21.03.2023 Views

HMP 77 Destroyers

New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

sonami i solówkami, czujną sekcją

oraz charakterystyczną manierą

wokalną. Dużo też w tych utworach

melodii, są chwytliwe utwory

w rodzaju "Distance Over Time"

czy "Dark End Of The Rainbow",

jednak jako całość "Surrender" nie

jest niczym szczególnym - Dead

Lord okopali się na bezpiecznych

pozycjach, ale to jednak zbyt mało.

(3)

Wojciech Chamryk

Death Dealer - Concuered Lands

2020 Steel Cartel

Jednym słowem: dużo. Tak kojarzą

mi się rzeczy, które dzieją się wokół

Seana Pecka. Dużo projektów,

dużo dźwięków, dużo aktywności,

bardzo dużo wokali. To jest chyba

najbardziej zapracowany i pochłonięty

twórczym amokiem wokalista.

Prowadzi kilka projektów, a

czwartą płytę Death Dealer ma

już gotową (przypomnę, że czytacie

o właśnie co wydanej trójce).

Wszyscy pamiętamy świetne (choć

źle wyprodukowane) płyty Cage z

okresu 2003-2009, którym kibicowaliśmy,

licząc, że oto nadciąga zespół,

który może stworzyć coś wielkiego

w heavy metalu. Na pewno

takie plany były, bo powstanie

Death Dealer jest ewidentnie pokłosiem

tego rodzaju życzenia.

Pierwszy skład wyglądał jak marzenie

(z Rhino, Rossem the Bossem i

Peckiem), później nieco się rozluźnił,

żeby zaskoczyć nas za trzecim

razem. W Death Dealer pozostał

Peck i Ross, a dodatkowo zasilił

go świetny basista Mike LePond,

który zresztą w Death Dealer

przyłożył się także do komponowania.

I jak jest? Dużo. Peck,

choć jest wokalistą z ogromnym

potencjałem, niemal wszędzie śpiewa

tak samo: intensywnie, z nakładkami,

na charakterystycznej

dla siebie rollercoasterowej linii

wokalnej. To, co Death Dealer różni

od Cage czy The Three Thremors

to więcej luzu i więcej klasycznie

heavymetalowych kawałków

w średnich tempach. I w tym znaczeniu,

"Concuered Lands" brzmi

jak kontynuacja w prostej linii poprzedniczek.

Ja słuchając tej płyty

mam bardzo dziwne uczucie. Słucham

klasycznego, fajnie skomponowanego

i zaśpiewanego heavy

metalu (z nie do końca pasującym

mi brzmieniem i produkcją - co

obniża doznania), ale wciąż pobudza

mnie do... posłuchania sobie

którejś ze "środkowych" płyt Cage.

Wokale Pecka w Death Dealer

zdają mi się mówić "Widzisz, jaką

mam moc? Ha! A jaka ona była w

Cage? Słuchaj Cage!". Jeśli jednak

lubicie Pecka także i w tej podkręconej

wersji, to trzeci Death Dealer

Wam się spodoba. Jest tworzony

przez świetnych i doświadczonych

muzyków i ani na moment

nie zbacza z klasycznej,

heavymetalowej ścieżki (4).

Defecto - Duality

2020 Black Lodge

Strati

Defecto to przedstawiciel dynamicznego

progresywnego metalu z

Danii. Istnieją od 2010 roku a

"Duality" to już ich trzeci studyjny

album. Także to kolejny band,

który istnieje już od jakiegoś czasu,

czego absolutnie nie byłem świadomy.

Formacja w zasadzie jest z

głównego nurtu sceny, więc kwestia

ich podejścia do muzycznej materii

jest doskonale znana. Niemniej

Duńczycy znakomicie się

przy tym bawią. Większość ich

muzyki jest dynamiczna lecz stosują

w niej aranżacje typowe dla

progresywnego metalu, gdzie na

tronie rozkraczyły się kontrasty,

jak i środki znane z bardziej nowomodnych

podstylów metalu.

Głównie są to bardzo dynamiczne

nu-metalowe partie tak jak w "The

Uninvited" czy w "Tempest". W

tym ostatnim jest też coś co można

mógłby przytulić melodyjny death

metal. Zdarzają się też bardziej rytmiczne

a zarazem bardziej nośne

nu-metalowe momenty, chociażby

w "All For You" czy "Untamed". Ze

względu, że muzycy Defecto preferują

mocną, a niekiedy wściekłą

muzykę to, na całej płycie królują

mocarne riffy oraz wyśmienite gitarowe

solówki. W ich arsenale nie

ma klawiszy ale od czasu do czasu

takowe aranżacyjne smaczki trafiają

się. Niemniej w tej wybuchowej

mieszance Duńczycy nie zapominają

o dopracowanych melodyjnych

partiach oraz o takich, co

zwalniają i budują piękne pełne

atmosfery momenty. Jednak jeśli

chodzi o bardziej chwytliwe refreny

czy ogólnie melodyjność, to

choć instrumentaliści robią na tym

polu bardzo wiele to niedościgłym

w tej kwestii jest śpiewający gitarzysta

Nicklas Sonne. A jego popisowym

momentem jest najbardziej

przebojowy song na krążku,

"Washed Away". Przeważnie progresywne

produkcje niosą za sobą

jakiś liryczny koncept, jednak tym

razem są to pojedyncze tematy,

które dotykają osobistych przeżyć

lub tego co dzieje się wokół nas.

