26.04.2023 Views

HMP 60 Exodus

New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Harmony - Remembrance

2015 Ulterium

Dość niedawno pisałem o ich pełnym

studyjnym albumie "Theatre Of Redemption".

Dobra płyta gdzie zespół

kontynuuje swój pomysł na lekkie, melodyjne

granie, acz nie pozbawione ambicji.

Od pewnego czasu band współpracuje

z wokalistą Daniel'em Heiman'

em. Współpraca wydaje się udana, pewnie

z tego powodu muzycy sięgnęli po

repertuar z pierwszej dużej płyty Harmony

aby ostatecznie upewnić się na

wzajem, że są w odpowiednim miejscu.

Tak przynajmniej sobie to tłumaczę. Na

tapetę wzięto cztery kawałki. "Eternity"

to powermetalowy "patataj" jakich wiele

było na przełomie wieków, lecz już wtedy

Szwedzi mieli włączony "kombinator",

bo kawałek ozdobili wstawką "smyków"

i neoklasyczną solówką. Oczywiście

zrobili to ze smakiem. Kolejny odświeżony

numer to "Dreaming Awake"

(taki tytuł nosiła też pierwsza płyta).

Kompozycja stonowana, rozbudowana,

z kilkoma ciekawymi pomysłami (szczególnie

ta gitara akustyczna i znowu

"smyki"), o ewidentnym progresywnym

posmaku. W ten sposób właśnie kapela

budowała swój styl. "Without You" zawiera

charakterystyczne elementy dla

Harmony, jednak utwór jest utrzymany

w konwencji ballady, która w dodatku

przypomina mi Scorpionsów. Czwarty

zaś kawałek wyjęty z debiutu to "She",

który zagrany jest na modę prog-poweru

i wydaje się najzwyczajniejszy na świecie.

Oczywiście tak by było, gdyby nie

bardzo intrygujący motyw wykorzystany

w drugiej części tego utworu. Kolejne

dwie kompozycje - te nowe - utrzymane

są w typowym stylu Harmony, jednak

bardziej są dopasowane do wcześniejszego,

odkurzonego materiału. Brzmienie

jest typowe dla bandów grających

ambitny power metal. Jest jednak coś,

co ciut różni "Remembrance" od "Theatre

Of Redemption". Na EPce brzmienie

i gra gitary jest ostrzejsza, ale tylko

trochę, niemniej jest to wyczuwalne.

Nie zmienia to roli melodii w wypadku

Szwedów ale ewidentnie nadaje większej

szlachetności samym kompozycjom.

To dobry symptom na przyszłość,

choć nie ma co się oszukiwać, Harmony

ma już dopracowany swój własny styl, i

nadal będzie grała melodyjny power

metal nie pozbawiony niemałych ambicji.

"Remembrance" to miły przerywnik

dla fanów w oczekiwaniu na następny

studyjny album. (4)

\m/\m/

Helloween - My God - Given Right

2015 Nuclear Blast

Nie wiadomo kiedy to zleciało, ale fakt

jest faktem: ekipa z Hamburga świętuje

30-lecie premiery swego fonograficznego

debiutu "Helloween" i wydała

właśnie 15-ty album studyjny. "My

God - Given Right" ma niezaprzeczalny

związek z wczesnymi latami istnienia

Helloween, bowiem nie dość, że

muzycy wykorzystali w nagraniach analogowy

sprzęt, to jeszcze nawiązują do

tamtych czasów muzycznie. Oczywiście

Andi Deris to nie Michael Kiske, osobiście

zdecydowanie bardziej jako wokalistę

cenię też Kaia Hansena, ale były

frontman Pink Cream 69 wzniósł się

na na tej płycie na wyżyny. Słychać to

nie tylko w mrocznym, nawiązującym

do albumu "The Dark Ride" patetycznym

"The Swing Of A Fallen World",

ale też w typowych dla Niemców radosnych,

często żartobliwych numerach jak

tytułowy, nawiązujący do "I Want

Out"/'Future World" skoczny "Lost In

America" czy "If God Love's Rock 'N'

