21.03.2023 Views

HMP 77 Destroyers

New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

przedprodukcji zatrudnili Roy'a Z, a gotowy

materiał nagrali z Jensnem Bogrenem. Tego

duetu nie przebijesz.

Fakt. (śmiech) Co najbardziej podobało mi się

w pracy z Roy'em, to właśnie przedprodukcja.

Przykładał do niej ogromny wagę i ciągle powtarzał,

jak bardzo jest ważna. Był również jedynym

producentem, który miał wpływ na album

Wolf wykraczający poza brzmienie i pomniejsze

detale. Nawet napisaliśmy wspólnie

jeden utwór ("Love at First Bite"). Nalegał,

byśmy razem komponowali. Dodatkowo, nie

ma na świecie producenta, który z perspektywy

wokalisty mógłby być lepszy do nagrywania

wokali. To było najlepsze doświadczenie w

mojej karierze. Roy jest bardzo inspirujący i

ma naprawdę niesamowite ucho. To jego super

moc. Każdy producent ma swoją.

Wspomniałeś na początku, że zmiany w

składzie Wolf nie miały większego wpływu

na tempo prac nad "Feeding the Machine".

Kiedy dokładnie Anders (Modd, bas) i Richard

(Holmgren, perkusja) pożegnali się z

zespołem?

Andy zadzwonił do mnie, gdy akurat byłem w

sklepie. Ucieszyłem się, bo chociaż byliśmy

dobrymi kumplami, nie był typem, który

dzwoni pogadać. Szybko sprowadził mnie na

ziemię mówiąc, że chyba nie powinienem się

cieszyć, bo dzwoni, by mi powiedzieć, że odchodzi

z zespołu. To było pod koniec stycznia

lub na początku lutego ubiegłego roku. Na

tym etapie mieliśmy nagrane partie perkusji i

basu, prawie skończone moje gitary rytmiczne

i pracowaliśmy nad wokalami. Dobrze znam

Andy'ego, więc jestem pewien, że ta decyzja

kosztowała go wiele bezsennych nocy, ale

ostatecznie uznał, że musi iść naprzód i skupić

się na czymś innym. Udzielał się już w innym

zespole grającym coś w stylu psychodelicznego

rocka z lat 70. i świetnie się w tym czuł.

Przypuszczam, że chciał odejść, gdy jeszcze

granie z nami sprawiało mu choć trochę przyjemności.

Rozumiem jego decyzję i nikt w zespole,

ani ja, ani Simon, ani Richard nie miał

do niego pretensji. Nadal jednak był to dla

mnie cios, który niczego nie ułatwił. Na szczęście

od razu zapewnił mnie, że zagra z nami

marcową trasę. Początkowo próbowaliśmy go

jeszcze przekonać, by z nami został, ale szybko

stało się jasne, że jego decyzja jest nieodwołalna.

To koniec. Ostatecznie, w ramach

przysługi, zagrał z nami jeszcze na kilku festiwalach.

Andy to naprawdę równy gość i w

żadnym wypadku nie chciał nam niczego

utrudniać. Chyba na dwa dni przed ostatnim

festiwalem zadzwoniłem do Richarda, by zapytać,

czy w związku z tym, że będzie to nasz

ostatni wspólny koncert z Andy'm, nie powinniśmy

przygotować czegoś wyjątkowego. Wtedy

dowiedziałem się, że Richard również postanowił

odejść. Planował mi to powiedzieć po

koncercie. Sądził, że tak będzie lepiej, ale stało

się, jak się stało. Fotograf, którego zatrudniłem,

zrobił nam ostatnie wspólne zdjęcie,

gdy dziękujemy publiczności i było po wszystkim.

Andy i Richard pojechali do domów, a

ja i Simon zostaliśmy na festiwalu będąc półzespołem

z niemal gotowym albumem. Na

tym etapie Simon był w trakcie nagrywania

solówek. Nie bardzo wiedzieliśmy, co robić

dalej. Wiedzieliśmy jedynie, że musimy skończyć

album. Pod koniec lata któregoś dnia zadzwonił

do mnie Simon z informacją, że Mike

Wead znalazł nam potencjalnego perkusistę.

Był na czyjejś pięćdziesiątce, gdzie grał

zespół, którego perkusista w jego ocenie byłby

dla nas idealny. To był Johan Koleberg, a

Foto: Therese Björk / stephandotter.com

Mike'owi wydawało się, że Pontus (Egberg),

basista, z którym Mike gra w King Diamond,

powinien go znać. Okazało się, że miał rację,

a Pontus potwierdził, że to świetny gość i

świetny perkusista, który aktualnie szuka zespołu.

