26.04.2023 Views

HMP 60 Exodus

New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

płyty Rebellion dzięki Cult Metal

Classics Records znowu są dostępne i

dobrze się stało, bowiem był to sprawny

i grający całkiem interesującą muzykę

zespół. Jedyne co można zarzucić tym

sześciu muzykom z Massachusetts to

niewyobrażlany wręcz brak wyczucia,

bo granie w latach 1989-94 takich

dźwięków było praktycznie od razu skazane

na porażkę i komercyjne niepowodzenie.

Dzięki takiemu podejściu

mamy jednak płytę taką jak "And The

Battle Begins..." - jedenaście utworów

surowego, acz nie pozbawionego melodii,

epickiego/amerykańskiego power

metalu. Skojarzenia z Warlord, Manowar,

Omen czy Liege Lord nasuwają

się od razu, ale Rebellion nie są tylko

imitatorami. Umiejętnie wzbogacają

bowiem swe kompozycje licznymi efektami

ilustracyjnymi (tykanie zegarów w

"Only Time Will Tell", odgłosy walki i

kawaleryskiej szarży w "Road To Freedom"),

aranżacje są bardzo urozmaicone,

a niekiedy te gitarowo-klawiszowe

partie tworzą wręcz frapującą całość

(mroczny "Crying Out", patetyczna ballada

"He Walks Alone"). Przyłoić też

potrafią, a jakże, co potwierdzają trzyminutowy

"Do Or Die" i jeszcze bardziej

surowy "Fallen Angel" z drapieżnym

śpiewem Eda Snowa. Wokalista jest

zresztą bardzo mocnym punktem Rebellion,

a mimo tego, że lubuje się

wręcz wysokich rejestrach, to potrafi też

zarazem nadać swym partiom sporej

agresywności (archetypowy "Demons Of

Darkness", brzmiący tak, jakby powstał

i został nagrany nie na początku lat 90-

tych, ale tak z dziesięć lat wcześniej).

Wojciech Chamryk

Rebellion - Unreleased Sessions

2014 Cult Metal Classics

Materiał z "Unreleased Sessions" nie

jest już tak ciekawy. Owszem, nie brakuje

tu również udanych kompozycji,

jak wzbogacona dźwiękami jakby z hiszpańska

brzmiących trąbek ballada

"Enter The Silence", zróżnicowany "Solutions

(Human Race)" czy patetyczny

opener "Cycle Of Life", ale bywa też zdecydowanie

gorzej. Wcześniejsza i krótsza

wersja "Only Time Will Tell" za

bardzo kojarzy się z dokonaniami Dio, z

kolei w kilku utworach za bardzo wyeksponowano

w miksie kosztem gitary

partie instrumentów klawiszowych,

przez co np. "Without You" czy "Richer

To Poorer" brzmią bardzo mdło i jakoś

bez wyrazu. Nie zmienia to jednak faktu,

że "Unreleased Sessions" ciekawie

dopełnia obraz twórczości Rebellion z

"And The Battle Begins..." - inna sprawa,

że znacznie lepszym pomysłem

byłoby łączne wydanie tych materiałów,

a nie pojedynczych CD.

Wojciech Chamryk

Royal Air Force - Fasten Your Seat

Belts

1988 MetalMaster/Minotauro

Tak jak z przyjemnością wracam do debiutanckiej

EP-ki tej włoskiej ekipy, to

co do obu jej albumów mam już mieszane

uczucia. Royal Air Force był bowiem

zespołem zakorzenionym w estetyce

metalu wczesnych lat 80-tych, dlatego

też wydaje mi się, że pełnopłytowy

debiut pod koniec tej dekady był już za

bardzo naznaczony różnymi kompromisami,

które odbiły się negatywnie na zawartości

obu krążków formacji. Debiutancki

"Fasten Your Seat Belts" z 1988

roku rozpoczyna się niezbyt mocnymi,

przebojowymi numerami ("Not A Number

On Your List", "Victim Of Your Innocence"),

w których właściwie tylko

wokalista Marco Signorini jest w 100%

heavy, prezentując ostry, zadziorny

śpiew na krawędzi histerycznego wrzasku.

