Eyes Of The World"),

czy też bardziej melodyjny i techniczny,

bliższy Bay Area ("Old Man").

Nie brakuje też wycieczek w stronę

doom metalu ("Sacred Words") czy

thrashu podszytego blackiem, tak popularnego

w Brazylii ("Dr Death", "Puppets

Of Society"). (4,5)

Wojciech Chamryk

Agressor - Demise Of Life

2014 Self-Released

Na następcę udanego debiutu fani

Agressor musieli poczekać kilka lat, bo

znowu dały o sobie znać zmiany składu.

Z nowymi gitarzystą i basistą zespół wydał

w ubiegłym roku "Demise Of Life".

Z kolejnymi pożyczkami z lat 80-tych

(chociaż w tzw. międzyczasie na CD

ukazało się również pierwsze demo grupy),

ale nowe utwory są jeszcze ostrzejsze

od "Accident Murder" czy "Spirit Of

Death". Gniewny "Save The Forest" ma

w sobie coś z Destruction, "Morte Em

Vida" rozpędza się do niemal blackowych

prędkości, równie surowy i dynamiczny

jest "Stupid Pleasure". Są też

urozmaicenia, bo nie brakuje melodii i

gitarowych, melodyjnych zagrywek

("Terra Sem Lei", utwór tytułowy), a

czasem pojawiają się i bardziej klasyczne

inspiracje, w rodzaju wybrzmiewających

riffów z katalogu Black Sabbath

("Quantanamo"). (5)

Aktor - Paranoia

2015 High Roller

Wojciech Chamryk

Aktor to kolejny międzynarodowy projekt

na metalowej scenie, założony

przez trzech doświadczonych muzyków.

Wygląda jednak na to, że Jussi Lehtisalo,

Tomi Leppänen i Professor

Black podeszli do zagadnienia w sposób

dalece odmienny od schematów powszechnie

kojarzonych z metalowymi

supergrupami. Postanowili oni bowiem

wrócić do korzeni muzyki, przypominając

jak grało się ciężkiego rocka wiele,

wiele lat temu. Dlatego też "Paranoia"

to dziesięć surowych, oszczędnie zaaranżowanych,

ale mleodyjnych kompozycji,

które równie dobrze mogły powstać

w roku 1972 czy 1981. Czasem bliżej

im do dynamicznego hard 'n' heavy

("Devil And Doctor", "Six Silver Suns",

"Where Is Home"), a w takim "Something

Nasty" można chyba już mówić o

wczesnym, archetypowym metalu.

Aktor z powodzeniem sięga też do bardziej

melodyjnych rozwiązań, jak w kojarzącym

się z The Doobie Brothers

"Stop Fooling Around", zresztą melodyjne

refreny i pomysłowe wykorzystywanie

syntezatorów to kolejny mocny

punkt tej płyty, co z pewnością docenią

np. fani Blue Öyster Cult czy szerzej

AOR z lat 70-tych i 80-tych. Może i ta

"Paranoia" z butów nie wyrywa, ale jest

fajnym nawiązaniem do czasów kiedy

muzyka rockowa rozbrzmiewała na równych

prawach nie tylko z płyt czy sal

koncertowych, ale też z radiowego eteru

czy programów telewizyjnych. (5)

Wojciech Chamryk

Alas Negras - Solo Dos Monedas...

2006 Self-Released

"Solo Dos Monedas..." to heavy metalowy

debiut Alas Negras, zawierający w

sobie 43 minut materiału. A materiał w

większości jest hiszpańskojęzyczny, wyłączywszy

"The Raven". W dobie tworzenia

muzyki głównie w języku angielskim,

jest to całkiem przyjemna odmiana.

Album zaczyna się od wstępu zagranego

na gitarze akustycznej, przechodzi

w heavy metalowe klimaty "Todos Tus

Muertos" (mój ulubiony), by następnie

ucieszyć ucho słuchacza kolejnymi

utworami. Album jest oparty na dość

prędkiej sekcji rytmicznej, zawodzącym,

czystym i dość przyjemnym głosie wyśpiewującym

kolejne słowa. Riffy przeplatają

się z melodyjnymi solówkami,

przeradzają się w wybrzmiewające galopady.

Jest parę thrashowych momentów,

chociażby początek "Hora De Lobos".

Jest parę riffów, które mogą przypominać

między innymi o Liege Lord

(początek "Paraiso Perdido"). Na albumie

jest też kilka spokojnych utworów,

trochę ostrzejszych, aczkolwiek nie

przekraczających granicy ciężkości

trashu. Napotkamy też na parę klimatycznych

kawałków, jak chociażby "Lagrimas",

idealny na emocjonalne spotkanie

pod księżycowym, lipcowym niebem.

Jest także utwór "The Raven", który jest

odniesieniem do dzieła Edgara Allana

Poe'go o tym samym tytule, gdzie ze

spokojnego riffu i melodyjnego głosu

wokalisty recytującego fragment poematu

przeradza się w końcowej części w

emocjonalną galopadę. Album brzmi

dość szorstko, aczkolwiek ładnie brzmią

w tym brudzie gitary elektryczne, nieźle

prezentuje się wcześniej wspomniany

wokal, całkiem w porządku wybrzmiewa

sekcja rytmiczna. Płyta kończy się

utworem "Alas Negras", w moim odczuciu

to dość kiepskie zakończenie. Dla

kogo ten album? Dla fanów heavy metalu,

którzy lubią sobie posłuchać chociażby

takiego Saracena, oraz dla ludzi

znudzonych już angielskojęzycznymi

utworami. Za dobry start przyznaję

(4,5).

Jacek "Steel Prophecy" Woźniak

Alas Negras - The Slasher Show

2010 Self-Released

Alas Negras w 2010 stworzyło album,

oparty na dziełach, znanych każdemu

fanowi filmów grozy. Jest to swoisty

hołd dla filmów takich jak "Piątek 13-

go", "Candyman" czy "Teksańska masakra

piłą mechaniczną". Przez pro-

96

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!