Roll". Porcję ballaldowych dżwięków

gwarantuje "Like Everybody Else", w

"Creatures In Heaven" słychać mroczną

elektronikę, a finałowy "You Still Of

War" to kolejna długa i rozbudowana

kompozycja w dorobku Helloween,

chociaż muzycy nie odważyli się przekroczyć

bariery kilkunastu minut jak

przy utworach z cyklu "Keeper Of The

Seven Keys". Dawnym fanom zespołu

sporo radości dostarczą też pewnie ostry

opener "Heroes", równie szybki i surowy

"Battle's Won", dynamiczny "Stay

Crazy" z chóralnym refrenem czy mocny

"Russian Rule" z wplecioną weń

rosyjską melodią. I chociaż już od dobrych

kilkunastu lat dokonania Helloween

nie wywoływały we mnie praktycznie

żadnych pozywnych emocji, to

"My God - Given Right" zaskakuje na

plus. (5)

Wojciech Chamryk

Heroes Of Vallentor - Warriors Path

Part I

2014 Inverse

Heavy metalowe produkcje, które przychodzą

ze Szwecji przyzwyczaiły mnie

do tego, że podczas ich słuchania samoistnie

pojawia się banan, a czasami

wręcz rozdziaw paszczy. Wrzucając do

odtwarzacza debiut Heroes Of Vallentor

miałem podobne oczekiwania. Wraz

z nieuchronnym końcem "Warriors

Path Part I" ze zdziwieniem zorientowałem

się, że nic takiego nie nastąpiło,

czym jestem troszkę oszołomiony.

Debiut Szwedów ma praktycznie wszystko

co powinien mieć taki zespół... oldschool,

rycerskość, epickość itd. Muzycznie

kojarzy się to głównie z heavy/

power metalowym europejskim graniem

z lat osiemdziesiątych (z pewnymi wyjątkami).

Co chwile przemyka jakiś cytat,

a przynajmniej tak się człowiekowi

zdaje. Jednak najwięcej odniesień jest

do Grave Digger i Manowar. W wypadku

tej ostatniej inspiracji bardziej

przypomina, to co kiedyś robili chłopcy

z niemieckiego Wizard. To też jest drugi

ślad, którym próbuje podążać Heroes

Of Vallentor, a mianowicie drogą

współczesnych kapel ze sceny tradycyjnego

heavy metalu, pokroju: Stormwarrior,

Lonewolf czy Wolf. Ogólnie

NWOTHM. Wokal też jest niczego sobie.

Kojarzy się on z Chrisiem Boltendahl'em

czy Paul'em "Shorty" Van

Kamp'em. Czasami jego maniera zapuszcza

się w rejony stylu Erica Adamsa.

Wyłapać można od czasu do czasu taki

bezbarwny, nijaki śpiew, co każe zastanowić

się czy ta cała maniera nie niesie

ze sobą pewnej sztuczności czy fałszu.

Mimo zacnych wzorców jakie obrała

kapela, nie przekłada się to na ogólną

jakość muzyki. Kompozycje jednak nie

są najlepsze. Nie porywają sobą od razu.

Z resztą wraz z kolejnymi odsłuchami

wiele nie zyskują. Owszem fragmenty są

całkiem dobre, ale to tylko wyjątki. Najlepszym

na krążku wydaje się, mocny, a

nawet agresywny "Lord of Fire". Równie

udany wydaje się bardziej rozbudowany

"The Sword Of Heroes". Gdyby Szwedzi

przyłożyli się do reszty kawałków, jak

do tych dwóch wymienionych, moglibyśmy

mówić o całkiem udanym debiucie.

Choć na pewne wyróżnienie zasługuje

również instrumentalny, klimatyczny

"The Forlorn Watchman", który

niesie echa Iron Maiden, z pewnymi

wpływami Blind Guardian czy Running

Wild. Do brzmienia też można się

przyczepić, nie jest to żaden popis studyjnej

realizacji. Całe szczęście, że band

nie próbuje tu eksperymentować i silić

się na jakieś ekstra old-schoolową produkcję.

Jest to współczesne brzmienie

nawiązujące do tego z lat osiemdziesiątych.

