21.03.2023 Views

HMP 77 Destroyers

New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

trio nie ogląda się na żadne mody

ani trendy, bo skoro 2/3 składu

zarabia na życie w zespole Andrew

W. K., to w Intoxicated nie muszą

już iść na żadne kompromisy. I

fajnie, taka muza też jest potrzebna,

nawet jeśli w fizycznej formie

trafi do raptem 250 maniaków/

kolekcjonerów. Mamy tu więc

ultraszybkie tempa, czasem przechodzące

w blastowe zrywy

("Smash The Line", "Grab The

Rope"), dyskretne nawiązania do

death ("Walled") i black metalu

("Stuck In Mode"), pojawiają się

też mocarne zwolnienia, takie

chwile wytchnienia przed dalszą

nawałnicą ("Hells Reward",

"Yuck"). No i Erik Payne, wokalista

tak szalony, jak to jest tylko

możliwe w thrashowej estetyce, też

robi tę przysłowiową różnicę -

skrzekliwy ryk w "Hells Reward" to

tylko jeden z dowodów. Aż szkoda,

że to tylko sześć utworów i niespełna

20 minut muzyki - naprawdę

mogli dodać jeszcze trzycztery

numery i sprokurować drugi

album, ale cieszymy się z tego, co

jest. (5)

Wojciech Chamryk

ka dotarła się na poprzedniej płycie,

by teraz zadziałać już na 120

%. Przed sesją nagraniową pojawiały

się zapowiedzi powrotu do korzeni

grupy i faktycznie, coś jest na

rzeczy, bowiem Iron Angel nie

dość, że łoją tak jak kiedyś, to w

dodatku znacznie ciekawiej. Podstawą

jest rzecz jasna wciąż siarczysty

speed/thrash, jak w "Sacred

Slaughter", "Sacrificed" czy w utworze

tytułowym. Zespół potrafi jednak

zagrać jeszcze mroczniej niż

kiedyś ("Fiery Winds Of Death"),

chętnie nawiązuje też do tradycyjnego

heavy lat 80. ("Demons"), nie

zapominając przy tym o wyrazistych

melodiach ("Descend", "What

We're Living For"). Dirk jest w formie,

a upływ czasu nie miał jakiegoś

znaczącego wpływu na jego

wyższe rejestry, chociaż momentami

śpiewa znacznie niżej, jeszcze

agresywniej niż kiedyś. Nie można

też nie docenić gitarowego duetu,

Roberta Altenbacha i nowego w

składzie Nino Helfricha: wiele tu

świetnych riffów, a i ognistych solówek

("Sands Of Time"!) też nie

brakuje. Pewnie gdyby wydali ten

materiał w 1988 roku mogliby myśleć

o metalowej ekstraklasie, ale tu

i teraz "Emerald Eyes" słucha się

równie dobrze. (5)

Wojciech Chamryk

zyki rosyjskich thrasherów. Muzycy

Iron Stream głównie dążą do

technicznej formy swojego thrash

metalu, które kojarzy się z Voi

Vod, Mekongd Delta czy Coroner.

Nie jest to łatwe granie, kompozycje

są gęste od ciętych riffów

oraz miażdżącej technicznej sekcji

rytmicznej, od czasu do czasu powietrza

wpuszczają różnorodne

dysonanse. Generalnie Rosjanie

budują jednostajną i transową

aurę, co nie daje efektu przebojowości

czy porywającego thrashowego

szału. To nie ten rodzaj thrashu.

Brawa dla muzyków za technikę i

sprawność. Gratulacje można złożyć

również producentom i inżynierom

dźwięku. Płyta nie wypada

źle na tle innych współczesnych

produkcji. Można czepiać się do

wokalisty, dość przeciętny, ale znakomicie

pasuje do klimatu, w

którym zanurzyła się cała muzyka

"Mystic". Myślę, że wyrobione

ucho maniaków techno-thrashu zaakceptuje

propozycję Iron Stream

i zagłębią się w całości tego krążka,

bo właśnie tak go się słucha. Mnie

to granie sprawiło dużo przyjemności,

jednak jestem wstanie wyobrazić

sobie brak zrozumienia i

akceptacji dla propozycji Rosjan.

To nie jest muzyka głównego nurtu

thrash metalu. Temu krążkowi daleko

do najlepszych dzieł VoiVod

czy Mekong Delta ale wstydu nie

przynosi, a wręcz dostarcza wiele

dobrych wibracji. (3,7)

\m/\m/

czaka - porywa od początku do

końca, wypełniaczy na niej nie

uświadczymy. I to niezależnie od

tego, czy zespół gra bardziej tradycyjnie,

tak jak choćby w "Jestem

bogiem", intensywniej, thrashowo

(świetny opener "Nie jestem nikim

szczególnym") czy wchodzi na najwyższe

obroty, dopełniając thrashowe

łojenie blastowymi zrywami

("Międzyświat"). Na poły balladowy

"Nie pytaj mnie" z wokalnym

udziałem Karoliny Andrzejewskiej

z Batalion D'Amour oraz

"Lodowa mgła" to z kolei łagodniejsze,

chociaż też do czasu, oblicze

Iscarioty, dowody na to, że w lżejszym

graniu też nie brakuje im pomysłów.

Skoro wspomniałem o gościach

- na "Legendzie" słyszymy

aż siedmiu dodatkowych gitarzystów:

Piotr Radecki czy Krzysztof

Pistelok wspierają Iscariotę już po

raz kolejny, z tych nowych najbardziej

znany jest chyba Jacek Hiro,

a warstwa solowa poszczególnych

utworów na pewno jest dzięki temu

jeszcze bardziej urozmaicona.

