HMP 60 Exodus
New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 60) of Heavy Metal Pages online magazine. 60 interviews and more than 200 reviews. 136 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Powerwolf, Exodus, Vanderbuyst, Armored Saint, Venom Inc., Exciter, Viking, Thrust, Helloween, Kamelot, Hammercult, Virgin Steele, Jaguar, Quartz, Killer, Scanner, Circle II Circle, Falconer, Sorcerer, Młot Na Czarownice, Pyramaze, Terrordome, Drakkar, Solitare Sabred, Savage Master, Blackwelder, Soul Secret, Exarsis, Repulsor and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Nie chcę chłopakom absolutnie cisnąć,
bo nagrali fajną płytkę. Na przyszłość
jednak wolałbym więcej dzikości i jazdy
bez trzymanki. Tak czy inaczej polecam,
bo potencjał jest i chłopaki wiedzą
jak się gra! (4)
Przemysław Murzyn
tytanów, to z klasą. Definitywnie jest to
jedna z fajniejszych pozycji speed metalowych
wydana na przestrzeni ostatnich
dziesięciu lat. Tylko czekać aż nowym
albumem zasoli Motorhead albo mniej
znany (aczkolwiek również legendarny)
Iron Angel (4.6)
Łukasz Brzozowski
Bloodrocuted - Disaster Strikes Back
2015 Punishment 18
Thrash w Belgii wciąż trzyma się mocno,
co potwierdza drugi album Bloodrocuted.
Młodzi muzycy zdecydowanie
hołdują nowej szkole thrashowego łojenia,
chociaż na szczęście zapatrzenie w
Suicidal Angels czy Fueled By Fire nie
przybiera tu jakichś karykaturalnych i
asłuchalnych form. Przeciwnie, nie brakuje
na "Disaster Strikes Back" udanych,
wręcz porywających utworów w
rodzaju ostro rozpędzającego się openera
"Revolution Of The Enslaved", niesionego
basową partią utworu tytułowego
czy wściekle zajadłego "The Sickened
Mind". Zespół śmiało nawiązuje
też do do death metalu w "Consumer Of
Death" i bonusowym, surowiej brzmiącym
"Rise Ov Evil", a w "Mors Indecepta"
Gaetan De Vos sprawdza się też
w szaleńczych blastach. Generalnie więc
"Disaster Strikes Back" to rzecz dla
zwolenników nowej fali thrashu z wpływami
bardziej brutalnych gatunków. (4)
Wojciech Chamryk
Booze Control - Heavy Metal
2015 Self-Released
To już druga, długo grająca płyta Niemców.
Po nazwie zespołu oczekiwałem
prawdziwego jebnięcia, a w zamian dostałem
tylko lekkiego klapsa. Niby
wszystko jest na swoim miejscu. Fajne
melodyjne gitarki, dość żwawe tempo,
przyzwoity wokal… No ale jednak czegoś
mi brakuje. Zespół z taką nazwą
powinien kopać i nie brać jeńców. Mam
wrażenie, że wszystko na płycie "Heavy
Metal" jest jakieś takie wygładzone, jakieś
takie zbyt grzeczne, zbyt porządne,
za mało… heavy metalowe?! Oczywiście
muzycznie jest to heavy metal, ale mimo
wszystko brakuje mi pierwiastka
dzikości i szaleństwa. Za mało w tym
łobuzerstwa i złej, groźnej miny. Nie
brakuje jednak naprawdę dobrych kompozycji!
Album zrobiony jest bardzo
porządnie i solidnie. Wszystkie kawałki
trzymają tak samo wysoki poziom. Żadna
jakoś szczególnie się nie wyróżnia,
więc daruje sobie tym razem analizę
"numer po numerze". Jest solidnie, ale
materiał nie wyróżnia się spośród konkurencji.
Jest to raczej płyta z kategorii
tych, które wsadza się do odtwarzacza,
stwierdza, że spoko granie i później
rzadko albo w ogóle się do nich nie
wraca. Z jednej strony cieszy fakt, że
mamy kolejny, bardzo przyzwoity album
zachowany w najlepszej tradycji
heavy metalu, a z drugiej czuje pewien
niedosyt, bo w gruncie rzeczy jest to
materiał dość przeciętny. Super, że jest
ale jakby go nie było nic by się nie stało.
Nie wiem w czym rzecz, ale mam wrażenie
że materiał jest dość "suchy" i bez
głębi. Pewnie to kwestia produkcji…
Brain Damage - Born To Lose... Live
To Win
2015 Self-Released
W 1988 wyszło drugie wydawnictwo
niemieckiego thrashowego zespołu
Vendetta, zatytułowane "Brain Damage".