Utwór numer trzy "Straight'N'

Narrow" to mocniejsza, szybsza jazda,

ale zaraz po nim zespół serwuje "I Hear

You Calling" z syntetycznymi brzmieniami

klawiszowymi i jeszcze bardziej

przebojowym refrenem. I tak już nistety

jest do końca tej nierównej płyty. Fani

tradycyjnego heavy z ośmej dekady XX

w. pewnie nie wzgardzą stylizowanym

na nagranie koncertowe, surowym i rozpędzonym

"Ain't No Love", brzmiącym

niczym old power metal "Shock Pollution

Shock" czy niesionym syntezatorowym

podkładem w stylu Dio "War", ale

pozostałe kompozycje to już totalne powielanie

schematów i najbardziej oklepanych

gitarowo-klawiszowych współbrzmień.

Wojciech Chamryk

Royal Air Force - Leading The Riot

1989 MetalMaster/Minotauro

Na wydanym rok później "Leading The

Riot" zespół bez powodzenia starał się

powielić patenty z debiutu, co - zwa-żywszy

na mierne komercyjne powodzenie

tamtej płyty - było przysłowiowym

strzałem w stopę. Ta płyta jak dla mnie

rozpoczyna się dopiero od czwartego

"Last Dive": szybkiego, ostrego numeru

z dynamiczną sekcją, solidnymi riffami i

szaleńczym śpiewem wokalisty. Ot, zagwozdka,

czemu openerem został dość

nijaki utwór tytułowy, ale w sumie zważywszy

na taki sobie poziom większości

wypełniających ten album kompozycji,

to ciężko było zestawić trzy konkretne

utwory (dwa pozostałe to stricte metalowe

"Power By The Madness" i "Royal

Air Force", wstydliwie upchnięte na

końcu płyty) z pięcioma wypełniaczami.

Pewną ciekawostką jest tu gościnny

udział byłego już wtedy gitarzysty Lizzy

Borden, Gene'a Allena w trzech numerach,

ale to taka wisienka na niezbyt

smacznym torcie.

Wojciech Chamryk

Sad Iron - Total Damnation

2015/1983 Skol

Rok 1979. Gitarzysta Bernard Rive

zakłada Sad Iron po czym grupa wygrywa

lokalną bitwę zespołów, dzięki

czemu nie tylko trafia na kompilację

"Holland Heavy Metal Vol. 1", ale też

otrzymuje nagrodę - czas w studio.

Efekt tej sesji to debiutancki album "Total

Damnation", wznowiony właśnie

po 32 latach na CD przez Skol Records,

Barta Gabriela. Rzecz jak na

rok 1983 jest naprawdę ostra, to surowy,

dynamiczny, aczkolwiek nie pozbawiony

melodii speed metal. Warto zauważyć,

że chociaż były to czasy dominacji

mocniej grających tradycyjnych

zespołów jak Priest czy Maiden, nieźle

poczynali też sobie speed metalowcy z

Exciter, a thrash budził się do życia, to

jednak wiele zespołów czerpało wciaż z

hard rockowych tradycji lat 70-tych Sad

Iron poszli raczej w stronę Acid czy

Crossfire, stawiając na szybkie tempa,

dynamiczną sekcję - większość utworów

brzmi jak live, tzn. Gdy Rive gra solo, w

podkładzie słychać aktywny bas Charlesa

Heijnena - i wysoki, drapieżny głos

nowego wokalisty Herke van der

Poela. Sprawdza się to doskonale w

rozpędzonych "Demon's Night", "Prisoners",

"Hellfighter" oraz nieco bardziej

melodyjnych "Rock 'N' Roll Rendez-

Vous" i "Three Crown Saws". Mamy też

na tej płycie dwie dłuższe kompozycje i

tak jak blisko siedmiominutowy mocarny

utwór tytułowy robi wrażenie, to już

przekraczający 9 minut "We All Praise

The Devil" jest zdecydowanie przydługi,

a chwilami wręcz amatorski - zespół

zdecydowanie bardziej sprawdza się w

krótszych, zwartych kompozycjach.

Materiał dodatkowy ciekawie dopełniają

bonusy: dwa utwory koncertowe ze

wspomnianego już wyżej splitu - szkoda,

że nie załapały się również dwa pozostałe

- oraz trzy utwory demo z roku

1984, z nagranego, ale nigdy nie wydanego

oficjalnie z powodu bankructwa

Mausoleum Records drugiego albumu

Sad Iron "The Antichrist". Szkoda, że

grupa nie wybrała wówczas oferty

Roadrunner Records, bo "Powerthrash",

"Living Like A Rat" i "We Play

To Kill" to ostre, ciążące w stronę

thrashu i bardzo udane numery.

