10.11.2014 Views

Nr 614-615, lipiec-sierpień 2006 - Znak

Nr 614-615, lipiec-sierpień 2006 - Znak

Nr 614-615, lipiec-sierpień 2006 - Znak

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

20<br />

JANUSZ PONIEWIERSKI<br />

że poszczególne wystąpienia nagradzano rzęsistymi oklaskami. Zawieyski,<br />

Stomma i ich koledzy – grzmiał Zenon Kliszko –<br />

znaleźli się w głębokiej izolacji politycznej i postawili się naprzeciw powszechnej<br />

opinii narodu. (...) Koło <strong>Znak</strong>, odchodząc od polskiej racji stanu, faktycznie<br />

stanęło po stronie tych elementów syjonistycznych i rewizjonistycznych, które<br />

inspirowały i zorganizowały prowokację wymierzoną w spokój ojczyzny, w jej<br />

żywotne interesy.<br />

W obronie interpelacji wystąpił Jerzy Zawieyski, który mówił<br />

między innymi o warunkach prowadzenia dialogu:<br />

postawie szacunku dla cudzej odmienności, chęci zrozumienia cudzej racji, swoistej<br />

transcendencji na drugiego człowieka, którego nie chce się pochłonąć, zagarnąć<br />

czy przeinaczyć, lecz z którym chce się wspólnie czegoś szukać. (...) Trzeba<br />

coś z własnej racji zawiesić, a nawet zakwestionować, aby w pełni objąć obiektywność<br />

drugiej strony, a także by obudzić w nas poczucie, że sens życia nie jest<br />

tylko w nas samych, lecz również poza nami.<br />

To przemówienie – któremu towarzyszyły śmiechy, tupanie i walenie<br />

w pulpity – ludzie tzw. lewicy laickiej (np. Adam Michnik) uznali<br />

za „dramatyczne i piękne”. Podobnie ocenił je kardynał Wyszyński,<br />

nazywając postawę mówcy „czynem niemal »reytanowskim« na tle<br />

obłędnego tańca »martwych dusz«”.<br />

Dalsze losy Jerzego Zawieyskiego opisał Marian Brandys<br />

(Z dwóch stron drzwi): usunięto go z Rady Państwa, pozbawiono<br />

miejsca w parlamencie. Rok po tamtym przemówieniu (kwiecień<br />

1969)<br />

dopadła go choroba. Przez całe życie chorował na serce, ale decydujący cios<br />

zadała mu zbyt długo i zbyt gwałtownie burzona krew. Wylew do mózgu poraził<br />

go częściowo paraliżem i odebrał mu mowę. (...) 18 czerwca 1969 roku –<br />

w środku nocy – wydostał się ze swego pokoju na korytarz i nadludzkim wysiłkiem,<br />

którego wprost pojąć nie mogli lekarze starający się później odtworzyć<br />

przebieg zdarzeń, dotarł do otwartych drzwi prowadzących na taras. Potem,<br />

podsunąwszy się pod samą balustradę tarasu, podciągnął się na nią i z IV piętra<br />

runął na asfalt ulicy. Zabił się na miejscu.<br />

Ta śmierć obudziła wiele wątpliwości. Czy Zawieyskiemu nikt<br />

nie „pomógł” wyskoczyć przez okno? Wówczas tego pytania nie<br />

można było głośno postawić. Dziś, po 37 latach, nie sposób już na<br />

nie jednoznacznie odpowiedzieć.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!