11.07.2015 Views

Nr 474, listopad 1994 - Znak

Nr 474, listopad 1994 - Znak

Nr 474, listopad 1994 - Znak

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

CZY MIEUSMY MISTRzOW 777Zagadnlllern dzis 0 egzystencjalizm jednego mJodzienca z rezerwatu, kt6rernuzwracalern robotc.;. W tych rozmowach rnoma sic.; czasern dowiedziee ciekawychrzeezy. Ten opowiedzial mi, Ze byl z Sartrern w jednym obozie w niewoliniemieckiej i Ze rnusieli rnu niernal sil~ sci~gac brudnll- koszulc.; i zmuszaCzawsze do zmieniania bielizny. Sartre obrastal po prostu brudem. Voilal'existentialisme - stwierdzil, CZ¢uj~ rnnie Morrisern. Amerykatiski papierosto teraz rzadkoSc. Oui, powiadam, et vow savez - wszystko razernprzypornina mi zwyczajny handel rnysl~. Ten rynek tei: jest pusty. Ludziekupuj~ egzystencjalizm Sartre'a tak sarno, jak pan te Morrisy, kt6rych braki kt6rych wartosc wydaje sic.; wskutek tego bezsensownie wielka.Bobkowski mial zapewne raej~ - i dla nas r6wniez te fascynacje I~ezyly si~z wypelnianiem pustyeh miejse. Oeeny przyszly p6Zni.ej.Duchowe iodoktrynacje epoki soerealizmu okazaly si~ zatem nieskuteczne,zaS optymistyema wizja rzeczywistoSci zgola humorystycma. Wykrzywialasi~ ona groteskowo na naszyeh oezaeh i akceptowaIismy z upodobaniemjej karykaturalne portrety. Mrozek Die byl w6wezas co prawdamistrzem - ale pelnil rol~ poniek~ katarktyem~, ukazuj~ komicme dnoabsurdu, kt6ry nas otaezal. A moZe by cos zasiac? Pytania rod em z Indykawyzwalaly Smiech i pozwalaly oddalic si~ na stosown~ odleglosc odcodziennosci. Mrozek mial jeszcze t~ dodatkow~ zale~, iz byl na pewnoSmiesmiejszy od Sartre'a. Na najdalszym zaS, niezbyt w6wczas wyrainymhoryzoncie majaczyl Witkaey. Wyb6r jego dramat6w w opracowaniuPuzyny naleZaI do kultowych ksi~Zek pokolenia i wszysey si~ Dim zaczytywaIi.Nie ~zilam wtedy, iz kiedys b¢~ te dramaty analizowala naCwiezeniaeh ze studentami. Nie staly si~ one jeszcze swego rodzaju publiczn~i akademiek~ wlasnosci~, zaS Witkaey klasykiem. Jako Die-klasyk bylchyba ciekawszy. To, co jeszcze nie-do-interpretowane, poci~galo swoj~tajemniczoSci~, biografia Witkacego raz po raz zaskakiwala ciemnymimiejscami (dzis juz wytlumaczonymi...). Zakopane tamtyeh lat zaehowaloresztki przed-wojnia . W Domu Literat6w straszyly Witkacowskie postacie- Czajka-Staehowiez czyli Bella, Stemowa, Samozwaniec.Ale Die 0 wspominki tutaj ehodzi. Wyl~gala si~ jakaS nowa forma- i caly czas pr6buj~ tutaj powiedzie6, iZ uczestniczeDie w obrZ¢ziepowstawania formy moze mice podobne maczenie jak przebywanie w orbiciewybitnej osoby. R6wniez form~ da si~ nasladowac i akceptowae- podobnie jak czynimy to z Autorytetem. Autorytet6w bowiem byloniewiele. Biurokratyczna kultura sredniak6w przytlaczala indywidualnoScii wszystko, co j~ rozsadzalo od srodka, zaslugiwalo na akceptacj~ i na­Sladowanie. Poszukiwania biegly, jak widac, r6myrni szlakami. Wykorzenionybohater Mdlosci Sartre'a spotykal si~ gdzieS z Witkacowskimiwariatami. Bronilismy si~ przed Edkiem, przed Parobkiem, i ehcielismywystrzegae si~ Pimki.To konsekwentne unikanie wyboru wzoreowej postaci moze si~ wydacnieco podejrzane. Ale m6j przypadek tak wlasDie si~ przedstawia, nie mysl~zatem go upi~kszac. Mistrz6w dosyclatwo wyrnySle6 sobie ex post, ez~to

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!