Okładka niskobudżetowa, klimatyczna...

może być. Heroes Of Vallentor

wraz z "Warriors Path Part I" zaliczył

wpadkę, niemniej udowodnił, że

ma potencjał i przy kolejnych wzmożonych

wysiłkach ma szanse, aby na prawdę

zaistnieć na scenie tradycyjnego

heavy metalu. Na razie (3)

HI-GH - Till Death And After

2014 Metal On Metal

\m/\m/

Ci młodzieńcy rodem z Rzymu muszą

być naprawdę nieźle zakręceni na punkcie

archetypowego metalu z pierwszej

połowy lat 80-tych. Już ich pierwszy

album "Night Dances" potwierdzał to

w 100 %, ale na "Till Death And After"

poszli jeszcze dalej, proponując trzy

kwadranse szaleńczego, ale jednocześnie

piekielnie chwytliwego speed/power

metalu. Dwie minuty mrocznego intro i

cofamy się dzięki utworowi tytułowemu,

"Sex Machine" czy "Drug Your

Destiny" w czasie o dobre 30 lat, kiedy

takie granie święciło największe triumfy.

Wczesny Slayer, Exciter czy Judas

Priest, ale też Helloween, Saints Anger,

Running Wild ("The Russian Border",

"Deal Of Death") czy Motörhead (rozpędzony

w najlepszej tradycji kultowego

"Ace Of Spades" "Devil's Fire").

Może to i old school, może brakuje na

tej płycie rewolucyjnych rozwiązań i

nowych pomysłów, ale słucha się tej

płyty naprawdę świetnie, tym bardziej,

że chłopaki z HI-GH znowu wpletli tu i

ówdzie elementy klasycznego, zadziornego

punk rocka, ubarwiającego "White

Car Fever" czy "German Metal Attack",

przeróbkę Hastighed - poprzedniego

zespołu wokalisty i basisty Tommaso.

(5)

Wojciech Chamryk

Hollow Haze - Memories Of An Ancient

Time

2015 Scarlet

Hollow Haze istnieje od 2003 roku i

właśnie nagrał swoją szóstą płytę. Zespół

kontynuuje swoją karierę głównie

dzięki uporowi gitarzysty Nicka Savio.

A niby na tym powerku można się dorobić,

taki to z niego komercyjny produkt.

Muzyka w wykonaniu Hollow Haze to

- jakby inaczej - melodyjny power metal

z wpływami symfoniki i neoklasyki. Z

inspiracji Rhapsody trudno im sie wyrwać

do tej pory. Aby było weselej napomknę,

że na poprzedniej płycie

"Countdown to Revenge" oficjalnym

wokalistą był Fabio Lione. Kompozycje

głównie utrzymane są w szybkich tempach,

z rozpędzonymi perkusyjnymi

"patatajami", wartkimi "bzykającymi"

gitarami, wirtuozersko/neoklasycznymi

solówkami oraz tłem w postaci klawiszy

udających orkiestrę. Oczywiście pojawiają

się kontrasty oraz granie w różnych

tempach. Trochę problemu jest z

wokalistą, bowiem na stałe na omawianej

płycie takowego nie ma. Z tego co

wyczytałem z informacji dostarczonych

przez wytwórnię, Włochów na "Memories

Of An Ancient Time" wspierali,

Mats Leven, Rick Altzi i Amanda Somerville.

Z pewnością ten aspekt został

dopracowany. Z resztą muzycy też nie

mają się czego wstydzić, ich umiejętności

są naprawdę duże. Szczególnie wspominanego

już gitarzystę Nicka Savio.

Wracając do krążka, jego zawartość,

utwory, brzmienie, produkcja są w niezłej

jakości i utrzymane w dobrych standardach

melodyjnego power metalu.

Może to być atut, bo gdyby Hollow

Haze nagle zacząłby grać zupełnie coś

innego to dotychczasowi fani byli by raczej

rozczarowani, a tak widzą po co sięgają.

Natomiast ja uważam, że teraz takie

grupy jak ta, muszą próbować zaintrygować

w ramach swojego stylu. Niestety

mimo pewnego rozmachu, Włosi

starali się jedynie zachować normy wynikające

z tego co grają. (3)

Impalers - Prepare for War

2014 Self-Released

\m/\m/

W przerwie pomiędzy albumami studyjnymi

"Power Behind The Throne"

(2013) i "God From The Machine"

(2015) Duńscy thrashersi z Impalers

wypuścili EPkę "Prepare for War". Tytuł

ten idealnie pasuje do tego materiału.

Doskonale odzwierciedla styl zespołu

zawarty na czterech utworach z tej

płytki. Wśród nich odnajdziemy dwa

covery - wykonane przyzwoicie - "Napalm

in The Morning" Sodom'a i "The

Hammer" Motorhead'a. O ile cover

Sodoma idealnie współgra tematycznie

RECENZJE

107

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!