26.04.2023 Views

HMP 60 Exodus

New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Nagrywamy by grać!

Ponowny debiut to w historii nie tylko muzyki, ale generalnie przemysłu rozrywkowego,

nic szczególnego. Jednak Włosi z Red Warlock postawili wszystko na jedną kartę:

przeprowadzili się do Londynu, zaczęli wszystko od początku zmieniając nazwę na Negacy

i wydali ponownie w poprawionej wersji swój debiutancki album nakładem Jolly Rogers

Records. O tych wszystkich zawirowaniach i wyjściu na prostą rozmawiamy z wokalistą

Marco Piu, liderem grupy/gitarzystą Andreą Gribaldi oraz gitarzystą Giannim Corazza:

zasługuje na kolejną szansę, nie byliśmy w stanie wypromować

go odpowiednio dwa lata temu, jako że

przechodziliśmy wtedy przez trudny okres i bardzo

ciężko było nam myśleć o muzyce: Andrea wyjechał z

Włoch i prawie niemożliwym było wtedy pracować.

Andrea Gribaldi: Po wydaniu albumu niezależnie zauważyliśmy,

że dajemy z siebie wszystko w kwestii muzyki,

ale mamy braki od strony biznesowej.

Wprowadziliście jednak pewne zmiany w liście

utworów, zmieniła się ich kolejność, sam materiał też

brzmi chyba inaczej - został ponownie nagrany, a może

zremasterowany?

Marco Piu: Jedną ze zmian wprowadzonych przez

Jolly Roger Records było przestawienie kolejności

utworów i zgodziliśmy się na to bez wahania.

Andrea Gribaldi: Z pewnością 12 utworów to za dużo,

a sama ich kolejność nie była najlepsza. Skorzystaliśmy

z nowego wydania i poprawiliśmy te niedociągnięcia,

przez co album nabrał lepszych kształtów.

Dodatkowo, ponownie zmiksowaliśmy i zremasterowaliśmy

ten materiał i muszę powiedzieć, że teraz jestem

z niego w pełni zadowolony. Nie nagraliśmy niczego

nowego, wszystkie partie są takie, jakie były na

pierwotnym wydaniu.

Wygląda na to, że dzięki tym zabiegom "Flames Of

Black Fire" stał się bardziej zwartą i dopracowaną

całością. To pewnie dlatego artyści tak chętnie wracają

do swych dzieł czy płyt, bo zawsze można coś

poprawić? (śmiech)

Andrea Gribaldi: Dokładnie, gdy kończysz miksowanie

danej piosenki myślisz sobie "Tak, teraz jest dobrze!",

ponieważ jesteś tak skupiony nad pracą i zaangażowany,

że jedyne czego chcesz to iść tą ścieżką. Po

kilku miesiącach, gdy zdecydowaliśmy się wydać album

ponownie, pomyślałem sobie: "Co będzie, jeśli

zmiksuję to jeszcze raz?". Tak więc spróbowałem i efekt

był świetny, ponieważ czasami, dokładnie tak jak

zrobiliśmy to z zespołem, jeśli zresetujesz wszystko, to

pozbędziesz się wielu wcześniej niewidocznych problemów.

Promujecie album MCD "Nothing Changes" dostępnym

w wersji cyfrowej - uznaliście, że wypuszczenie

takiej reprezentatywnej zajawki dużej płyty z pewnym

wyprzedzeniem będzie dobrym zabiegiem promocyjnym?

Andrea Gribaldi: To była przystawka, test mający na

celu pokazać wpływ naszej muzyki na słuchaczy, a także

sposób na dołączenie paru utworów, których nie

umieściliśmy na albumie, jak na przykład "Computer

God" i "War Zone", co uczyniło z "Nothing Changes"

coś unikalnego i szczególnego. Dzięki temu zdaliśmy

sobie też sprawę, że wiele osób czeka na wypuszczenie

albumu i bardzo się z tego cieszymy.

Planujecie wydanie tego materiału również w fizycznej

postaci? "War Zone" wypadł przecież z programu

albumu, również cover Black Sabbath "Computer

God" na niego nie trafi - trochę szkoda, by nie były

też dostępne na płycie?

Andrea Gribaldi: Nie sądzę, by było mi tego szkoda,

te utwory nie "zmarnowały" się. Jak już wspomniałem,

te dwie piosenki mogą prawdopodobnie uczynić z "Nothing

Changes" swego rodzaju... perełkę dla kolekcjonerów!

(śmiech). Tak czy inaczej, chcielibyśmy stworzyć

więcej "stron B" w przyszłości, takich jak covery

bądź alternatywne utwory i myślę, że pomysł nie umieszczania

ich na albumie jest interesujący.

No tak, ale materiał dostępny tylko w sieci to żadna

kolekcjonerska perełka... Dlaczego wybraliście właśnie

ten utwór Sabbs z płyty "Dehumanizer"? W

sumie utwory z niej pochodzące są przerabiane dość

rzadko, zespoły chętniej sięgają po kompozycje z

klasycznego okresu z Ozzy'm czy z czasów pierwszych

płyt grupy z Ronnie Jamesem Dio za mikrofonem?

Marco Piu: Myślę, że jesteśmy w pewien sposób adwokatami

albumów takich jak "Dehumanizer" czy

"Strange Highways", zawsze szedłem tą ścieżką grając

w Negacy. Mimo to, lubię wszystkie okresy twórczości

Black Sabbath. I naprawdę mam na myśli wszystkie!

Andrea Gribaldi: Nie było niczego specjalnego, co

sprawiło, że wybraliśmy właśnie tę piosenkę, a nie inną.

