HMP 60 Exodus
New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
którym jesteśmy headlinerem, nie tak dawno temu
supportowaliśmy Testament, gdzie mieliśmy godzinny
set, na kilku festiwalach mieliśmy 45 minut, na innych
jedną godzinę i 35 minut. Bardzo różnie to wypada.
Z reguły na próbach ogrywamy godzinny set plus
różne dodatkowe utwory, jakie chcemy zagrać, wkleić
do koncertu. Przed trasami, ćwiczymy dłuższy czas codziennie,
bierzemy jeden dzień przerwy przed samym
wylotem, żeby się spakować i tego typu duperele i w
drogę. Ja sam osobiście potrzebuje by w dobrej formie
fizycznej, ćwiczę przynajmniej godzinę dziennie, także
rozumiesz, o co mi chodzi.
Chciałem się zapytać teraz o Andy'ego Sneap'a. Jego
pierwszy album, jaki z wami nagrał to koncertowy "A
Lesson in Violence". Kolejny raz z nim współpracujecie,
nie myśleliście, żeby wziąć kogoś innego?
Raczej nie, jesteśmy w bardzo odpowiednich relacjach,
jeśli mam być szczery. Nasza przyjaźń trwa już kilka
dekad i bardzo dobrze się z nim współpracuje. Pomaga
mi w studio, nad brzmieniem, ustawieniami. Jest typem
osoby, która zawsze podpowie, zawsze służy radą,
czasami mówi zagraj tak, czasami inaczej. No i raz to
wychodzi a raz nie. Współpraca z nim jest naprawdę
dobra i prosta.
Teraz muszę się zapytać o Roba Dukesa, jak wyglądała
cała sprawa z nim? Słyszałem różne plotki,
jedne mówią, że nawet nie wiedział, że odszedł z
kapeli, inne, że za wszystkim stał Chuck Billy. Jak
wyglądała cała sprawa?
Jeśli chodzi o Chucka to zaprosiliśmy go, żeby był wokalem
gościnnym na płycie, chcieliśmy, żeby poszedł
tam wokalnie, gdzie nasz wokalista nie daje rady.
Wiesz kochamy płyty Roba, to jak nagrał "Atrocity",
kochamy jego z płyty "Generation Kill", chcieliśmy
dodać do naszych utworów więcej melodii. Niestety
mieliśmy z Robem pewien impas. Były sytuacje, które
zdarzyły się, a nie powinny, były takie, które nie zdarzyły
się, a powinny się zdarzyć. Tak, więc nie bardzo
mieliśmy jak to obejść. Zetro zawsze był gdzieś w tle i
czekał na odzyskanie swojej posady. Chciał i starał się
naprawdę mocno. Dlatego potrzebowaliśmy kogoś takiego.
Szczególnie dla albumu nr. dziesięć. To ważna
liczba i ważna płyta. Zdaję sobie sprawę, że różne plotki
krążyły, ale to nie była prosta sytuacja. To nie wyglądało
na zasadzie "wykurwiaj z kapeli bierzemy kogoś
innego". Nie będę zdradzał wszystkich szczegółów,
ale kochamy Roba, kochamy muzykę, którą tworzy.
Dukes był waszym wokalistą przez wiele lat. Mocno
się zgraliście. Jak porównałbyś pracę z Robem z pracą
z Zetro.
Szczerze to obaj są do siebie podobni w wielu aspektach.
Ich style wokalne i wiele innych spraw. Steve był
bardzo nastawiony na nagranie tej płyty i był przygotowany
do ostatniej chwili. Szybko poradził sobie w
studio, znokautował swoje partie, był bardzo otwarty
na nowe pomysły, szybko je próbował, nie było czegoś
takiego, że musiał wrócić do domu i wszystko przemyśleć.
Szczerze to Steve stał się dużo lepszy z biegiem
lat. Z reguły jest na odwrót, ale Steve szczerze teraz
radzi sobie lepiej niż kiedyś. Wiesz, wiele lat temu
zwykliśmy dużo, naprawdę dużo imprezować, teraz jesteśmy
dużo spokojniejsi (śmiech).
Dlaczego w takim razie Steve opuścił kapelę po nagraniu
"Tempo of the Damned"?
Szczerze to nawet nie wiem. Wiesz, w kapeli był wtedy
ogromny śmietnik i bałagan. Byliśmy wtedy mocno
przyćpani, braliśmy dużo speedu. Nie zarabialiśmy
wtedy za dużo, trasy były takie "meeeh, no dobra,
niech będzie". Nie były takie jak dzisiaj, gdzie thrash
przeżywa swój renesans, ma się dużo lepiej. Wiesz każdy
ma rodzinę na utrzymaniu, a wszystko było mocno
gorzkie. Zostawił nas przed trasą po Ameryce Południowej.
Wszystkie koncerty wtedy implodowały.
Mieliśmy swoje gówno po prostu, które musieliśmy
przejść.
Chciałem się teraz zapytać o ciebie. Ty odszedłeś z
kapeli w latach 1989, 1998 i później w roku 2005.
Czemu wtedy opuściłeś kapelę?
