10.11.2014 Views

Nr 614-615, lipiec-sierpień 2006 - Znak

Nr 614-615, lipiec-sierpień 2006 - Znak

Nr 614-615, lipiec-sierpień 2006 - Znak

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

ZDARZENIA – KSIĄŻKI – LUDZIE<br />

! Po długim okresie milczenia Urszula Kozioł obdarza nas nowym<br />

zbiorem wierszy – Supliki (WL, Kraków 2005). Jak można się domyślać,<br />

książka zawiera „pisemne prośby”. Podmiot liryczny śle je do Sensu,<br />

uskarżając się na pozbawianie go znaczenia i spychanie w niebyt, co<br />

nie dość, że jest bardzo bolesne, jest przecież także „niedorzeczne” („dlaczego<br />

umieramy, na Boga/ cóż to za niedorzeczność”). Tymczasem warto<br />

zauważyć, że to język wywodzi nas w pole, gdyż umieranie jest jak<br />

najbardziej „do-rzeczne”, albowiem zbliża nas do rzeczy, w którą powoli<br />

się obracamy. W procesie oddalania się od środka życia nasz język<br />

również zaczyna od nas odchodzić (zresztą stosunki między nami a językiem<br />

zawsze były napięte, pełne silnych uczuć od miłości po gniew).<br />

A więc język nas porzuca, kluczy, mówi sam za siebie i wreszcie eliminuje<br />

spośród żywych, milknie. Chociaż nasz głos jeszcze brzmi, chociaż<br />

wybrzmiewa nasze i nie nasze sensy (Traktat o głosie), to widać coraz<br />

wyraźniej, że wespół z językiem nas opuszcza. Podmiot liryczny na takie<br />

dictum intuicyjnie zaczyna szukać odpowiedzi, zakamuflowanego<br />

sensu w snach. Zresztą zwraca się w stronę snu także z innego powodu:<br />

skoro jest wypychany z realnego życia, przenosi swoją aktywność w sen;<br />

ale dzieje się to jakby poza jego wolą, siłą rzeczy (!). Poza wyrazistym<br />

poetyckim widzeniem i świadomymi zamiarami podmiot liryczny usiłuje<br />

rymami (wiersze Supliki, Scherzo) i zaśpiewami („wyjrzyj Hanno spójrz<br />

na gościniec”, „wyjrzyj Hanno spojrzyj na niebo”) ukołysać swoją czujność<br />

do snu (tego wiecznego również) – realna rzeczywistość jest dlań<br />

zbyt okrutna. Rozbudowana i spowolniona fraza poetyckiej prozy zamieszczonej<br />

w zbiorze obok wierszy również wydaje się temu służyć – pragnie<br />

ona osłabić ból i znaleźć dystans wobec ostrej poetyckiej świadomości.<br />

Owszem, podmiot liryczny jeszcze się buntuje, jeszcze go nosi od<br />

Renu po Arpino, od Bałtyku po Lizbonę; niecierpliwie, kompulsywnie<br />

wpada w rytm ronda (Wtedy, Bezsenność, Lizbona II), goni sam siebie,<br />

sam siebie chce tutaj zatrzymać, jeszcze dławi go rozpacz i z ciszy tej<br />

rozpaczy wykrzykuje swoje Wyrywki, ale w końcu, rozumiejąc daremność<br />

żalów, zaczyna się uczyć nieistnienia. Robi to między innymi poprzez<br />

śnienie, poprzez rezygnację z jawy. Śnienie jednakże jest dlań<br />

przede wszystkim procesem łączenia się ze swoim cieniem, jest rozgrywaniem<br />

przez emocje dramatu, w którym poetka pokazuje scalanie osobowości,<br />

jej dorastanie do śmierci, powolne wysupływanie się w nieskończoność...<br />

Myślę, że kiedyś, kiedy staniemy się nieskończenie przejrzyści, będziemy<br />

podmuchem wiatru, wodą w strumyku, zapachem firletek na<br />

łące... Będziemy najczystszą poezją, która obywa się bez ludzkiego gło-<br />

179

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!