HMP 77 Destroyers
New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Madrost - Charring The Rotting
Earth
2020 No Life 'Til Metal
Death/thrash metal w wykonaniu
tej amerykańskiej formacji nie poraża
niczym szczególnym, słychać
jednak, że zespół istnieje od kilkunstu
lat i jest to jego czwarty album.
Wcześniejsze wydawali sami,
poza okazjonalnymi edycjami na
kasetach czy longplayach, teraz zyskali
w końcu wsparcie wydawcy,
promującej podziemny metal No
Life 'Til Metal Records. Dzięki
temu Madrost będzie pewnie miał
szansę dotrzeć do większego grona
zwolenników surowego, ekstremalnego
zwykle łojenia o totalnie oldschoolowym
sznycie, mnie jednak
do siebie nie przekonali. Pierwszy
minus to sterylne, pozbawione mocy
i brudu brzmienie. Kolejny totalna
przewidywalność tego materiału
niczym spod sztancy, a i symfoniczno-oriestrowe
wstawki też
sprawiają wrażenie dodanych na
siłę, może poza tymi w utworze tytułowym,
bo tu faktycznie, bronią
się i dodają całości rozmachu. Nie
jest to więc zła płyta, ale co najwyżej
poprawna i na pewno mogłaby
być znacznie lepsza. (2,5)
Maggoth - Maggoth
2020 Defense
Wojciech Chamryk
Maggoth to kapela z Pabianic,
która powstała w 2002 roku. W
roku 2012 wydali swój duży debiut
"System Error". Niestety tak się
ułożyło, że tego albumu nie słyszałem.
Ponoć wtedy grali thrashowo.
Teraz na "Maggoth" też jest
thrash, jest to generalnie solidny
muzyczny fundament tego zespołu,
a do tego dochodzi crossover,
tehcniczny thrash, groove, progresywny
thrash, hardcore, death metal
i wiele pomniejszych elementów.
W dodatku od początku jest
wściekle, agresywnie i napastliwie.
Całość natomiast podana jest w
najszczerszym surowym i brudnym
brzmieniu. Ponadto wokal cały
czas drze ryja stając w dysonansie
do samej muzyki. Dla mnie to taki
miks VoiVod, Myopii oraz Kobonga
na sterydach i na pełnym
wkurwie. Intensywność muzyki na
tym albumie już może odstraszyć,
do tego dochodzą połamane i technicznie
skonstruowane kompozycje,
co będzie sporą przeszkodą dla
przeciętnego słuchacza. Niemniej
wtajemniczeni wysłuchają płyty z
wypiekami i zaangażowaniem.
Maggoth nie celowałby w mistrzostwo
gdyby nie umiejętnie wprowadzał
w swoja muzykę kontrastów,
zbytnio nie do wyłapania w tej
kondensacji hałasu i chaosu. Dlatego
tak wyraźnie, a wręcz pięknie,
wybrzmiewa klimatyczna instrumentalna
kompozycja umieszczona
na sam koniec krążka. "Maggoth"
to płyta dla ambitnych adeptów
hałasu z pewnym przesłaniem,
uwielbiających agresję i wściekłość.
Od czasu do czasu lubię dotknąć
takiego szaleństwa, dlatego liczę,
że na ich następny album nie będę
czekał kolejnych ośmiu lat. (5)
\m/\m/
Magnus Karlsson's Free Fall -
We Are The Night
2020 Frontiers
Magnus Karlsson znany jest z
rozlicznych projektów i zespołów:
od kilkunastu lat gra w Primal
Fear, ale wspierał też choćby Jorna
Lande, a niedawno wydał też
płytę przygotowaną z byłą wokalistką
Nightwish Anette Olzon.
Ma też solowy projekt Magnus
Karlsson's Free Fall, poruszający
się w stylistyce neoklasycznego
heavy/power metalu o symfonicznych
konotacjach, a "We Are
The Night" jest jego trzecim albumem.
Karlsson od początku realizuje
na tych płytach koncepcję
supergrupy: sam komponuje i gra
na wszystkim, poza perkusją, okazjonalnie
też śpiewa, ale przede
wszystkim zaprasza do udziału
różnych wokalistów. Nie inaczej
jest na "We Are The Night". Już
na początek czadu w "Hold Your
Fire" daje świetny Dino Jelusić
(Animal Drive, Trans-Siberian
Orchestra), polskiej publiczności
znany z ubiegłorocznego Memoriału
Ronniego Jamesa Dio, a
jego udział w "Under The Black
Star" też jest wart odnotowania.
Chorwat nie jest jednak tak znany
jak choćby Ronnie Romero (singlowy,
rozpędzony "One By One"),
Noora Louhimo (balladowy
"Queen Of Fire") czy Tony Martin,
były i wciąż dysponujący robiącym
wrażenie głosem wokalista
Black Sabbath, co potwierdza aż
w dwóch utworach: dynamicznym
"Temples And Towers" i patetycznym,
zamykającym płytę "Far
From Over". Martin śpiewał już na
poprzedniej płycie Karlssona, zaś
na pierwszej można było usłyszeć
choćby Mike'a Andersona, tu
udzielającego się w symfonicznym
"All The Way To The Stars". Dwa
utwory trafiły się też Renanowi
Zoncie (ten fajniejszy to "Kingdom
Falls"), sam lider również
śpiewa, radząc sobie na tle tej, znakomitej
przecież wokalnej obsady,
całkiem nieźle (utwór tytułowy i
"Don't Walk Away"). Wymiata też
oczywiście na gitarze - czasem może
za bardzo jak Malmsteen, ale i
tak kupię tę płytę, bo jest najciekawsza
z solowego dorobku lidera i
bez dwóch zdań warta posiadania.
