11.07.2015 Views

Nr 474, listopad 1994 - Znak

Nr 474, listopad 1994 - Znak

Nr 474, listopad 1994 - Znak

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

12 EWA BIENKOWSKAzbudowany wygodnie na chrzeScijanskim dziedzictwie? Na te pytaniatrudno odpowiedziee, bo nie wystarczy do tego egzegeza tekstow SimoneWeil. Ten, kto odpowiada twierdz,!co b,!dz przecz,!co, mowi rowniezo sobie: 0 swoich porywach czy t~sknotach, 0 swoich idiosynkrazjach b,!dzl~kach.Uderza w Simone - w jej osobie i historii - cos jakby naznaczenie, rzeczod dawna nie znana w naszym swiecie. Cos zarowno z przeklenstwa, jaki z wywyzszenia - zuperoa niemomose zadomowienia si~ w ludzkiejrzeczywistosci, na zwyklych prawach obejmuj,!cych nas wszystkich. Oddziecinstwa interesuje j,! tylko Zycie wnyslu. Niezwykle zdolna uczennica,studentka fIlozofii - torturowana nieustannymi bolami glowy, wbrewktorym stara si~ Zye, to znaczy studiowae, myslee, pisae. Mowimy: wbrewktorym, ale to nie calkiem tak. Stara si~ Zye nie pomimo cierpienia, alew jego przedluzeniu, wydobywaj~ z niego prawdziw,! esencj~. Cierpiee todotrzeedo sedna kondycji ludzkiej, to zgodzie si~ na ni,! i dopiero po peroejzgodzie przejse na jej drugi brzeg - na stron~ ducha. B¢zie to dla niejdoswiadczenie pierwsze, dlugo przedtem zanim odkryje, Ze w cbrzeScljanstwienazywa si~ to NaSladowaniem Chrystusa. Uczestniczenie w duchowoscijest oplacane bolem - to b¢zie wiedziala juz w latach gimnazjalnych.Przechodzi blyskotliwie przez egzaminy, ktore otwieraj,! dost~ dofrancuskiej elity intelektualnej. Droga wydaje si~ wytyczona. Ale nie. Znowcierpienie miesza szyki. Cierpienie zepchni~tych na dol struktury spolecznej,struktury, ktora odczlowiecza. Simone Wei I wst~puje do fabryki jakorobotnica, Zyje w warunkach b¢,!cych udzialem jej towarzyszek, narzucasobie ograniczenia, jakich one doswiadczaj,! (sarna wywodzi si~ z zarnomeji nasyconej kUltur,! Zydowskiej burruazji). Praca i warunki zycia pot~guj,!bole glowy - znaj,!c jej pomiejsze sk,!pe zwierzenia, pytarny siebie nie bezzgrozy, jak bylo moZliwe Zye tak z wolnego wyboru. Simone Weil oddajesi~ cierpi,!cym, upokorzonym, tym, ktorym odmowiono dost~u do swiatlaistnienia: do mysli, pi~kna, kontemplacji. Chce uczye robotnice fIlozofii.Ale nie potrafi Zye jak one - dziel'!c ich ponizenie, nie wnie dzielie radosci,nidwiadomej beztroski, prymitywnych rozrywek prostych dziewcz'!t. Tujeszcze jeden element, ktory nalezy przypomniee dla zarysowania jejosobowosci. Simone Weil przezyla jako oczywistose bezwarunkow,! odmow~plci (jakby malo jej bylo moralnych wysilkow wyrwania si~ z "kondycjikreaturalnej"). W slynnym liscie do ojca Perrin, gdzie tlumaczy swoj,!drog~ do wiary, opowiada, ze ten stan ducha nawiedzil j,! (i juZ nie ~uscil)pod koniec dziecinstwa, gdy patrzyla na osniezone szczyty gorskie. Sniemyszczyt przeciw losowi czlowieczemu - co za tym stoi u intelektualistki, dlaktorej bezlitosna migrena staje si~ narz¢ziem poznania i fonn'! ofiaryzlozonej nieznanemu Bogu - jaki nierozwiklany splot buntu i poddania,sarnowywyzszenia i sarnowyzucia. (frzeba dodae, Ze wewn~trzna logika jejpost~owania nie rna wiele wspolnego z tym, co okreslamy jako powolaniezakonne - jej ofiara jest bez uzasadnien.) W kaZdym razie czujemy, ze ta

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!