26.04.2023 Views

HMP 60 Exodus

New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Ultimate Holocaust - Blackmail The

Nation

2015 Earthquake Terror Noise

Włochy? Ekstremalny metal? Oprócz

Bulldozera i Necrodeath nie jest to

takie oczywiste zjawisko, a więc tym

bardziej ciekaw jestem co wysmażyli

"italiańscy" debiutanci, z pięcioletnim

już stażem. Zaznaczę na wstępie, że jest

to koncept - album. Zdziwieni? Thrash

metal rzadko kiedy oferuje nam takie

urozmaicenia, a tu proszę - miła

niespodzianka. Opowiada on o tajnym

agencie "U.L.T.I.M.A.T.E" walczącym

z wściekłym terrorystą kryjącym się pod

ksywą "H.O.L.O.C.A.U.S.T", znanym

szerzej jako "Lord of Replication".

Ciekawe, prawda? Zabawę rozpoczyna,

poganiany szybkim, spiętym, niczym

spodnie typu rurki, riffem, dynamiczną

pracą bębnów i prawdziwie diabelskimi

wokalami będącymi mieszanką Carcass

i najwcześniejszego Morbid Angel

"U.L.T.I.M.A.T.E. (Protector of The

World)". Bardzo fajnie grzeje również

utwór tytułowy, przywodzący na myśl

najświeższe dokonania Kreatora ze

względu na swoją melodykę. "Gambler's

Theatre" pozytywnie zaskakuje dzięki,

niemalże crossoverowym, rytmem oraz

szczerą wściekłością, "Reportage" chłoszcze

"metallikowym" riffem, a na sam

koniec zespół zaserwował nam prawdziwie

przygnębiający, ponury i cholernie

powolny "Escape From Nightmare" będący

znakomitym zwieńczeniem tego

albumu. Kawałek rozwija się bardzo powoli,

miażdżąc nas każdą kolejną nutą

będącą istnym spustoszeniem dla naszych

uszu. Toporne uderzenia ustępują

chwilowemu przyspieszeniu na kilka

chwil, aby po dawce chaosu kontrolowanego,

znowu przygnieść doomowym

nastrojem. Świetny utwór. Podsumowując.

Włoscy thrashersi bardzo dobrze

wstrzelili się w scenę swoim debiutanckim

krążkiem i mam szczerą nadzieję,

że będzie o nich głośno. Definitywnie

na to zasługują (5)

Łukasz Brzozowski

Ultra-Violence - Deflect the Flow

2015 Candlight

Tych czterech młodych gości z Turynu

już swoim debiutanckim krążkiem "Privilege

to Overcome" (2013) wkroczyli

stanowczo na thrashową scenę. Ich

najnowszy, tegoroczny album "Deflect

the Flow" jeszcze bardziej utwierdza w

przekonaniu, że mamy do czynienia z

jedną z najlepszych thrashowych ekip

młodego pokolenia. Okładka, podobnie

jak ta z debiutu nawiązuje do "Mechanicznej

pomarańczy", czyli wiadomo,

że należy oczekiwać maksymalnego

wpierdolu. Już otwierający kawałek

"Burning Through the Scars" jest potężnym

ciosem rzucającym nas na deski.

Z jednej strony agresja, szybkość, pojawiające

się też momentami blasty,

wściekły wrzask wokalisty, a z drugiej

znakomite sola, ogromny luz i pewna

doza melodii. Słychać wpływy Exodus,

Artillery, Overkill i wielu innych wielkich,

ale jednak Ultra-Violence stara

się przede wszystkim tworzyć autorskie

kompozycje. Można to wyczuć to w riffach,

w których duet Vacchiotti/Castiglia

oprócz totalnej thrashowej nawałnicy

wplata czasem różne urozmaicenia,

jak choćby w rockandrollowym "Why so

Serious?", który z kolei przywołuje mi

lekkie skojarzenia z Megadeth. Czasem

pojawiają się nastrojowe, budujące mroczną

atmosferę motywy, takie jak na

początku "Gavel's Bang", w środku "In

the Name of Your God" czy też w świetnej

instrumentalnej miniaturce "A Second

Birth". Chciałem napisać coś jeszcze

o jakichś wyróżniających się numerach,

ale nie da rady. Musiałbym

opisać dokładnie każdy z nich co zajęło

by zbyt dużo miejsca. Zresztą tej muzyki

nie ma co opisywać, jej trzeba słuchać.