(5)
Wojciech Chamryk
Manticora - To Live To Kill To
Live
2020 ViciSolum Productions
Manticora to wyśmienity zespół
progresywno power metalowy, którego
bardzo dawno nie słyszałem.
Ostatnim przesłuchanym ich albumem
była pierwsza lub druga część
"The Black Circus" także było to
blisko trzynaście - czternaście lat
temu. Od tamtego czasu Duńczycy
wydali następujące albumy, "Safe"
(2010), "To Kill to Live to Kill"
(2018), no i dopiero co wydany
"To Live to Kill to Live". Do nas
dotarł właśnie ten ostatni. Jeżeli
moja pamięć nie płata mi figli to,
Manticorę kojarzę z ambitnym
power metalem, który swoje źródła
ma w graniu pokroju Blind Guardian,
Helloween i Gamma Ray.
Ten pierwszy z zespołów dla Duńczyków
ma o tyle istotne znaczenie,
gdyż wokalista Lars F. Larsen
bardzo mocno jest zainspirowany
gęstym, bogatym acz melodyjnym
śpiewaniem w stylu Hansi Kurscha.
Takie podejście muzycznowokalne,
pełne melodii oraz gęstych
riffów może kojarzyć się z
szwedzkim powermetalowcami,
Persuader. Oczywiście muzycy
Manticory dość znacznie odeszli
od tych wzorców dodając do swojej
muzyki wiele wyrafinowanego i
wirtuozerskiego progresywnego
metalu, ze śladową ilością klawiszy,
który najchętniej zestawiłbym
z Amerykańskim, Symphony X.
Nie bez przyczyny wymieniam te
wszystkie skojarzenia, bowiem m-
ają one swoje miejsce również w
"To Live to Kill to Live". Na tym
krążku odnajdziemy też bardziej
mocne, mroczne oraz współczesne
granie w stylu, który przypomina
mi ostatnie dokonania Communic.
Bywają też wtrącenia, których
inspiracji można szukać w melodyjnym
death metalu czy też black
metalu (z growlem czy skrzekiem
włącznie). Tych elementów raczej
nie kojarzyłem do tej pory z
Manticorą, ewentualnie ich nie
pamiętam. Niemniej takim mega
miszmaszem rozpoczyna się omawiany
"To Live to Kill to Live".
"Katana - The Moths and the Dragonflies
/ Katana - Mud" to ponad
czternastominutowa potężna kompozycja,
która w fantastyczny sposób
łączy te wszystkie składowe.
Po prostu muzycy bez krępacji wytoczyli
na dzień dobry cały swój
potężny arsenał aby od razu zawładnąć
słuchaczem. I to bardzo bezwzględnie
a zarazem skutecznie.
Istne magnum opus tej płyty. Pozostała
część albumu to również
mieszanka szalonej agresji i technicznej
intrygi, nasycona szybkością
i ekstrawagancją, która zderza się z
równie szybkimi oraz gęstymi a zarazem
melodyjnymi i wirtuozerskimi
gitarowymi wariacjami oraz
subtelniejszymi i klimatycznymi
aranżacjami. Jakby nie było taka
muzyka nic nie znaczy bez zmian
tempa i innych kontrastów. Nie
bez znaczenia jest również bogata
paleta doznań, z której co chwila
muzycy podrzucają coś w kompozycjach.
Nadrzędną rolę na płycie
spełnia wokalista, który swoim
intensywnym acz melodyjnym
śpiewem przebije się nawet przez
najbardziej gęste i zawiłe struktury
muzyczne, a te najbardziej melodyjne
czy intymne przepięknie
uwypukli. Poza tym to on właśnie
jest naszym przewodnikiem po
niuansach całości albumu. Bogactwo
muzyczne "To Live to Kill to
Live" zachwyca od pierwszej nutki
do ostatniej, niema w nim ani
chwili na nudę. Jego intensywność
i nasycenie nie jest przeszkodą dla
odbiorcy, bowiem muzyka ciągle
płynie i nie pozwala mu zaplątać
się w tym całym gąszczu. Nawet
takie jaskrawe antrakty jak utrzymany
w konwencji japońskiego
folku "To Nanjing" czy też dziwaczna
muzyka na wzór tej z pozytywki
"Stalin Strikes" nie potrafią tego
zepsuć. "To Live to Kill to Live"
to muzyczna całość i tak tego
się słucha, ale nie tylko ze względu
na muzykę ale także ta treść. Lirycznie
ten album nawiązuje do samurajskiej
sagi, której początki sięgają
poprzedniej płyty "To Kill to
Live to Kill", aż żal, że do materiałów
promocyjnych nie dodano tekstów.
Być może mógłbym błysnąć
czymś ciekawym ale tak ze słuchu,
koncept już teraz wypada całkiem
nieźle. Oczywiście cały materiał
brzmi wyśmienicie, bardzo wyraziście
i soczyście, ewentualnie pozostaje
pole dla fachowców lub malkontentów."To
Live to Kill to Live"
zauroczyła mnie i myślę, że tak
już zostanie. Ciekaw jestem czy będziecie
mieli podobnie. (6)
\m/\m/
190
RECENZJE