Szczerze to w każdym wypadku czułem się jakby zawodziło
mnie zdrowie. Potrzebowałem zmienić swój
tryb życia. Byłem bardzo wyczerpany, zestresowany,
miałem napady lęku i paniki, problemy z żołądkiem.
Miałem sporo kłopotów, potrzebowałem wszystko
zmienić. Stałem się wtedy naprawdę twardy, zdrowszy,
spędzałem dużo czasu ze swoją rodziną, zacząłem normalną,
regularną pracę.
Ale czy te problemy były przez narkotyki i imprezowanie?
Nie, nie do końca. Za drugim razem jak odszedłem
byłem już czysty i trzeźwy. Czułem się po prostu totalnie
wyładowany i chory. Musiałem odpocząć i odsunąć
się w cień.
Zostałeś wtedy zastąpiony najpierw przez Johna
Tempestę, później przez Paula Bostapha. Nagrali
oni "Force of Habit", "Impact is Imminent" i "Shovel
Headed Killing Machine". Co sądzisz o tych albumach?
Uważam, ze są świetnie. "Force of Habit" i "Impact is
Imminent" mają zajebiste riffy, uważam, że Tempesta
odwalił tam kawał niesamowitej roboty, jedyne, co mi
się nie podoba to miksy tych utworów. Po prostu nie
są akustycznie poprawne. A jeśli chodzi o "Shovel
Headed Killing Machine"… to jest naprawdę zajebisty
album. Totalnie kopie dupę. Wiesz brałem udział
w przedprodukcji, trochę się nim zajmowałem, ale
musiałem odejść i Paul wszedł za mnie. Wiesz Paul
jest świetnym perkusistą, jest niesamowity i gra jak maszyna.
Uwierz mi, nie jest łatwe grać "Deathamphetamine"
tak jak on. To naprawdę spore wyzwanie. Starałem
się oczywiście przearanżować to na mój styl, zagrać
to "a la ja". Wiesz, mama ogromny respekt i szacunek
do Paula.
Teraz w Exodusie jest trójka z oryginalnego i starego
składu kapeli. Ty, Holt i Zetro, jednak teraz wydaje
mi się, że Holt więcej gra w Slayerze niż z wami. Jak
do tego podchodzicie?
Wiesz, Gary jest teraz w bardzo ciężkim i zajętym etapie
swojego życia. Musi dzielić czas pomiędzy dwie
kapele. Bardzo ciężko pracował nad naszą nową płytą,
ale też nie chcemy zatrzymywać go od grania w Slayerze,
bo to dla niego ogromna okazja. Dodatkowo nie
łudzi się sukcesem naszej kapeli. Mocno wspieramy go
w tym, co robi. Zastąpił go Kragen, który naprawdę
dobrze robi swoją robotę.
Czemu wybraliście właśnie Kragena na zastępstwo?
On się strasznie szybko uczy, pasuje nam personalnie,
jesteśmy kumplami, gra z Lee w Heathen, przez to oni
obaj są ze sobą ograni. No i do tego jest świetnym gitarzystą.
Gdybyś na koncercie zamknął oczy nie usłyszałbyś
różnicy. Wiesz, Gary gra ostrzej na gitarze, jest
typem agresora, on atakuje gitarę. Kragen jest bardziej
subtelny, gra inaczej.
Co się stało z Robem McKillopem? Był oryginalnym
basistą Exodusu, ale odszedł w 1991 roku. Co się z
nim stało, nie jest zupełnie obecny w muzyce.
Z Robem spotykamy się raz na jakiś czas w Berkeley,
pracuje teraz, jako przedsiębiorca i kontrahent w firmie
elektrycznej. Wiesz, prowadzi swój biznes, osiadł,
ma żonę, dom, spokojne życie. Ma swojego pasierba.
W 1997 roku, jak nagrywaliśmy "Another Lesson in
Violence" zaoferowaliśmy mu posadę, bo chcieliśmy,
żeby album był jak najbardziej oryginalny, ale odpowiedział,
że nie gra już tej muzyki. Wiesz, pewnie tworzy
coś w swoim garażu, jakiegoś bluesa albo coś. Ale
czasami się z nim widujemy i kochamy go.
A teraz ostatnie, też dosyć plotkarskie pytanie. Co
się działo na waszej trasie z Celtic Frost w latach
osiemdziesiątych? W jednym wywiadzie Tom Warrior
powiedział, że nagrywaliście jakieś wideo z groupies
czy coś w ten deseń. O co chodziło?
Ja nic z tego nie widziałem (śmiech). Szczerze to te dni
były jak wielka niewyraźna plama. Byliśmy młodzi, dużo
imprezowaliśmy, ale Exodus nigdy nie nagrywał niczego
w stylu sex taśm.
Teraz może ostatnie pytanie dla fanów. Exodus zagrał
mnóstwo koncertów w Polsce, który z nich
pamiętasz najlepiej?