Natomiast 27 lat później, niemiecki
zespół Brain Damage wydaje swój
debiutancki album "Born To Lose...
Live To Win". Zbieżność pomiędzy
dwoma zespołami nie jest przypadkowa
- wszak w obu zespołach udzielali się
m.in Daxx i Micky (gitarzyści i wokaliści
Vendetty). "Born To Lose... Live To
Win" nie różni się tematyką od wczesnych
dokonań Vendetty - oba jej albumy
traktują o społeczeństwie i polityce.
Także tytuł albumu miał swoją inspiracje
- prawdopodobnie dokonaniami Motorheada.
Czasami także da się usłyszeć
wpływy tegóż zespołu w muzyce
Brain Damage (chociażby "Bite" czy
"Shooter"). Wokalista brzmi prawie jak
Lemmy, czasami przypomina samego
siebie z pierwszych albumów Vendetty.
Tylko przypomina, gdyż już nie śpiewa
w ten sposób jakim raczył nasze uszy na
"Go and Live... Stay And Die". Riffy
też przypominają ich wcześniejszy
zespół. Aczkolwiek ich brzmienie stało
się znacznie bardziej basowe, czystsze.
Jednak wydaje mi się, że jest trochę za
niskie (np w "Shooter"). Perkusja czasami
znika pod niskimi tonami gitar, tak
samo jak bas. Album rozpoczyna się
monologiem wokalisty przy wtórujących
mu gitarach elektrycznych z kaczką,
następnie przeradzając się w rytmiczną
galopadę, która okrasza antyrządowy
kawałek, "Anarchy". To prosty
utwór, zawierający w sobie pochwałę
wolności i jest całkiem przyjemnym
wstępem do całości. Aczkolwiek nie jest
już to taki stricte brudny, ostry thrash
metal, a thrash z wpływami ekipy Lemmy'ego
i groove w brzmieniu. Czuć jednak,
że daleko temu albumowi do czasów
świetności Vendetty i jej obskurnego,
starego stylu. Ogółem powiem, że
te osiem kompozycji nie przedstawiają
się źle, aczkolwiek jest parę nudnych
momentów. Jeśli ktoś lubi Motorhead i
Vendette, to może dać temu albumowi
szanse. Przede wszystkim namawiam do
przesłuchania wcześniejszych dokonań
Daxx'a i Mick'iego. (3,4)
Jacek "Steel Prophecy" Woźniak
Broken Lingerie - Lying Words
2015 Self-Released
Kobiecy hiszpański kwartet oferuje nam
mieszankę rock'n'rolla z klasycznym
metalem spod znaku NWOBHM, hard
rockiem i punkiem. Efekt jest całkiem
zadowalający. Materiał EP zawiera pięć
żywiołowych, bezkompromisowych i
melodyjnych wałków. Słychać, że nie
jest to wysokobudżetowa produkcja, jednak
wszystko rekompensuje szczerość,
która przemawia przez kompozycje zawarte
na "Lying Words". Konkretny
otwieracz w postaci "Crucified Decay"
pokazuje, że będzie surowo, topornie i
do przodu. Potwierdza to świetny "Mile
69", który jest po prostu hitem. Refren
to klasa sama w sobie. Trzeba przyznać,
że chodzi po głowie. To duża zaleta!
Utwór tytułowy to z kolei ukłon w kierunku
melodyjnego, amerykańskiego
punka rocka. Nie do końca moja bajka,
ale trzeba przyznać, że młode hiszpanki
i w takim klimacie poruszają się bardzo
sprawnie. Kolejne kompozycje zachowane
są w około rock'n'rollowym klimacie.
Ogólnie rzecz biorąc jest dość
sympatycznie i skocznie. Jestem przekonany,
że na koncercie dziewczyn bawiłbym
się świetnie. Czuć radość z grania,
pasje i zaangażowanie. Fajne granie po
prostu. Nie za bardzo jest się nad czym
rozpisywać. Pięć fajnych, miłych, prostych
piosenek. Ot całkiem przyzwoity
wypełniacz czasu. (4)
Przemysław Murzyn
Bulldozing Bastard - Under The Ram
2015 High Roller
No, no, no! Czekałem na bardzo dobry
album speed metalowy w tym roku i…
Bum! Trzynastego marca roku bieżącego,
dwóch niemieckich fascynatów Motorhead
i innych bogów speed metalu
wydali swój drugi krążek, który rżnie
zawodowo. Muzyka tych Panów to klasyczny
speed metal w najlepszej formie
z przebijającymi się - momentami - elementami
black metalu lat 90-tych (książkowym
na to przykładem jest kawałek
"Mayhem Without Mercy"). Najfajniejszym
plusem rzeczonego albumu jest,
pewnego rodzaju, eklektyzm. Oczywiście
mówię tu o poszczególnych kawałkach.