Właśnie, gdy pisałem te słowa po

raz kolejny zamiótł mną "Lost in Decay",

a teraz dzieła zniszczenia dopełnia

"In the Name of Your God". Naprawdę

sztuką jest utrzymać głowę na karku

słuchając tego killera. Na deser dostajemy

też kopiącą wersję klasyka Venom

"Don't Burn the Witch" i wieńczący tę

thrashową pożogę "Fractal Dimension"

ze świetnym refrenem i maidenowskimi

gitarkami, które pojawiają się w pewnym

momencie. Każdy utwór ma swoją

własną tożsamość co doskonale

świadczy o kompozytorskim kunszcie

Włochów. Aż strach pomyśleć co będą

w stanie stworzyć w przyszłości. "Deflect

the Flow" to w kategorii thrashu

krążek niemal idealny i zdecydowanie

jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy w

tym roku. (5,5)

Veonity - Gladiator's Tale

2015 Sliptrick

Maciej Osipiak

Ależ się napaliłam! Przyszła płytka nowej

kapeli ze Szwecji. To na pewno jakiś

świetnie brzmiący tradycyjny heavy metal.

Może jakiś krewny Wolf, Enforcer

albo chociaż RAM? Tyle dobrego ostatnio

szwedzki naród wydaje! Jakież było

moje zdziwienie, kiedy z głośników

popłynęły pierwsze dźwięki debiutanckiej

płyty Veonity. Rzeczywiście, brzmienie

"Gladiator's Tale" jest znakomite,

właśnie takie, jakie ostatnio płynie

do nas przez Bałtyk z północy - mocne

i jednocześnie klarowne, selektywne i z

kopem. Cóż z tego, skoro muzyka jaką

tworzy Veonity niewiele ma wspólnego

z tym, na co się nastawiałam. Już na

pierwszy rzut ucha spada na nas męski

chór rodem z Heavenly, klawisze rodem

ze Stratovarius, a po kilku chwilach

uderza w nas galopada rodem z

Vhäldemar. Nic, tylko złapać się za

głowę! Koniec lat dziewięćdziesiątych

powrócił! Ta płyta jest tak niewiarygodnie

w stylu power metalu przełomu XX

i XXI wieku, że aż trudno uwierzyć, że

nie jest ani żartem, ani żadną "historyczną

rekonstrukcją". "Gladiator's Tale"

tak doskonale oddaje ducha tego czasu,

że bez mrugnięcia okiem zaklasyfikowałabym

go do tamtej epoki. Liczne galopady

na dwie stopy, helloweenowe harmonie,

przebojowe melodie, chóry, proste

teksty pełne "free", "eternity" i innych

"steel" sprawiają nieodparte wrażenie,

że słuchamy kolejnej płyty wspomnianych

wyżej zespołów. Co więcej,

na domiar żartu, na krążku znalazł się

utwór pod tytułem "Warrior of Steel"

oraz "King of the Sky", a okładkę zdobi

"oldskulowa" grafika z gladiatorem. Cóż,

cały ten cyrk okraszony jest tak dobrym

brzmieniem, że nawet da się tego słuchać.

Utrudnia to jedynie fakt, że zamiast

oddać się muzycznej przyjemności,

z każdą nutą otwiera się coraz bardziej

oczy i uszy ze zdziwienia, dając się

ponieść coraz to bardziej zaskakującym

motywom zaczerpniętym, czy nawet

porwanym kapelom sprzed 15 lat. Zdumiewa

także fakt, że chłopaki z Veonity

mają w nosie wszelakie trendy.

Podczas gdy w dobrym tonie jest grać

walcowany doom, zalatywać dymem lat

siedemdziesiątych i udawać, że istnieją

tylko winyle, Veonity pokazuje wszystkim

jeden wielki jęzor. Gdyby jeszcze

grupa pochodziła z Grecji, Włoch albo

chociaż z Francji. Nie, pochodzi z kraju,

który ostatnimi laty jest głównym "eksporterem"

dokładnie odmiennego grania.

Cóż, chwała panom z Veonity za

odwagę! (3,5)

Viking - No Child Left Behind

2015Self-Released

Strati

Wreszcie wrócili!! Weterani wyjebistego

thrash metalu z LA po dwudziestu pięciu

latach niebytu poczęstowali nas

nowym, trzecim już, krążkiem, który z

pewnością wejdzie starym maniakom

metalowej łomotaniny. Na początek jednak

- garść informacji. Zespół powstał

w 1985 (pod nazwą Tracer) i nagrał

dwa albumy. Po nagraniu "Man of

Straw" (czyli tego drugiego), kapela rozpadła

się ze względu na nawrócenie

Rona (wokal, gitara) oraz Matta (perkusja)

na "jedyną słuszną wiarę" i

wynikające z tego problemy czyli brak

chęci na uczestniczenie w trasie itd. W

2011 Panowie ochłonęli dzięki czemu

nastąpiła reaktywacja, a od połowy

marca możemy cieszyć się ich najnowszym

albumem. Zapewniam was - owy

album gniecie suty, miażdży jądra i

doszczętnie zniszczy każdą kolejną z

waszych części ciała. Mamy tu bowiem

wszystko co dobry thrash metalowy krążek

powinien zawierać. Rozpędzone do

granic możliwości "Burning From

Within", pokomplikowane technicznie,

rozbudowane, ale nic nie tracące na

agresji i intensywności "Eaten By a

Bear", tudzież "Wretched Old Mildred".