No i ta zmiana za bębnami -Krystian

Bytom to perkusista, którego

w naszym metalowym światku

nikomu nie trzeba przedstawiać, a

tym bardziej wspominać, jak strona

rytmiczna wszystkich kompozycji

zyskała dzięki jego udziałowi w

tej sesji. Dopracowanej muzyce towarzyszą

niebanalne teksty, zdecydowanie

odbiegające od metalowej

średniej, tak jak choćby "Legenda

(nic nie zostało zapomniane)", "Nie

jestem nikim szczególnym" czy "Międzyświat".

W pełni zasłużone: (6),

nie widzę innej opcji.

Wojciech Chamryk

Iron Stream - Mystic

2019 Defence

Iron Angel - Emerald Eyes

2020 Mighty Music

Cztery albumy od 1985 roku to

dorobek niezbyt imponujący, nawet

jeśli LP's "Hellish Crossfire" i

"Winds Of War" są wciąż hołubione

i doceniane przez fanów speed

metalu. Z perspektywy czasu można

jednak stwierdzić bez ogródek,

że Iron Angel stać było na jeszcze

więcej - dobrze więc, że grupa

zaczęła niedawno nowy rozdział.

Dwa lata temu ukazał się album

"Hellbound", teraz mamy kolejny,

jeszcze ciekawszy "Emerald Eyes".

Dirk Schröder, jedyny członek

oryginalnego składu Anioła, podąża

tu w sumie w ślady Protector,

bo kilka lat wcześniej Martin Missy

reaktywował grupę w zupełnie

innym składzie, regularnie wydając

kolejne albumy. W Iron Angel też

nie było mowy o sentymentach -

część dawnych muzyków już nie

żyje, niektórzy porzucili granie lata

temu, więc frontman zwerbował

kolejnych, zarówno doświadczonych,

jak i młodszych. Ta mieszan-

Pamiętam, jak swego czasu trochę

kpiliśmy z dokonań kapel heavy

metalowych z tzw. Demoludów.

Teraz wstyd, bowiem owe kapele

pozostawiły nasze daleko w tyle i

czasami człowiek marzy aby los

był dla naszych równie przychylny.

Iron Stream to zespół, który działał

w latach 1988 - 1995, przez ten

czas nagrał cztery płyty studyjne.

Reaktywował się w roku 2015 i

dołożył kolejne dwa albumy. Iron

Stream nie zdobył jakiejś dużej

popularności, przynajmniej poza

Rosją, a to dlatego, że nie wyszedł

z poza granice swojego kraju. Taką

przepustką miał być "Mystic",

krążek, który jest angielską wersją

tego rosyjskojęzycznego wydanego

w roku 2018. Nie wiem czy tak

będzie ale powinien przynajmniej

zwrócić uwagę thrashmaniaków.

W rozpoczynającym tytułowym

utworze pierwsze, co zwraca moją

uwagę to nawiązanie do Testament

a później do power/thrashowego

Rage. Tych odniesień na płycie

jest więcej, wymienię jedynie

Slayer i Overkill, ci co lubią łamigłówki

niech szukają dalej. Jednak

to nie taki thrash jest sednem mu-

Iscariota - Legenda

2020 Defense

Koleje losu Iscarioty utwierdzają

mnie w przekonaniu, że czasem

warto przeczekać gorszy okres czy

nawet cofnąć się, aby z tym większym

impetem uderzyć ponownie.

Kilkuletnia przerwa na przełomie

wieków najwyraźniej wyszła zespołowi

na zdrowie, bowiem od powrotnego

albumu "Pół na pół" z

roku 2007 jego dyskografia powiększa

się regularnie, a najnowsza

płyta "Legenda" jest najciekawszą

w jego dorobku. Jeśli ktoś pamięta

sosnowiecką formację z pierwszych

kaset "Glodgad" i "Cosmic Paradox"

po czym nie śledził już jej

późniejszych dokonań, może przeżyć

nie lada zaskoczenie, gdyż

obecnie gra ona thrash/heavy metal

- surowy, mroczny i intensywny,

ale nie pozbawiony też melodii.

Efekty są wyśmienite, bo trwająca

43 minuty, składająca się z ośmiu

utworów płyta - aż prosi się o winylową

wersję, nie tylko z racji

okładki autorstwa Jerzego Kur-

It'sAlie - Lilith

2020 ROAR!

Giorgia Colleluori jest już całkiem

znana, choćby z tras "Rock

Meets Classic" czy z racji niedawnego

zasilenia Sinner i nagrania z

tym zespołem płyty "Santa Muerte".

Teraz ta młoda - raptem 25-

letnia - wokalistka wydała debiutancki

album solowy, łącząc na

nim swe różne fascynacje muzyczne.

Zyskała w tej inicjatywie nie

lada wsparcie: nie tylko ze strony

ojca, doświadczonego perkusisty

Camillo Colleluori, ale też gitarzysty

Raffaello Indri (Elvenking),

a do tego Mata Sinnera,

producenta i współautora materiału.

Efekt to hard 'n' heavy z odniesieniami

do rocka gotyckiego i

momentami pop music, płyta całkiem

udana. Akurat mnie podobają

się te najmocniejsze, mroczniejsze

utwory w rodzaju "Fire",

RECENZJE 187

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!