Klubowe koncerty były zajebiste, fani naprawdę tutaj
trzymają się razem i są mocno szaleni, ale moment,
który mnie mocno ruszył to wtedy, kiedy graliśmy z
Judas Priest w Katowicach. Wiesz, graliśmy z pieprzonym
Judas Priest! Ale chyba osobiście wolimy klubowe
koncerty. Są bardziej intymne, kiedy fani są bliżej,
ta cała chemia, wszystko się zgrywa.
Widzisz różnicę miedzy fanami z różnych miast?
Będę musiał odpowiedzieć ci jutro (śmiech). Fani są
wszędzie szaleni. Metal ma się dobrze w tych czasach.
Dokładnie. Dzięki Tom za rozmowę i dobrego koncertu.
Ja tobie dziękuje. Do zobaczenia!
Mateusz Borończyk
HMP: Zacznijmy od tego że siedzisz sobie tutaj
wygodnie z chłopakami a tymczasem w czasie
twojego ostatniego odejścia atmosfera nie była
tak miła...
Steve "Zetro" Souza: Tak, na wielu aspektach i było
w tym sporo mojej winy. Nie czułem się dobrze
jako wokalista Exodus, i całe życie zaczęło uciekać
mi przez palce. Musiałem to zrobić, czyli odejść
choć "Tempo of the Damned" był znakomitym
albumem i późniejsza trasa też.
Kilka miesięcy temu wyszedł wasz album "Blood
In Blood Out". Jak dla mnie najlepszym numerem
z tego CD jest "Collateral Damage". Jak powstał?
Pamiętaj, że przyszedłem do zespołu jak większość
utworów była już napisana. Jedynym utworem w
powstaniu, którego miałem jakiś tam udział był
"Body Harverst". Ale "Collateral Damage" jest tez
moim faworytem, bardzo ciężki, bezpośredni. Typowy
wyrzut przemocy w stylu Exodus i do tego
tekst, który przedstawia świat z bardzo ponurej
perspektywy.
Ponura perspektywa to jest dopiero w "Honor
Killings". Podoba mi się, że nazywacie rzeczy po
imieniu i zabijanie kobiet w krajach islamskich za
to, że ośmieliły się być zgwałcone to zwykła choroba
nie żaden honor.
Morderstwo to morderstwo.
Ale teraz będzie, że prowokujesz i drażnisz.
Gówno mnie to obchodzi. Tak to co zdarzyło się
we Francji kilka miesięcy temu dało nam dużo do
myślenia. Oni osiągnęli to co chcieli, nasze społeczeństwa
żyją w strachu. Nie możesz wejść normalnie
do samolotu bez tych wszystkich procedur. Poza
tym ja nikogo nie winię nikogo tylko opisuję.
Ani nie zmyślam. Pokazuję negatywną stronę świata,
żyjącego w ciemnocie. USA będzie niedługo
miało prezydenta kobietę, a ci ciskają w nie kamieniami.
Jak to jest że wasi muzułmanie asymilują się a w
Europie jakoś nie?
Po 10-tym września staliśmy się wobec nich bardziej
paranoiczni. W autobusie można zobaczyć
jak pasażerowie ostrzegają faceta: "Rusz się tylko
dupku, a zaraz cię wyprowadzimy! Nam takie zachowania
przychodzą bez problemu. "Nie dotykaj
tego, byłem w Wietanmie!", takie pierdolenie. Tu
nie ma zabawy. Nie jest to zbyt popularna u nas religia.
Wydarzenia, które są opisane w "Honor Killings"
mają również miejsce we wschodniej Turcji. Myślałeś
żeby pojechać tam na gig?
Myślałem ale nie jestem wielkim fanem Trzeciego
Świata. Oni nie mają pełnej kontroli nad tym co się
u nich dzieje, zapewniają cię o jednym, a zrobią
drugie.
Wróćmy do muzyki z "Blood In Blood Out". Bas
chlaszcze tam bardzo głośno.
W końcu go słyszysz co? Jack to znakomity basista,
pisaliśmy album pod niego. Na wszystkich poprzednich
albumach, od "Bonded by Blood" do "Impact
is Imminent" bas było trudno usłyszeć. Ten
instrument w końcu znalazł zasłużone miejsce. On
gra tak, jak w Exodus powinno się grac, to najlepszy
basista w tej grupie
Powinno podobać cię się granie D.D. Verniego z
Overkill...
Tak lubię ich.
Pora na kilka cięższych pytań. Zdajesz sobie
sprawę ze gdyby "Bonded By Blood" ukazałby się
dwa lata lub choćby rok wcześniej byłbyś milionerem?
Nie patrz na to w ten sposób. Każdy jest w jakiś
sposób predestynowany i nie na wszystko co się
wokół nas dzieje mamy wpływ. Popełnia się błędy
na których się uczy. W tamtym czasie, gdy byłem
w zespole, popełniona została cała masa błędnych
decyzji, głównie przez management, który przetracił
mnóstwo kasy. Najważniejsze, że to wszystko
przetrwaliśmy i po 30-tu latach wciąż gramy będąc
silniejsi niż kiedykolwiek. Mamy zajebiste koncerty
i potężne albumy. Fani ciągle chcą nas oglądać,
EXODUS 7