Byłem w naszym studio z perkusistą Claudio by

nagrać "Ruby Eyes Of The Serpent" na trybut Omen z

My Graveyard Productions, ale zajęło to tylko godzinę,

więc zdecydowaliśmy się wykorzystać ten czas, by

nagrać coś więcej. Powiedziałem do Claudio: "OK!

Skończyliśmy. Czy jest jeszcze jakaś piosenka, którą

chciałbyś teraz nagrać?" I wybrał "Computer God" oraz

"Symphony Of Destruction". To było całkowicie losowe...

Właśnie, nagraliście też "Symphony Of Destruction"

Megadeth, jednak ten utwór nie został wykorzystany.

Nie sądzę, byście byli z niego niezadowoleni, tym

bardziej, że opublikowaliście go na swym profilu, dlaczego

więc tak się stało?

Andrea Gribaldi: Zdecydowaliśmy z Jolly Roger użyć

Foto: Jolly Roger

tylko jednego z dwóch coverów i zagłosowaliśmy na

utwór Black Sabbath. "Symphony Of Destruction" to

także dobry kawałek roboty, ale "Computer God" lepiej

pasuje do naszego stylu.

Oczekiwanie na premierę płyty jest dla was denerwującym

doświadczeniem, czy też podchodzicie do

tego na spokojnie, koncentrując się już na jej promocji,

udzielaniu wywiadów, etc.?

Marco Piu: Jestem skupiony na następnym albumie,

(śmiech!) Wywiady, recenzje i reakcje słuchaczy przyjdą

z czasem. Nie mogę znieść czekania przez dłuższy

czas.

Gianni Corazza: Tak, to jest można powiedzieć irytujące,

ale jesteśmy dorośli, lubimy też bardzo tę część

z wywiadami i promocją. Myślę jednak, że powinniśmy

skupić się bardziej na graniu na żywo i starać się promować

album jak tylko możemy.

Andrea Gribaldi: Czasami czekanie jest potrzebne,

jeśli chcesz zebrać owoce swojej pracy. To jedna z tych

frustrujących, ale koniecznych rzeczy, jak na przykład

długie nagrywanie i miksowanie materiału, pisanie

utworów, itd. Dopiero na końcu zdajesz sobie sprawę,

że wszystkie te elementy są niesamowicie ważne.

Czy w takiej sytuacji nie ma się poczucia swego rodzaju

bezsilności, bo przecież to co mogliście zrobić

już wykonaliście i teraz pozostaje już tylko czekać w

niepewności na pierwsze reakcje mediów i przede

wszystkim fanów?

Marco Piu: Nie bierzesz pod uwagę jak ekscytujące

jest być w stanie stworzyć własny album i trzymać go

w rękach. Czasami to podekscytowanie trwa tak długo,

że czas oczekiwania na pierwszą recenzję przeminął zanim

się obejrzałeś, a na daną chwilę wszystkie recenzje

są bardzo pozytywne.

Pewnie nie możecie się też już doczekać koncertów

promujących "Flames Of Black Fire"?

Marco Piu: W tym przypadku tak, nie możemy się doczekać.

Gramy by nagrywać i nagrywamy, by grać!

Chcę być na scenie najwięcej jak to możliwe.

Gianni Corazza: Jesteśmy w zespole po to, by grać

koncerty i z niecierpliwością oczekujemy, aż będziemy

jeździć i grać nasze utwory. Znaczy, uwielbiamy sesje

studyjne, bo są bardzo kreatywne i zabawne, ale najlepsze

w mojej opinii jest granie na żywo.

Zdaje się, że nowa lokalizacja zespołu może mieć

wpływ na to, że zaczniecie teraz grać znacznie częściej

poza Sardynią czy Włochami?

Gianni Corazza: Jak najbardziej tak, nasza nowa

lokalizacja pozwoli nam łatwiej podróżować i da większe

szanse grania w Wielkiej Brytanii i Europie. Londyn

to ważny punkt odniesienia dla innych państw czy

miast w obrębie Wielkiej Brytanii. Od teraz bardziej

skupimy się na graniu w Północnej Europie, jako że jeszcze

nigdy tego nie robiliśmy. Do tej pory graliśmy

tylko we Włoszech, pomijając trasę w USA w 2012 roku,

kiedy to jeszcze nadal byliśmy Red Warlock.

Właśnie to zadecydowało o tym, że postanowiliście

być bardziej w centrum muzycznych wydarzeń, czy

też były inne względy, np. zmiana pracy?

Marco Piu: Dla mnie głównie zmiana pracy, ale tu jest

lepszy klimatdla naszej muzyki, o wiele lepszy. Zaczniemy

grać gdziekolwiek w Wielkiej Brytanii, gdy

tylko zbierzemy cały skład.

Andrea Gribaldi: Myślę, że praca była głównym powodem

dla nas wszystkich. Warunki we Włoszech nie

były dobre: niskie płace, niski standard życia, marna

praca albo jej brak. Jako pierwszy przeprowadziłem się

do Wielkiej Brytanii w 2012 roku. Marco i Gianni też

przyjechali tu rok później z tego samego powodu i to

pozwoliło nam uruchomić ponownie machinę, która

powoli się wyłączała.

Jesteście więc optymistami co do dalszych losów Negacy,

przeświadczonymi o tym, że już niedługo o

waszym zespole będzie głośno?

Marco Piu: Wierzymy w naszą muzykę, ale to niestety

nie zawsze wystarcza. Musi być ona promowana,

grana jak najlepiej. A zespół musi trwać nawet podczas

tych gorszych momentów. Teraz mamy dobrego wydawcę,

dobrą promocję i działamy z nadzieją, że już niedługo

będziemy też mieć dobrą publikę. Tak więc zobaczmy,

co przyniesie czas.

Wojciech Chamryk

Tłumaczenie: Łukasz Brzozowski, Anna Kozłowska

NEGACY 87

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!