HMP 77 Destroyers
New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
oczu. Nie byłem w stanie zachować obiektywizmu.
Czy w trakcie spotkania Tom dał się poznać
jako wielbiciel muzyki rockowej? Może znał
już Ayreon?
No wiesz, powiedział, że moja muzyka mu się
podobała, ale myślę, że po prostu chciał być
miły. (śmiech) Facet jest w wieku osiemdziesięciu
sześciu lat i jestem pewien, że słucha zupełnie
innych dźwięków. Tak więc, mimo, że
mówił jak bardzo uwielbia mój materiał, myślę,
że sprawy mają się inaczej. (śmiech)
Narrator pełni ogromną rolę w tej opowieści,
odnoszę wrażenie, że większą, niż na poprzednich
krążkach...
Podobną narrację miałem na "Into the Electric
Castle", a może nawet było tego jeszcze
więcej.
Poruszam ten temat, gdyż ciekawią motywy
zastosowania takiego rozwiązania. Chciałeś
aby opowieść była bardziej czytelna?
Dobre pytanie. Najzabawniejsze jest to, że początkowo
nie miałem żadnej narracji. Trzy lata
pracowałem nad tym krążkiem i przez pierwsze
dwa, nic takiego tam się nie znajdowało.
Skończyłem nagrania i gdy puszczałem je różnym
ludziom, to mówili, że muzyka im się
podoba, ale trudno odnajdują się w historii.
Szczególnie w ciągu pierwszych dziesięciu minut.
Nie wiedzieli co się dzieje. Pomyślałem,
że jeśli znajdę szczególnie dobrego lektora, to
łatwiej będzie zrozumieć co tam ma miejsce.
Wiedziałem jednak, że muszę znaleźć kogoś o
naprawdę dobrym głosie. Gdyby był irytujący,
ludzie mieliby dość i chcieli aby się zamknął.
Nie posłużyło by to muzyce. Chciałem, aby
głoś przyciągał ludzi do opowieści i dodawał
jej kolejnego wymiaru.
Zadam pytanie generalne, co czyni konkretną
opowieść dobrą?
Emocje, zawsze chodzi o ludzkie emocje! To z
ich powodu uwielbiałem Star Treka. A także
humor. Myślę, że nawet ciężkie historie nie
powinny być pozbawione humoru. Miał go
"Dr Who", miał go i "Star Trek". Jestem również
wielbicielem komiksów, zwłaszcza tych,
które mają w sobie mnóstwo humoru. Moim
ulubionym jest chyba "Spiderman" ze stajni
Marvela. Jest ludzki, popełnia błędy a podczas
walki puszcza głupie żarciki. Wracając do
twojego pytania, myślę, że najlepszą jaka istnieje
jest "Opowieść wigilijna" Charlesa
Dickensa, ta ze Scrooge'm w roli głównej. Są
w niej duchy, a ja uwielbiam opowieści o duchach.
(śmiech) Nie znoszę agresji i przemocy.
Drażni mnie gdy oglądam jakiś film pełen
przemocy.
Przeczytałem w którymś z wywiadów, że
pierwszą rzeczą, która powstaje na twoje
płyty, są teksty. Zawsze to miało miejsce w
ten sposób?
Wiesz co, przeważnie jest właśnie odwrotnie.
Najczęściej zaczynam od skomponowania muzyki,
tak działo się zazwyczaj. Tworzę muzykę,
rozpoczynamy nagrania, ale wtedy nie
wiem jeszcze nad jakim projektem pracuję -
czy będzie to Ayreon, Star One, The Gentle
Storm, Guilt Machine czy może jeszcze coś
innego. Następnie pozwalam, aby muzyka zainspirowała
mnie do wymyślenia historii. Gdy
już ją mam, to zaczynam szukać pasujących
do niej wokalistów i wokalistek. Tym razem
było inaczej, to nie miał
być album Ayreon. Chciałem
zrealizować swoje największe
marzenie, czyli filmową
rock operę. Taką jak
"Jesus Christ Superstar"
czy "Tommy". Z powodu,
że myślałem o filmie, nie
chciałem aby była to opowieść
science fiction. Nie
byłoby mnie stać na jej realizację.
Byłby to koszt rzędu
pięćdziesięciu lub nawet
stu milionów dolarów. Ale
zawsze uwielbiałem opowieści
o duchach i estetykę
dziewiętnastego wieku.
Miałem więc setting i wiedziałem,
że główne role
będą grali Tommy Karevik
i Simone Simons
(śpiewający w odpowiednio,
Kamelot i Epica -
przyp. red.). Od tego zacząłem.
