HMP 60 Exodus
New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Technika analogowa nie pozwala na żadne błędy
Przyzwyczailiśmy się już, że to z północy
Europy spływają do nas wszelkie
zespoły oddające ducha lat osiemdziesiątych.
Tymczasem z niemieckiego
Gelsenkirchen pochodzi Iron
Kobra - formacja, która nie tylko spokojnie
mogłaby istnieć trzydzieści lat
temu, ale grać nie tyle w Niemczech,
co na przykład w Kalifornii.
klasycznych kapel. Na przykład w "Fire" słyszę
okrzyk w stylu Davida DeFeisa, a tekst "Born to
Play on Ten" może wiązać się z Manowar...
Z Manowar trafiłaś doskonale! Jednak "Fire" nie był
zainspirowany Virgin Steele, numer ma korzenie raczej
w rockującym NWoBHM. Zawsze zapożyczamy
elementy z przeróżnych kapel, co nie zawsze jest wychwytywane.
Na przykład "Black Magic Spells" z naszej
pierwszej płyty zawiera wiele runningwildowych motywów
w tekście. Także muzycznie stosujemy ten zabieg,
solo w "Cult of the Snake" to hołd złożony solówce
Rossa the Bossa w "Battle Hymns".
HMP: Na wstępie gratuluję wam "Might & Magic",
słuchając jej można się przenieść do lat osiemdziesiątych.
Płyta w stylu Exciter, wczesnego Iron Maiden
i Anvil w 1984 roku - taki był wasz cel?
Iron Kobra: Z pewnością był to dla nas cel. Chleliśmy
uchwycić tego wczesnego ducha metalu - poczynając
od pisania tekstów po produkcję i samą muzykę. Nie
chcieliśmy robić tego, co obecnie czyni wiele zespołów,
a więc brzmieć dokładnie tak, jak ich idole z lat osiemdziesiątych.
Nie chcieliśmy jedynie brzmieć, ale tworzyć
muzykę w tym duchu. Coś, czego wiele zespołów
nie rozumie, to to, że trzeba zrobić jeden krok wstecz.
Czyli nie powinno się inspirować Maiden, tylko tym,
co inspirowało Maiden, a wiec zespołami z lat siedemdziesiątych.
Sądzę, że nam się to udało. Wiele osób
mówi nam, że nie mając wiedzy o nas, nie byliby w
stanie stwierdzić czy nasz album jest z 1985 czy 2015
roku.
Cała wasza estetyka, od loga, przez okładkę po
tytuł, także prowadzi nas do tego okresu. Skąd w
ogóle założenie, że "starsze jest lepsze"? (śmiech)
A to nie oczywiste? Nie, poważnie, nie siadamy i nie
mówimy "dobra, to teraz robimy muzykę i wizerunek z
lat osiemdziesiątych!". To przychodzi bardzo naturalnie.
Jesteśmy po prostu wielkimi fanami kapel z tamtych
lat, takich jak Manowar, Iron Maiden, Running
Wild i sądzimy, że to był najlepszy czas dla heavy metalu.
Później nie pojawiło się nic, co na nas zrobiło
wrażenie.
Pewnie dlatego wasza płyta brzmi bardzo winylowo.
Pracowaliście na sprzęcie analogowym?
Pracowaliśmy dużo z analogową techniką, było to dla
nas bardzo ważne. Obecnie jest tak, że zespół idzie do
studia, gra tam cokolwiek, a komputer wykonuje całą
resztę roboty. Nie jest to jednak nasza metoda. Heavy
metal i w ogóle muzyka to ciężka praca, a technika
analogowa nie pozwala na żadne błędy. Tylko tak możemy
osiągnąć 110%. Wiele osób uważa takie brzmienie
za stare i bez mocy, ale to pokazuje tylko jak
współczesna muzyka niszczy uszy wielu osób, nie wiedzą
oni jak powinien brzmieć dobry album od strony
produkcji.
Niemiecki heavy metal kojarzony jest raczej
z czystym, sterylnym brzmieniem, jaki tworzy
choćby Piet Sielck. Jak to jest, że brzmicie
raczej jak kapela ze Stanów lub Anglii?
To jest dobre pytanie. Pit (Peter Navrotka - przyp.
red.), nasz producent, jest starym rockmanem, który
robi muzykę od pięćdziesieciu lat. Jest miłośnikiem
starego bluesa i rocka, co bez wątpienia odbiło się na
produkcji naszych płyt. Chcieliśmy uchwycić na płycie
ducha "live", dlatego właśnie brzmi ona bardzo organicznie
i płynnie. Chcieliśmy uniknąć sterylnego brzmienia.
