26.04.2023 Views

HMP 60 Exodus

New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

HMP: Zacznij od początku. Jak powstał Viking?

Ron Daniel Eriksen: W roku 1985 byłem członkiem

popularnego punkowego zespołu, który grał pod nazwą

The Hags. Niestety, ale nie była to moja muza,

siedziałem bardziej w szybkim metalu jak Venom czy

Slayer, niż w tym wolnym punku. Chciałem także pisać

własną muzę. Pewnego wieczoru na występie Hags,

wyżaliłem się przyjaciołom, Mattowi i Jamesowi, tej

samej nocy zdecydowaliśmy się na założenie własnej

kapeli. Skończyłem z The Hags i założyliśmy własny

zespół, Tracer. Pod tą nazwą nagraliśmy demo zatytułowane

"Sudden Death" z Tonym Vargasem -

członkiem L.S.N. - na wokalu. Szybko zakończyliśmy

karierę pod tym szyldem, ze względu na brak stałego

wokalisty. Matt wciąż chciał grać, więc zamieścił w

gazecie drobne ogłoszenie, w którym zaznaczył, że

szuka muzyków, którzy obracają się w klimatach Slayera

i starego Kiss. Gościem, który odpowiedział na to

ogłoszenie był Brett Sarachek. Pochodził z Kansas i

grał z różnymi zespołami jak np. Blind Decree (w którym

udzielał się gitarzysta Deliverance, Glenn Rogers)

oraz The Hierophant (z wokalistą w osobie Juliana

Mendeza znanego z Heretic). Matt i Brett spotkali się

na mały jam, a odkąd grali w moim garażu, pytali czy

nie chciałbym w tym uczestniczyć. Graliśmy "Black

Magic" i inne kawałki Slayera co było naprawdę fajne.

Gdy wybiegałem już za kawałki, które potrafiłem zagrać,

chwyciłem za mikrofon i zacząłem śpiewać. Tak

dla jaj. Matt z Brettem stwierdzili, że brzmi to świetnie,

więc nalegali, że powinniśmy stworzyć zespół, a ja

powinienem być wokalistą. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebowaliśmy

był basista, więc zaproponowaliśmy tą

robotę Jamesowi i tak do życia powołany został Viking.

To było jakoś wiosną roku 1986.

Wydając debiutancki album mieliście ledwie 21 lat.

Jak wspominacie ówczesną kondycję sceny thrash

metalowej?

Nie angażowałem się zbytnio w lokalną scenę thrash

metalu. Zwykłem chadzać na wiele heavy metalowych

koncertów zespołów typu W.A.S.P., Armored Saint i

Steeler. Jednak, gdy zacząłem słuchać thrashu, byłem

zbyt zajęty koncertowaniem w punkowej grupie i chodzeniem

na inne koncerty. Parę razy byłem na występie

Slayera, ale nigdy nie słyszałem, ani nie uczestniczyłem

w gigu Dark Angel, póki z nim nie zaczęliśmy

wspólnie dzielić sceny. Jak już zagralibyśmy trochę

koncertów z thrash metalowymi zespołami i zacząłem

spędzać z nimi więcej czasu, otworzyło mi to oczy tą

Coś naturalnego i pozytywnego…

Po dwudziestu sześciu latach milczenia na rynku wydawniczym, powróciła legenda

ostrego thrashu z LA - Viking. Z okazji premiery ich trzeciego pełniaka ("No Child Left

Behind"), porozmawiałem sobie trochę z wokalistą grupy, Ronem Danielem Eriksenem.

muzykę.

"Do or Die" to bardzo agresywny, szybki i bezlitosny

krążek. Co zaprowadziło was do grania w tym stylu?

Gniew? Smutek? Może coś jeszcze?

Komponowaliśmy metal, którego sami lubiliśmy

słuchać. Moje komponowanie to coś na zasadzie

sześćdziesiąt procent Metalliki i czterdzieści procent

Slayera, podczas gdy Brett robił dokładnie na odwrót

tj. sześćdziesiąt procent Slayera i czterdzieści procent

Metalliki. Nie byliśmy zainspirowani niczym innym.

Spotykało się to z dużym uznaniem, a także dzięki

brudowi i niechlujności naszego brzmienia. Myślę, że

to jest powód, dla którego byliśmy często porównywani

do Dark Angel. Było to szybsze i brudniejsze niż typowy

thrash z Bay Area. Jeśli miałbym wybierać, wolałbym

brzmieć jak metal z Bay Area. Nie jesteśmy

zbyt dumni z "Do Or Die", ponieważ wiedzieliśmy, że

powinno być to nagrane i zagrane lepiej. Jednakże, póki

co, żaden z nas nie był dobrym muzykiem.

"Man of Straw" jest dojrzalszym dziełem. Pełen jest

różnych pomysłów, jak zwolnienia, epickie intra itd.

Jak zmieniliście swój styl komponowania na taką

skalę w zaledwie rok?