Mamy wyśmienite solosy ("Queen
of The Night", "Aleys of The Undergroud",
Brassknuckle Deathstrike"),
świetne, zdarte, typowe dla speedu wokale.
Zespół zaserwował nam nawet,
niemalże hardrockowy, majestatyczny
i… rzewny (jak na nich oczywiście)
marsz zatytułowany poetycko "Once
The Dust Has Setted". Szczerze polecam.
Wybitny utwór. Bardzo ciekawy
jest także, podjeżdżający mi trochę naszym
Turbo (mam na myśli album "Piąty
Żywioł"), ciekawy "Aleys of The Undergroud",
który na pewno spodoba się
wszystkim poszukiwaczom nieco bardziej
wyszukanej galopady. Dla miłośników
czystego speedu polecam, bardzo
wymowny w tytule, "Full Speed Ahead"
oraz podbarwiony blackiem, również z,
aż nadto, oczywistym tytułem "Black
Metal Slut". Lemmy byłby co najmniej
dumny, gdyby usłyszał jak dobrze grzeją
powiernicy jego, "motorheadowej",
tradycji. Ogółem rzecz biorąc, chłopaki
świetnie wybronili się swoim drugim albumem
pokazując, że jeśli zrzynać od
Burning Point - Burning Point
2015 AFM
Wielkie osobowości nie znikają tak po
prostu ze sceny metalowej, nawet jeśli
nie udaje się kontynuować kariery z
pierwszą kapelą. Nitte Valo dała się poznać
w Battle Beast jako żywiołowa
wokalista o charyzmatycznej manierze.
Wielu okrzyknęło ją córką Ronniego
Jamesa Dio. Debiut z Battle Beast był
godny uwagi i szkoda, że na dłuższy
czas przepadła bez wieści. Jednak takie
talenty nie odpadają o tak bez walki i
Nitte powróciła. Postanowiła zasilić potęgę
fińskiego melodyjnego power metalu,
a mianowicie Burning Point. Z
nim nagrała najnowsze dzieło zatytułowane
po prostu "Burning Point". Znajdziemy
tutaj oczywiście nowe kawałki,
ale jest to przede wszystkim album, który
zawiera klasyki zespołu na nowo nagrane
z Nitte. Tak więc można w pełni
ocenić jak radzi sobie Nitte w roli wokalistki
Burning Point, posłuchać odświeżonych
hitów fińskiej formacji i zorientować
się jaki drzemie w nich jeszcze
potencjał. Ostatnie dzieła tej kapeli to
właściwie równia pochyła. Tak więc można
śmiało powiedzieć, że Nitte wlała
świeżej krwi do zespołu. Dzięki niej zespół
ożył i znów znalazł w sobie ikrę.
Basista i klawiszowiec to również nowe
nabytki zespołu. Co ciekawe, paradoksalnie
taka roszada sprawiła, że zespół
brzmi jak za dawnych lat. Warto mieć
na uwadze, że Burning Point to kapela,
która działa już od lat 90-tych. Szybko
znalazła swoje miejsce na rynku muzycznym
i wiele osób wciąż kocha ten zespół
za ich wkład w ten gatunek. Najlepszym
potwierdzeniem klasy tego zespołu
jest bez wątpienia nowe dzieło.
Album brzmi świeżo, mimo iż materiał
jest w sumie stary i znany nam. Jednak
odświeżone brzmienie, ponowne zarejestrowanie,
sprawiło że zyskał on na
świeżości i mocy. Dzięki czemu płyta to
nie tylko udany "best of", ale prezentacja
nowego wcielenia Burning Point. Z
takim składem, z takim zgraniem są
wstanie osiągnąć znacznie więcej. Nitte
brzmi tutaj jeszcze lepiej niż w Battle
Beast. Jest bardziej doświadczona i
słychać, że i technicznie już lepiej wypada.
Pete i Pekka też dają niezłego czadu
w sferze partii gitarowych. Nie brakuje
energii i elementów zaskoczenia.
Najbardziej cieszy harmonia, technika,
a zarazem lekkość . Płytę otwiera "In
the Shadows", który jest nowym kawałkiem.
Czysty power metal w europejskim
wykonaniu - jest szybkie tempo,
ostry riff i chwytliwy refren. Z starych
dobrych kawałków pojawia się przebojowy
"All the Madness", agresywniejszy
"Signs of Danger", hard rockowy "Heart
of Gold" czy rozpędzony "Into the Fire".
Zostawmy stare hity, które nie straciły
swojego blasku i skupmy się na zupełnie
nowych utworach. "Find Your Soul" to
100
RECENZJE