21.03.2023 Views

HMP 77 Destroyers

New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

ści można znaleźć takie nazwiska

jak Paul Di'Anno czy Ross The

Boss. Nie są to muzycy współpracujący

z byle kim, więc to tylko

potwierdza klasę Attick Demons.

"Daytime Stories… Nightmare

Tales" to trzecie pełne wydawnictwo

sygnowane tą nazwą, a pierwsza

nagrana dla wytwórni Rock

Of Angels Records. Muszę przyznać,

że ludzie pracujący dla tego

labelu mieli nosa biorąc Portugalczyków

pod swoje (anielskie)

skrzydła. Dlaczego? Powiem kolokwialnie,

że nowa propozycja

Attick Demons po prostu mnie

rozwaliła na łopatki. Ale po kolei.

"Daytime Stories… Nightmare

Tales" to dziewięć kompozycji.

Kompozycji z punktu widzenia

przeciętnego heavy metalowego

słuchacza prawie idealnych. Dostajemy

tutaj energię, której pozazdrościć

może im zarówno obecny

Judas Priest czy Accept. Mamy

też nieco podniosłości, zmian tempa

czy innych galopów charakterystycznych

dla Iron Maiden.

Trochę epickości w tym wszystkim

też się przyda. Ktoś czytając, to co

napisałem powie pewnie, że co w

tym genialnego, skoro powielają to,

co inni robią od dawna. OK., ale

czasem bywają sytuacje, że uczeń

dorównuje mistrzowi, prawda?

Przejdźmy może do konkretów. Album

rozpoczyna znany z promocyjnego

klipu utwór pod tytułem

"Contract". Kawałek ten świetnie

nawiązuje do nurtu NWOBHM.

Objawia się w nim także talent wokalisty

Artura Almeidy, który momentami

do złudzenia Bruce'a

Dickinsona w czasach jego najlepszej

formy. Kolejny numer to idzie

za ciosem. "Make Your Choice" rozpoczyna

się dość ciekawą partią

perkusji, która gładko przechodzi

w drażniący riff. Ogólnie utwor ten

jest utrzymany w średnim tempie

w środku zaś prezentuje ciekawe

zwolnienie. Poza tym te wszystkie

górki Almeidy budzą jednoznaczne

skojarzenia z najbardziej zasłużonym

wokalistą Iron Maiden.

Jeszcze ciekawiej robi się w "Renegade".

Jest to (może obok "Hills Of

Sadness") najbardziej mroczny i

niepokojący numer na tym albumie.

Oczywiście w dalszym ciągu

nawiązuje on do dokonań Brytyjczyków

(chociaż bardziej nawet do

solowych płyt Bruce'a), ale już tych

znacznie nowszych. Refren naprawdę

zapada w głowę i ciężko go

stamtąd wyrzucić (a niby po co

mialbym to robić?). "The Rvenge

Of Sailor King" zdecydowanie

bardziej przywodzi mi na myśl

ostatnie dokonania Judas Priest.

Oczywiście Portugalczycy nie zapominają

o tym, co w rockendrollu

najważniejsze. Utwór "Headbanger"

to taki wesoły metalowy hymn

o słuchaniu i graniu diabelskiej

muzy oraz machaniu do niej wytworami

naskórka znajdującymi się

na głowie powszechnie włosami

zwanymi. Panowie nie zapomnieli

również o swoich korzeniach.

Mam tu konkretnie na myśli kawałek

"O Condestavel". Nie dość,

że w całości jest on śpiewany w ojczystym

języku członków zespołu,

to jeszcze wykorzystano w nim

portugalskie ludowe instrumenty.

Na nową płytę Iron Maiden w

najbliższym czasie się nie zanosi.

Zresztą ich ostatnie muzyczne wyczyny

nie wszystkim starym fanom

przypadły do gustu. Za to z nową

pozycją Attic Demons starzy miłośnicy

twórczości Steve'a Harrisa

i ekipy na pewno takich problemów

mieć nie będą. Kupujcie w

ciemno! (5,5)

Azeroth - Beyond Chaos

2018 Self-Released

Bartek Kuczak

"Beyond Chaos" to czwarty album

argentyńskiego zespołu grającego

power metal, ale pierwszy, który

doczekał się również wersji anglojęzycznej.

Słychać, że Azeroth to

nie nowicjusze, chociaż jedynym

muzykiem powstałego w 1995 roku

oryginalnego składu jest basista

Fernando Ricciardulli - reszta

muzyków to świeży zaciąg z przełomu

2016/17 roku. Nie wiem jak

radzili sobie ich poprzednicy, chociaż

nie mogło być z tym źle, skoro

wśród wokalistów grupy był choćby

Adrian Barilari z argentyńskiej

legendy Rata Blanca, ale akurat

ten skład naprawdę daje czadu.

Nawet jeśli nie przepada się za

współczesnym power metalem,

trudno nie docenić warsztatu muzyków,

potencjału poszczególnych

kompozycji i ich siarczystego wykonania.

Niekiedy, tak jak w rozpędzonym

utworze tytułowym czy

w końcówce aptetyczno-epickiego

"Nyarlathotep", robi się tak intensywnie,

że wręcz blackowo, bo perkusista

Daniel Esquivel lubi grać

szybko, choć przy tym bardzo precyzyjnie.