Duża cześć kompozycji z "Do or Die" powstała zanim

zaczęliśmy grać występy na żywo. Pewnego razu poczuliśmy

jak widownia reaguje na nasze przeróżne riffy,

dzięki czemu pisanie nowej muzyki stało się dla nas

dużo łatwiejszym niż dotychczas. Lubimy kontrolować

moshpita, przepadamy za tym, gdy tłum okazuje swoje

emocje najbardziej, jak się tylko da. "Man of Straw"

jest tego efektem. Na dodatek, brzmi dużo lepiej niż

"Do Or Die", ponieważ nagrane było przez Billa Metoyera,

który wiedział, jak powinien brzmieć thrash.

Wiadomym jest, że na chwilę przed wydaniem drugiego

LP, Ron nawrócił się na chrześcijaństwo (zaś

po wydaniu zrobił to samo Matt Jordan). Wiadomym

jest, co go do tego skłoniło?

To baaardzo długa historia. Wielu metalowców nie jest

zainteresowanych tego typu sprawami. Krótko mówiąc

- spotkaliśmy się z cudami, niezwykłymi wydarzeniami,

które popchnęły nas do czytania Biblii itd.

Trasa promująca "Man of Straw" nie doszła do skutku

przez wewnętrzne konflikty w zespole. Straciliście

ogromną szansę na zdobycie większej popularności.

Czy po tylu latach sądzicie, że dało się rozegrać

to inaczej?

Wewnętrzne konflikty zachodziły tylko w moim umyśle

i sercu. Nie miałem żadnych problemów z resztą zespołu.

Po prostu przejadł mi się hedonistyczny tryb życia

i wiedziałem, że jeśli wezmę udział w trasie z Helstar,

podczas której mieliśmy promować "Man of

Straw", powróciłbym do starych zwyczajów. Nie chciałem

znowu stać się taką osobą, jaką byłem wcześniej.

Teraz nie mam problemów z jeżdżeniem w trasy, nie

kuszą mnie rzeczy, które kusiły lata temu. Fakt, straciliśmy

okazję na zdobycie wielu fanów. Bardzo możliwym

jest, że bylibyśmy teraz tak popularni jak Overkill

albo Exodus. Na szczęście wielu fanów jest z nami

cały czas, od trzydziestu lat, pomimo, że nie wydawaliśmy

nowych krążków przez bardzo długi czas.

Pojawiliście się na ósmej części składanki "Metal

Massacre". Jesteście z tego dumni?

Tak, znalezienie się na tej składance było dla mnie

wielkim honorem. Gdy byłem w szkole średniej dostałem

pierwszą część "Metal Massacre". Znajdowały się

na nim kawałki takich kapel jak Metallica, Steeler czy

Ratt, słowem - dużo świetnego metalu. Pamiętam jak

w pewnym sklepie muzycznym kupowałem ten album,

a każdy członek Ratt mi się na nim podpisał. Mieliśmy

dużego farta, gdy Brian Slagel ujrzał nas na naszym

drugim gigu. Po koncercie podszedł i zapytał czy mamy

demówkę. Mieliśmy, a gdy niedługo potem okazało

się, że Metal Blade chce umieścić "Hellbound" na następnym

"Metal Massacre", byłem zszkowkowany!

Po 21 latach nieistnienia, zreformowaliście się ponownie

w 2011 roku i działacie do dzisiaj. Co popchnęło

was do reaktywacji zespołu?

Sporo czynników złożyło się na to, że ja i Matt zaczęliśmy

rozmawiać o zreformowaniu Viking. Glenn Rogers

z Hirax był naszym tour managerem i zdzwanialiśmy

się kilka razy do roku. Zawsze mówił mi, że jak

podróżował po świecie, ludzie często pytali się o Viking.

Również ponowne wydanie "Man of Straw"

przez Lost & Found Records otworzyło moje oczy na

fakt, że nadal jest tak wiele fanów Viking. W tym samym

czasie miałem w sobie muzykę, którą chciałem z

siebie wypuścić. Wszystkie te rzeczy sprawiły, że reformacja

w 2011 roku była czymś bardzo naturalnym i

pozytywnym.

Nowy longplay zatytułowany "No Child Left

Behind" brzmi zaskakująco świeżo, pozostając przy

tym nie mniej gwałtownym i jadowitym w porównaniu

z dwoma poprzednimi albumami. Czy jesteście

dumni z tego nagrania?

Jestem niesamowicie dumny z "No Child Left Behind".

Sądzę, że to w wielu kwestiach najlepszy krążek,

jaki kiedykolwiek nagrałem. Z pewnością mój wokal

jest lepszy niż na którymkolwiek wcześniejszym nagraniu.

Tekst jest jak najbardziej w moim stylu, tak jak na

"Man of Straw". Perkusja jest oczywiście niesamowita,

jak każdy by się spodziewał po Gene Hoglanie. Nie

jest tak szybka jak na albumie "Do or Die", ale nadal

da się rozpoznać, że to thrash metal marki Viking. I

jest nagrany o wiele lepiej, niż "Do or Die"! Jestem

bardzo, bardzo zadowolony z tego albumu.

Jak przebiegł proces pisania i komponowania "No

Child Left Behind"?

Najcięższe w pisaniu "No Child Left Behind" było to,

że Brett w nim nie uczestniczył, nie pisał tego razem

ze mną. Niewiele ludzi potrafi pisać takie riffy, jak

Brett. Wystarczy, że przesłuchasz "Man of Straw" i

Foto: Viking

50

VIKING

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!