Simson - Delilah

2014/1983 Cult Metal Classic

Wojciech Chamryk

Ot, niespodzianka. Nie dość, że nie słyszałem

nigdy tego niemieckiego zespołu,

to nawet nie wiedziałem o jego istnieniu,

co w sumie może i nie powinno dziwić,

skoro wydali 32 lata temu raptem

jeden LP. "Delilah" doczekał się niedawno

wznowienia nakładem Cult Metal

Classic Records i wieść ta ucieszy

pewnie wszystkich zwolenników oldschoolwego

hard 'n' heavy. Nie ma co

bowiem wyciągać zbyt daleko idących

wniosków z tego, że płyta ukazała się w

roku 1983, kiedy to tradycyjny heavy

był komercyjną potęgą, a młodzi thrashersi

zaczynali coraz śmielej wyglądać na

świat ze swych piwnic. Simson wciąż

tkwili jednak w poprzedniej dekadzie,

dlatego też o potęznym brzmieniu nie

ma tu mowy: jest owszem, dość surowo,

ale zwykle na hard rockową modłę

("Horses Of Fire", "Kill The Bitch").

Sporo też w tych utworach akustycznych

partii (przebojowy "Ridin'"), ballady

też wychodziły im całkiem zacne

("Gotta Be Me"). Nowocześniej - czytaj

bardziej metalowo - robi się za to za

sprawą agresywniejszego śpiewu Alexandra

Bittmanna we "From All Your

Ways", nieźle rozpędzają się też tytułowy

instrumental - tu chyba najdobitniej

słychać świetne zgranie gitarzysty i dublującego

jego partie basisty - oraz finałowy

"It's A Lie". Czyli płyta dla nielicznych,

ale prawdziwych pasjonatów

zagadnienia.

Wojciech Chamryk

Storm Queen - Raising the Roof - The

Definitive Storm Queen Anthology

2015 High Roller

Tego typu wydawnictwa to błogosławieństwo

dla fanów NWOBHM.

Storm Queen w latach 80-tych wydał

tylko jednego singla oraz kilka demówek.

Oczywiście znalezienie tego materiału

na nośniku fizycznym graniczy z

cudem i niewielu maniaków zaprząta

sobie głowę poszukiwaniami. High

Roller Records wpadło na prosty

pomysł, by wydać wszystko, co kapela

nagrała. Osobiście uważam, że jest to

strzał w dziesiątkę, gdyż za jednym

zamachem mamy pełną kompilacje fantastycznego,

old schoolowego materiału

spod znaku NWOBHM. O muzyce

ciężko napisać cokolwiek odkrywczego.

Jest to klasyczny do bólu, surowy i

zadziorny brytyjski metal początku lat

80-tych. Coś dla fanów Saxon, Angel

Witch, Raven i setek pokrewnych. Zasadniczo

muza Storm Queen niczym

szczególnym się nie wyróżnia. Zespół

zanikł w nurcie, lecz trzeba przyznać, że

trzymali naprawdę przyzwoity poziom.

Wprawdzie nie ma tu polotu jak w Iron

Maiden, nie ma jakiejś świeżości jak

chociażby w Praying Mantis, ale jest

solidne proste granie, które ma swój

urok. Każdy amator muzyki heavy metalowej

znajdzie tu coś, czego w dużej

mierze próżno szukać we współczesnych

produkcjach - jest ten specyficzny

duch i niepowtarzalny klimat. Po prostu

przyjemne nagrania i tyle.

Przemysław Murzyn

Suicide Watch - Global Warming

2015/2005 Marquee

Panowie pochodzą z Wielkiej Brytanii.

To jest ich debiut (zremasterowany).

Zespół istnieje już jedenaście lat.

Bądźmy szczerzy, musiało im coś kiedyś

pójść nie tak, ponieważ są zespołem

baaaardzo mało znanym (nawet w

podziemiu), płyty wydają, średnio, co

pięć i pół roku, jak również nie ujrzymy

ich w katalogu Earache w przeciwieństwie

do krajan z Evile czy też Warbringer.

Naprawdę szkoda, bo chłopaki

grzeją thrash na wysokim poziomie i

spokojnie mogę przyznać, że nie odstają

niczym od najsłynniejszych "nowofalowców".

Sieka w wykonaniu tych Angoli

przybiera bardzo różne formy, a to

bujające zwolnienia ("Flesh and Blood),

RECENZJE 131

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!