Nie dotyczą one ciemnych aspektów

życia, powiedzmy, a raczej

skupiają się na szukaniu jego jasnych

stronach. Takie pozytywne

przesłanie jest słyszalne również w

samej muzyce. Poza tym otrzymała

ona bardzo wyrazistą i pięknie

brzmiąca oprawę, także produkcja

"Duality" jest na typowym

w tym stylu wysokim poziomie.

Defecto to kolejna dobra kapela,

tylko rodzi się pytanie, czy jesteśmy

w stanie zapamiętać ją na dłużej

w tym całym natłoku bardzo

dobrych progresywnych wydawnictw.

(4,5)

Demolizer - Thrashmageddon

2020 Mighty Music

\m/\m/

Wydawca poleca Demolizer fanom

Slayer, Exodus czy Municipal

Waste i są to tropy jak najbardziej

słuszne. Jednak z jednym,

bardzo istotnym zastrzeżeniem:

nawet ta ostatnia formacja wypada

przy młodych Duńczykach niczym

zasłużony naukowiec z ogromnym

dorobkiem przy studencie pierwszego

roku, a już wymienieni na

początku giganci thrashu są dla

nich, póki co, nieosiągalnym wzorem,

któremu mogą tylko starać się

dorównać. Wypada to, póki co, tak

sobie. Co prawda energii, szczerości

i zaangażowania Demolizer nie

brakuje, grać chłopaki też potrafią,

ale z piasku bicza nie ukręcisz, wiadomo.

Mam tu na myśli kompozycje:

poprawne, ale nic ponad to, co

szczególnie doskwiera w dłuższych,

przekraczających pięć minut,

numerach, szczególnie w "Copenhagen

Burning". Krótsze są ciekawsze,

bo bardziej zwarte, bez

dłużyzn, tak jak choćby "Cancer In

The Brain", "MSW" czy już totalnie

króciutki, crossover'owy "Gore".

Zespół jest jednak perspektywiczny,

tak więc: (3,5) na zachętę.

Wojciech Chamryk

Denied - The Decade Of Disruption

2020 Sweea

Po ostatnich zmianach składu

Szwedzi mają się artystycznie coraz

lepiej, nie zwalniając przy tym

wydawniczego tempa, bo w osiem

lat wydali aż trzy albumy. Najnowszy

"The Decade Of Disruption"

może być dla nich nawet

czymś więcej niż tylko kolejną,

rutynowo odfajkowaną, pozycją w

dyskografii, bo to siarczysty, a do

tego też urozmaicony, surowo brzmiący

thrash. Muzycznie zgadza

się wszystko: zespół dysponuje

gitarowym duetem, tak więc nie

brakuje efektownych solówek i solidnego

riffowania, tak jak choćby

w singlowym "Throwing Bones" czy

"Walk You Through Darkness".

Sporo wnosi też sekcja, na przykład

w rozpędzonym "We Play

Rock 'N' Roll" czy jeszcze szybszym

"Hey Lets Go", zresztą basista

Freddan Thörnblom grał kiedyś

w Oz, zespole w kręgu fanów metalu

lat 80. legendarnym. Podobnym

statusem cieszy się Artillery, a Soren

Adamsen śpiewał przecież w

tym zespole pięć lat - swą klasę

Duńczyk potwierdza więc na "The

Decade Of Disruption" wielokrotnie,

nie tylko w tych typowo

thrashowych numerach, ale też w

balladzie "Freedom Rain". Dla fanów

thrashu jazda obowiązkowa, a

z racji nawiązań do stylistyki heavy

i speed metalu mogą po ten album

sięgnąć również zwolennicy takich

klimatów. (4,5)

Wojciech Chamryk

Destroyers - Dziewięć kręgów zła

2020 Putrid Cult

Z powrotami bywa różnie. Niestety

znaczna ich część kończy się

mniejszym lub większym rozczarowaniem,

a niekiedy nawet totalnym

blamażem. Na szczęście w

przypadku Destroyers nie ma o

takiej sytuacji mowy. Bytomska

formacja (istniejąca blisko 10 lat

do roku 1994, reaktywowana

przed dwoma laty) powróciła z

długiego niebytu w pełni formy.

Potwierdziły to koncerty, celebrujące

30-lecie wydania debiutanckiego

albumu "Noc królowej żądzy",

a teraz zespół nagrał nową

płytę. "Dziewięć kręgów zła" zachwyci

starych fanów Destroyers,

bowiem brzmi tak, jakby ukazała

się rok czy dwa po debiucie, a nie

w roku 2020. I to w sytuacji, gdy z

dawnych muzyków pozostali w

składzie tylko Marek Łoza i Wojciech

Szyszko, bo reszta to zaciąg

z ostatnich lat czy nawet miesięcy,

jeśli chodzi o stołek perkusisty.

Tymczasem Destroyers, niczym

za najlepszych lat, proponują siarczysty

thrash, doprawiony szczyptą

tradycyjnego metalu i jedynym

w swoim rodzaju głosem lidera. Tu

nie ma innej opcji, ten zespół albo

się uwielbia, albo nienawidzi.

"Zemsta Roninów" na początek to

176

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!