Są tu też ciut bardziej

sztampowe, powerowe utwory jak

"Falling Mask" czy "Exist", ale te

ratuje wokalista Ignacio Rodriguez,

osobnik-hybryda mistrzów

pokroju Kiske i Valdeza, świetny

nie tylko w szybkich numerach, ale

też balladzie "Distant". To jeden z

tych utworów na "Beyond Chaos",

w których słyszalne są folkowe motywy;

"When Shadows Rise Around

Myself" też dzięki nim zyskuje, akcenty

symfoniczno/orkiestrowe,

choćby w instrumentalnym "Azeroth",

też tu mamy, ale wykorzystywane

z wyczuciem, wtedy, kiedy

trzeba. No i na finał cover "Prelude

To Oblivion" brazylijskiego

Viper, jeszcze bardziej helloweenowy

niż na płycie "Theatre Of

Fate" z 1989 roku, w którym Ignacio

Rodriguez radzi sobie nie gorzej

niż nieodżałowany Andre Matos.

Warto tego posłuchać. (5)

Wojciech Chamryk

A Perfect Day - With Wide Eyes

Open

2020 ROAR!

"With Wide Eyes Open" to trzeci

album włoskiego kwartetu A

Perfect Day, grającego nowocześnie

brzmiący rock alternatywny,

czasem tylko delikatnie podmetalizowany.

Jak dla mnie jest to więc

płyta, która równie dobrze mogłaby

nie powstawać, bo to takie nie

wiadomo co, adresowane do jak

najszerszej grupy odbiorców. Alternatywa

w przebojowym wydaniu

("Pull Me Out") przeplata się tu

więc z riffowym ciosem godnym

Black Sabbath, szybko jednak

utemperowanym (siglowy "Give It

Away"), a melodyjny pop, wręcz

popik ("Whatever You Want Me

(To Do)") z numerem dynamicznie

rockowym ("The Roots"). Jest też

patetyczna ballada ("All Of My

Life", kolejny singel), która też nie

wyróżnia się niczym szczególnym.

Według mnie "With Wide Eyes

Open" nie oferuje zbyt wiele, poza

głosem naprawdę dobrego wokalisty

Marco Baruffettiego i ciekawą

okładką, bo przeważa tu koniunkturalne

podejście, owocujące

sztampowym rockiem we współczesnym

wydaniu. (1,5)

Wojciech Chamryk

At Sacrament - A New Dawn

2020 Self-Released

"Kolorowy odlot na Paragwaj" zapewniał

dawno temu Lech Janerka

w jednej z najciekawszych piosenek

ze swej drugiej płyty, ale At

Sacrament zapewniają zupełnie

inny rodzaj muzycznych doznań.

Młodzi Paragwajczycy grają bowiem

thrash, a zważywszy króciutki

staż At Sacrament i fakt, że "A

New Dawn" to debiutanckie wydawnictwo

grupy, radzą sobie nad

wyraz dobrze. Proponują pięć siarczystych

numerów (cztery właściwe,

plus dwuminutowe intro

"Saints Of Darkness"), trwających

19 minut z sekundami: ostrych, surowych

i na swój sposób melodyjnych,

nawet kiedy pojawiają się w

nich blastowe zrywy ("Mental

Overload"), a Alexis Martinez

wrzeszczy tak histerycznie, że nawet

młody Blitz mógłby pozadrościć

mu pary ("Corrupted Mind").

Są tu też utwory wolniejsze, nie

tak szalone ("A New Dawn"), a finałowy,

dłuższy "Visions Of Madness"

potwierdza, że zespół i w takich

bardziej rozbudowanych formach

ma coś do powiedzenia. Fajny,

udany debiut, nie ma co. (4)

Wojciech Chamryk

Bendida - First Of The Heroes

2020 Self-Released

Bendida to fantasy symfonicznopower

metalowy zespół z Bułgarii

założony przez gitarzystę Vinniego

Atanasova w 2008 roku. W

2012 roku ukazał się singiel "The

Farthest Shore", w roku 2017

pierwszy pełny album "Goddess of

the Moon", no i teraz omawiany

krążek "First Of The Heroes".

Muzyka na tej płycie to ciągle rozbudowany

melodyjny symfoniczny-power

metal, z dużą dawką

gitarowej neoklasyki, w którym to

łączą się wpływy heavy metalu,

muzyki klasycznej oraz folkloru.

W zasadzie eksplodująca dawka

muzyki. Dla nadania wiarygodności

orkiestracjom kapela oprócz

sampli używa również żywe instrumenty,

typu skrzypce, flet, waltornia

i viola da gamba. Poza tym

główny wokal to czysty kobiecy

głos operowy z pięknym vibrato w

oprawie opracowań klasycznego

chóru. Muzycy nie omieszkali również

wykorzystać fragmenty kompozycji

twórców muzyki klasycznej

w postaci opracowań "Ronde 5

(Wo bistu)" Tielmana Susato

oraz "Brandenburg Concerto No.

3 in G major" Johanna Sebastiana

Bacha. A to nie wszystko co

można usłyszeć w muzyce Bendida.

Chociażby w kwestii głosów, to

obok wspominanego śpiewu operowego

egzystuje też śpiew rockowy,

heavy metalowy wrzask, a nawet

growl czy balckowy skrzek.

Sporadycznie ale zawsze. Generalnie

bogactwo muzyczne propozycji

bułgarskich muzyków może docenić

jedynie drugi muzyk lub fani,

170

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!