Powstawała muzyka,
historia i teksty. Te
ostatnie zmieniały się pod
kątem osoby, której powierzyłem
śpiewanie danej
partii. Na przykład, gdy
usłyszałem Cammie Gilbert
z Oceans Of Slumber,
wiedziałem, że muszę
ją w jakiś sposób dopisać
do materiału! Podobnie z
Simone, zawsze ma błysk
Foto: Lori Linstruth
w oku, gdy wpada popracować do mojego studia.
Jest bardzo zabawną osobą, chcę podkreślić
ten aspekt jej osobowości.
Po pracy nad tak wieloma albumami łatwiej
ci jest tworzyć gotowy materiał, z zaaranżowanymi
partiami wokalnymi i całą muzyką?
Zabawne, że pytasz, bo jest to dla mnie właśnie
dość łatwe! Wiem, że brzmi to dziwnie.
Niektórzy mówią, że jestem jakimś geniuszem
gdy piszę te rozbudowane rock opery, ale dla
mnie jest znacznie prościej stworzyć coś takiego
niż napisać piętnaście osobnych kawałków.
Podziwiam zespoły, które są w stanie wydać
album z piętnastoma niepowiązanymi ze sobą
utworami. Cholera, przecież muszą wymyślić
kilkanaście zupełnie odmiennych od siebie
motywów! A ja po prostu opowiadam samemu
sobie historię. Gdy napiszę jedną to ciekawi
mnie, co przyniesie kolejna, co się stanie dalej?
Uwielbiam to. Napisałem kiedyś płytę
"The Human Equation". Opowiada o facecie
będącym w śpiączce, który musi stawić czoła
swoim emocjom. Fabuła zawiera się w dwudziestu
dniach i napisałem ją również w dwadzieścia
dni. Zaczynając w pierwszym, nie
miałem pojęcia co nastąpi później. Lubię się
zabawiać w ten sposób. Czasem biorę prysznic
i wymyślam ciąg dalszy. W trakcie pisania nigdy
nie wiem jak opowieść się skończy.
Myślę, że to ciekawe, że chcesz samemu
sprawić sobie satysfakcję kreatywnością.
Prawda? (śmiech) W przeszłości grałem w zespołach
i nagrywanie dziesięciu różnych utworów
na album było dla mnie torturą. Masz
rację, sprawianie twórczej satysfakcji samemu
sobie jest rzeczą najważniejszą. Wiem, że gdy
ją sobie sprawię, to również poczują ją moi
słuchacze. Nie sądzę by to nastąpiło, gdybym
tematów szukał w gazecie.
Kilka lat temu, w wywiadzie powiedziałeś
mi, że marzysz o tym, aby wydać komiks na
podstawie jednej ze swoich opowieści...
Naprawdę tak powiedziałem?
Tak, kontekst był taki, że uznałeś, że zrobienie
filmu byłoby czymś drogim, jednak komiks
jest w zasięgu możliwości. No i popatrz,
do "Transitus" dołączony został komiks,
a równocześnie pracujesz nad filmem.
Jestem z komiksu dumny, nawet bardzo. Pracując
nad filmem uświadomiłem sobie, że jest
to naprawdę ciężkie zadanie. Nie jest łatwo
zainteresować nim ludzi. Zwłaszcza trudno
jest przekonać ich do wyłożenia pieniędzy.
Dotarło do mnie, że może nie udać mi się go
zrealizować. Chciałbym więc mieć chociaż komiks,
czyli coś wyjątkowego i również należącego
do sztuk wizualnych. Przeszukałem w internecie
profile najlepszych ilustratorów, aż
wreszcie znalazłem odpowiedniego w osobie
Felixa Vegi. Okazało się, że uwielbia moją
muzykę, więc wzajemnie się zainspirowaliśmy.
Pracowaliśmy ze sobą mniej więcej rok.
Przygotowanie jednej strony trwało mniej więcej
dwa tygodnie. Wysyłałem mu instrukcje a
następnie dostawałem szkice. Oczywiście, na
początku nie byłem w ogóle pewien czy uda
się tego dokonać. W końcu, nigdy wcześniej
nie przygotowywałam komiksu. Nie wiedziałem
od czego zacząć. Nie oglądałem żadnych
filmów instruktażowych na ten temat. Jestem
dumny, że udało się tego dokonać.
Pracowałeś z całym mnóstwem różnych wokalistów.
Zastanawiam się, w jaki sposób
wybierasz kto pasuje do danej roli? Zwracasz
uwagę na barwę głosu, charakter, charyzmę
czy może coś jeszcze?
Zazwyczaj nie interesuje mnie charyzma ani
AYREON 161