To był korzystny zbieg okoliczności.

Sprawdziłem Johana na youtube i z miejsca

bardzo spodobał mi się jego styl. Był świetny i

doskonale do nas pasował. Przy okazji Mike

wspomniał też Pontusowi, że szukamy również

basisty, chociaż nie przypuszczał, by ten

mógł być zainteresowany. Okazało się, że był

zainteresowany. Wtedy Simon zadzwonił do

mnie drugi raz z informacją, że oprócz perkusisty

chyba mamy też nowego basistę. Sprawdziłem

więc również Pontusa. Odpaliłem

video, na którym gra w domu utwór King

Diamond i po 10 sekundach wiedziałem, że

to właściwy człowiek. To było jak wygrana na

loterii.

I w ten sposób zwerbowaliście sekcję rytmiczną

Lions Share z końca lat 90.

Nie tylko. Tak naprawdę znają się od dziecka

i grali razem w wielu różnych zespołach, na

różnych albumach i różnych trasach. I to naprawdę

słychać. Dosłownie od pierwszej próby

brzmieliśmy niesamowicie. I nie chodzi mi

tylko o to, jak równo razem grają, ale też o ich

czucie muzyki. Nawet nasze stare utwory potrafili

zagrać po swojemu. Mają zmysł muzyczny

i bardzo duże umiejętności, ale nie w

typie kosmitów, którzy zmieniają wszystko w

jazz fusion. Rozumieją i szanują muzyką, którą

gramy i właściwie z miejsca stali się pełnoprawnymi

członkami zespołu. Są zaangażowani

we wszystko, co dotyczy Wolf. Latem,

gdy skład się rozsypał, nie przypuszczałem, że

może się to skończyć tak dobrze.

Tym bardziej nie mogę się doczekać nadchodzącej

trasy i koncertu w Berlinie.

Również nie mogę się jej doczekać, bo jeszcze

razem nie graliśmy. To będą nasze pierwsze

wspólne koncerty (I były, niestety, trasa musiała

zostać przerwana w połowie i nie wyszła

poza Wielką Brytanię i Irlandię). Wiele

starych kompozycji wróciło na swój sposób do

ich pierwotnej formy. Skład Wolf był stabilny

przez 12 lat. Gdy grasz razem tak długo, stare

utwory zyskują własny charakter, bo nigdy nie

wracasz do wersji studyjnych, a cały czas grasz

ja na żywo. W ten sposób przepoczwarzają się

w coś innego. Nowy skład to reset i nowy początek.

Dlatego jestem bardzo ciekaw, jak

przyjmie to publiczność. Osobiście uważam,

że brzmi to bardzo, bardzo dobrze. Pontus i

Johan są świetni w tym, co robią. Lubię, gdy

heavy metal ma dużo basu, który gra własne

partie, jak w Iron Maiden, czy na płytach

Ozzy'ego z Bobem Daisley'm. Nie lubię, gdy,

jak we współczesnym metalu, jest on wykorzystywany

niemal wyłącznie do generowania

niskich częstotliwości. Gdy nie można go traktować

jako osobnego instrumentu. W Wolf

bas zawsze był ważny, tak samo ważny jak gitary.

Dlatego styl Pontusa tak bardzo do nas

pasuje.

Na koniec pytanie o reedycje trzech pierwszych

płyt. Widzisz taką możliwość w najbliższym

czasie?

Tak, sądzę, że już najwyższy czas. Będzie to

wymagało dużego wysiłku i prawdopodobnie

pociągnie za sobą poważne koszty związane z

obsługą prawną, ale zamierzam odzyskać do

nich prawa i wydać je ponownie. Myślę, że publiczność

na to zasługuje. Wielu ludzi o nie

pyta, a ja uważam, że to ważna część historii,

nie tylko historii Wolf, ale także historii

heavy metalu. Kiedy zaczynaliśmy, było to coś

zupełnie innego od tego, co robili w tym czasie

pozostali. Uważam, że braliśmy czynny

udział w procesie ponownego otwierania

drzwi dla tradycyjnego klasycznego heavy

metalu, że przyczyniliśmy się do tego, że na

powrót stał się akceptowanym gatunkiem.

Dlatego będziemy nad tym pracować. Na razie

to tylko plan, ale ludzie z Century Media

również są zainteresowani, więc wszystko

wskazuje na to, że to ten moment.

Marcin Książek

156

WOLF

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!