Niewiele heavymetalowych kapel z Niemiec posiada
teksty w swoim ojczystym języku. A wasz "Wut im
Bauch" po niemiecku brzmi mocno i dynamicznie.
Skąd pomysł na jeden numer właśnie w Waszym
rodzinnym języku?
Masz rację, prawie wszystkie zespoły śpiewają po angielsku.
My robimy rzecz jasna to samo, ale "Wut im
Bauch" to wyjątek. W NRD także istniała ożywiona
scena metalowa, która jednak była tłumiona przez
państwo. Kapele stamtąd musiały śpiewać po niemiecku,
i to one stały się naszą inspiracją do napisania
tego utworu. Chcieliśmy postawić pomnik muzykom z
tamtych czasów - grupom takim jak Formel 1, Biest,
Babylon. Z tego powodu numer musiał być po niemiecku.
Planujemy także siedmiocalowy singiel, który także
będzie oferował tylko niemieckie kawałki, żeby temat
pociągnąć do końca. Ale naszym głównym językiem
śpiewania pozostanie angielski.
Metal-archives podaje, że wasze teksty są między
innymi o... "japanophilii". Co to znaczy? (śmiech)
Też tego nie wiem! (śmiech) To pojawiło się na samym
początku. Jednym z naszych pierwszych kawałków był
"Ronin" i traktował o samuraju, który chce się zemścić.
Dlatego używaliśmy często znaku Wschodzącego
Słońca i jakoś ludzie zaczęli o nas mówić w taki sposób,
że mamy "japoniofilię", a wiec miłości do Japonii.
Faktycznie jesteśmy wielkimi fanami japońskiej kultury
i muzyki, ale mimo to wolałbym, żeby to hasło zniknęło
z metal-archives, ponieważ wygląda ono po prostu
śmiesznie (śmiech).
Na "Might & Magic" słychać wiele nawiązań do
Widziałam, że graliście razem z Night Demon. Co
sądzicie o tej kapeli? Nie macie wrażenia, że wasz
"Spirit Archer" mógłby być równie dobrze numerem
Night Demon?
Uważam, że Night Demon są świetni, to przesympatyczni
ludzie i dobra muzyka. Kiedy słuchałem ich
pierwszego dema, było dla mnie jasne - ten zespół będzie
kiedyś wielki! Kilka tygodni później potwierdzono
ich występ na Keep it True. Było tam wtedy wiele
znakomitych kapel z USA, które grają naprawdę fajny
metal, taki, który zwyczajnie sprawia frajdę - Night
Demon, Borrowed Time, High Spirits. Bezpośrednich
podobieństw jednak nie widzę. Night Demon
jest od nas o wiele bardziej profesjonalny! (śmiech). A
jeśli chodzi o "Spirit Archer", fiński Lord Fist ma
utwór, który rozpoczyna się dokładnie jak ten nasz
kawałek!
Wiem, że członkowie Night Demon robią zdjęcia
ludziom przesypiającym koncerty. Spotkaliście się z
tym podczas waszego koncertu?
(śmiech) Czegoś takiego sobie niestety nie przypominam.
Wieczorem było zaledwie 40 osób, ale Night Demon
dał czadu, zupełnie jakby było tam nie 40 a 40
000 widzów. Można łatwo zauważyć, że mimo bycia w
trakcie długiej trasy nie stracili oni radości z samego
grania.
Macie w planie grać latem na festiwalach? Mając
wybór, wolelibyście zagrać na wielkim Wacken czy
specyficznym Keep it True?
Jesienią będziemy grać na festiwalu Harder Than
Steel, który również organizowany jest przez Oli'ego,
gospodarza Keep it True. To już jest wielki zaszczyt,
ale rzecz jasna marzymy także o tym, żeby zagrać na
Keep it True. Większych potwierdzeń może wcale nie
być. Zagralibyśmy także na większych festiwalach, jeśliby
tylko bookerzy nam zaproponowali, ale sądzę, że
będziemy potraktowali jako mały zespolik i sprzedani
poniżej wartości. Wiele osób wciąż myśli, że jesteśmy
tylko hobbystycznym zespołem, który nie bierze metalu
serio. Z takich nieudaczników mogę zrezygnować.
Katarzyna "Strati" Mikosz
Foto: Iron Kobra
30
IRON KOBRA