Bardzo fajnie grzeje, także dynamiczne,

otwarte "puszczonym", a przy tym zwartym

riffem albo bardzo "przebojowe",

zagrane głównie w średnim tempie "By

The Brundenfly". Produkcja płyty również

cieszy ucho. Instrumenty brzmią

masywnie i mocarnie, aczkolwiek idealnie

dopasowane brud oraz surowość

świetnie to równoważą, czyniąc z tego

wzór na dobrze brzmiący album thrashowy.

Wokalnie czuję ogromne nawiązania

do Joeya Belladonny z Anthrax.

Dodam, że "nowszego" Belladonny. Za

odnośnik można tu wziąć "Worship

Music". Podsumowując... Na, trwającej

od ponad dekady, fali powrotów w świecie

thrash metalu, Viking wychodzi

zdecydowanie obronną ręką. Może nie

jest to poziom wyśmienitego "Tempo of

The Damned" Exodusa, ale "The Year

The Sun Died" od Sanctuary? Jak najbardziej.

(5)

Walpyrgus - Walpyrgus

2015 No Remorse

Łukasz Brzozowski

Jaka szkoda… No po prostu ciężko mi

przeboleć, że tylko trzy utwory znalazły

się na EPce amerykańskiego Walpyrgus.

Zespół w zasadzie składa się ze starych

wymiataczy znanych z zespołów takich

jak Twisted Tower Dire, While Heaven

Wept, October 31 czy Widow!

Zapowiada się nieźle nieprawdaż? I tak

też jest w istocie! Każda kompozycja

zawarta na płycie posiada ogromny potencjał,

moc i energię. Zaczyna się od

kroczącego, mocnego i hiciarskiego

utworu "Cold Cold Ground", którego

nieświadomie zaczynamy już nucić pod

nosem od pierwszego przesłuchania.

Następny "The Sisters", nieco bardziej

mroczny, którego kulminacyjnym momentem

jest epicki wręcz refren, idealnie

nadający się do wspólnego, chóralnego

odśpiewywania. Już widzę maniaków

na Keep It True, którzy wspólnie

skandują jego treść. Aż ciarki przechodzą.

Mistrzostwo świata jak na mój

gust. Tak powinna brzmieć rasowa

Heavy Metalowa kompozycja. Kończący

krążek "We're the Wolves" to z kolei

rozpędzony, energiczny metalowy szlagier.

Nie trzeba być znawcą, aby zauważyć,

że twórczość Walpyrgus to nie

amatorska zabawa, lecz porządny, solidny

i doskonale wyprodukowany materiał.

Jedyne zastrzeżenia jakie mam to

takie, że materiału jest tak mało!

Zaledwie trzy kompozycje! Nie pozostaje

nic innego jak uzbroić się w cierpliwość

i wyczekiwać pełnego albumu. Jestem

przekonany, że swoim poziomem,

jeśli nie dorówna to na pewno przebije

wyżej recenzowany mini krążek! Zdecydowanie

polecam miłośnikom U.S

power metalu. Z pewnością się nie zawiedziecie.

(5)

Wicked Side - Wicked Side

2014 Self-Released

Przemysław Murzyn

No proszę, kolejna ekipa z Polski. Fajnie!

Chłopaki są z Białegostoku i deklarują,

że grają heavy metal. Przyjrzyjmy

się tej ekipie nieco bliżej. Otwierający

płytę "Something Wicked" to

raczej przeciętny, niczym nie wyróżniający

się wałek. Od razu słychać, że nie

jest to wysokobudżetowa produkcja,

lecz tragedii nie ma. Brzmienie gitar

początkowo może nieco drażnić z powodu

zbyt dużego przesterowania, co

miało pewne ukazać potęgę brzmienia.

Nie na tym to jednak polega… Jestem

zwolennikiem teorii, że moc tkwi w

energii i potencjale kompozycji, a nie w

ustawieniach. W każdym razie nie

zostałem odrzucony i idę dalej w ten

Białostocki heavy metal… Kolejny nu-

124

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!