Nr 611, kwiecieÅ 2006 - Znak
Nr 611, kwiecieÅ 2006 - Znak
Nr 611, kwiecieÅ 2006 - Znak
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
26<br />
TADEUSZ GADACZ<br />
lemizuje w nim z książeczką Heleny Eilstein Uwagi ateisty o micie<br />
ukrzyżowania. Pomijając jego słuszne uwagi i polemiki dotyczące mitu<br />
i demitologizacji, trudno nie przyznać racji niepokojom autorki związanym<br />
z koncepcją ofiary przebłagalnej i zadośćuczynienia. Sam Tischner<br />
także przyznaje, że miał trudność ze zrozumieniem koncepcji<br />
„równowartościowego zadośćuczynienia”.<br />
Gdy usłyszałem o niej przed laty na wykładach dogmatyki, coś mną szarpnęło.<br />
Wydało mi się, że scholastyka „przesoliła”, poddając Boga regułom arytmetyki.<br />
Jak skończony człowiek może obrazić istotę Nieskończoną? Jak obraza<br />
dokonana przez istotę skończoną może mieć charakter nieskończony? Jak można<br />
poddawać miłość kalkulacjom, w których „oblicza się” ciężar obrazy i ciężar<br />
zadośćuczynienia? (Drogi i bezdroża miłosierdzia, Kraków 2001, s. 101–102).<br />
Pomimo tych wczesnych wątpliwości postanowił Tischner bronić<br />
jednak Anzelmiańskiej koncepcji zadośćuczynienia, bo o nią właśnie<br />
tu chodzi. Ukazuje ona istotę Wcielenia w całkiem innym świetle<br />
niż poprzednio. Na pytanie: cur Deus homo? – dlaczego Bóg stał<br />
się człowiekiem? – św. Anzelm odpowiada mniej więcej tak:<br />
Oprócz miłości do człowieka jest jeszcze – obecna we wnętrzu Trójcy Świętej<br />
– miłość Syna do Ojca. Czy znieważonemu Ojcu – znieważonej przez grzech ojcowskiej<br />
miłości – nie „należy się” jakieś zadośćuczynienie? Bóg umiłował, a człowiek<br />
– wzgardził. (...) Zło człowieka – zło „grzechem” zwane – ugodziło w Miłość.<br />
Czy nie „wypadałoby” zatem, ażeby Miłości tej dać jakieś możliwie doskonałe<br />
zadośćuczynienie? Jak to zrobić? Syn Boży znajduje rozwiązanie: oto sam<br />
stanie się człowiekiem, by stało się to, co stać się powinno. (...) Syn Człowieczy<br />
bierze na siebie winy świata; swą ludzką i zarazem boską ofiarą daje jedyne w swoim<br />
rodzaju zadośćuczynienie (Drogi i bezdroża miłosierdzia, s. 98-99).<br />
Tischner bronił idei zadośćuczynienia. Usiłował ją zreinterpretować,<br />
rozumiejąc ją jako akt miłości i przebóstwienia człowieka.<br />
„Kto się wstawia za nami, ten »podnosi nas« wzwyż – dźwiga do<br />
swego poziomu. Gdy Syn Boży »zadośćczyni« za grzech człowieka,<br />
to sam ów akt zadośćuczynienia nie jest niczym innym, jak początkiem<br />
przebóstwienia człowieka” (Drogi i bezdroża miłosierdzia, s. 101).<br />
Rodzą się tu jednak pewne wątpliwości. Problem, jak sądzę, nie tkwi<br />
w micie samopoświęcającego się bóstwa, lecz w pytaniu, czy chrześcijańskie<br />
pojęcie ofiary różni się od rozumienia ofiary w innych religiach.<br />
Czy tak pojęta idea zadośćuczynienia daje się pogodzić z miło-